On-Chłopak ze snu cz.2

On-Chłopak ze snu cz.2A to to moje wyobrażenie Brajana
Tej nocy nie spałam.Leżałam bezwładnie wciąż patrząc się w jeden punkt sufitu.Bałam się, bałam się zasnąć bo kolejnego snu o nim mogłabym już nie wytrzymać, nie rozumiałam go.Ja nie żałowałam naszego pocałunku mimo tego, że miałam chłopaka tak jak on.Czemu ja się w nim zakochałam? czemu to nie Jarka tak kocham? i czemu tak dziwnie zareagowała Ania, wydawało mi się, albo czuła coś do mojego chłopaka, nie to przecież nie możliwe! Boże zapomniałam przecież dziś idziemy pod namioty.Cała noc obok Brajana, zapowiadało się cudownie.Mimo mojej walki zasnęłam.Obudziłam się zalana łzami, rozejrzałam się nerwowo po pokoju, ale był pusty.Moim zaspanym wzrokiem szukałam chłopaka ze snu, lecz jego nie było.Usiadłam zaspana na łóżku i rozmyślałam.Tej nocy sen był inny niż zwykle, chłopak o tak błękitnych oczach chciał powiedzieć mi coś ważnego i właśnie w tym momencie się zbudziłam.Nie czułam smaku jego ust, nie czułam tego bezpieczeństwa co zawsze, coś się działo a ja nie wiedziałam co.Zadzwoniła moja komórka, to był Jarek.  
- Cześć kochanie.Może masz ochotę na mały spacer? - zapytał  
- Może później - odpowiedziałam  
Nie miałam ochoty na żadne spacery a już na pewno nie na noc w namiocie obok Brajana, zastanawiałam się jak skutecznie wymigać się od tego wyjazdu, ale nic  
realnego nie przychodziło mi do głowy.A może ja po prostu nie chciałam??Może jakaś część mnie chciała tam iść i spotkać się z tym zakazanym chłopakiem?  
  
Spojrzałam na zegarek była siedemnasta.Siedzieliśmy z Anią na murku nie daleko parku a ja już cieszyłam się, że wyjazd odwołany.Rozmowę z przyjaciółką przerwały mi gwizdy chłopaków.Spojrzałam w lewą stronę a po pasach uśmiechnięci szli oni. Brajan niosący ciężką torbę zapewne z alkoholem w świetle słońca prezentował się jeszcze lepiej.  
- Cześć dziewczyny - przywitali nas pięknym uśmiechem  
Rzuciłam im oschłe cześć i przywitałam się z nadchodzącym Jarkiem  
- Witaj skarbie - powiedział czule mnie obejmując  
Przytuliłam się do niego, wciąż zerkając w stronę kolegi.  
- No zakochańce musimy iść - usłyszeliśmy  
Wzięłam ciężką torbę i pomału ruszyliśmy w kierunku jeziora.  
- Pomóc ci? - zapytał Brajan zatrzymując się obok mnie  
- Poradzę sobie - szepnęłam  
Mimo moich sprzeciwów Brajan zabrał ode mnie torbę a ja byłam mu wdzięczna, bo nie miałam już siły jej nieść.Nie zawiązałam buta i w efekcie przewróciłam się rozwalając sobie kolano.  
- Nic ci nie jest? - zapytał podchodząc bliżej mnie  
- Boli - szepnęłam siadając na wilgotnej trawie.Po chwili całą grupa stanęła na przeciwko mnie, zadając głupkowate pytania.Tylko na twarzy Jarka zobaczyłam irytację.  
- Prosiłem byś zawiązała te buty - powiedział gniewnym tonem  
Brajan spojrzała się na niego i zacisnął pięść, ale nic nie powiedział.Chyba nie tylko chłopakowi nie podobała się jego uwaga, bo kilka par oczu skierowała się w stronę Jarka. Chłopak usiadł na przewróconym drzewie i zapalił papierosa.  
- Może byś wziął ode mnie te bagaże? - powiedziałam z irytacją w głosie  
- To se je weź - usłyszałam  
Brajan podszedł do mnie i drugi raz zabrał ode mnie ciężkie torby a ja próbowałam ukryć łzy.Nie rozumiałam co się stało, że w ciągu jednej chwili mój chłopak aż tak się zmienił.Nie rozumiałam tego, bo jeszcze wczoraj był opiekuńczy i troskliwy a dziś kompletnie się mną nie interesował. Brajan podszedł jeszcze bliżej mnie i delikatnie musnął mojej ręki.  
- Przepraszam - usłyszałam jego cichy głos  
Kiwnęłam głową i nie odezwałam się do niego.Nie chciałam by ktokolwiek dowiedział się o tym co się stało.Po paru minutach byliśmy już na miejscu.  
- Idę się położyć - powiedziałam kończąc rozkładająć namiot  
Chłopak nawet nie zwrócił na mnie uwagi, popijał kolejne już piwo i w najlepsze rozmawiał z Olą a ona go uwodziła!Nie mogłam w to uwierzyć moja przyjaciółka flirtowała z moim chłopakiem.Weszłam do namiotu i usłyszałam wibrację telefonu, odebrałam i zamarłam.  
- Cześć - usłyszałam znajomy głos.
Wzięłam głęboki wdech, by unormować oddech.Trzymałam telefon w drżącej dłoni i nie mogłam się uspokoić.Mimo, że nie widziałam jej długich siedem lat, wciąż pamiętałam głos Samanty.
- Sam to Ty? - zapytałam drżącym głosem
- Tak kochanie - odpowiedziała
Miałam tyle pytań, które chciałam jej zadać, tyle spraw o których chciałam z nią pogadać, tyle sytuacji o której chciałam jej opowiedzieć, tyle łez przez nią wylanych.
- Izo jesteś tam? - usłyszałam załamany głos siostry
Izo.Wciąż pamiętałam jak tak do mnie mówiła, wciąż pamiętałam nasze zabawy, wszystkie wygłupy.Gdy Samanta wyniosła się z domu, nie rozumiałam czemu to zrobiła.Przecież byłam zbyt mała by to zrozumieć, przez kilka lat obwiniałam siebie.
- Jak rodzice? - usłyszałam
Rodzice pss może i jej bo na pewno nie moi.Od dawna przestali interesować się moim życiem a może po prostu to ja przestałam im cokolwiek mówić?Tak wciąż obwiniałam ich o wyprowadzkę siostry.
- Sama ich zapytaj - szepnęłam rozłączając się
Położyłam się na materacu, roztrzęsiona tym telefonem.Wciąż patrzyłam się w mały ekranik, który nadal nic nie pokazywał.Już od paru minut ze sobą nie rozmawialiśmy
a ja nadal w głowie miałam jej słowa.Dopiero w tym momencie zorientowałam się, że ja bardzo za nią tęsknię, nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo.Po paru minutach leżenia w ciemnym namiocie, poczułam czyjś ciepły oddech.Obok mnie stała sylwetka chłopaka. Nie byłam pewna, ale to był chyba Brajan.
- Jarek to Ty? - zapytałam
- Nie, to tylko ja - usłyszałam cichy głos Brajana
Miałam rację, to był On.Zapadła absolutna cisza, miałam wrażenie, że czas się dla nas zatrzymał.
- Co ty tu robisz? - szepnęłam
- Chciałem sprawdzić jak się czujesz - odpowiedział
Zamarłam.Jego cichy głos był dla mnie ukojeniem.Nie odpowiedziałam, bałam się słów, bałam się, że jeżeli cokolwiek mu odpowiem, nie wytrzymam i wybuchnę.Usłyszałam zbliżające się kroki, nasze serca przyspieszyły a ciała zadrżały.Poczułam ciepło jego ramion, zamknęłam oczy i zatonęłam w jego objęciach.Wciąż trzymał mnie objętą w tali a nasze ciała drżały.
- Ja naprawdę Cię za tamto przepraszam - szepnął
Zamknęłam ponownie oczy by powstrzymać łzy.Doskonale wiedziałam, że nie powinniśmy, ale tak trudno było mu odmówić.
- Brajan cicho - szepnęłam błagalnym głosem
Nie chciałam by mnie dłużej ranił, on nic nie rozumiał, przecież ja tak bardzo go kochałam i to nie od tej chwili, gdy mnie po raz pierwszy pocałował.Zakochałam się w nim pół roku temu, gdy pierwszy raz zobaczyłam go w śnie.Poczułam ciepło jego oddechu a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.
- Powinieneś już iść - szepnęłam
- Powinienem, ale nie chcę.Zrozum ja po prostu nie wiem co się ze mną dzieje - szepnął
- Ale ja - nie dokończyłam
Brajan podszedł i pocałował mnie, po chwili znów wystraszony błyskawicznie odskoczył a ja nie wiedziałam co mam o tym myśleć.
- Idź już proszę - szepnęłam błagalnym głosem
- A chcesz tego? - zapytał
- Ty nic nie rozumiesz! - krzyknęłam wybuchając płaczem
- Masz rację nie rozumiem tego co jest między nami.Nie rozumiem swoich uczuć i tego silnego uczucia, które do Ciebie czuje - szepnął wychodząc z namiotu.  
Chciałam zatrzymać go, poprosić by poczekał, wytłumaczyć mu, ale nie mogłam się ruszyć. Stałam w absolutnej ciemności wciąż słysząc słowa, które dudniły mi w uszach. Co miał na myśli i czego chciał?? nie wiedziałam.Stałam zastanawiając się nad znaczeniem jego słów, gdy usłyszałam czyjeś kroki, odwróciłam się pewna, że to on.  
- Dobrze, że się wróciłeś musimy ze sobą porozmawiać - powiedziałam speszonym głosem  
- Porozmawiać o a czym? - usłyszałam szyderczy głos Jarka  
Zamilkłam zastanawiając się jak mam wybrnąć z tej sytuacji.Co miałam mu powiedzieć?? nie do ciebie były te słowa?? chciałam porozmawiać z Brajanem??  
Dobrze wiedziałam, że nie mogłam tego zrobić.  
- No o dzisiejszym twoim zachowaniu - skłamałam  
- Oj daj spokój dziewczyno! - powiedział zdenerwowanym głosem  
Rozebrał się i położył na kocu.Nie wiedziałam co mam zrobić, dłuższą chwile stałam obserwując zaskakujące zachowanie Jarka i wciąż zastanawiałam się, gdzie podział się ten czuły i wrażliwy chłopak.  
- Nie idziesz spać? - zapytał a ja poczułam od niego woń alkoholu  
Położyłam się obok niego, odwracając do niego plecami.Nie odezwałam się do niego słowem.Nie miałam ochoty na jakąkolwiek rozmowę, bo wiedziałam, że dziś i tak się nie dogadamy.Długo nie mogłam spać, przewracałam się z boku na bok, wciąż słysząc pod nosem uwagi Jarka.Wkurzona jego ciągłym marudzeniem, ubrana w króciutką koszule nocną wyszłam z namiotu i skierowałam się w stronę Jeziora.Weszłam do wody czując pod stopami błoto i drobne kamienie.Zimna woda schłodziła moje ciało powodując przyjemny, chłodny dreszcz.Usłyszałam zbliżające się w moją stronę kroki, poczułam niepokój i postanowiłam wyjść z wody, ale kroki nagle przyspieszyły. Poczułam ogarniający mnie strach, chciałam uciekać, ale nie wiedziałam gdzie.Nie znałam jeszcze tak dobrze tych okolic.  
- Zaczekaj! - usłyszałam znajomy głos  
Odwróciłam się i nabrałam głęboki wdech.  
-To ty - powiedziałam drżącym głosem  
- Nie powinnaś być tu sama.Tym bardziej, że nie jesteśmy tu sami.Obok nas zatrzymała się grupka pijanych chłopaków.Tym razem to byłem ja, ale nie musiałaś mieć tyle szczęścia - powiedział zdenerwowanym głosem  
- Daj spokój nic się nie stało - powiedziałam machając ręką  
- A swoją drogą co z niego za chłopak skoro puścił Cię tu samą?! - jego głos był coraz bardziej zdenerwowany  
Podeszłam do niego próbując załagodzić sytuację.Chciałam go złapać za rękę, przytulić, uspokoić, ale on odepchnął mnie.Jego spojrzenie było zimne i puste.Czasami aż mnie przerażał.  
- Brajan przepraszam - szepnęłam ledwo słyszalnym głosem  
- Nie Izo to ja Cię przepraszam.Po prostu, po prostu nie potrafiłbym sobie wybaczyć gdyby coś Ci się stało.Nie rozumiem tego, ale za Ciebie oddał bym życie - powiedział  
Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę niedalekiego lasu.Szliśmy spacerkiem rozmawiając o nie istotnych sprawach.A czas się po raz kolejny dla nas zatrzymał.  
Nie sądziłam, że czyjaś obecność może być dla człowieka aż taka ważna.Przy nim wszystko inne przestawało mieć znaczenie.Kochałam go.Księżyc odbijał się w jeziorze a my siedzieliśmy na wilgotnej trawie i obserwowaliśmy spadające gwiazdy.Spojrzałam na jego prawą rękę a zegarek wskazywał trzecią trzydzieści.  
Pomału musieliśmy wracać, bo jeszcze chwile i będzie świtać.Nie chcieliśmy, by ktokolwiek przyłapał nas na wspólnym spacerze.Chociaż tak bardzo nie chcieliśmy, musieliśmy wracać do swoich namiotów.  
- To dobranoc - szepnęłam całując go w policzek  
Brajan złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie namiętnie całując.Jego usta idealnie pasowały do moich a ja zapomniałam po co tu jestem.Nagle przed moimi oczami ukazało się wspomnienie ostatniego pocałunku i jego słów.Ja ją kocham...W sercu poczułam ból.Odsunęłam się od niego i bez słowa weszłam do namiotu.Jeszcze przez parę chwil widziałam jak Brajan stoi obok mojego namiotu i czeka.Nie wiedziałam za czym i ile to trwało, ale po kilku minutach usłyszałam jak odchodzi.Położyłam sę obok Jarka i zamknęłam oczy, walcząc sama z sobą by zasnąć.  

Obudził mnie śmiech pochodzący z namiotu obok.Otworzyłam oczy i zobaczyłam obok mnie Brajana. Chciałam zapytać co tu robi i gdzie reszta, ale chłopak ja kby odgadnął moje myśli, pierwszy się odezwał.  
- Twój chłopak pojechał z reszta po piwo, bo wczoraj wypili wszystko -szepnął nie spuszczając ze mnie wzroku  
- Zostawił mnie tu samą? - zapytałam z niedowierzaniem  
- No nie samą, ze mną - szepnął urażony  
- Przepraszam wiesz o co m chodzi - powiedziałam usprawiedliwiając się  
- Słuchaj muszę Ci coś powiedzieć - powiedział poważnym głosem  
- Co takiego? - zapytałam  
- Ostrzegam to nie będzie dla Ciebie miłe - usłyszałam jego współczujący ton  
Spojrzałam na Brajana uważnie mu się przyglądając.Jego błękitne oczy stały się teraz prawie niebieskie a jego głos był zimny i poważny.W głowię miałam tylko jedną myśl: Co takiego chce powiedzieć mi Brajan? już przygotowywałam się na najgorsze, ale tego co usłyszałam, po prostu się nie spodziewałam.Usiadłam na zimnej trafie patrząc w przestrzeń, wciąż słowa chłopaka dudniły mi w uszach a ja zastanawiałam się, czemu niczego nie zauważyłam? czemu byłam taka głupia i naiwna? czemu dawałam się aż tak oszukiwać?? nie, nie mogłam uwierzyć, że mogli mi coś takiego zrobić.Z jednej strony w sumie czułam ulgę bo nie musiałam dłużej udawać miłości do Jarka, ale z drugiej to tak bardzo bolało.Przecież nic nie boli tak bardzo jak zdrada najlepszej przyjaciółki.Gwałtownie wstałam z zimnej trawy i poszłam prosto do namiotu przyjaciółki. Pół godziny później przyjechali z alkoholem.  
- Musimy porozmawiać! - powiedziałam zdenerwowanym głosem  
Ania spojrzała na mnie a ja unikałam jej wzroku.Przyjaciółka chyba domyśliła się o co chodzi bo zaczęła nerwowo rozglądać się w poszukiwaniu Jarka  
- Cześć kochanie! Co się stało? - zapytał obejmując mnie w tali  
Dałam mu w twarz a kilka par oczu spojrzało się w moją stronę.Z daleka usłyszałam śmiechy pijanych chłopaków.  
- Wiem o was! - krzyknęłam na całe gardło  
Ania próbowała się bronić, tłumaczyć, ale ja jej nawet nie chciałam słuchać.Nie patrząc na nic pobiegłam przed siebie.Zatrzymałam się kilometr dalej i usiadłam na wielkim kamieniu.Nie mogłam wytrzymać tego wszystkiego i popłakałam się.Tak, przy nich robiłam wszystko, by być twarda i nie dać im tej satysfakcji zranienia mnie, ale teraz nie musiałam udawać.Pragnęłam by był tu Brajan, ale go nie było.Nie miał szans trafić tu w sam środek jakiś krzaków i drzew.Tak ukryłam się tu wierząc, że w tym miejscu jestem bezpieczna i byłam aż do czasu, gdy przypomniałam sobie o ich zdradzie.Może i schroniłam się przed ludźmi, ale nie przed bólem.Na to nie było lekarstwa.Poczułam przyjemny powiew świeżego, zimnego powietrza i nagle ogarnął mnie spokój.Wstałam i pewnym krokiem wróciłam do towarzystwa.Postanowiłam jeszcze raz na spokojnie porozmawiać z Anią.Jarek w tamtej chwili przestał dla mnie istnieć, ale szkoda mi było tak po prostu przekreślać kilkanaście lat przyjaźni, nawet jeżeli to ona ją rozwaliła. Chłopaków można mieć kilku, prawdziwą przyjaciółkę jedną.Nie wiem czemu, ale najbardziej na wyjaśnieniu tego z nią mi zależało.Szłam pewnym krokiem w stronę namiotów i nagle parę metrów przed namiotami się zatrzymałam.Ania w najlepsze bawiła się z moim byłym już chłopakiem, pewnie nawet nie zauważając mojego zniknięcia.Tylko Brajan ucieszył się na mój widok, dla reszty w tym momencie byłam  
pewnie tylko tą, która psuje im dobą zabawę.Nie mogłam już tego znieść.Chciałam jak najszybciej uciec stamtąd i znów ukryć się w moim bezpiecznym miejscu, ale dostrzegł mnie Brajan.  
- Zaczekaj! - krzyknął na całe gardło  
W tym momencie poczułam na sobie wzrok Jarka i Ani.Towarzystwo przypomniało sobie o moim istnieniu i właśnie zmierzali w moja stronę.Chciałam uciec, ale zatrzymałam się.To nie ja jestem tu winna i to nie ja powinnam uciekać, tylko oni! Tak, to oni powinni się wstydzić tego co zrobili a nie ja! wmawiałam sobie.Znów odzyskałam pewność siebie, ale wystarczyło jedno spojrzenie Jarka czy Ani bym znów czuła się winna tego co się stało, bym znów straciła całą pewność siebie i poczuła się taka malutka. Brajan spojrzał na mnie a w jego oczach wyczytałam dasz rade, wierzę w Ciebie, nieśmiało uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił uśmiech.  
- Przepraszam, nie wiem jak do tego doszło - tłumaczył się Jarek  
- Jak doszło? po prostu przespałeś się z Anią - odpowiedziałam  
Ania naburmuszyła się na mnie i spojrzała zakochanym wzrokiem na Jarka a ten po prostu, nie zwracał na nią uwagi.Wyglądało na to, że to mnie chce odzyskać a nie ją. Niestety na to, było już zdecydowanie za późno.  
- Nie udawaj takiej świętej! Przecież nigdy nie kochałaś Jarka! Dla ciebie liczył się tylko chłopak ze snu! - wykrzyczała mi to w twarz  
Nic nie odpowiedziałam. Uśmiechnęłam się do niej ironicznie i po prostu ruszyłam przed siebie, opuszczając te całe pijane towarzystwo.Usłyszałam za sobą przyspieszone kroki, odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą pijanego Jarka.  
- To prawda? - zapytał chwiejąc się na nogach  
- Przepraszam - przyznałam się, bo nie było dłużej sensu kłamać  
Jarek spojrzał na mnie takim wzrokiem, że po raz kolejny to ja poczułam się winna całej tej sytuacji.No tak, przecież częściowo byłam wina, ale to nie ja go zdradziłam z jego najlepszym przyjacielem.  
- Czemu mi tego nie powiedziałaś? - zapytał ze łzami w oczach  
- Bo nie chciałam Cię zranić - odpowiedziałam  
Jarek spojrzał na mnie a ja poczułam jak wielki ciężar spada mi z piersi.  
- No cóż możemy chociaż zostać przyjaciółmi? - usłyszałam jego przygnębiony głos  
Pokiwałam głową a on objął mnie ramieniem i mocno przytulił.CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3451 słów i 17848 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik k

    SUPER kiedy następnaaa

    2 mar 2014

  • Użytkownik :*

    Cudoo *,*

    2 mar 2014

  • Użytkownik lula

    cudne to ;)licze na kontynuacje;d

    1 mar 2014

  • Użytkownik Mysterious

    Cudowne!:) ja chce dalej:d

    1 mar 2014