- Może pójdziemy gdzieś indziej, nie chcę rozmawiać przed szkołą- powiedziałam, bo naprawdę nie było mi to na rękę.
On skinął głową i poszliśmy w stronę lasu, Dafi mówił, że zna tam fajne miejsce. Weszliśmy w głąb lasu, szliśmy parę minut, aż doszliśmy na polanę podobną do tej z mojego snu.
-No to opowiadaj co się stało?- powiedział brunet siadając na drzewie. Nagle zawiał wiatr spojrzałam na chłopaka, jak ta by na niego spojrzeć to można nazwać go przystojnym nawet bardzo. Wyciągnął do mnie rękę, aby pomóc mi usiąść obok jego, przyjęłam pomoc. Siadając oparłam się o pień drzewa i zaczęłam opowiadać.
-Ale tak naprawdę, to cieszę się z obrotu sytuacji- dodałam kończąc historię.
-Uuu, to ja nie wiedziałem, że ty z nim ten teges.
-No właśnie nie ten teges, jak słuchasz- uderzyłam go pięścią w ramię jednocześnie się śmiejąc.
-No co? Nie ma powodu do bicia.
Przez piętnaście minut nie mogliśmy powstrzymać śmiechu, kiedy w końcu się ogarnęliśmy zapytał
-Ale to chyba dobrze co nie?
-Co dobrze?- zapytałam zupełnie nie świadoma o co mu chodzi.
-No, że zostaniecie przyjaciółmi.
- Ano dobrze.
-Dobra ja spadam, do zobaczenia w szkole.- powiedział i zeskoczył z drzewa pomógł mi jeszcze zejść i poszedł.
Postanowiłam zrobić to samo, w końcu zaczęło się ściemniać, nawet nie zauważyłam, że tak długo rozmawialiśmy . Wróciłam do domu, wzięłam prysznic i poszłam do siebie na górę. Założyłam słuchawki i resztkami sił rzuciłam się na łóżko rozmyślając o dzisiejszym dniu. Pewnie trudno mi będzie rozmawiać z Kubą, ale postaram się zachowywać jakby nic się nie stało, to chyba będzie najlepsze wyjście. Muszę się jakoś odprężyć i przestać się zamartwiać. Postanowiłam trochę porysować. Wstałam z łóżka, zapaliłam lampkę nad biurkiem wyjęłam szkicownik i zaczęłam rysować. Po dwóch godzinach skończyłam rysunek. Narysowałam siebie i Dafi’ego siedzących na drzewie, dokładnie tak jak to było dzisiaj. Spojrzałam na zegarek dochodziła dwudziesta druga , odłożyłam szkicownik i poszłam spać. Rano obudził mnie telefon, wyciągnęłam rękę aby wyłączyć budzik, lecz spoglądając na telefon nieźle się zdziwiłam, dzwoniła Ania. Powolnie nacisnęłam słuchawkę.
-Halo? – powiedziałam zaspanym głosem.
-No hej Alice śpisz?
-Wstałam przed chwilą, a co?
-Nie no bo mieszkamy niedaleko to pomyślałam, żebyśmy mogły razem chodzić do szkoły.
-Jasne! Chętnie-fajnie, że będę miała z kim chodzić do szkoły.
-Super! Będę u ciebie za dwadzieścia minut-krzyknęła nie ukrywając entuzjazmu.
-Ok. – odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Szybko wstałam z łóżka, umyłam się, przebrałam i zeszłam na śniadanie. Po chwili po domu rozbiegł się dźwięk dzwonka do drzwi. Wzięłam torbę i wyszłam z domu.
-Hej Alice!- krzyknęła Anka przytulając mnie, nieco zdziwiona odwzajemniłam uścisk – No to idziemy!
Naprawdę się cieszę, że przyjęłam propozycję Ani, bardzo przyjemnie się szło, nawet zapomniałam o Kubie. Weszliśmy do klasy śmiejąc się. Pierwszy przywitała nas Dafi.
-Siemka Alice ! – powiedziała obejmując mnie, zarumieniłam się trochę. – Cześć Anka!- zwrócił się do blondynki stojącej obok mnie, szeroko się uśmiechając .
Anka popatrzyła na nas ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Od kiedy wy się lubicie? I to jeszcze w ten sposób?
-Lubimy się od zawsze- spojrzałam na zielonookiego zdziwiona jego słowami – Ale nie w ten sposób- dodał posyłając mi szeroki uśmiech, odwzajemniłam go.
Dziękuję za przeczytanie, zapraszam do komentowania i łapkowania =^.^=
1 komentarz
Caryca
Świetne, kiedy część następna?
Aikonanase
@Caryca Postaram się dodać ją jak najszybciej =^.^=