Jedno wspomnienie cz.7

Kiedy schodziłyśmy ze schodów, byłam bardzo ciekawa jego imienia. Chłopak ze zdjęcia jest zbyt tajemniczy. Muszę sie dowiedzieć kim jest. Muszę sie dowiedzieć dzisiaj.  
-Kornelia to powiesz mi kim on jest?
-mam dla ciebie lepszy pomysł...-zapadła chwila ciszy. Dla mnie sie jednak bardzo dłużyła. No mów już- zapoznam cie z nim.  
Byłam w szoku. Bardzo chce go poznać, ale teraz to ja sie zastanawiam czy to dobry pomysł. Przecież nie powinnam sie go bać.
-co ty na to?- wyrwała mnie z zamyślenia Kornelia.
-to dobry pomysł. Tylko mam jeszcze jedno i głupie pytanie. Ja go znam, a przynajmniej znałam?
-bardzo dobrze go znasz. Znaczy znałaś- dodała nieśmiało.
Nagle rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Tym razem nie bolała mnie głowa. Po chwili dziewczyna złapała mnie za nadgarstek i zaczęła mnie ciągnąć. Zaczęłyśmy wchodzić po schodach, potem zakręt i kolejny. Nie mogłam sie połapać gdzie mnie ciągnie. Kornelia sie w końcu zatrzymała, ale jako że jestem raczej niezdarna poleciałam dalej, wpadając na jakiegoś chłopaka. Jego zapach wpadł mi przez nozdrza i polecial do serca. Skądś znam ten zapach. Cudowny i męski. Szybko sie cofnęłam i zaczęłam przepraszać.
-bardzo cie przepraszam, nie chciałam. Bardzo ładnie pachniesz. Znaczy... nie to chciałam powiedzieć... ale to nie znaczy ze brzydko... Boże co ja mowię.- skończyłam swoje piękne przemówienie i spojrzałam na twarz chłopaka. To był on, chłopak ze zdjęcia. Był lekko uśmiechnięty, a oczy były ciemno brązowe i strasznie głębokie. Dołeczki pojawiły mu sie wraz z uśmiechem. Włosy miał krótkie, jak każdy chłopak i były koloru jasnego blondu. Ubrany był w czarne spodnie, białą koszulkę, opinającą jego umięśnione ciało, a koszulę miał związaną w pasie. Na nogach miał czarne corvensy. Uwielbiam conversy, tam mi sie wydaje, bo mam ich w szafie chyba z pięć par. Patrzyliśmy sobie chwile w oczu. Każdy z nas sie uśmiechał, lecz z każdym momentem uśmiechy blakły. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-zostawiam was sobie- powiedziała Kornelia i odeszła powoli. Super zostawiła mnie z chłopakiem którego nie znam, albo znam. Nie wiem.
-hej- powiedział nieśmiało.
-hej, chyba musimy porozmawiać.
-porozmawiajmy w bardziej ustronnym miejscu.-popatrzyłam na niego, czekając aż się ruszy. On jednak tylko stał. Chciał chyba dać do zrozumienia że ja mam wybrać miejsce.
-ty prowadź- odpowiedziałam szybko.
-myślałam ze idziemy do naszego miejsca.- powiedział smutno.  
Super, mamy swoje miejsce a ja nawet nie pamietam nas.  
-możemy iść, ale ty idź pierwszy.
-okej. Chodź- złapał mnie za rękę, ale ja mu się wyrwałam. Spojrzał mi w oczy i zobaczyłam, jak go tym zasmuciłam. Po tym co sobie przypomniałam nie ufałam mu. Ja wiem że to wypadek, ale najpierw dowiem się kim jest dla mnie.  
W końcu doszliśmy do naszego miejsca. Był to zaułek przed aulą. Było tu ciemno i niewiele osób mogło nas tu zobaczyć.
-zacznę pierwszy. Wiem że nie powiedziałaś ze przeze mnie byłaś w szpitalu. Chciałem ci podziękować. Inaczej miał bym problemy.- wypowiedział ze smutkiem w głosie. Powoli się do mnie przybliżył i chciał mi złożyć pocałunek na policzku, lecz się odsunęłam. Z jego oczu można było wyczytać rozczarowanie. Nie chciałam się tak zachować. Kurczę, mogłam się nie odsuwać.  
-muszę ci coś powiedzieć. Ja...
-nie chcesz mnie widzieć.- powiedział szybko przerywając mi.
-nie tylko... ja cie nie pamietam. Obudziłam się w szpitalu z amnezja pourazową. Nie pamietam cie, nie pamietam nas- szybko powiedziałam i mu popatrzyłam w oczy. Był lekko zdziwiony i zatroskany.  
-jak to nic nie pamiętasz ?
-tak wyszło- powiedziałam nie patrząc mu w oczy. Chłopak dotkną mojego podbródka ręką i skierował go ku sobie. Teraz patrzyliśmy sobie w oczy.  
-jestem Kacper-powiedział z uśmiechem na twarzy. Jakie on miał białe zęby.
-miło mi cie poznać. Moje imię pewnie już znasz.
-oczywiście malinko.
-czemu ty i Michał, mówicie do mnie malinka?
-Michał tak do ciebie powiedział?!- zapytał ze złością w głosie. Oczy zrobiły się jeszcze bardziej czarne.
-tak- powiedział cicho.
-tylko ja mogę tak do ciebie mówić.
-teraz to nie możecie do mnie tak mówić obydwoje. Ja cie nie znam i jego tez nie znam. Nie wiem co o tym myśleć- łzy mi naleciało do oczu- wiesz co jedynie pamiętam ?
Pamietam tylko jak mnie zepchnęła ze schodów. Tylko to pamietam. Pamietam ze zamiast mnie złapać, stałeś jak wryty. Stałeś, a ja spadała. Pamietam ból jaki towarzyszył temu upadkowi, a później nic. Pustka. To są moje jedyne wspomnienia. Narazie muszę sobie to przemyśleć. Muszę iść- powiedział to wszystko ze złością, a łzy leciały mi z oczu jak w wodospadu.
-zaczekaj- zawołał szybko kiedy już odchodziłam. Obróciłam się aby dowiedzieć się co chce jeszcze ode mnie. Kacper położył swe dłonie na mojej twarzy. Chciałam się cofnąć, lecz natrafiłam na ścianę. Chłopak wpił się w moje usta i złożył mi namiętny pocałunek. Nie wiem czemu, ale go oddałam i to z wielką przyjemnością. Niestety wspomnienie pojawiło się w mojej głowie. Wyrwałam się szybko z jego uścisku.  
-co ty sobie myślisz?!
-musiałem to zrobić. Bardzo się za tym stęskniłem.

Mivia

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 998 słów i 5359 znaków.

3 komentarze

 
  • nastolaka

    Cudowne :*<3

    30 sty 2017

  • Malawasaczka03

    Jejku, jak ja uwielbiam to opowiadanie!!!;***

    29 sty 2017

  • Nataliiia

    Cudowna część, kiedy next? :D

    29 sty 2017

  • Mivia

    @Nataliiia raczej jutro

    29 sty 2017

  • Nataliiia

    @Mivia W takim razie czekam ;)

    29 sty 2017