Jedno wspomnienie cz.5

Dzisiaj jest kolejny dzień, w którym nie wiem kim jestem. Moi przyjaciel mnie oszukują, a ja nie wiem co zrobić. Leżę właśnie w łóżku i rozmyślam nad swoim życiem. Jest ono nieco krótkie, bo pamiętam tylko poprzednie 5 dni. Chce pójść do szkoły. Może dzięki temu wróci mi pamięć. Zobaczę miejsce wypadku. Kolegów którzy mnie znali. Wstałam i szybko się ubrałam. Była dopiero 8 wiec mogę jeszcze zdążyć się spotkać z moja klasą. Tylko czy rodzice mi pozwolą. Poszłam do łazienki i się ogarnęłam. Teraz najgorsze. Rozmowa z mamą.
-hej mamusiu.
-hej, dawno do mnie tak nie mówiłaś.
-taaaaa... dobra, mam sprawę.
-no to mów.
-mogę pojechać dzisiaj do szkoły?
-nie wiem czy to dobry pomysł.
-nie mogę cały czas siedzieć w domu i czekać na cud.
-jesteś pewna że chcesz to zrobić.
-tak.
-no dobra. Ale musisz pojechać autobusem, bo auto zabrał ojciec.
-nie na sprawy.
-spotkaj się z wychowawcą i się przywitaj. Cała klasa się o ciebie martwi.  
-dobrze mamo.
Wybiegłam z kuchni i spakowała się do torby. Wzięłam portfel, swój notes, parę długopisów i zdjęcie chłopaka. Kiedy miałam go w ręku popatrzyłam jeszcze raz na nie. Wspomnienie znów do mnie wróciło. Jego zniewalający uśmiech rozkołysało moje serce. Szybko je schowałem i poszłam ubrać buty. Nałożyłam na siebie kurtkę i szalik. Pożegnalna się z mamą i poszłam na przystanek. Nie odrazu go znalazłam. Musiałam się zapytać jak się tam dostać. Weszłam do autobusu. Miałam taką mała nadzieje, ze jak wejdę to sobie wszystko przypomnę. W końcu jeździłam codziennie autobusem, ale nic się nie stało. Po około 15 minutach wysiadłam z autobusu i nie wiedziałam gdzie jestem. Uśmiech znowu zawitał na mojej twarzy. Bawi mnie trochę ta sytuacja. Zapomnieć drogi do szkoły. Mnóstwo dzieci by tak chciało, bo nie musiało by chodzić do szkoły, ale ja chce pamiętać. Popytałam pare osób ale nadal nie wiedziałam gdzie jestem. Po chwili zauważyłam jakiegoś chłopaka. Był chyba w moim wieku, wiec pewnie wie gdzie jest szkoła. Podbiegłam do niego i złapałam go za ramie. Szybko się odwrócił i mnie odepchnął, a ja wylądowałam na ziemi. Chłopak widząc mnie odrazu zrobił duże oczy.  
-Milena, co ty tu robisz? Jezu, przepraszam cie. Zaskoczyłaś mnie. Miałaś już tak nie robić, ale ty znowu leżysz na ziemi.
Podał mi rękę i pomógł wstać. Znał moje imię i znał mnie. To może nawet dobrze.
-na serio już to zrobiłam?
-dwa razy. Oto twój trzeci raz. Przepraszam cie, to był odruch.
-nie ma za co. Idziemy do szkoły?
-jasne, idziesz na lekcje ?
-nie, tylko przyszłam zobaczyć ludzi.
-ale po co? Nikt przecież nie umarł, wiec wszyscy raczej są nadal na swoim miejscu.
-tylko jest mały problem.
-jaki problem?
-pamiętasz mój wypadek?
-kto by nie pamiętał, jesteś teraz sławna na cała szkołę.
-no właśnie, wszyscy go pamiętają, ale niestety ja nie.
-żartujesz sobie?
-nie. I ciebie tez nie pamiętam.
-okej, to trochę dziwne. Znając ciebie zaraz zaczniesz się śmiać i powiesz ze mnie wkręcasz. Tak?
-niestety nie.
-dobra, jeżeli znów w szkole będziecie sobie ze mnie cisnąć bekę to cię zabiję-powiedział z rozbawieniem i się przedstawił-Jestem Maciek.
-Milena.
-wiem- odpowiedział i razem wybuchnęliście śmiechem. Szliśmy do szkoły i opowiadałem mu o szpitalu. Po chwili byliśmy już w szkole. Okazało się że jest ze mną w klasie. Szliśmy razem przez korytarz gdy nagle zadzwonił dzwonek. Był straszne głośny. Głowa zaczęła mnie boleć, a ja nie mogłam wytrzymać. Zakrywam uszy aby przyćmić ten dźwięk ale nie wiele dało. Dzwoniło tak strasznie głośno, głowa pękała z bólu. Po chwili poczułam, ze ktoś mnie obejmuje. To był Maciek. Na szczęście dzwonek się skończył a ja, stałam na środku korytarza razem z Maćkiem. Wszystko wróciło do normy. Głowa już nie bolała, a chłopak mnie nie obejmował.
-wszystko dobrze?
-tak, już tak- odpowiedziałam cicho.
-co się stało?
-nagle zaczęła boleć mnie głowa, przez dzwonek.
-okej, nie wnikam. Chcesz zobaczyć naszą klasę?
-jasne że tak- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy. Maciek podał mi rękę i poszliśmy przed siebie. Po chwili wszyscy zaczęli schodzić ze schodów. Wszyscy wydawali się tacy sami, oprócz jednego człowieka. Schodami przede mną schodził chłopak ze zdjęcia. Zatrzymałam się na chwile. On musiał mnie zauważyć, bo też stanął. Nie wiem czy był zadowolony czy nie. Za daleko był. Nie stał tam długo, bo po chwili zaczął wspinać się na góre po schodach. Czemu on nie chce mnie widzieć?

Mivia

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 878 słów i 4680 znaków.

1 komentarz

 
  • nastolaka

    Jestem coraz bardziej ciekawa i ciagle myszle o co chodzi <3:* dodaj szybko kolejna czesc :*

    26 sty 2017