Dziewczyna w dresach XIV

Kościół był zbudowany w stylu gotyckim. Strzeliste wieże odcinały się od błękitu nieba.
  W środku był jasny i przestronny. Specjalnie na dzisiejszą uroczystość, ławki przyozdobiono białą satyną i malutkimi różyczkami. Takimi kwiatami udekoronowano również miejsce dla pary młodej i świadków.
  Usiedliśmy na ławkach z przodu, blisko ołtarza. Ksiądz już czekał.
  Wkrótce zaczęły się szepty i niecierpliwe szuranie - znak, że przybyła para młoda. Organista grał Marsz Mendelssohna. Wszyscy wstali.
  Środkiem szli moi rodzice. Tata był wyraźnie zestresowany. Zdradzały to jego sztywne plecy. Mama, jak sama zaczęłam ją nazywać i łatwo mi to wychodziło, dumnie kroczyła z podniesioną głową, pewna swojej decyzji.
  Podczas wypowiadania przysięgi, drżał im głos, a kiedy podawali sobie obrączki, ręce. Nie potrafię wyobrazić sobie ich emocji. Przejęci i jednocześnie szczęśliwi.
  A potem był już koniec i wszyscy powoli wychodzili z kościoła. Paweł złapał mnie za rękę i przeprowadził przez tłum ludzi, którzy szli składać życzenia. Uścisnęłam tatę.
- Mam nadzieję, że będziesz częściej w domu.
- Ja również. - uśmiechnął się szeroko, przejęła mnie pani Ania, a tymczasem tato rozmawiał z Pawłem.
- Witaj w rodzinie, mamo. - w jej oczach zobaczyłam łzy.
- Dziękuję.
  Odeszłam od nich kawałek, czekając na mojego chłopaka.
- Nie miałem dotąd okazji, żeby lepiej poznać twojego ojca. - szepnął.
  Przewróciłam oczami.
- Widziałeś z kim przyszła Paulina? - pokręcił głową. - Z Rafałem. Chyba są parą. Koniec naszych problemów. Zobaczysz, teraz wszystko się ułoży.

       ***

- Może Chorwacja? Nigdy tam nie byłam. - podsunęła propozycję matka.
- Sam nie wiem. Nie potrafię się zdecydować. - sapnął ojciec. - Wybierzmy kilka miejsc. Ja chciałbym zwiedzić Paryż, Moskwę i Tokio.
- Poczta! - krzyknęłam wybiegając za listonoszem. Nie lubiłam brać udziału w dyskusjach. Ta akurat dotyczyła planów na miesiąc miodowy.
  Listonosz zostawił kilka rachunków i coś dla pani Ani.
- DKMS? - zdziwiłam się szczerze. - Jesteś dawcą?
- Oczywiście. Jeśli mój szpik może komuś pomóc... Chciałabym poznać swojego bliźniaka. - odetchnęła głęboko. - Spotkałam się kiedyś z białaczką. Nikomu jej nie życzę.
  Zapadła cisza. Przez chwilę docierało do mnie to, co powiedziała.
- To w końcu się na nic nie zdecydujemy? - zmienił temat tata. - Może podróż dookoła świata?
- To bardzo dobry pomysł. W końcu się rozerwiecie. - dodałam wesoło. Twarz Anny trochę się rozpogodziła.
  Po tygodniu planowania i przygotowań, byli gotowi. Ze względu na firmę i na nas (tak, musiałyśmy chodzić do szkoły), najpierw planowali zwiedzić Europę. Obiecali, że wrócą na święta Bożego Narodzenia.
- Tylko słuchajcie ciotki Maryli i wujka Stanisława. - ostrzegł tato. - Będą wpadać do was co kilka dni i nam wszystko meldować. Pani Zosia zostaje, więc nie musicie martwić się o jedzenie i sprzątanie.
- Bawcie się dobrze. - pożegnałam ich uściskiem i całusem.
  Trochę bałam się mieszkania sam na sam z Pauliną, ale wkrótce okazało się, że potrafimy się dogadać. Na poważnie zaczęła być z Rafałem. Życzyłam im szczęścia.
  Popołudnia niezmiennie spędzałam z Pawłem w skate parku. Tylko czasami zostawaliśmy w szkole, na treningach koszykówki.
  Wszystko się układało. Był listopad, czyli miesiąc odkąd nasi rodzice wyjechali. Od czasu do czasu dostawałyśmy pocztówki z ich aktualnego miejsca pobytu. Tym razem trzymałam w dłoniach kartkę z Niemiec.
- Są w Berlinie. - podałam pocztówkę Paulinie. Podziękowała skinieniem głowy.
- Plany na dziś? - zagaiła po chwili.
- To co zwykle. - wzruszyłam ramionami.
- A może wybierzesz się ze mną na imprezę do Stefana? - zaproponowała.
- Idziemy z Pawłem do kina i chyba raczej nie chcę.
  Zrozumiała i nie drążyła dalej.
  Wujostwo to para na prawdę sympatycznych ludzi. Przymykali oko na imprezy Paulii. Ciotka ciągle upominała wujka Stanisława, żeby tyle nie palił, bo nabawi się raka. Zawsze ją zbywał, twierdząc, że nowotwór mu nie grozi.
  Spacer z Pawłem nigdy mi się nie nudzi. Teraz szliśmy parkiem na seans filmowy. Wieczór był chłodny, zapadł już zmrok.
  Zadzwonił telefon. Niechętnie puściłam ciepłą dłoń mojego chłopaka. Spojrzałam na wyświetlacz.
- Tak, mamo? - zapytałam i stanęłam jak wryta. Spełniły się moje najgorsze przypuszczenia.
- Co się stało? - zaniepokoił się Paweł.
  Nie mogłam wydusić z siebie słowa, ale chciałam krzyczeć: Nie! C. D. N.



Wesołych :) A.

zakr3cona

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 851 słów i 4668 znaków.

13 komentarze

 
  • zakr3cona

    Tak jak pisałam niżej, jestem w trakcie pisania xD

    6 kwi 2015

  • dressxdd

    Te opowiadania som super dasz rade dodac dzis kolejna czesc, mam taka nadzieje bo jestem ciekawa dalszych wydarzen

    6 kwi 2015

  • zakr3cona

    Cieszę się bardzo, że komentujecie i podsyłacie pomysły na ciąg dalszy. To oznacza, że moje opowiadanie wywiera na was jakieś emocje. :D

    6 kwi 2015

  • zakr3cona

    Matylda23 - Twój pomysł mnie lekko zaskoczył :) Mam nadzieję, że Ciebie zaskoczy ciąg dalszy :D

    6 kwi 2015

  • Matylda23

    Jest jeszcze taka możliwość ,że Pani Ania okaże się "czarną wdową" która ze swoją córcią Pauliną tworzy swego rodzaju duet "oskubujący" świeżo upieczonych Panów Młodych pomagając i potem przenieść się na tamten świat ... ciekawe opowiadanie :D

    6 kwi 2015

  • zakr3cona

    Jestem w trakcie pisania. Nie obiecuję, ale postaram się dodać dziś :)

    6 kwi 2015

  • monia2211

    nie mów że zadzwoniła do niej żeby powiedzieć jej że jej ojciec umarł? dodaj proszę szybko kolejna część

    6 kwi 2015

  • zakr3cona

    Można powiedzieć, że to moment kulminacyjny całego opowiadania. Dodam jak najszybciej ;)

    6 kwi 2015

  • Jaga

    Oj i sielanka się skończyła :)

    5 kwi 2015

  • DarkSide

    Dodałabyś dzisiaj kolejną? W takim momencie kończyć..
    Pozdrawiam

    5 kwi 2015

  • Paulaa

    Wspaniałe.... ;)

    5 kwi 2015

  • Szalonaa

    kocham <3

    5 kwi 2015

  • :)

    :O Co się stało, co się stało?? Pisz...

    5 kwi 2015