On-Chłopak ze snu cz.11

On-Chłopak ze snu cz.11A oto Julia :)  

Spojrzałam na Maxa i nie mogłam od niego oderwać wzroku, przecież on był identyczny jak jego brat.Spojrzałam na Brajana i nie wiedziałam za bardzo jak mam zareagować, czułam ogromne wyrzuty sumienia, że oskarżyłam ukochanego o zdradę.
- To ja całowałem się w tej kawiarni, to mnie cały czas widziałaś! - powiedział Max uśmiechając się  
Gdy już blokada minęła i minął tez pierwszy szok uśmiechnęłam się do Maxa i zabrałam od niego pierścionek.Usiadłam na wolnym krzesełku nie daleko mojego przyszłego szwagra i zamówiliśmy pizzę.Kilka minut później przyszedł kelner z pizzą, a Max zaczął mi opowiadać historię ich rodziny.Z każdym kolejnym słowem czułam większy szok, chociaż nie mogłam od razu poznać wszystkie Brajana sekrety, to przynajmniej cieszyło mnie to, że po woli dowiaduje się o ich rodzinie.Ale tez przerażał fakt, ile Max musiał przeżyć przez swoją rodzinę.Nie byłam pewna, czy ja jestem dość silna by przeżyć to co on.Spojrzałam na Brajana a w moich oczach czaił się strach.
- Nie miałem innego wyjścia, musiałem uciec z domu - powiedział Max a w jego oczach zobaczyłam smutek.Zjedliśmy pizzę i wypiliśmy po piwie.Godzinę później do naszego stolika przyszła młoda dziewczyna.Spojrzałam na nią i miałam ochotę schować się pod stołem ze wstydu.Tak, to ją zobaczyłam chłopaka, któremu zrobiłam wtedy awanturę.
- Cześć jestem Julia! A Maxa już znasz! - uśmiechnęła się dziewczyna
Podałam jej rękę i uśmiechnęłam się do niej.Kilka godzin przegadaliśmy w pizzerii, po czym pożegnaliśmy się i umawiając z nimi na jutro, wyszliśmy z kawiarni.Na dworze poczułam otaczające mnie zimno, zapięłam bluzę i otoczona Brajana ramionami ruszyliśmy w stronę mojego domu.Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się,  
wiedziałam, że zasługuje na przeprosiny, ale nie wiedziałam jak mam to zrobić. zatrzymaliśmy się na chodniku i spojrzałam mu w oczy.
- Przepraszam cię za tamto! - powiedziałam przytulając się do niego
Brajan spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się do mnie.
- Nie szkodzi, przecież się nie gniewam.To moja wina, mogłem Ci powiedzieć to wcześniej, mogłem nie ukrywać faktu, że mam bliźniaka! - powiedział przepraszającym głosem
- Przecież to nie twoja wina.Chciałeś go kryć przed waszymi rodzicami - powiedziałam  
Rozumiałam go i nie miałam do niego o to żalu.Wręcz przeciwnie, teraz bałam się jeszcze bardziej.Bałam się tego, że jego rodzina zgotuje nam taki los, jak zgotowała Maxowi. Przekręciliśmy klucz i weszliśmy do mieszkania.W domu panowała ciemność, nim zapaliłam światło Brajan odszedł i przytulił się do mnie.
- Kocham cię - wyszeptał mi do ucha
- Ja Ciebie też - odpowiedziałam  
Zapaliliśmy światło i spojrzałam mu w oczy.
- Boję się twoich rodziców - powiedziałam mocniej się przytulając
- Obiecuje Ci, że nie pozwolę przeżywać Ci tego co przeżywała Julia.Jeżeli moi rodzice cię nie zaakceptują, po prostu mnie stracą - powiedział spokojnym głosem
Zamknęłam oczy, by odgonić od siebie tą myśl.Kochałam go, ale nie chciałam, by aż tak się dla nas poświęcał.Postanowiłam spróbować dogadać się z jego matką, chociaż  
doskonale wiedziałam, że nie będzie to łatwe.
- Pobierzmy się! - szepnął Brajan
Spojrzałam na niego i poczułam strach, jak to pobierzemy? Usiadłam na łóżku i wyczekująco spojrzałam na Brajana.Z uwaga słuchałam tego co chce mi powiedzieć.
W głowie miałam mętlik, ślub cywilny po tajemnicy, nie bardzo podobał mi się ten pomysł.Marzyłam o ślubie kościelnym i hucznym weselu.Może nie jakimś drogim, po prostu białą suknia, oczepiny i fajny zespół, pierwszy taniec, to o czym marzyła każda dziewczyna.No i po drugie nie bardzo uśmiechało mi się to, co zaproponował mi Brajan, bo przecież nie znaliśmy się za długo, no i dzieliły nas te jego tajemnicy.Obiecując, że zastanowię się nad tą propozycją, odebrałam dzwoniący telefon.
- Kochanie wyjazd przedłuży nam się i nie będzie nas dwa dni.Nie gniewaj się na nas! Zadzwonię do Samanty, by u Ciebie nocowała, nie chcę byś została sama - powiedziała mama nie dopuszczając mnie do słowa
Odkładając telefon, poczułam na policzku łzę.Tak bardzo nienawidziłam tego, że tak mnie traktują.Odkładając telefon przytuliłam się do Brajana.
- Dzwoniła mama, nie będzie jej dwa dni! Zostaniesz ze mną? - zapytałam przygnębiona.Brajan kiwnął głową i poszliśmy do mojego pokoju położyć się.Kilka minut później leżeliśmy na moim łóżku z splątanymi rękami.Brajan spojrzał mi w oczy i delikatnie przytulił.Pocałował mnie a ja zadrżałam.Jego język delikatnie dotykał mojego, a ja na plecach poczułam dreszcze.Po woli moje ubrania wędrowały na podłogę, a mój ukochany delikatnie całował moje ciało, coraz to niżej zjeżdżając językiem.Gdy jego język zjechał wystarczająco nisko, zadrżałam.  
- Kocham Cię - powiedział  
Po chwili nasze języki wirowały w rytm miłosnych uniesień, a ja poczułam jak po woli, delikatnie wbija się we mnie.Chwile później całowaliśmy się jak wariaci a Brajan  
przyspieszył rytm (...) Po upojnej nocy zasnęliśmy jak dzieci wtuleni w swoje ramiona. Obudził mnie natarczywy dzwonek do drzwi, nie bardzo chciało mi się wstać, ale ten ktoś nie chciał ustąpić.Nie chętnie, wciąż zaspana spojrzałam na Brajana, uśmiechając się pod nosem.Chcąc nie chcąc wstałam i ruszyłam ku drzwiom.Gdy je otworzyłam po trzecim dzwonku, ujrzałam w nich Samantę.  
- Hej! Czemu nie odbierałaś? bałam się, że coś ci się stało! - powiedziała siostra wchodząc do mieszkania  
- Nie jestem dzieckiem! to nie pierwszy raz, gdy zostawili mnie samą, umiem o siebie zadbać! - powiedziałam urażona  
Zaprosiłam siostrę do kuchni i zagotowałam nam wodę na kawę.Powiem szczerze, że nie bardzo uśmiechało mi się siedzenie z nią w kuchni, gdy w mojej sypialni spał nago Brajan. Samanta spojrzała na mnie i zarumieniła się, chociaż nie musiałam nic mówić, ona domyśliła się, że nie jestem sama.  
- Sorry nie wiedziałam! - powiedziała przepraszająco, wychodząc z mieszkania  
- Daj spokój nie idź! - usłyszeliśmy za sobą głos Brajana  
Odwróciłam się i spojrzałam na zaspanego chłopaka.Podeszłam do niego i pocałowałam na przywitanie.Odwzajemnił pocałunek, przyciągając mnie do siebie. Wyciągnęłam kolejną szklankę i jemu też wsypałam kawy, minute później wystawiłam wodę i zalałam szklanki.  
- Zjesz coś? - zapytałam spoglądając na Brajana  
- Nie kochanie, ja będę leciał, bo muszę coś załatwić.Za godzinę, najpóźniej dwie jestem z powrotem - powiedział zakładając buty  
Spojrzałam na niego rozczarowana i poczułam w oczach łzy.Nie tak wyobrażałam sobie nasz poranek.Całując go przed wyjściem, wróciłam do Samanty i wypiłam łyk gorącej kawy.Zamyślona spojrzałam na okno.  
- On u Ciebie mieszka? - zapytała Samanta, uważnie mi się przyglądając  
Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się.Siadając na krzesełku zaczęłam jej opowiadać ostatnie wydarzenia.Samanta nie odrywała ode mnie oczu, wciąż nie mogąc uwierzyć w to co usłyszała.Zapewne dla niej wyglądało to jak kiepska komedia, ale dla mnie okazało się przerażającym życiem.Wciąż umierałam z niepokoju co wymyślą, tym razem jego rodzice.Według rady Maxa w ogóle nie powinniśmy się nimi przejmować, ale ja nie bardzo chciałam by poświęcając się dla mnie, stracił rodzinę, nawet jeżeli jego rodzina jest taka jaka jest.Jednak matka na zawsze pozostanie matką, no i ta kolejna jego tajemnica o której nie chciał mi powiedzieć.  
- A powiedział Ci dlaczego tak znika? - zapytała Sam, zupełnie tak, jakby czytała mi w myślach  
Kiwnęłam głową, próbując zmienić temat.Nie chciałam rozmawiać o tym, czego sama do końca nie rozumiałam.Mimo ciągłych nie wyjaśnionych spraw, cieszyło mnie to, że wiem o tym, że mnie nie zdradza.  
- A jak tam u Ciebie? ten łotr dał ci spokój? - zapytałam zmieniając temat  
Samanta spojrzała na mnie a ja poczułam, że chce coś mi powiedzieć.  
- Może nie rozmawiajmy o tym okej? - powiedziała wstając z krzesełka  
Kierując się w stronę drzwi, zatrzymałam się.  
- Sam ja chcę Ci pomóc!-krzyknęłam stając w drzwiach  
Samanta nie oglądając się za siebie wyszła z mieszkania.Usiadłam na progu domu i nie wiedziałam co mam o tym myśleć.Chociaż chciałam jej pomóc, ona nie pozwoliła mi się do siebie zbliżyć.Nie rozumiałam tego, bo po pojawieniu się znów jej w moim życiu zbliżyłyśmy się a teraz traktowała mnie jak wroga.Podniosłam się i weszłam do domu, zamykając za sobą drzwi.Poszłam do pokoju i pościeliłam łóżko, posprzątałam kuchnie i ogarnęłam tez salon.Jednak nawet na chwile, nie przestałam myśleć o problemach Samanty.  

Dwie godziny później drzwi otworzyły się i wszedł Brajan, spojrzał na mnie i wręczył mi bukiet czerwonych róż.Uśmiechnęłam się i wzięłam od niego kwiaty, jednak mimo wszystko, nie potrafiłam przestać o niej myśleć.  
- Przepraszam za spóźnienie - powiedział smutnym głosem  
Spojrzałam na niego, bo bałam się, że coś się stało.Patrząc mu prosto w oczy wyczekująco, słuchałam tego co chciał mi powiedzieć.  
- Stało się coś? - zapytałam, siadając mu na kolanach  
- Nie, po prostu się spóźniłem - powiedział  
Nie mogąc oderwać od niego wzroku, wciąż z uwagą go obserwowałam.Po chwili uśmiechnęłam się i delikatnie pstryknęłam mu w ucho.Brajan wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.Kładąc mnie na łózko, zaczął mnie łaskotać  
- Taka jesteś mądra! - zapytał śmiejąc się  
- Nie!! proszę przestań! - śmiałam się bez opamiętania  
Kilka minut później nagle przestał i spojrzał mi w oczy.  
- Izo wszystko w porządku? - zapytał patrząc na mnie wyczekująco  
- No może nie tak do końca, bo martwię się o Samantę - przyznałam siadając na łóżku  
Brajan podszedł i przytulił mnie a ja wtuliłam się w jego ramiona i zamknęłam oczy. Nagle usłyszeliśmy dzwonek.  
- Zostań, ja je otworze! - powiedział Brajan wychodząc z pokoju.

Leżałam na łóżku, wciąż zastanawiając się, kogo licho przyniosło.Nie bardzo chciało mi się wstać, ale podniosłam się z łóżka i wyszłam z pokoju.W samej bieliźnie, bo nie chciało mi się ubierać, wyszłam w pokoju i poszłam do Brajana,  
- Możemy porozmawiać? - usłyszałam głos Grzegorza
Chłopak spojrzał na mnie, a na jego policzkach widziałam nieśmiałe rumieńce, dopiero w tym momencie uświadomiłam sobie, że przecież powinnam się ubrać.Szybko poszłam założyć na siebie ubrania i kilka minut później, zeszłam do Grzegorza i poszliśmy do kuchni.Zrobiłam nam po herbacie i spojrzałam na Brajana, przepraszającym wzrokiem.Brajan spojrzał się na mnie i uśmiechnął się.Całując w usta, poszedł do pokoju i zostawił nas samych.
- Stało się coś? - zapytałam siadając obok niego  
Grzegorz złapał mnie za rękę a ja delikatnie ją zabrałam.Spojrzałam na niego i nie bardzo wiedziałam co mam zrobić.Trochę się czułam niezręcznie w tej sytuacji.
- Grzegorz, ja..ja naprawdę nie mogę - powiedziałam siadając przy stole
Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się do mnie.
- Nie, nie o tym chciałam z Tobą rozmawiać! Bo widzisz chodzi o Samantę - usłyszałam
  
Siedziałam przy stolę i nadal nie docierało do mnie to, co mi powiedział.Nie, nie chciałam o tym myśleć.Nie chciałam nawet przez chwilę brać tego pod uwagę, przecież ona nie mogła by tego zrobić.Nie chciałam wierzyć w to, że wpadła aż w takie kłopoty. Spojrzałam za okno i poczułam na sobie Brajana wzrok.
- Poszedł już? - zapytał siadając obok mnie  
- Tak - odpowiedziałam nie przytomna  
- Chodzi o Samantę? - zapytał  
Zadrżałam! Nie chciała by to co mi powiedział było prawdą.Wstałam z krzesełka i zakładając buty, wyszłam z mieszkania.
- Dokąd idziesz? - zapytał Brajan
- Zostań tu! zaraz wracam! - powiedziałam otwierając drzwi
Nie czekając na jego reakcje, po prostu wyszłam z domu.Musiałam się pospieszyć, bo miałam coraz mniej czasu.

- A jednak to prawda? - zapytałam  
Spojrzałam na Samantę a ona unikała mojego wzroku.Nie wiedziałam co mam zrobić, ani jak zareagować.Tak bardzo chciałam ją przytulić i powstrzymać.Tak bardzo chciałam jej pomóc.
- Nie możesz tego zrobić! - powiedziałam  
Samanta spojrzała na mnie i nie odpowiedziała.Miałam dziwne wrażenie, że ma to coś wspólnego z tym dziwnym chłopakiem, który nie chciał dać jej spokoju.Moja siostra siedziała na ławce i płakała a ja nie wiedziałam jak ją przekonać do zmiany decyzji. Przecież musiało być jakieś wyjście z tej beznadziejnej sytuacji.
- Pomogę Ci - powiedziałam przytulając ją
Jednak Samanta nic mi nie odpowiedziała.Czasami miałam wrażenie, że ona nie chce naszej pomocy i to bolało mnie jeszcze bardziej.Nie sądziłam, że moja własna siostra mi nie ufa i nie chce mojej pomocy.
- Nie chcę Cię w to mieszać.! To jest zbyt niebezpieczne a ja sobie z tym nie radzę - powiedziała Sam
- Pomogę Ci, zaufaj mi! - powiedziałam przytulając ją  
Samanta spojrzała na mnie i odepchnęła mnie.Nie sądziłam, że tak ostro zareaguje, czułam, że tu nie chodziło tylko o nie planowana ciąże.Miałam czasami wrażenie, że tu chodziło o coś znacznie poważniejszego, jak na przykład świat przestępczy.Samanta uciekła i zgubiłam ją z oczu a z daleka dostrzegłam Grzegorza.
- Uciekła mi - powiedziałam siadając na ławce
- tu nie chodzi tylko o tą ciąże Izo! Ona ma konflikt z nieciekawymi osobami, jest im dłużna sporą sumę pieniędzy! Zrozum grozi jej niebezpieczeństwo! - usłyszałam przerażony głos Grzegorza
- To oni maja coś wspólnego z tym dzieckiem? - zapytałam
- Nie, nie oni! To ja jestem ojcem jej nie narodzonego dziecka - usłyszałam.
Słowa Grzegorza dudniły mi w uszach a ja, wciąż miałam coraz to więcej wątpliwości. Nie bardzo wiedziałam co mam oo tym myśleć, ale chciałam pomóc siostrze. Spojrzałam na chłopaka i zamarłam, w mojej głowie dudniła jedna myśl..  
- Zrobiłeś jej coś? - zapytałam prosto z mostu  
Grzegorz spojrzał na mnie i podszedł do mnie.Wziął mnie w ramiona i spojrzał prosto w oczy  
- Nie Izo! my się kochamy - szepnął  
Kochamy! Wciąż patrzyłam na niego i poczułam błogi spokój.Chociaż nie znałam go za bardzo, jednak moja kobieca intuicja podpowiadała mi, że Samanta będzie z nim szczęśliwa.Jednak jedna sprawa nie dawała mi spokoju: Czemu moja siostra nie chcę od niego pomocy? czemu nie chce pomocy ode mnie? Doskonale wiedziałam, że to nie była dość mała suma, ale wiedziałam tez, że razem z Grzegorzem uda mi się ją zebrać. Spojrzałam na pierścionek i poczułam ból.Przecież on mi tego nie wybaczy!  
- Pomożemy jej! - powiedziałam wstając z ławki.  
Pożegnałam się z Grzegorzem i poszłam w stronę domu.Przez całą drogę nie myślałam o niczym innym jak o Samancie, nie wiedziałam gdzie teraz jest i co robi. Miałam nadzieje, że nie zrobiła nic głupiego i jej dziecko nadal żyje.Chociaż nie rozmawiałam o tym z Brajanem, ja już doskonale wiedziałam co zrobię.Przecież nie mogłam postąpić inaczej, jeżeli ona nie zechce dziecka, to ja je wychowam.Zatrzymując się przed mieszkaniem wzięłam głęboki wdech, bałam się tego co nieuniknione.  

- Jesteś na mnie zły? - zapytałam  
Błękitne oczy Brajana patrzyły na mnie, a ja pod jego spojrzeniem poczułam się jakbym to ja była wszystkiemu winna.Doskonale wiedziałam, że nie jest zachwycony moim pomysłem, ale nie mieliśmy innego wyjścia.Wciąż patrzyliśmy na pierścionek i poczułam ból, nie chciałam tego zrobić, ale pilnie potrzebowałam pieniędzy.Przecież nie mogłam zostawić siostry bez pomocy.  
- Rób co chcesz - szepnął wychodząc  
Próbowałam go zatrzymać, ale było już na to za późno.Wyszedł zostawiając mnie samą.W mojej głowie na ułamek sekundy przeleciała jedna myśl, ale zaraz skarciłam się za to.Przecież nie mogłam tego zrobić.Nie mogłam przyjąć propozycji jego ciotki. Gorączkowo rozmyślałam o tym, skąd mam zebrać taką sumę pieniędzy i nie wiedząc już co robię, zaczęłam wysyłać wiadomości do znajomych.Wciąż serce podpowiadało mi, żebym przyjęła kasę od narzeczonego, ale nie chciałam tego zrobić.Nagle jakby z nieba przyszła wiadomość od Jarka:  

W twojej ulubionej kawiarni za dwadzieścia minut.  

Wyszłam z domu w nadziei, że ma pożyczyć mi te pieniądze.Gdy po paru minutach byłam już na miejscu, usiadłam przy wolnym stoliku i czekałam za Jarkiem.Po kilku następnych minutach, które dla mnie trwały jak wieczność, wszedł Jarek i przywitaliśmy  
się.  
- Masz? - zapytałam z nadzieją w głosie  
Chłopak podał mi kopertę z pieniędzmi a ja poczułam na sercu spokój.  
- Pożyczę Ci, ale na co ci tyle kasy? - zapytał Jarek z troska  
W skrócie opowiedziałam mu o kłopotach Samanty a on spojrzał na mnie z niepokojem z oczach.  
- Pójdę tam z Tobą! - powiedział zamawiając dla nas kawę  
- Nie, ja to muszę sama załatwić - szepnęłam  
Chłopak złapał mnie za rękę a ja dostrzegłam obok nas przy stoliku Maxa.Zabrałam od Jarka rękę i podeszłam do szwagra.  
- Możemy porozmawiać? - zapytałam  
Jarek spojrzał na mnie uważnie, po czym wstał i wyszedł, a ja z Maxem poszłam na dwór.  
- Pokłóciłam się z Brajanem - przyznałam  
Sama nie wiem czemu to zrobiłam, ale opowiedziałam Maxowi o swoich kłopotach, chociaż nie znał mnie za dobrze, ani ja jego, po prostu czułam, że mogę mu zaufać. Max bez żadnego problemu wręczył mi w rękę kasę, a tamte pieniądze kazał oddać Jarkowi. Zdeklarował się tez, że nie puści mnie tam samą i razem z Brajanem pójdą tam ze mną. Chociaż nie chciałam zgodzić się na jego słowa, to czułam mu się wdzięczna za to, ze tak mi pomaga.Pół godziny później do kawiarni wszedł Brajan. Jego wyraz twarzy nie wyrażał niczego, tylko jego oczy zdradzały troskę.  
- Dlaczego ode mnie nie chciałaś przyjąć tych pieniędzy? dlaczego chciałaś iść tam sama? czemu chciałaś sprzedać pierścionek! - zapytał  
Jego błękitne oczy zmieniły kolor, a ja czułam się zmęczona tym dniem.  
- Bo nie chciałam cię w to mieszać - powiedziałam przytulając się do niego  
- oj głuptasie! - szepnął z czułością w głosie  
Całą czwórką postanowiliśmy, że ja pojadę z Julią do niej a chłopaki pojadą tam sami. Przytuliłam Brajana i poszłam do Juli samochodu, a oni pojechali oddać dług Samanty.Chodziłam od okna do okna, wciąż czując na sobie wzrok Juli.Jej oczy śmiały się ze mnie, a ja naprawdę odchodziłam od zmysłów.Nie wiedziałam czemu ich jeszcze nie ma.Usiadłam na skórzanej wersalce i wypiłam melisę na uspokojenie, którą pięć minut temu dostałam od Julki.Wypiłam łyk i spojrzałam na telefon, nic żadnych wiadomości, połączeń od Brajana, nic co mogło by mnie uspokoić.Znów podniosłam się i podeszłam do okna a Julka przewróciła oczami.  
- Izo daj spokój! Przecież minęła dopiero godzina - zaśmiała się dziewczyna  
Chociaż znałam ją dopiero drugi dzień to już zaczęła bardzo mnie irytować, Podziwiałam jej spokój i opanowanie.Przecież tak naprawdę nic o niech nie wiedzieliśmy, a może mają jakąś broń? może coś im zrobią? Boże ja chyba zaraz tu oszaleje!! Wypiłam kolejny łyk melisy a ręce trzęsły mi się i nie mogłam utrzymać szklanki.Chciałam by już wrócili, by nic im się nie stało.Nie zniosłabym gdyby coś się Brajanowi stało, nie zniosłabym gdybym go straciła.  
- Czemu ich do cholery jeszcze nie ma!! - krzyknęłam opierając się o okno  
Julka spojrzała na mnie a po chwili poczułam zbliżające się kroki, stałą tuz za mną. Położyła rękę na moim lewym ramieniu a ja powoli uspokajałam się,  
- Bardzo go kochasz prawda? - zapytała Julia, patrząc mi prosto w oczy  
Kiwnęłam głową i wciąż patrzyłam w stronę okna.Zachowywałam się tak, jakby moja obecność przy oknie miała sprawić, że oni zaraz wrócą i naprawdę w to wierzyłam. Usiadłam na fotelu na przeciwko Julki i zajadając przygotowaną przez nią kolację z zaciekawieniem słuchałam ich historii.Może wyda to się dziwne, ale z nikim nie rozmawiało mi się tak swobodnie jak z nią.Czułam, ze w Julii odnalazłam  
prawdziwa przyjaciółkę.Nie pozostawiając jej dłużna, również opowiedziałam jej swoje życie przed i po poznaniu Brajana.Przez chwilkę zawahałam się, nie wiedząc, czy jej to powiedzieć, ale jednak postanowiłam poczekać.Nie chciałam by Brajan się dowiedział o moich snach.Wypijając ostatni łyk melisy poczułam się coraz bardziej śpiąca. Zamknęłam oczy i odpłynęłam w głęboki sen.  

Stałam nad brzegiem morza z daleka obserwując jasnowłosą dziewczynkę.Spojrzałam na zbliżającą się fale i zamarłam.Zerwał się silny wiatr i wszyscy znajdujący się  
tam ludzie zaczęli uciekać w stronę domków.  
- Jagoda! - krzyknęłam patrząc na córeczkę  
Oczy dziewczynki spojrzały się w moją stronę i dziecko uśmiechnęło się  
- Tak mamo! - krzyknęła  
Wiatr rozwiewał jej blond włosy, a ja odwzajemniłam uśmiech Nagle tuz za mną poczułam ciepłe ramiona męża.Pocałowałam go i przytuliłam się do niego.  
- Kochanie do domu! - krzyknął Brajan  
Nagle wiatr przyspieszył a fala popłynęła prosto na nasza córkę, zabierając ją do siebie.Wszystko trwało minute może dwie.Chociaż tak bardzo chcieliśmy jej pomóc, nie potrafiliśmy się poruszyć.Przez sekundę poczułam się tak, jakby mnie sparaliżowało.Po paru sekundach puściło mnie, a ja pobiegłam za fala, niestety nie zdążyłam.  
- Jagoda!! - krzyknęłam klękając na plaży  
- Jagoda nie!! Brajan zrób coś! zrób! - płakałam, czując nie wiarygodny ból po stracie ukochanej córki.  

- Jagoda! - krzyknęłam budząc się ze złego snu  
Poczułam ciepłe ramiona Julki i dopiero teraz zorientowałam się, że to był tylko zły sen. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu Jagody, ale jej nie było, Brajana tez nie.Po woli docierało do mnie gdzie jestem.Leżałam na wersalce w domu Majki i widocznie musiałam po tej melisie przysnąć.Nie wiedziałam co mam zrobić, Domyśliłam się, że chłopaki nadal nie wrócili i poczułam dziwny nie pokój.Przecież minęło kilka godzin a oni już dawno powinni tu być.Julia nie była już tak spokojna niż przedtem, a jej czerwone oczy zdradzały mi, że płakała.  
- Stało się coś? - zapytałam dotykając jej ramienia  
- Nie, nic - skłamała  
Podeszłam do niej i przytuliłam.Dziewczyna odwzajemniła mój uścisk i jeszcze mocniej wtuliła się w moje ramiona.Staliśmy tak chwile, po czym usłyszałam sygnał telefonu.Pobiegłam do niego i odebrałam z nadzieją w sercu.Tak bardzo pragnęłam, by to był Brajan.  
- Cześć - usłyszałam głos siostry  
- Gdzie jesteś? - zapytałam czując w sercu ból  
- Dlaczego mieszasz się w moje życie? nie znasz ich! Prosiłam byś się w to nie mieszała - Samanta płakała do słuchawki  
- Bo jesteś moją siostrą! Razem z Grzegorzem martwimy się o Ciebie - powiedziałam
- Grzegorz dla mnie umarł i Ty też - powiedziała rozłączając się  
Usiadłam na kanapie i poczułam jak przyspiesza mi serce.Nie wiedziałam co się dzieje z moją kochaną siostrzyczką, nie poznawałam jej.Tak bardzo chciałam jej pomóc, ale zdawałam sobie sprawę, że na siłę nic nie zdziałam, jeżeli nie chce pomocy to ja nie mogę nic zrobić, chociaż bardzo bym chciała.Poczułam rękę Majki na plecach i schowałam twarz w rekach.Chociaż długo z tym walczyłam, dałam upust emocjom. Nagle dostrzegłam podjeżdżający samochód.Razem z Majką pobiegliśmy do drzwi i wybiegliśmy na dwór.Z samochodu wyszedł Max.  
- A gdzie Brajan! - zapytałam, czując jak dziwna kula dusi mnie w gardle.  
Max spojrzał na Julię i na mnie, a jego wzrok ewidentnie unikał mojego.  
- Musiał coś załatwić - powiedział po chwili.CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4685 słów i 24214 znaków.

10 komentarze

 
  • ja

    Julka majka... Haha. Ook :p

    17 sie 2014

  • mrgi

    Raz piszesz ze to julka raz ze majka, pogubic si mozna, chyba sie pomylilad

    22 lip 2014

  • :) :) :)

    :D :D :D :D

    15 maj 2014

  • Misia

    MicroArt, wczoraj dodała trzy takie części , to naprawdę mało jeśli dodaje tak dużo ? o.O
    Błędów ja tu nie widzę, co najwyżej literówki ;]

    14 maj 2014

  • martynus19954

    pisz pisz ::))

    13 maj 2014

  • Mattunel

    Więc przeczytałem wszystko. Będzie mi niezmiernie miło, jak będę mógł przeczytać dalsze części, ale strasznie bolą mnie błędy które są strasznie widoczne.  :sad:  No i są bardzo krótkie te części.

    13 maj 2014

  • Mysterious

    Ja chce dalej!:)

    13 maj 2014

  • Metallica

    Swietnie piszesz ! :D

    13 maj 2014

  • misiak:)

    Prosze pisz jeszcze jedna czesc prosze :)

    13 maj 2014

  • malinowamamba20

    Wspaniałe ! :)

    13 maj 2014