Dziewczyna z ogłoszenia

Dziewczyna z ogłoszeniaObudziłem się dość wcześnie.
Było jeszcze przed piątą. Za oknem jaśniało.
Emocje nie pozwoliły mi długo spać. Od wczoraj byłem naładowany energią. Sprawa ruszyła z miejsca i
miała się ku końcowi. Dziś nastąpi jej finał
W kuchni zaparzyłem kawę i pijąc ją rozmyślałem nad wszystkimi możliwymi scenariuszami
dzisiejszego wieczora. Różnie przecież mogło być.
Zaliczałem się raczej do ludzi rozważnych i nigdy nie mówiłem hop, dopóki nie pokonałem danej
przeszkody.
Umówiłem się na szybki i nie zobowiązujący seks z dziewczyną z erotycznego anonsu.
„ K 18 umówi się na niezobowiązujące spotkanie z miłym kulturalnym i zadbanym Panem w wieku 40-50
lat. Warunki na priv.... (i numer telefonu)”
Szczerze mówiąc, myślałem, że guzik z tego wyjdzie, że to żart, zgrywa albo próba wyłudzenia kodu
doładowującego telefon, ale zadzwoniłem.
To nie był żart.
Ciekaw byłem co z tego wyniknie.
Moja poranna toaleta trwała nieco dłużej niż zwykle. Oprócz codziennego mycia zębów, golenia się i
prysznica, postanowiłem wydepilować się i to zarówno pod pachami, jak i w kroczu.
Nożyczkami przyciąłem włosy pod brzuchem. Przesuwając ostrzami maszynki po jądrach, pozbawiałem
się nadmiar owłosienia. Robiłem tak raz na jakiś czas dla komfortu własnego i higieny osobistej. Nie
uważałem tego za pedalskie.
Przed dużym lustrem w przedpokoju przyjrzałem się całej swojej postaci.
Jestem czterdziestoczteroletnim, zadbanym facetem. Dość przystojnym, średniego wzrostu o bujnej
czuprynie. Nie miałem ani jednego siwego włosa. Podobałem się kobietom. Gładko ogolony, pachnący, w
modnej koszuli wypuszczonej na spodnie, ale nie dlatego, aby ukryć brzuch, ale dlatego, że tak lubię.
Nosiłem się z luzem i swobodą, ale elegancko.
Teraz akurat stałem przed lustrem w stroju Adama, ale...
Czekałem w umówionym miejscu. Przyjechałem nawet kwadrans wcześniej i przechadzałem się w
pobliżu pomnika. Wreszcie usiadłem na ławce i trzymając w reku zwiniętą gazetę rozglądałem się
dookoła. Spojrzałem na zegarek. Dosłownie dwie minuty do godziny zero.
Park właściwie był pusty. Minęło mnie kilka osób, ale wśród nich nie było nikogo, kto przypominałby,
chociaż trochę wyczekiwaną przeze mnie, osobę.
Zaraz...
Z zza zakrętu pojawiła się kobieca postać. To mogła być ona.
Dziewczyna szła wolno i była ubrana tak, jak zapowiadała w białą bluzkę z krótkimi rękawkami, krótka
skórzana spódniczkę. Tak. To była Ona.
Podeszła do mnie.
-Cześć – powiedziała.
Jechaliśmy jakąś boczną drogą. Po obu jej stronach rozpościerał się las. To zielone płuca miasta.
Spojrzałem na dziewczynę.
Miała na imię Kinga. Prawie osiemnaście lat. Brakowało jej do tej granicy dwa miesiące. Miała miły głos,
niebieskie oczy. Nie wyglądała na „profesjonalistkę”.
Siedziała wpatrzona w drogę, z małą torebką na kolanach. Krótka spódniczka odsłaniała zgrabne nóżki.
Przyjemnie było na nią patrzeć.
Jej ciemno-blond włosy rozwiewał wiatr wpadający przez opuszczoną szybę.
Dziwne mrówki zaczęły nagle jakby spacerować wzdłuż mojego kręgosłupa. Miałem na nią coraz
większą ochotę.
Pierwsze emocje związane z naszym spotkaniem już się we mnie uspokoiły. Czasem tylko czułem lekkie
drżenie rąk, ale zaciskałem je mocno na kierownicy, więc miałem nadzieję, że nie widać mojego lekkiego
zdenerwowania.
To był mój taki pierwszy „wyskok”.
Pragnienie uczynienia czegoś innego i nieszablonowego tliło się we mnie od dawna. Chciałem chociaż
raz pojechać po bandzie, po krawędzi, po kruchym lodzie.
Byłem cały podniecony.
Zatrzymałem samochód na przydrożnym parkingu. Od drogi osłaniała nas dodatkowo wiata. Zgasiłem
silnik. Odpiąłem pas. Kinga zrobiła to samo.
-Tu? - spytałem.
-Mhm.... - potwierdziła skinieniem głowy.
-Jesteś gotowa?
-Mhm...
Słońce chowało się za drzewa i wokół zaczynał zapadać półmrok.
Tak rzeczywiście będzie tu lepiej. Droga nie była często używana. Odkąd w nią wjechaliśmy, minął nas
tylko jeden samochód. Dyskrecja była zapewniona. A o to chyba nam obojgu chodziło.
-To może przejdźmy na tylne siedzenie – zaproponowałem.
-Tak. Jasne. Tam będzie nam wygodniej.
Wysiedliśmy z wozu i usadowiliśmy się na tylnej kanapie. Sięgnąłem do saszetki leżącej w zagłębieniu
przy drążku zmiany biegów i wyciągnąłem z niej portfel. Podałem dziewczynie banknot. To była
zaledwie połowa umówionej kwoty. Schowała go do torebki. Usiadła wygodniej.
Spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się.
-Ściągnij bluzkę – poleciłem.
Kinga rozpięła guziczki swej bluzki odkładając ją na oparcie przedniego fotela. Potem odpięła stanik.
Moim oczom ukazały się jej niezbyt duże piersi. Przypominały połówki niedużej cytrynki. Były bardziej
dziewczęce niż kobiece. Bardzo ładne.
Krew jeszcze szybciej zaczęła we mnie pulsować. Czułem suchość w gardle
-Masz bardzo ładne piersi – odezwałem się przełykając ślinę.
Nie powiedziałem nic odkrywczego, ale musiałem to powiedzieć.
Patrzyłem na nie z niekłamanym zachwytem.
To była istna poezja. Kwintesencja jej , niedawno rozkwitłego, powabu.
Kinga obróciła się bardziej do mnie.
Wyciągnąłem rękę i dotknął jej cycusia. Kinga delikatnie drgnęła. Masowałem go delikatnie. Oparłem o
niego całą dłoń i zacisnął palce.
Pochyliłem się nieco i dotknąłem wargami jej drugiej piersi. Zacząłem delikatnie ją ssać. Wysunąłem
język i zataczałem koła wokół sutków. Lizałem je delikatnie i powoli rozkoszując się tym magicznym
momentem.
Objąłem ją mocniej ramieniem.
Przerwałem na chwilę. Napięcie poniżej mojego brzucha było już nie do wytrzymania. Odsunąłem się od
niej i zacząłem rozpinać spodnie drżącymi z podniecenia rękami. Wyswobodziłem wreszcie penisa z
majtek. Prężył się on dumnie, twardy, jak skałą. W oczach Kingi zobaczyłem coś w rodzaju zachwytu.
Nie wiedziałem ile fiutów widziała już w swoim życiu, ale ten musiał zrobić na niej wrażenie.
Chwyciłem rękę Kingi i poprowadził ją w kierunku swego krocza. Palce dziewczyny zacisnęły się na
mojej męskości. Dotyk spowodował kolejną falę rozkoszy wędrującą przez całe moje ciało. Rozkosz a
wraz z nią fale gorąca uderzały we mnie z ogromną siłą. Westchnąłem mocniej.
Jej dotniecie było, jak dotknięcie raju.
Obejmowała mojego penisa zaciskając mocno. Tak, jak lubiłem, a ja wróciłem ze swoimi dłońmi do
pieszczenia sutków Kingi.
Kinga odchyliła głowę i docisnęła moją twarz do swej piersi.
Piersi Kingi nabrzmiały, stały się twardsze, a ja ssał je z zamkniętymi oczami.
Sięgnąłem ręką w dół, nieco poniżej kolana i przesuwałem dłonią po jej udzie. Wkrótce dotarłem w
okolice jej majteczek. Rozsunęła szerzej nogi, bym mógł sięgnąć głębiej. Dotknąłem cieplutkiego miejsca
między nogami. Masowałem je przez chwilę. Piczka Kingi jakby pulsowała.
Złapał za gumkę majtek i zacząłem ściągać je z jej ud. Uniosła się trochę na siedzeniu, abym to zrobił bez
uszkodzenia materiału..
Zsunąłem je do kolan, a następnie poprowadziłem rękę ponownie między jej nogi.
Cipka Kingi była wydepilowana i to podnieciło mnie jeszcze bardziej. Dotknąłem palcami myszki
dziewczyny, przesunąłem palcami po szparce. Palec delikatnie zagłębił się między wargami sromowymi.
Pocierał palcami o szparkę, która powolutku wilgotniała pod wpływem pieszczoty. Po chwili moje palce
były całkiem mokre od jej soków. Było ich coraz więcej.
Dopiero teraz wsunąłem środkowy palec do wnętrza. Było tam mokro i gorąco.
Posuwałem ręka w przód i tył. Miałem już palce „na oślep mokre jej sokiem”. Oderwałem wargi od piersi
dziewczyny i polizałem swoje palce.
Jej cipka smakowała niesamowicie. Wszystko, co w kobiecie jest najbardziej kobiece, znalazło się na
moich palcach, a teraz w ustach.
Wsunąłem ponownie rękę między jej nogi.
Przygarnąłem dziewczynę jeszcze mocniej. W tym momencie nie dałbym nikomu wyrwać jej ze swych
objęć. Teraz była tylko moja.
Oddech Kingi był już bardzo szybki i urywany. Odchyliła głowę do tyłu i otworzyła szeroko usta łapiąc
powietrze. Zacisnęła mocniej rękę na moim penisie.
Teraz całowałem ją po szyi.
-Weź go do buzi...- poprosiłem.
Czułem, że to odpowiedni moment, by zakosztowała smaku mojej sterczącej męskości. Chciałem poczuć
dotyk jej warg.
Usiadłem wygodniej, rozszerzyłem nogi i spojrzałem wyczekująco na Kingę.
-Masz gumkę? - spytała
-Chcesz to zrobić w gumce?
Trzeba przyznać, że byłem trochę zawiedziony, ale brałem pod uwagę taką ewentualność. Zawsze co
gumka, to gumka. Jakieś zabezpieczenie. Fakt, że z kondomem jest tak, jak z lizaniem lizaka przez folię,
czyli: bez sensu, ale tu sens jednak był.
-Tak.
Sięgnąłem ponownie do saszetki. Prezerwatywy też tam miałem.
Otworzyłem opakowanie, wyjąłem folię, roztargałem ją i podał Kindze nierozwiniętą gumkę.
-Załóż – uśmiechnąłem się.
-Mhm... - odwzajemniła uśmiech – fajnie.
Bez skrępowania wzięła do reki i sprawnie, a nawet bardzo sprawnie nałożyła ją na mojego kutasa.
Pochyliła się otwierając usta.
Odgarnąłem kosmyki jej włosów, by widzieć dokładnie, jak moja pałka znika w jej buzi.
Uwielbiałem taki widok.
Penis w ustach kobiety zawsze działał na mnie szczególnie silnie. A tu nie tylko widziałem, ale tez i
czułem jej wargi i język na swym penie.
Kuźwa, istne niebo, Eden, raj, nirwana, wszystko, po prostu wszystko tu było.
Patrzyłem jak jej głowa rytmicznie podnosi się i opada. Brała go całego i nie krztusiła się.
Prezerwatywa sprawiała, co prawda, że mój członek wyglądał trochę, jakby był sztuczny, ale niech tam...
Kinga zerknęła na mnie dyskretnie. Nasze spojrzenia się spotkały.
-I jak ci jest? - spytała na chwilę przerywając pieszczotę.
-Bosko – wycharczałem, bo znów w gardle miałem istną Saharę – bosko – powtórzyłem raz jeszcze – nie
przerywaj, rób mi tak, kochanie, ssij go, ssij, tak, tak, tak... Niesamowita jesteś.... Boska.. - słowa płynęły
strumieniem z moich ust.
-Mówiłam ci, że jestem niezła w te klocki.
Gładziłem plecy dziewczyny. Z trudem opanowałem się, żeby przytrzymać Kingę za głowę i regulować
częstotliwość jej pieszczot. Nie wszystkie to lubią. Na szczęście wszystko było tak, jak trzeba. Robiła to ze znawstwem i wyczuciem. Czasem zwalniała, czasem przyspieszała lub zastygała w bezruchu
trzymając mojego fiuta na całej długości w ustach. Albo sunęła po nim czubkiem języka.
Cała gama różnych pieszczot.
-Zaraz dojdę – odezwałem się.
Przerwała pieszczotę oralną, ale kontynuowała ją ręką.
Sperma już bulgotała w moich jądrach. W ogóle wszystko we mnie wrzało i gotowało się na maksa. Krew
jak oszalała pulsowała w skroniach. Niesamowite napięcie ogarnęło moje ciało.
Jęczałem z rozkoszy.
Sperma wreszcie ruszyła, by znaleźć ujście i wlać się potężnym i gęstym w prezerwatywę.
Opadłem ciężko całym ciałem na tylna kanapę. Kinga też usiadła obok, ale dużo spokojniej.
Spojrzałem na nią. Objąłem ją ramieniem i przytuliłem do siebie.
Mój oddech zwolniał i ja cały uspokajał się powoli.
Już wszystko wróciło do normalnego stanu rzeczy. Ostrożnie ściągnąłem prezerwatywę z członka,
związałem jej koniec. Kinga siedziała patrząc na to, co robię.
-Dobrze ci było? - spytała cicho.
-Rewelacyjnie. Jesteś świetna. Wzięłaś mnie tam, gdzie dawno nie byłem. Dziękuję.
Pochyliłem się, aby ją pocałować, ale Kinga odwróciła głowę
-Przepraszam – zreflektowałem się szybko i aby zatrzeć to wrażenie, zapytałem – spieszysz się, czy masz
jeszcze trochę czasu?
-Chciałabym być przed jedenasta w domu.
-To szkoda, bo pomyślałem, że moglibyśmy przedłużyć ten fajny wieczór.
-A co masz na myśli?
-Pojechalibyśmy do mnie i może coś jeszcze...
-Całą noc?
-Tak...
-To będzie cię...
-Wiem. Dopłacę ci.
Ustaliliśmy co i jak. Wykonała jeszcze dwa telefony. Jeden do Matki, aby poinformować ją,że zostanie u
Anki do rana i jeszcze się pouczą, a drugi do Anki, żeby poinformować ją co i jak
-W porządku – uśmiechnęła się.
Ogarnęliśmy się i poprawili ubrania.
Zapaliłem silnik.
Pojechaliśmy najpierw coś zjeść. Nic wykwintnego. Po prostu kebab u Turka, na który miała ochotę, a
potem do mnie.
W sypialni panował lekki półmrok. Dyskretne światła halogenowych lampek nadawały temu miejscu
subtelności.
Kinga stanęła w drzwiach, owinięta w duży, różowy ręcznik frote sięgający od pach aż do kolan.
Uśmiechnął się do niej.
Pięknie wyglądała.
Podszedłem do niej. Wyciągnąłem rękę. Podała mi swoją.
Przyciągnąłem Kingę do siebie i przytuliłem przytykając usta do jej szyi i całując ją delikatnie
wdychałem jej zapach. Kinga pachniała moim żelem pod prysznic i to sprawiło niesamowite wrażenie.
Mokre włosy dziewczyny skręcały się w loczki.
Obejmując mnie gładziła plecy.
Ja też już byłem gotowy do akcji.
Rozwiązałem supeł ręcznika i przytrzymując za brzegi, rozchyliłem go odsłaniając przed swym wzrokiem
ciało Kingi. Ręcznik opadł na podłogę.
Była niesamowicie zgrabna.
Patrzyłem na nią z rosnącym podnieceniem, a mój wzrok ślizgał się po całej przestrzeni odsłoniętej
specjalnie dla mnie. Te cudowne piersi, nie za duże, nie za małe, doskonale mieszczące się w moich
dłoniach i nadzwyczaj do nich pasujące, po prosu w sam raz.
Cudne cycuszki do których przywarłem teraz ustami i całowałem delikatnie różowiutkie sutki. Lizałem je
i delikatnie zaciskałem na nich zęby.
Słodziutkie bimbałki Kingi zaczynały twardnieć. Masowałem je dłońmi. Cieplutkie wzniesienia mlekiem
płynące.
Oderwałem się od nich na chwilę.
-Chodź – poprowadziłem Kingę w stronę łóżka.
Usiadła na nim, trzymając złączone nogi. Stanąłem przed Kingą i ściągnąłem ręcznik ze swych bioder.
Mój penis już był gotowy. Przyłożyłem go do jej policzka. Lekko uderzyłem nim o jej policzek.
Sięgnąłem po kondoma. Założyłem gumkę na penisa.
-Weź go – poleciłem.
Zrobiła, że aż stęknąłem z wrażenia. Jej pieszczoty oralne były nieziemskie. Robiła laskę niesamowicie.
Kinga zajęta była moim penisem i nic poza tym nie istniało. Jej głowa w ustawicznym ruchu zbliżała się
i oddalała. Ręką uciskała jego jądra. Za każdym razem, gdy to robiła, z moich ust wyrywał się jęk
rozkoszy.
Kinga przesuwała czubkiem języka po jego worku mosznowym i dolnej części członka.
-Lubisz tak? - spytała szeptem.
-Uwielbiam, gdy tak robisz – wysapałem.
-A tak? - mówiąc to zacisnęła ząbki nieco mocniej.
Syknąłem, ale nie z bólu. Przez całe ciało przeleciała rozkoszna fala.
-Cudownie.
-A tak?
Teraz okręcała językiem wokół żołędzi
-Aaa...mnie, tak, tak, cudnie to robisz – jęczałem.
Rozpięła przede mną cały wachlarz pieszczot. Każda była inna, każda wciągała mnie coraz bardziej w toń
rozkoszy. To było wręcz nieziemskie.
Leżałem na niej całując jej zgrabniutkie cycuszki. Obejmowałem je rękami, ściskałem i ssałem
słodziutkie sutki. Kinga objęła nogami w pasie i splotła je. A ja pieściłem ją nieprzerwanie.
Zaczęliśmy nawet falować imitując ruchy frykcyjne.
Kinga miała szeroko otwarte usta i z zamkniętymi oczami przyjmowała moje pieszczoty. Oddychała co
raz szybciej i głębiej.
Gładziłem jej biodra.
Zjeżdżałem dłonią przez płaskowyż brzucha w stronę krocza Kingi.
Rozłożyła nogi szeroko.
Cipka Kingi była już niesamowicie mokra. Spomiędzy warg sromowych, wartkim strumieniem
wypływały jej soki. Znów miałem mokre palce, z których już aż dwa wsadzałem w jej piczkę.
Kinga jęczała. Wbiła mocno paznokcie w moje ramiona. Poczułem ból, lecz nie był on jakiś nie do
wytrzymania.
Podniosłem się na rękach, zgiąłem kolana i przysiadłem na nich między jej nogami. Rozszerzyłem jej
srom i wsunąłem tam już trzy palce. Posuwałem ją nimi, a ona jęczała coraz głośniej. Drugą ręką bawiłem
się swoim przyrodzeniem. Kinga drażniła swoją łechtaczkę.
-Pokaż mi jak się sama zabawiasz – powiedziałem odsuwając się nieco.
Poprawiła się na łóżku, rozłożyła szeroko nogi i rozpoczęła seans.
Pieściła się z podobnym zaangażowaniem, jak robiła loda. Na maksa.
Dłońmi najpierw masowała swe piersi, ale potem jedną przeniosła w dół brzucha i maltretowała swą
cipuszkę. Wspaniale to robiła. Nie mogłem oderwać wzroku od tego widoku.
Sięgnąłem po nową gumkę,
Przerwała, bo już wiedziała co się szykuje.
Wszedłem w nią z całym impetem, mocno i aż po jądra.
Moje pchnięcia były mocne i przesuwały Kingę do przodu. Trzymałem ją jednak mocno w biodrach.
Wbijałem się w nią jak mogłem najgłębiej. Mocno, ostro, bez pardonu.
-O tak, o tak, o tak, tak – Kinga jęczała, a jej głos właściwie przechodził w krzyk – pieprz mnie, pieprz
mnie ostro, chcę czuć całego twojego kutasa w swojej cipie, tak, tak...
To była muzyka dla moich uszu. Pewnie w dużej części było to udawane i przekrzyczane, ale wrażenie
robiło i to duże.
Pieprzyłem ją więc ostro, mocno i bez pardonu, a Kinga jęczała i jęczała...
Rano obudziłem się pierwszy. Powoli i jak najciszej wstałem z łóżka. Spojrzałem na zegarek. Była za
piętnaście ósma. Odwróciłem się i spojrzałem na śpiącą jeszcze Kingę. Spała odwrócona do mnie
plecami, z podkurczonymi nogami, wypinając w moją stronę swą kształtną pupę.
Chętnie dobrałbym się do niej jeszcze raz, ale powstrzymałem się, nawet nie wiem sam, dlaczego...
Poszedłem wziąć szybki prysznic.
Gdy wróciłem wycierając się ręcznikiem, w pokoju nic się nie zmieniło.
Nadal leżała w takiej samej pozie.
Usiadłem na fotelu i przypatrywałem się jej.
Wyglądała tak niewinnie. Jak śpiąca snem sprawiedliwej dziewica w swoim wielkim i szerokim łożu.
Zupełnie nieświadoma tego, że jest obiektem obserwacji.
A ja patrzyłem na nią pełen kosmatych myśli, które znowu zaczęły zbierać się w mojej głowie. Dzikie i
nieokiełznane. Szalone i pełne perwersyjnych obrazów.
Odgoniłem je jednak. Z wielkim żalem, bo tak właściwie, chciałem wziąć Kingę jeszcze raz.
Nie mieliśmy jednak już czasu.
Wstałem i podszedłem do łóżka.
Położyłem rękę na jej biodrze i gładziłem je.
Kinga była taka cieplutka. Drgnęła leciutko.
Pocałowałem ją w pośladek.
Dotknąłem jej szparki i delikatnie gładziłem srom Kingi.
-Umm – usłyszałem z jej ust.
Nachyliłem się bardziej i pocałowałem ją w ramię.
-Wstawaj śpiochu, już ósma.
Rozejrzała się półprzytomnie dookoła.
-Już wstaję...
Piliśmy kawę w kuchni. Już odświeżeni i rozliczeni.
-Dasz mi na pamiątkę swoje majteczki? – spytałem.
Spojrzała bacznie na mnie.
-Po co ci one? Zbierasz dziewczęce majtki?
-Nie – pokiwałem przecząco głową – ale twoje bardzo chciałbym mieć. Na pamiątkę tego niesamowitego
wieczoru i nocy.
-A jak ja wrócę do domu bez majtek?
-Dam ci swoje, nieużywane, oryginalnie zapakowane.
Patrzyła wciąż na mnie, a cisza między nami wydłużała się w nieskończoność. W koncu Kinga podniosła
się z krzesełka, sięgnęła pod spódniczkę i wyswobodziła się z bielizny.
-Proszę – podała mi je.
-Dziękuję.
Wziąłem je do ręki. Z trudem powstrzymałem się, aby nie podnieść ich do twarzy i zaciągnąć się jej
zapachem.
Jechaliśmy w stronę Centrum
-Było mi bardzo fajnie, wiesz... - powiedziałem po raz kolejny – Niesamowicie. Spotkamy się jeszcze?
-Nie ma problemu, mnie też było miło i mam nadzieję, że zrobiłam ci naprawdę dobrze.
-Bardzo. To było niesamowite przeżycie.
-Dla mnie też.
-Gdzie cię wysadzić?
-Tutaj, na przystanku.
Stanąłem na końcu zatoczki. Otworzyła drzwi.
-Kinga - powstrzymałem ją – poczekaj chwilkę. Masz mój numer, jakby co, to możesz dzwonić
właściwie, kiedy tylko chcesz. Gdybyś czegoś potrzebowała, gdybym mógł ci jakoś pomóc, to wiesz...
Do ciebie raczej dzwonić, czy pisać? Nie będę nadużywał telefonu.
-Obojętnie – wzruszyła ramionami – jak chcesz. Jakby co, to się zdzwonimy i się umówimy.
-Świetnie – wyszczerzyłem zęby w uśmiechu.
-No to pa – Kinga posłała mi buziaka – see you....
Wysiadła, wzięła kurtkę i zamknęła drzwi. Patrzył jak odchodzi. Powolutku znikała w mroku.
Spojrzałem na zegarek i przekręciłem kluczyk w stacyjce.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.