On-Chłopak ze snu cz.5

On-Chłopak ze snu cz.5Tak bardzo za wami tęskniłam - słyszę jej cichy głos  
Patrzymy na siebie i znów wybuchamy płaczem.Patrzę w oczy siostrzyczki i nie wierze, że ona tu jest.Nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę.Znów czuje sygnał wibracji i obawiam się, że po raz kolejny on próbuje się do mnie dodzwonić.  
- Czemu nie odbierzesz? a jak to coś ważnego?? - pyta Samanta  
Patrze na nią, lecz nic się nie odzywam.Po siedmiu latach nie obecności, tak po prostu mam z nią rozmawiać o chłopkach?? obawiam się, że nie umiem.  
- Może pójdziemy do jakiejś kawiarni, albo pizzerii? - pyta Sam  
Bez słowa wchodzimy do kawiarni obok i zamawiamy po kawie i po kawałku ciasta. Zajmujemy jedyne wolne miejsce i czekamy za naszym zamówieniem.Wciąż się do siebie nie odzywamy.W końcu ta dziwną i niezręczną cisze, przerywa siostra i pyta jak tam szkoła.Od słowa do słowa nasza rozmowa coraz bardziej się rozkręca a ja nie czuje już, tej różnicy siedmiu lat nie widzenia się.Przez kolejne godziny opowiadam jej już o całym swoim życiu.O chłopakach o Jarku i o Brajanie.Dopiero po chwili zdaje sobie sprawę, że to ja ciągle gadam a ona słucha.Uświadamiam sobie, że wciąż nie wiem dlaczego ona wyjechała na tyle lat.Zamykam oczy, by wspomnienia znikły.Nie chce, nie mogę wytrzymać tych bolesnych wspomnień.  
- Widziałam jak wuja Ci to robi! Widziałam to! - szepcze Samanta pustym wzrokiem
Dopiero teraz to wszystko do mnie dociera, to dlatego Samanta uciekła z domu.Nie mogła tego znieść.  
- Ciebie też? - pytam łapiąc ja za rękę  
Wzrok Samanty staje się pusty, nie obecny a ja już nic nie muszę wiedzieć.Już o nic nie pytam, bo wszystko staje się dla mnie jasne, wszystko rozumiem, wszystko do mnie dociera.Ona wyjechała, bo nie potrafiła wybaczyć rodzicom, że jej nie uwierzyli, że mnie nie bronili.Czuje napływające łzy.Chciałabym, tak bardzo bym chciała o tym wszystkim zapomnieć.Już jako małe dziecko wuja mnie molestował.Wciąż przychodził do mojego pokoju i dotykał..Nie wiem kiedy zaczął, chyba jak miałam pięć, sześć lat a później było tak do piętnastego roku życia.  
- Ona mi nie uwierzyła rozumiesz? nie uwierzyła! - powiedziała Samanta wybuchając płaczem.Zamykam oczy, by zapomnieć, by o tym nie myśleć.  
- Żałowała później tego.Pamiętam jak płakała po nocach, wyrzucając sobie, że niczego nie wiedziała, że raczej nie chciała widzieć.Zobaczyła nas! Gdy miałam piętnaście lat ona nas nakryła! Jej twarz była wtedy bez jakichkolwiek uczuć.Wuja jeszcze tego samego dnia się wyprowadził - powiedziałam łamiącym głosem  
Poczułam na ramieniu dłoń Samanty i wybuchałam głośnym płaczem.Chciałabym nie myśleć o tym co się wtedy wydarzyło.  
- Przepraszam! Przepraszam, że nie było mnie wtedy przy Tobie! Przepraszam, bo powinnam była cię wpierać - powiedziała Sam przytulając się do mnie  
Teraz dopiero poczułam jak silna więź nas łączy.Jeszcze silniejsza niż kiedyś, gdy byliśmy małe  
- No odbierz ten telefon, może Brajan ma jakiś ważny powód, by tak postąpić -powiedziała uśmiechając się  
Wyszłam z kawiarni i odebrałam telefon od Brajana  
- Gdzie Ty do cholery jesteś?? stoję pod twoimi drzwiami i nie odbierasz! - słyszę wystraszony głos Brajana  
- Co robisz? - pytam z nie dowierzaniem  
- No stoję pod twoimi drzwiami! Wróciłem, bo musimy porozmawiać! - słyszę jego głos  
- Jak to wróciłeś? - pytam zaskoczona  
- Normalnie a jak? wsiadłem do samolotu i jestem - słyszę jego rozbawienie  
Odwracam się a za mną stoi Samanta.Rozłączam się i patrzę na uśmiechniętą twarz siostry.  
- Wrócił! Ten wariat wrócił! - krzyczę zadowolona  
- Na co czekasz? idź do niego! - mówi Samanta, patrząc na moją szczęśliwą twarz  
Żegnam się z siostrą i idę w stronę domu, nie nie idę a biegnę.Nie patrząc na zabiegany tłum z całych sił biegnę w stronę domu, ciągle potykając się o nie równy chodnik.Po kilku minutach jestem już obok mieszkania i próbuje złapać oddech.  
- Nie masz kondycji - słyszę głos Brajana  
Odwracam się do niego twarzą i patrzę na wielki bukiet czerwonych róż  
- To dla ciebie kochanie - słyszę jego głos  
Stoję na chodniku, patrząc w oczy Brajanowi i nie wiem co mam odpowiedzieć.W głowie mam mętlik a w moim sercu czuje dużo sprzecznych odczuć.Złość, żal, radość, ból już sama nie wiem co jest silniejsze.  
- Nie mogłem tam dłużej być, wiedząc jak bardzo mnie nienawidzisz - słyszę i czuje dziwne motylki w brzuchu  
- Zniknąłeś w środku nocy bez słowa - mówię rozżalona  
- Musiałem, ja naprawdę musiałem! - słyszę jego niemal krzyk  
- Co takiego się tam stało? - pytam  
Brajan patrzy na mnie błękitnymi oczami a ja w nich dostrzegam łzy.  
-wybacz nie mogę Ci nic powiedzieć, jeszcze nie teraz-szepcze.Patrze na jego wystraszone oczy i czuje żal, tak wielki żal, że nie jestem w stanie wypowiedzieć nawet słowa.Zdaje sobie sprawę, że on tak naprawdę mi nie ufa i to boli jeszcze bardziej.  
- Jak chcesz - rzucam mu krótkie spojrzenie i odchodzę.  
Nie idę do domu, nawet nie wiem dokąd idę, ale jedno wiem na pewno nie chce tu być, nie mogę z nim rozmawiać, jeszcze nie teraz.To wszystko dla mnie wydaje się zbyt świeże i zbyt bolesne.Wciąż pamiętam jak odszedł, zostawiając mnie samą, wciąż mam przy sobie tą kartkę, na której napisał parę słów o tym, że nie możemy być razem.A teraz tu jest! jest tu i stoi pod moim domem z bukietem przeklętych róż! Cóż typowy facet, jeżeli myśli, że kwiaty coś tu dadzą.Dlaczego musiałam zakochać się w takim kretynie?? Ja nawet nie potrafię go znienawidzić i to jest jeszcze gorsze. Dlaczego po prostu nie pozwoli o sobie zapomnieć? dlaczego wciąż ciągnie tę farsę i rani mnie jeszcze bardziej?? Idę przed siebie bez żadnego celu, tak po prostu byle jak najdalej od niego.Tak uciekam i dobrze mi z tym.Uciekam, bo boję się tej rozmowy, boję się naszych słów i tego, że zranimy się nawzajem.Mijam zabieganych ludzi, którzy spiesza nie wiadomo gdzie i po co.Mijam ich ze świadomością, że żaden z nich nawet przez chwile nie zerknie w moją stronę, oni maja swoje zmartwienia, swoje cele.Spieszą za karierą, pracą, pieniędzmi.Zatrzymuje się w centrum miasta obserwując siedzącą na ławce parę i zastanawiam się czy są szczęśliwi?? Owszem siedzą w tej chwili przytuleni, ale wydaje mi się, że ona przed chwilą płakała.A może tak mi się tylko wydaje?? Obok mnie idzie starsza para, co chwila zatrzymując się na odpoczynek. Na oko mają ponad sześćdziesiąt lat i wyglądają jak para zakochanych nastolatków.Czuje ból, bo uświadamiam sobie, że my z Brajanem tacy nie będziemy.Obok mnie biegają małe dzieci, ganiając się wokół starych Dębów Biegają bawiąc się w berka i wesoło skaczą.Nie daleko mnie po drzewie skrada się ruda wiewiórka, wystraszona zapewne tymi dziecięcymi wrzaskami.  
-mamo!! Ona mnie pobiła!-słyszę dziecięcy krzyk  
Młoda kobieta na oko gdzieś trzydziestoletnia wyjmuje nos z książki i próbuje ukryć łzy.Podnosi wzrok i patrzy na biegnące w jej stronę dzieci.Zastanawiam się, co takiego się stało, że matka takich radosnych dzieci płacze.Może ktoś ją zostawił, albo ktoś jej umarł?? nie mam pojęcia.Natomiast nie daleko mnie siedzi młoda zatroskana kobieta smutno patrząc w portfel, patrzy z utęsknieniem w telefon i czeka.Wciąż czeka.  
Patrze na telefon i zdaje sobie sprawę, że to wszystko wydarzyło się w przeciągu kilku minut.Eh gdyby każdy tak zatrzymał się, życie było by piękniejsze-rozmyślam zrezygnowana.Patrzę na połączenia w małym ekraniku i zamykam oczy.Jak długo jeszcze będzie próbował się do mnie dodzwonić?? No cóż, postanawiam wrócić i szczerze z nim porozmawiać.Odpisuje mu na wiadomość, by upewnić się, że on nadal czeka i już po chwili czytam wiadomość od niego.Czekam.No cóż miałam przez chwilę cichą nadzieje, że nasza rozmowa opóźni się trochę w czasie, ale widocznie nie!  
Idę powolnym krokiem, pod mieszkanie i już go widzę.Stoi oglądając się nerwowo po okolicy zapewne w poszukiwaniu mnie.  
- Cześć - mówię już spokojnym głosem  
- Bałem się, że nie wrócisz - odpowiada prawie nie słyszalnym głosem  
- Byłam się przejść, przemyśleć to - szepnęłam  
Pociągnęłam go za rękę i bez słowa poszliśmy w to same miejsce.Para, która siedziała na ławce teraz zaczęła się kłócić a ona rzuciła czymś w niego, nie byłam pewna, ale to chyba był pierścionek.Po starszych ludziach nie było śladu a dzieci teraz siedziały przy matce jedząc loda.Kobieta która czekała za kimś odeszła.To same miejsce, było teraz niemal puste, jakby ktoś przewidział tą sytuacje.Nawet para siedząca na ławce odeszła każdy w swoja stronę.Usiedliśmy na ich miejscu czytając inicjały.Zastanawiam się, czy oni je tu zaznaczyli, czy jakaś kolejna zakochana para.  
-co z nami dalej będzie?-usłyszałam pytanie z ust Brajana  
Drgnęłam na to słowo i nic nie odpowiedziałam.Co miałam mu powiedzieć?? Kochałam go, ale nie byłam pewna, czy potrafię z nim być i czy on tego chcę.  
- A co ma być.Jest dobrze tak jak jest - skłamałam  
- Związek bez zobowiązań?? naprawdę tego chcesz? - zobaczyłam w jego oczach rozczarowanie  
- Nic więcej nie możesz mi dać - odpowiedziałam  
Spojrzałam mu w oczy, czując na sobie jego dotyk dłoni.  
- Chcesz mi powiedzieć, że chcesz tylko seksu? - zapytał wstając z ławki  
Nabrałam powietrza, nie wiedząc co mam mu odpowiedzieć.Z jednej strony ten układ wcale mi się nie podobał, ale z drugiej jeżeli tylko tak mogę być bliżej niego to czemu nie?  
- A jeżeli tak to co? - zapytałam unikając jego wzroku  
- Ale ja nie chcę! Chcę Ciebie, bo Cię kocham a nie seksu z Tobą! - powiedział oburzony  
- W takim razie zostańmy przyjaciółmi dopóki nie załatwisz swoich spraw - powiedziałam  
Brajan podszedł i przytulił mnie a ja o nic więcej nie pytałam.Teraz mogłabym nawet z nim być wiedząc, że ma tam zobowiązania.Zgodziłabym się na wszystko, byle tylko był przy mnie i nigdy nie wypuścił mnie z opiekuńczych ramion.  
- Chodź! - szepnął łapiąc mnie za rękę  
Szliśmy mocno trzymając się za ręce podziwiając okolice.Chociaż chodziłam tu milion razy dopiero przy Brajanie zauważyłam rzeczy, których dotąd nie widziałam.Na końcu ulicy dostrzegłam Samantę szarpiącym się z jakimś chłopakiem.Przez chwile przyglądałam się zastanawiając się, czy powinnam wtrącić się w jej sprawy, może ona tego nie chciała?? może sobie tego nie życzyła?  
- Ty dziwko! Wrócisz do nas! - usłyszałam głos wysokiego mężczyzny  
Nie wytrzymałam i podeszłam do niego.Samanta wystraszonym wzrokiem spojrzała w moją stronę i mocno się do mnie wtuliła.  
- Zostaw ją! chyba, że chcesz mieć ze mną do czynienia - powiedziałam stojąc na przeciwko niego  
To nic, że był ode mnie wyższy od ponad głowę i dużo grubszy.Gdyby chodziło o Sam nie bałabym się nawet walczyć z całą jego bandą.Kochałam ją.  
- To jeszcze nie koniec a z Tobą młoda policzę się później - powiedział patrząc mi prosto w oczy  
- Już się Ciebie boję - zakpiłam  
Chłopak odszedł a Samanta mocniej się do mnie wtuliła.  
- Ja was zostawię może chcecie sobie porozmawiać? - zapytał Brajan podchodząc do nas  
Spojrzałam na niego i prawie zapomniałam o jego obecności.Nie przyszedł mi pomóc, nie stanął w mojej obronie.Stał i przyglądał się mojej rozmowie.  
- Okej - powiedziałam rozczarowana  
Patrzyłam jak chłopak odchodzi.Nie wiedziałam, że jego zachowanie aż tak mnie zaboli. Ja wdałam się w kłótnie z chłopakiem, naraziłam na niebezpieczeństwo a on tak po prostu odszedł, zostawiając mnie samą?? ale czego ja się spodziewałam?? że tak jak w snach wstanie w mojej obronie?? w imię czego? przecież tak naprawdę nic nas nie łączy, nic oprócz przyjaźni.  
- Słuchasz mnie? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos siostry  
Spojrzałam na nią nie przytomnym wzrokiem i zamilkłam.Miała rację nie słuchałam jej.  
- Muszę iść załatwić jedną sprawę - powiedziała Sam całując mnie w policzek.  
Po chwili i ona znikła za rogiem.Zostałam na chodniku sama z swoimi myślami.Wciąż męczyło mnie zachowanie Brajana i jego obojętność w stosunku do tej sprawy.Uszłam kawałek, gdy nagle poczułam czyjeś szarpnięcie, odwróciłam się a przede mną stał Kacper.  
- W porządku? - zapytał z troska  
Zastanawiałam się, jak ja muszę wyglądać skoro Kacper zadaje mi takie pytania. Uśmiechnęłam się do starego kumpla i kiwnęłam głową.Poszliśmy do kawiarni na kawę i ciastka.Weszliśmy do cafe amor najlepszej kawiarni w mieście i usiedliśmy na wolnych miejscach.Kacper zabrał ode mnie kurtkę i poszedł ją powiesić.Po paru minutach wrócił z kawą w ręku.  
- Wybacz, że tyle czekałaś - powiedział przepraszająco  
Uśmiechnęłam się i zabrałam od niego gorącą kawę.  
- Widziałam Samantę - powiedziałam patrząc na krajobraz za oknem  
Zapadło kłopotliwe milczenie, po paru minutach spojrzałam mu w oczy i dostrzegłam w nich łzy.  
- Nadal ją kochasz prawda? - zapytałam łapiąc go za rękę.  
Kacper nie odpowiedział.Przez chwile zawahałam się, czy powinnam powiedzieć mu o tym co zobaczyłam, ale nie byłam pewna.Może i powinnam, ale jak on zareaguje?? w gruncie rzeczy lubiłam Kacpra i nie chciałam, by stało mu się coś złego, by w coś się wplątał. Siedzieliśmy tak jeszcze dłuższa chwile, gdy zadzwonił mój telefon, to był Brajan.  
- Cześć kochanie.Musze coś ważnego załatwić.Postaram się wyrobić do wieczora a jak bym nie zdążył to zobaczymy się rano - szepnął rozłączając się.  
Siedziałam jak zaczarowana.Wciąż zastanawiając się, nad jego słowami.Kolejna tajemnica? kolejne rzecz, której nie chce mi powiedzieć zaczęłam już powoli mieć dość tej całej sytuacji.Moje przemyślenia przerwały otwierające się drzwi.Odruchowo wejrzałam w ich stronę i zamarłam.Do środka weszli oni..Siedziałam na krzesełku i wciąż patrzyłam na Brajana. Przecież miał załatwiać jakąś ważna sprawę. Spojrzałam na piękność siedzącą obok niego i zastanawiam się, czy to ona była tą ważną sprawą?? Kobieta była dużo starsza od nas i wyglądała na poważną osobę. Zastanawiałam się, co takiego go łączy z tą kobietą.Chciałam podejść, zagadać ale jakaś siłą mnie powstrzymywała. Brajan znikł gdzieś a po chwili podszedł do ich stolika z dwiema kawami.Kim ona do licha jest?-zastanawiałam się.Siedziałam na przeciwko chłopaka, którego kochałam i obserwowałam jak para ze sobą flirtuje.Kobieta złapała go za rękę a on się do niej uśmiechnął.Nie no tego było dla mnie za wiele! Nagle całkowicie niespodziewanie ona wstała i ruszyła do wyjścia, on pobiegł za nią, ale ona go odepchnęła.Wyglądało to na kłótnie kochanków a ja nie mogłam w to wszystko uwierzyć.Tego było dla mnie już na prawdę za wiele.Wstałam zapominając o obecności Kacpra i ruszyłam w jego stronę.  
- Kim ona jest? - zapytałam zatrzymując się obok niego  
Brajan spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem i zamilkł.Bez słowa minął mnie i odszedł. Zachował się tak, jakby mnie wcale nie znał.Poczułam na ramieniu dłoń Kacpra i wtuliłam się w jego ramiona.Kacper nie pytał, nic nie mówił tych głupich słów wszystko będzie dobrze.Po prostu się wcale nie odzywał.Szliśmy do domu w milczeniu. Dopiero przed moim mieszkaniem odezwałam się.  
- Dzięki - szepnęłam wtulając się w ramiona przyjaciela  
Za nami usłyszałam cichy śmiech, odwróciłam się a tam stała Ania.  
- Przeszkadzam? - usłyszałam głos przyjaciółki  
Kacper odszedł a my z Anią weszliśmy do mieszkania.Skierowaliśmy się w stronę mojego pokoju.Zastanawiało mnie to, czy rodzice już wrócili i czy wiedzą o powrocie Samanty.Już nie pamiętałam kiedy ostatnio z nimi rozmawiałam.Usiedliśmy na kanapie i zapadłą cisza.Spojrzałam na przyjaciółkę, Ania wyglądała tak, jakby chciała mi coś powiedzieć.  
- Myślałam, że kręcisz z Brajanem - usłyszałam jej głos  
- Też tak myślałam - odpowiedziałam  
Ania spojrzała na mnie i podeszłą przytulić mnie.Starałam się za wszelką cenę nie rozkleić i nie rozpłakać.Nie chciałam, by ktokolwiek nawet moja najlepsza przyjaciółka widziała jak płacze z powodu Brajana. Nie rozumiałam go! Naprawdę go nie rozumiałam! Najpierw mówi, że mnie kocha, później, że nie możemy być razem i znika, następnie pojawia się i przeprasza a teraz takie zachowanie.  
- Zerwaliśmy - słyszę głos przyjaciółki  
- Jak to zerwaliście? Z Jarkiem? - pytam  
Ania nie odpowiada.Przytula się do mnie a tym razem to ja ją obejmuje ramieniem i przytulam.Widzę jak po twarzy mojej przyjaciółki lecą pojedyncze łzy.  
- Co się stało? - pytam, nie rozumiejąc dlaczego zerwali.Przecież wydawali mi się tak bardzo szczęśliwi.  
- Bo on nadal kocha Ciebie - usłyszałam  
Zamilkłam, bo nie wiedziałam co mam jej na to odpowiedzieć.Może i on nadal mnie kocha, ale ja już nie kocham jego.  
- Przykro mi szepczę, bo tylko na tyle jest mnie stać.  
Pół godziny później Ania wraca do domu a ja zostaje sama.Wciąż zastanawia mnie dlaczego Brajan tak się zachował, dlaczego aż tak bardzo wszystko między nami komplikuje.Przecież ja chcę być tylko szczęśliwa, nic więcej.Wysyłam wiadomość do Jarka i wychodzę z pokoju.Ubieram ciepłą kurtkę, buty i wychodzę z domu, kieruje się w stronę Jarka.Idę pusta ulicą, tylko od czasu do czasu słyszę głosy pijanych ludzi. Rozglądam się naokoło nic nie widzę.Przyspieszam kroku, gdy nagle czuje czyjąś dłoń na ramieniu.Odwracam się a za mną stoi prześladowca mojej siostry.  
- Zostaw ją! Natychmiast! - słyszę głos Nieznajomego chłopaka  
Chłopak puszcza mnie i ucieka.Zostaje sam na sam z moim wybawicielem.  
- Cześć jestem Grzegorz, wybacz za kolegę - przedstawia się chłopak  
- Ja jestem Iza - podaje mu dłoń  
-wiem Samanta nam dużo Tobie opowiadała - słyszę  
Patrzę na niego zdziwiona i zastanawiam się, skąd on zna Samantę.Czy jest coś o mojej siostrze o czym nie wiem? patrzę na komórkę i przypomina mi się cel wyjście z domu.  
- Wybacz spieszę się - odpowiadam przepraszająco  
- Może dla bezpieczeństwa Cię odprowadzę co? - pyta chłopak  
Dla bezpieczeństwa kiwam potwierdzająco głową i zastanawiam się, skąd chłopak zna Samantę.  
- W co się wplątała Sam? - pytam prosto z mostu  
- Może jutro dałabyś się wyciągnąć na spacer? opowiedział bym Ci wszystko - pyta chłopak.Zgadzam się i żegnając z chłopakiem, podchodzę do Jarka.  
- Cześć kto to był? - słyszę pytanie przyjaciela  
Patrzę na Jarka i zdaje mi się, albo on jest o mnie zazdrosny.Nic mu nie odpowiadam. Wchodzimy do mieszkania Jarka, gdy nagle słyszę za sobą czyjś głos, odwracam się a tam stoi Grzegorz.
- Zapomniałaś podać mi swój numer - słyszę jego wesoły głos
Patrzę na Jarka a na jego twarzy maluje się irytacja i zazdrość.Kurczę chyba Ania miała rację-zastanawiam się.Moje przemyślenia przerywa głos Grzegorza.
- To jak podasz mi? - pyta chłopak
- Ok 785 - dyktuje mu numer
Po chwili chłopak znika a ja zostaje z Jarkiem sama.Wchodzimy do mieszkania byłego już chłopaka i wszystkie wspomnienia wracają.
- Dzień dobry - słyszę z kuchni głos jego mamy
- Dzień dobry pani Basiu - witam się z nią tradycyjnie całując w policzek
- Zawsze będziesz u nas mile widziana - słyszę smutek w jej głosie
Wchodząc do jego pokoju zastanawiam się, czy jej mąż znowu ja pobił? czy tym razem przyprowadził do domu kolejną kochankę?nie jestem tego pewna.Siadam na naszym ulubionym fotelu i dyskretnie rozglądam się po pokoju, uświadamiając sobie, że on niczego nie zmienił.Nadal na jego stolika nocnym, obok łóżka znajdowała się nasza ulubiona fotografia.Mam ochotę odezwać się, ale nie mogę wydobyć z siebie słowa.
- Co cię do mnie sprowadza? po co chciałaś się spotkać? - pyta uważnie mi się przyglądając
- Czy to prawda, że zerwaliście? czy ty mnie nadal kochasz? - pytam prosto z mostu
Chłopak unika mojego wzroku a ja już nie muszę dostawać odpowiedzi, ja to po prostu wiem.Czuje się głupio, dlatego postanawiam już iść.Wstaje z fotelu i już chcę wychodzić, gdy czuje na ramieniu jego dłoń.
- Proszę zaczekaj! - słyszę jego głos
Odwracam się do niego twarzą a on bez słowa podchodzi i całuje.Po chwili odrywa się ode mnie a ja stoję jak zaczarowana.Nie mogę zrobić kroku i tak naprawdę nie wiem  
co mam powiedzieć, co zrobić.Nadal czuje na ustach smak jego warg.
- Nie powinieneś - szepcze wychodząc z pokoju
- Iza zaczekaj! - krzyczy
Jednak ja się nie zatrzymuje.Biegnę schodami, by jak najszybciej wydostać się z tego domu.Rzucam krótkie dobranoc jego matce i wychodzę z mieszkania.
- Iza! - ponownie słyszę jego głos na który nie reaguje.
Wbiegam na chodnik i jak najszybciej umiem, kieruję się w stronę mojego domu.Po drodze mijam zakochane pary, staruszków trzymających się pod rękę i dzieci bawiące się w kałuży.Już chcę skręcić w alejkę, gdy z daleka dostrzegam Samantę i tego jej dręczyciela.Już chcę zareagować, gdy słyszę za sobą znajomy głos, odwracam się a tam stoi Kuba, uśmiechając się do mnie.
- Cześć - słyszę
- Cześć - odpowiadam, nie spuszczając wzroku z Samanty
Już chcę zareagować, gdy podchodzi do nich Grzegorz i uspokaja pijanego chłopaka.
- Jedziesz z nami? - pyta Kuba
Patrzę na niego zdziwionym wzrokiem, bo nie bardzo wiem o co mu chodzi i gdzie niby mam jechać, przecież nic mi o żadnym wyjeździe nie wiadomo.
- A dokąd i z kim? - pytam zmuszonym uśmiechem
- To nie powiadomili Cię? - pyta zdziwionym głosem Kuba
- Nie - odpowiadam
- Pod namioty kochana tak jak ostatnio, tylko większa grupką, by było zabawnie. Ja, Brajan i Jarek jedziemy na pewno, Ania chyba też a ty? - pyta patrząc na mnie wyczekująco
- A mogłabym zabrać moją siostrę? jeżeli tak to jasne, że jadę - szepcze
Kuba kiwa głowa i żegna się ze mną a po chwili odchodzi.Wciąż patrzę na stojącą po drugiej stronie ulicy Samantę i postanawiam do niej iść.Teraz mam najtrudniejsze zadanie, bo muszę ją namówić na namioty.Będzie też Brajan-przypominam sobie słowa Kuby i mimowolnie uśmiecham się pod nosem.
- Cześć kochana, w porządku? - pytam, nie zwracając uwagi na stojącego przy nas Grzegorza.Chłopak przygląda się naszej rozmowie, ale ja nie zwracam na niego uwagi.
- Tak - odpowiada Sam
- Słuchaj jedziesz jutro ze mną pod namioty.Moja paczka organizuje wyjazd i Ty jedziesz z nami, przyda Ci się to - szepcze
- Z Kubą i Brajanem? - wtrąca się Grzegorz
Patrze na niego zaskoczona i zastanawiam się, skąd on zna chłopaków.Kiwam głową a Grzegorz uśmiecha się pod nosem.
- Proszę powiedz tylko, że tego idioty nie będzie! - błagam spanikowana
- Jasne, że nie - odpowiada znajomy
Patrze wyczekująco na siostrę, gdy nagle słyszę za sobą głos Brajana.
- Witaj dlaczego nie odbierasz moich telefonów? - słyszę jego głos
Patrze na niego i nie wiem co mam mu odpowiedzieć.Czy on naprawdę jest głupszy niż myślałam?? Przecież najpierw mnie olewa a teraz ja mam odbierać jego telefony??
- Bo widocznie nie miałam na to ochoty - odpowiadam
- Jedziesz pod namiot?? - pyta jakby nigdy nic
Nie odpowiadam, patrzę na jego twarz a w jego oczach widzę nadzieję.Nie wiem już co o tym mam myśleć, zaczynam się w tym wszystkim gubić i czuje narastający gniew.
Bez słowa odchodzę, zostawiając go na ulicy.Słysze za sobą wołanie, ale nie odwracam się.Nagle czuje za sobą czyjś oddech, odwracam się i widzę twarz Brajana.
- Daj mi spokój ok? - rzucam próbując go minąć
- Zaczekaj o co jesteś na mnie zła? przecież mówiłem Ci, że muszę załatwić ważną sprawę - słyszę
Nie wytrzymuje i daje mu twarz.Próbuje za wszelką cenę ukryć napływające łzy.
- Owszem mówiłeś, ale nie mówiłeś, że tą sprawą jest wysoka blondynka.Nie rób ze mnie głupiej widziałam Was! - krzyczę czując coraz to większy ból.
Bez słowa odchodzę i biegnę prosto do mieszkania.Nie mogę, nie mogę dłużej znieść jego zachowania.Czuje tak wielki ból, że nie chcę mi się nawet żyć, chciałabym zasnąć i więcej się nie obudzić.Kocham go, tak bardzo go kocham, że aż to boli.Chciałabym z nim być, chciałabym żeby to wszystko było zupełnie inne.Chciałabym, żeby on był inny, żeby był jak w moim śnie.Wchodzę do mieszkania i rzucam się na łóżko w pokoju i ryczę, złe emocje z całego dnia nasilają się a ja teraz ryczę jeszcze mocniej, nie umiem pohamować łez.Nawet nie wiem w którym momencie zasypiam.

Patrzę w błękitne oczy Brajana a on się do mnie uśmiecha.Przytula mnie i nic więcej nie ma dla nas znaczenia.
- Kocham Cię - słyszę jego wyznanie miłości
- Ja Ciebie też kochanie - odpowiadam ściągając mu koszulkę
Po chwili nasze ubrania padają na podłogę a my całujemy się coraz namiętniej.Jego ręka błądzi po moim nagim ciele a ja nie czuje żadnego skrępowania, czy wstydu.Jego dotyk jest dla mnie tak bardzo naturalny, jego ręka dotyka moich nagich piersi i schodzi coraz niżej.
- Jesteś piękna - słyszę jego drżący głos
- A ty przystojny - śmieje się
Po chwili uciekam mu z łóżka i rzucam w niego poduszką.On goni mnie a po chwili jestem już w jego opiekuńczych ramionach.
-moja-szepcze z taka czułością, że po moim ciele przeszywa dreszcz
Bierze mnie na ręce i niesie w kierunku wielkiego łoża.Teraz wiem, że za chwile stanie się to o czym od zawsze marzyłam.Brajan kładzie się na mnie i znów moje nagie ciało  
obdarowuje czułymi pocałunkami po chwili wchodzi we mnie.Robi to z taka czułością i miłością, że w oczach mam łzy(...)
- Nie przeżyłbym gdybym Cię stracił - mówi już po wszystkim
Wciąż leżymy na łóżku i patrzymy sobie głęboko w oczy.Chłopak wstaje pociągając mnie za rękę i idziemy pod prysznic.Kilkanaście minut później wychodzimy z łazienki i kierujemy się w stronę dworu.
- Mam coś dla ciebie-mówi chowając za plecami czerwone pudełeczko.
Klęka i wyciąga małe pudełeczko.
- Wyjdziesz za mnie? - pyta patrząc mi w oczy.
Dzwoni mój budzik, budząc mnie ze snu.Otwieram niechętnie oczy i rozglądam się po pokoju w poszukiwaniu Brajana, po chwili dopiero uświadamiam sobie, że to tyko sen.Wstaje i rozmyślam o Brajanie. Dziś postanowiłam z nim porozmawiać a będę miała do tego idealna okazję pod namiotami. Patrzę na migający ekran telefonu i niechętnie sięgam z półki telefon, no tak kilka nie odebranych połączeń od Ani i Grzegorza, do tego jedno od Samanty i od Brajana! Od Brajana? patrzę na migającą kopertę i czuje strach, nie mam pewności, ale moja kobieca intuicja mówi, że to Brajan coś napisał.No tak nie myliłam się. Możemy porozmawiać? wpadnę do Ciebie o jedenastej, patrzę jak zaczarowana na wiadomość i zamieram.On zaraz tu będzie?!! Wstaje z łózka i ubieram się.Szybki prysznic, kilka minut w łazience i jestem już gotowa.Słyszę dzwonek do drzwi, otwieram i uśmiecham się.Za nimi stoi Jarek.  
- Cześć co ty tu robisz? - pytam zaskoczona, bo spodziewam się Brajana  
- Chciałbym z Tobą porozmawiać - odpowiada smutnym głosem  
Patrzę na byłego chłopaka i zapraszam go do domu.Idziemy do mojego pokoju i siadamy na kanapie.Wciąż czuje na sobie wzrok Jarka i czuje, że on chce mi coś powiedzieć, ale nie wie jak.Spoglądam na niego, uśmiechając się do niego zachęcająco.  
- Bo widzisz jest coś o czym musisz wiedzieć - zaczyna Jarek  
Patrzę na niego a po chwili mój wzrok ląduje na otwierających się drzwiach.Do pokoju wchodzi Brajan.  
- Jak wszedłeś? - pytam zaskoczona jego widokiem  
- Miłe przywitanie, ale widzę, że jestem w nie porę.Ok już wam nie przeszkadzam -słyszę jego głos  
- Brajan zaczekaj! nie wychodź! - krzyczę a on zatrzymuje się na schodach  
Patrzę w jego błękitne oczy i zamieram.Nie sądziłam, że jego obecność sprawi mi aż taka radość i taki strach.Nie wiem już co do niego czuje, nie wiem już co mam zrobić, co mu powiedzieć.  
- Porozmawiamy kiedy indziej - słyszę za sobą głos Jarka  
Chcę go zatrzymać, lecz nie mogę, nie mam na to sił, nie mogę.Stoję jak zaczarowana, patrząc jak były chłopak odchodzi.Zamykają się za nim drzwi a ja czuje jeszcze większy strach niż dotychczas, bo uświadamiam sobie, że zostaliśmy sami.  
- To odpowiesz mi jak tu wszedłeś? - pytam ponownie czując przyspieszony oddech  
- Normalnie drzwiami - odpowiada Brajan'  
Patrzę na niego zmieszana a on się uśmiecha.Nie wiem co robić, uśmiechnąć się do niego, wyzwać? wygnać? w głowie mam mętlik.Kiedyś oddałabym wszystko za tą chwile, kiedyś bo teraz wszystko się między nami pozmieniało, on wszystko pozmieniał. Wciąż mam przed oczami tą piękność i jego zachowanie.Patrze na niego a w moich oczach pojawiają się łzy, próbuje je ukryć, ale nadaremnie.Doskonale wiem, że na to jest już za późno.Stoję w opiekuńczych ramionach chłopaka i teraz całkowicie wybucham płaczem, nie potrafię nad tym zapanować.  
- Czemu mi to zrobiłeś? - pytam próbując powstrzymać łzy  
Walczę sama z sobą i doskonale wiem, że nie mam szans by wygrać.Złamane serce jest silniejsze niż zdrowy rozsądek.  
- O czym ty mówisz? ja nic nie zrobiłem - słyszę zmieszanie w głosie Brajana  
- Jak nic? przecież was widziałam!To była ta twoja ważna sprawa? Ta jasnowłosa piękność? - pytam patrząc mu głęboko w oczy  
Jego wzrok ucieka w druga stronę a oczy smutnieją.  
- Wierz mi to nie tak jak myślisz.Daj mi czas, zaufaj obiecuje wkrótce ci to wytłumaczę. Jedno mogę Ci przysiąść, nie ma nikogo oprócz Ciebie - słyszę jego deklarację  
Patrzę na niego ocierając mokre policzki.Tak bardzo chciałabym mu w to uwierzyć.  
- Błagam cię wytłumacz mi to wszystko - proszę zmęczona jego ciągłymi tajemnicami  
- Ja jeszcze naprawdę nie mogę - słyszę jego smutny głos  
Pomału wyrywam się z jego objęć i robię bezpieczny dystans między nami.  
- Wybacz dopóki nie powiesz mi co jest granę nie widzę dla nas przyszłości - szepcze otwierając mu drzwi  
Widzę jego smutny wzrok, po czym Brajan bez słowa wychodzi, zostawiając mnie samą. Zdaje sobie sprawę, że czeka nas trudny czas pod namiotami.Wyciagam telefon i wykręcam numer siostry.Potrzebuje z kimś pogadać i dobrze wiem, że tylko ona mi coś poradzi.  
- Cześć za pięć minut tam gdzie zawsze - rzucam rozłączając się.  
Bez słowa zamykam za sobą drzwi i zmierzam w stronę kawiarni.Po paru minutach jestem w umówionym miejscu i czekam za siostrą.Drzwi otwierają się i do kawiarni wchodzi znajomy chłopak.  
- Cześć miło Cię widzieć - słyszę jego radosny głos..  
Patrzę na Kubę i uśmiecham się do niego.Jestem ciekawa co on tu robi i czy też jedzie z nami pod namiot.  
- Cześć - rzucam zmęczonym głosem  
Wciąż czuje na sobie jego wzrok i czuje się trochę nieswojo.Nie mam pojęcia jak się zachować w stosunku do przyjaciela Brajana i czy on może wie coś więcej o swoim przyjacielu.Czy wie czemu Brajan się tak dziwnie zachowuje?? wiedzieć może i wie, ale czy mi powie? Moje przemyślenia przerywa znajomy głos, no tak nawet nie zauważyłam w którym momencie weszła Samanta.  
- To co dziewczyny będziecie? - pyta Kuba nie spuszczając ze mnie wzroku  
Kiwam głowa, bo tylko na tyle mnie stać a Kuba odchodzi.  
- Za piętnaście siódma jest zbiórka na placu zabaw - krzyczy zatrzymując się przy drzwiach  
Patrzę na Samantę i nieśmiało się do niej uśmiecham.Zastanawiam się, co takiego stało się z nasza rodziną i czemu straciliśmy tyle wspólnych lat.Chcę coś powiedzieć, ale przerywa nam dzwoniący telefon, Samanta patrzy w mały ekranik noki i zastanawia się, czy go odebrać.  
- Odbierz - rzucam zachęcająco  
Po krótkiej chwili zostaje w kawiarni sama.Znów tracę kontakt z rzeczywistością i zastanawiam się, nad moimi relacjami z Brajanem. Kocham go tego jednego jestem pewna, ale czuje też strach.Nie jestem pewna co do wierności jego uczuć, nie jestem tez pewna naszej przyszłości.Patrzę przez okno na chodzącą w kółko Samantę i zastanawiam się z kim tak się kłóci, po paru minutach Samanta wraca a ja już po jej oczach wyczuwam, że jest źle.  
- Stało się coś? - pytam przejęta jej zdenerwowaniem  
Jednak nie dostaje żadnej odpowiedzi.Samanta siedzi smętnie na krześle i nad czymś rozmyśla a ja zastanawiam się, czy ten telefon miał coś wspólnego z kolegą Grzegorza.  
- Wiesz idę się spakować.zobaczymy się później - rzuca Samanta i odchodzi, zostawiając mnie samą.  
Teraz jestem niemal pewna, że znów ma jakieś kłopoty, jednak nie zatrzymuje jej. Pozwalam jej odejść, bo czuje, że potrzebuje samotności.Wstaję i kieruje się w stronę drzwi, postanawiam wrócić do domu i spakować najpotrzebniejsze rzeczy.Po drodze mijam zakochana parę, trzymającą się za rękę i czuje ból.Tak bardzo chciałabym by mnie i Brajanowi też się ułożyło.Słyszę wibrację telefonu, wyciągam małą komórkę i  
patrze na wyświetlacz, który powiadamia mnie o nie odebranej wiadomości od Brajana. Przez chwile waham się czy powinnam ją przeczytać, czy tez skasować, jednak ciekawość i uczucie staje się silniejsze od złość.  
Cześć mam nadzieje, że już się spakowałaś.Chciałbym z Tobą o czymś ważnym porozmawiać, chciałbym udowodnić Ci, ze jesteś dla mnie wszystkim.Ostatnio rozmyślałem o tym co mi powiedziałaś i doszedłem do wniosku, że nie potrafię bez Ciebie żyć.Proszę Cię daj mi pięć minut, wysłuchaj mnie.
Patrzę na wiadomość i czuje napływające łzy, czemu on mi to wszystko utrudnia? czemu tak mnie traktuje?? Wstaje z fotela i zaczynam się pakować.  

Stoję na placu zastanawiając się, kiedy wszyscy się zejdą i kto w ogóle będzie. Rozglądam się, powoli tracąc cierpliwość.Nagle przede mną pojawia się Brajan, przez chwile czuje się zmieszana jego obecnością, bo nie zauważyłam jak idzie.Zaskoczył mnie.Czuje jego ciepłą dłoń na swoim ramieniu i zaczynam się powoli rozpływać, czuje przyspieszony oddech, słyszę szybkie bicie serca, zaczynam drżeć.Brajan to chyba zauważa, bo po prostu bez słowa przytula mnie a ja już nie chcę z tym walczyć.  
- Kocham Cię - słyszę jego cichy głos  
- Ja ciebie też - odpowiadam zamykając oczy  
Przez chwile zastanawiam się, czy to wszystko dzieje się naprawdę, boję się, że to sen z którego się znowu obudzę.Nagle za sobą słyszymy śmiechy, odwracam się a za nami stoi Grzegorz z Samantą, Kuba z Anią i kilka nie znajomych mi osób.  
- To co jesteśmy już chyba wszyscy? - słyszę głos Kuby  
Kiwamy głowami i wchodzimy do wynajętego wcześniej busa.Pół godziny później jesteśmy już na miejscu.Jak się okazało chłopaki wybrali trochę większe jezioro  
znajdujące się dalej od naszego domu.Nie byliśmy tam sami, już na polu namiotowym stały cztery namioty i słychać było odgłosy pijanych ludzi.  
- To teraz musimy ustalić kto śpi z kim - słyszę rozbawiony głos Grzegorza  
- Dziewczyny niech śpią razem - zaproponował ktoś z tyłu  
Patrzę na zebrane dziewczyny i kiwam głową.Zapowiada się ciekawy wyjazd-rozmyślam rozkładając namiot.CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 6704 słów i 35585 znaków.

11 komentarze

 
  • ania

    dużo zdrowka, trzymaj sie mocno!!!!!

    24 mar 2014

  • Misia

    Zapraszamy na forum. :)

    24 mar 2014

  • Misia

    Czekamy na Ciebie! :D

    23 mar 2014

  • Mysterious

    Nie daj się tam!:) :-* byle do przodu wracaj do zdrowia:)

    22 mar 2014

  • Misia

    Trzymaj się Agusia ;-****  :kiss:

    20 mar 2014

  • ccc

    Wracaj do nas!! ;)

    19 mar 2014

  • jaa

    Jaka operacje ? (Jeśli mozna wiedzieć) a poza tym to powodzenia i wracaj do nas szybko :*

    19 mar 2014

  • :(

    Życzymy powodzenia !! <3

    19 mar 2014

  • Cherry

    Lekka patologia ale nie zle niech Iza bedzie z Grzegorzem

    19 mar 2014

  • lula

    aj dzieje sie dzieje;)

    19 mar 2014

  • :*

    ohohhohhhhohoohhh :D
    No nieźle.
    Czekam na dalsze dzieje bohaterów

    19 mar 2014