Dziewczyna z paczką. Dostawa na pięć gwiazdek

Dziewczyna z paczką. Dostawa na pięć gwiazdekPoniedziałek, dziewiąta rano. Dzwonek do drzwi.

Nawet jeśli istnieją alternatywne rzeczywistości, wątpliwe, aby w którejkolwiek z nich niezapowiedziana wizyta o takiej porze mogła oznaczać cokolwiek dobrego. Nie czułem się więc ani trochę winny, zamierzając zignorować sygnał.

Pracowałem głównie z domu. Dlatego nie było dziwne to, że o tej porze dopiero kończyłem mycie zębów, stercząc jeszcze w samych bokserkach w poziome, biało-granatowe pasy. Miałem dwadzieścia pięć lat i szczupłą sylwetkę, ale nie byłem wychudzony. Specjalnie umięśniony też nie, ze wstydem przyznaję. Choć starałem się regularnie robić jakieś ćwiczenia.

Dzwonek zadzwonił ponownie.

Ponieważ zalecenie, by nie wychodzić z domu jeśli tylko nie jest to absolutnie konieczne, dawało mi się coraz bardziej we znaki, postanowiłem jednak otworzyć. Trochę zaspany podszedłem do drzwi i odblokowałem zamek, nawet nie wyglądając przez wizjer.

— Dzień dobry, mam paczkę do sąsiadów, ale nikt nie otwiera — powiedział głos dobiegający w zasadzie nie wiadomo skąd. A przynajmniej tak mi się jeszcze wtedy wydawało. Nie wiedziałem, czy przemawia do mnie wielkie tekturowe pudło, bo tylko to w tym momencie widziałem. — Czy mogłabym tutaj zostawić?

Pudło okazało się kobietą, co zrozumiałem gdy tylko trzymająca je osoba zdążyła oprzeć je o drabinkę, samemu wyłaniając się zza tektury. Konkretnie nawet pudło okazało się dziewczyną, która mogła być starsza ode mnie najwyżej o rok czy dwa, nie sposób było dokładnie ocenić. Równie dobrze mogła być też młodsza. Na pewno jednak była zdziwiona – tak samo zresztą jak ja.

Ja – widokiem jej. Do tej pory wszyscy kurierzy, jacy pojawiali się w okolicy, oznaczali zasapanych chłopaków koło czterdziestki, upoconych równo, czego akurat nie miałem im za złe. Trudno biegać cały dzień po schodach, taszcząc paczki, i jednocześnie pachnieć jak wprost po wyjściu spod prysznica. Taka już natura pracy kuriera.

Dziewczyna wyglądała natomiast na zaskoczoną widokiem mnie. Bo nie wyglądałem zapewne na typową osobę, jaka otwierała drzwi domu w poniedziałek przed południem. Nie miałem na głowie papilotów, a pod nogami nie kręcił mi się kot. Telewizor też milczał, całkowicie olewając serwowane na wszystkich kanałach ogłupiające paradokumenty.

I bez telewizji stałem teraz jak ogłupiały, w samych majtkach. Jeśli ktoś zastanawiałby się, jak wygląda „cielę gapiące się na malowane wrota”, to spieszę wyjaśnić. Tak jak ja w tym momencie.

— Ciężka? — zapytałem niezbyt kreatywnie.

— Nie aż tak — odpowiedziała dziewczyna. — Tylko niewygodna. Zostawię tu, dobrze?

Nie czekając na zgodę, pchnęła paczkę w moim kierunku. Kiedy próbowałem przejąć pakunek i nie zrzucić go na podłogę od razu (w odróżnieniu od „za chwilę”, które byłoby już akceptowalne), dłoń dziewczyny przypadkiem otarła się o mojego osłoniętego tylko bokserkami penisa. Trafiła akurat w samą końcówkę, więc zareagował praktycznie natychmiast, nabierając rozmiarów. Na szczęście zasłaniała mnie gigantyczna paczka sąsiadów. Mogłem więc uniknąć publicznej kompromitacji, zaczekać aż młoda kurierka wykona odwrót z trzeciego piętra, zatrzasnąć drzwi i… zwalić sobie konia, wyobrażając sobie, że dotknęła mnie nie ręką, tylko ustami.

A była naprawdę ładna… Niezbyt wysoka. Dość szczupła, ale wystarczająco solidnie zbudowana, by nie pokonała jej pierwsza lepsza paczka. Pod ciemną bluzką z logo firmy kurierskiej musiała mieć parę naprawdę niezłych cycków. Zastanawiałem się, czy są tak ciemne jak mocno opalona twarz dziewczyny czy może – dla kontrastu – zostały blade jak kartka papieru, bo właścicielka nigdy nie wystawiała ich na słońce. Niezależnie od tego, która wersja była bliższa prawdzie, już sama myśl o tym powodowała, że mój kutas rozpychał się w majtkach, odchylając gumkę od ciała. Kolejny krok do kompromitacji, pomyślałem sobie, modląc się w duchu, żeby kurierka już sobie poszła. W myślach właśnie spuszczałem się na jej krągłą dupkę, ale w myślach to każdy odważny… Kiedy przychodzi co do czego, bohaterstwo szybko się kończy.

— Przepraszam, wiem, że nie powinnam pytać, ale mogłabym skorzystać z łazienki?

— Jasne, oczywiście. — Mój misterny plan właśnie poszedł się gonić. Nie mogłem odmówić. — Drzwi nawprost.

Dziewczyna wyminęła mnie i paczkę i zniknęła w łazience. Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi, zrzuciłem ciężar na podłogę, przeklinając sąsiadów, którzy zamówili coś tak nieporęcznego i nie pofatygowali się, aby to osobiście odebrać. Sądząc po rysunkach na opakowaniu, musiała to być ława z wyjątkowo fantazyjnym blatem. Zachciało im się…

Chwilę później kurierka wyszła z łazienki. Chciałem w jakiś sposób przerwać milczenie, powiedzieć cokolwiek sensownego, ale jedyne, co przyszło mi do głowy, to „jak było?” i „udało się?”. Na szczęście dla mnie nie zdążyłem zdecydować się na żadne z tych objawień.

— Potrzebny będzie podpis — powiedziała dziewczyna, po czym nachyliła się nad paczką, szukając etykiety przewozowej. Nagle moje wątpliwości rozwiały się. Nie, nie te związane z tym, co powiedzieć. Te dotyczące koloru jej piersi. Kiedy kurierka obracała paczkę, mnie udało się zerknąć w jej dekolt. Okazało się, że nie miała na sobie stanika, co zapewne wydałoby mi się dziwne, w tej pracy to chyba niewygodne, gdyby nie to, że całą moją uwagę zajęły niemal brązowe półkule z wyraźnie zarysowanymi, ciemnymi sutkami.

Miała duże, oj duże, pięknie okrągłe piersi, kształtne nawet wtedy, kiedy zwisały swobodnie, niepowstrzymywane żadnym materiałem. Za to ja miałem większego, coraz większego – w tym momencie nie byłem w stanie nic poradzić na znowu twardniejącego kutasa. Mogłem tylko liczyć na to, że jakimś cudem pozostanie niezauważony.

— O tutaj. — Podsunęła mi pod nos czytnik, na którym miałem palcem nabazgrać podpis, po czym drugą dłoń położyła na moim penisie. Czyli to by było na tyle jeśli chodzi o konspirację.

Próbowałem napisać choć pół nazwiska, ale w efekcie wyszedł mi co najwyżej arabski szlaczek aka recepta na paracetamol. Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że dziewczynie szybko znudziło się błądzenie po powierzchni materiału i bez cienia skrępowania wepchnęła rękę w moje majtki. Ugniatała sztywnego penisa i jajka chłodną dłonią, sprawiając mi rozkosz, jakiej nie pamiętałem od… dawna. Czułem jak jej palce przesuwają się wzdłuż sztywnego członka, drażniąc główkę, by zaraz potem zjechać niżej, do samych jąder, które macała na zmianę i naraz, obejmując razem całą mosznę.

— Podpisałem się — wydusiłem, ledwo łapiąc oddech. Nie doczekałem się odpowiedzi. Ale młoda kurierka wzięła ode mnie czytnik i rzuciła go na paczkę. Wszystko działo się tak szybko, że nie byłem w stanie jakkolwiek zareagować. Zobaczyłem tylko, jak nagle klęka przede mną, jednocześnie zsuwając ze mnie majtki. Mój kutas ochoczo skorzystał z okazji, by wyskoczyć na wolność. Prężył się w całej okazałości. Lśniący od śluzu, z odsłoniętą czerwoną główką na wierzchu, która… jak szybko się pojawiła, tak szybko zniknęła. W ustach dziewczyny.

Nie ociągała się, muszę przyznać… Poruszała głową do przodu i do tyłu, a mój fiut znikał w jej buzi, raz za razem ocierając się o jej zwinny języczek. Gdy tylko na moment wypuszczała mnie na zewnątrz, zabawę podejmował właśnie język, zataczając kółka na samym czubku mojego kutasa. W połączeniu z zimną dłonią trzymającą go u nasady, doprowadzało mnie to do szaleństwa!

— Jak masz na imię? — zapytałem w którymś momencie, bo jestem dżentelmenem. I dlatego, że zawsze wybieram najgorszą porę na zadawanie trywialnych pytań.

— Paulina. — Dziewczyna tylko na moment wypuściła z ust fiuta.

— Damian, zajebiście mi — odpowiedziałem znów nie tak, jak chciałem, choć akurat bardzo zgodnie z prawdą. Aż za bardzo zgodnie. Poczułem znajome uczucie i zrozumiałem, że to ostatnia chwila na męską decyzję. Jeszcze kilka sekund i parę ruchów, a nie ma szans, bym wyciągnął na czas kutasa z ust Pauliny i nie spuścił się jej do gardła. Ostatkiem silnej woli odsunąłem się do tyłu i podniosłem dziewczynę z podłogi.

— Co jest, nie podoba ci się?

A myślałem, że to ja zadaję głupie pytania. Mój członek pulsował złowieszczo, jakby rozważając jeszcze, czy przypadkiem nie wystrzelić w tym momencie, ochlapując mnie, służbowy strój Pauliny i – najlepiej – paczkę sąsiadów do kompletu. Na szczęście udało mi się opanować.

Pocałowałem dziewczynę w usta, krótko. Były idealnego kształtu, rozmiaru. Doskonale sprężyste… Lepsze byłyby chyba tylko gdyby akurat nie smakowały moim fiutem.

— Chodź. — Chwyciłem ją za rękę i zaprowadziłem do pokoju, gdzie stała rozłożona kanapa. Nie zdążyłem jeszcze sprzątnąć pościeli, ale w tym momencie nie wydawało mi się to szczególnie istotnym zmartwieniem.

Pchnąłem Paulinę na łóżko i położyłem ją na plecach. Samemu zająłem pozycję na górze. Przesunąłem się tak, że zdołałem chwycić jedną dłonią jej ręce i przytrzymać wyciągnięte za głowę. Nie mogła się ruszyć, ale też nie próbowała się wyrywać. Cały czas ją trzymając, drugą dłonią nakierowałem penisa na jej usta. Otworzyła buzię ochoczo, pozwalając mi wsuwać się i wysuwać. Dzięki kilku chwilom przerwy ryzyko przedwczesnego wytrysku zmalało na tyle, że mogłem sobie pozwolić na przedłużanie zabawy. Ocieranie się o jej język, podniebienie, czucie jak usta zaciskają się na mojej główce było cholernie przyjemne, ale nie zamierzałem na tym kończyć. Dosłownie i w przenośni. Skoro okazja sama trafiła mi w ręce, nie mogłem z niej nie skorzystać.

Puściłem ręce Pauliny i przesunąłem się do tyłu. Zdjąłem z dziewczyny bluzkę, odsłaniając pięknie opalone ciało i to, co od samego początku sprawiało, że stawał mi na samą myśl – cycki, które teraz, uwolnione spod materiału, wyglądały jeszcze wspanialej.

— Niebrzydkie — skomentowałem, choć w głowie miałem raczej „o kurwa, jakie zajebiste, trafiłem do pierdolonego raju, warto było nie grzeszyć!!!”.

Dziewczyna zbyła mój komentarz ironicznym parsknięciem. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak jej biust działał na chłopaków. Podejrzewałem, że wszędzie, gdzie się pojawiała, wzbudzała owacje na stojąco – a ja nie byłem w tym względzie żadnym wyjątkiem. Ale to ja miałem teraz jej cycki przed sobą i bardzo dobrze zamierzałem się nimi zająć.

Zacząłem od delikatnego ugniatania, próbując zmieścić je całe w rękach, co wcale nie było łatwe. Tym bardziej że nabrzmiałe sutki łaskotały wnętrze dłoni, domagając się specjalnego zainteresowania. Wolnego, wolnego, powiedziałem sam do siebie w myślach. Jeszcze przyjdzie na nie pora.

Zamiast tego oderwałem dłonie, zastępując je samymi opuszkami palców. Wodząc koniuszkami wokół piersi Pauliny zataczałem kręgi. Początkowo duże, stopniowo coraz mniejsze, coraz mocniej zbliżając się do sztywnych z podniecenia sutków, jak na złość omijając dotknięcie ich samych.

— Nie drażnij się! — Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać. Natychmiast przestałem robić, to co robiłem. Oderwałem od Pauliny ręce. — Ej! — zaprotestowała — wracaj i to już!

Wróciłem. Ale już nie palcami, tylko językiem. I nie naokoło, tylko prosto do jednego, a potem drugiego stwardniałego sutka, drażniąc go najpierw końcówką języka, potem całując namiętnie, a nawet podszczypując lekko. Zwłaszcza to ostatnie, na przemian z oblizywaniem całych brodawek, działało najlepiej, wywołując jęki Pauliny.
Gdy już nacieszyłem się jej cyckami, co wcale nie było łatwe, bo gdyby tylko się dało, bawiłbym się nimi bez końca, postanowiłem zajrzeć niżej. Ona już widziała mojego drąga, najwyższy czas, bym i ja dobrał się do niej. Chwyciłem rękami za pasek krótkich, luźnych kurierskich spodenek i zsunąłem je powoli, odsłaniając centymetr po centymetrze białe majtki. Były tak mokre, że aż prześwitywały, ukazując krótkie ciemne włoski u góry i zarysowującą się przez materiał szczelinkę poniżej.

Paulina uniosła biodra, by ułatwić mi zdjęcie z niej ostatniej części garderoby. Chętnie podrażniłbym się z nią jeszcze trochę, ale obawiałem się, że jeśli jeszcze choć na moment dłużej odkładałbym wbicie w nią mojego kutasa, to niechybnie bym zwariował. Zerwałem z niej majtki i odrzuciłem za siebie, odsłaniając błyszczącą cipkę.

Nie czekałem ani chwili, tylko zanurkowałem twarzą prosto między uda dziewczyny. Nie było mowy o żadnych dalszych podchodach. Wpiłem się ustami w rozgrzane wargi, trącając językiem łechtaczkę. Wodziłem nim to w górę, to w dół, sięgając samej dziurki słodko-kwaśnej od soczków mających zagwarantować, że wbiję się w nią bez najmniejszych przeszkód. Smakowała wspaniale, pachniała obłędnie, doprowadzając mnie do szaleństwa. Całowałem, ssałem, lizałem i drażniłem palcami na zmianę i naraz, nagradzany coraz głośniejszymi jękami. Jednocześnie ocierałem się kutasem o nogi Pauliny, co przy tak wysokim napięciu mogło doprowadzić mnie do wytrysku. Uznałem, że nie ma co ryzykować!

Jeszcze raz spojrzałem na cipkę kurierki, chcąc zapamiętać ten widok na zawsze – a przynajmniej do następnego spotkania – po czym podniosłem się i przesunąłem do przodu. Pocałowałem Paulinę w szyję, potem w policzek, a po chwili całowaliśmy się namiętnie, wariując językami zupełnie tak jak jeszcze chwilę temu w całkowicie innych miejscach. Równocześnie przytknąłem główkę kutasa do szparki dziewczyny, czując, że momentalnie twardnieję jeszcze bardziej.

Przesunąłem raz w górę, raz w dół, rozsmarowując śluz zmieszany ze śliną, choć nie było to potrzebne, bo wszystko wokół było już mokre ponad wszelką przyzwoitość, po czym wbiłem się do środka. Głęboko, do końca, po same jajka. Aż poczułem, że mój brzuch opiera się o jej łechtaczkę, a moje jajka zatrzymały się na pośladkach dziewczyny. Maszt został wbity!

Ruszałem się powoli, wykorzystując całą długość, jaką obdarzyła mnie natura. Raz za razem to wbijałem się do samego końca, to wysuwałem niemal zupełnie, tak że tylko wargi sromowe Pauliny obejmowały rozpaloną do czerwoności żołądź. Każdemu ruchowi towarzyszyły jęki. Dziewczyna obejmowała mnie rękami, przyciągając mocno. Całowała z pasją, wbijając w plecy paznokcie, jakby pozbawiona wszelkiej kontroli.

Przyspieszałem z każdą chwilą, czując, że orgazm jest coraz bliżej. Krzyki Pauliny potęgowały przyjemność. Ruchałem ją szybciej i szybciej, już nie bawiąc się w żadne drażnienie. Po prostu wbijałem w nią swojego drąga tak mocno i głęboko, jak umiałem, bez szans na opamiętanie. Chciałem zerżnąć ją jeszcze w kilku innych pozycjach, chciałem zobaczyć jej wypiętą dupkę czekającą na to, bym wszedł w nią od tyłu, ale nie było na to szans. Póki co musiała wystarczyć mi jej cipka w najbardziej klasycznej pozycji. I falujące przy każdym ruchu cycki, do których co chwila sięgałem.

Jeszcze moment, jeszcze chwila. Jeszcze szybciej i jeszcze mocniej. Krzyki Pauliny przerodziły się w jeden ciągły jęk, mnie aż pociemniało przed oczami od zalewającej rozkoszy, po czym… wystrzeliłem pierwszą strugę spermy prosto do środka, prosto w cipkę dziewczyny, dochodząc jak nigdy przedtem. Przed drugim strzałem wysunąłem się na zewnątrz i fala nasienia rozchlapała się po powierzchni, oblewając cipkę i brzuch dziewczyny. Przed trzecim wbiłem się z powrotem do środka, chcąc znowu poczuć jej mokre, rozgrzane wnętrze. Poruszyłem kutasem jeszcze kilkanaście razy zanim na dobre opadłem z sił. Dysząc ciężko, zsunąłem się z Pauliny i położyłem obok.

Dłoń oparłem na jej cipce, wyczuwając palcami jak bardzo się klei. Drżała lekko, ledwo wyczuwalnie, więc wsunąłem do środka trzy palce i trzymałem ją w taki sposób przez chwilę.

— No prawie, prawie — roześmiała się.

Aha, czyli tyle było w kwestii oceny moich starań.

— Niebrzydko? — zapytałem, wychodząc z założenia, że autoironia może uleczyć wszystko, niech więc próbuje łatać urażoną męską dumę.

— Niebrzydko — potwierdziła Paulina ze śmiechem, całując mnie w usta. Był to najsłodszy, najmilszy pocałunek, jakiego doświadczyłem w życiu. Nie chciałem, żeby się kończył… — Kończę o szóstej. Zamawiasz wieczorną dostawę?

W pierwszym odruchu wycieńczonego orgazmem mózgu miałem odpowiedzieć, że nie spodziewam się, żadnej paczki.

— Poproszę — odpowiedziałem. — Z dostawą na górę. I ostrzegam, że rozpakuję. Muszę dokładnie sprawdzić, czy nic nie uszkodziło się w transporcie!

— Koniecznie!

Podnieśliśmy się oboje z łóżka. Paulina zebrała majtki, które wylądowały koło telewizora, a potem weszła jeszcze do łazienki, gdzie – jak się okazało – zostawiła wcześniej stanik. Dwie minuty później już jej nie było. Usłyszałem trzaśnięcie drzwi zaparkowanego koło klatki dostawczaka i warkot uruchamianego silnika. A potem zacząłem zastanawiać się, czy to wszystko aby przypadkiem mi się nie przyśniło. No cóż – miałem przekonać się już wieczorem.

2 komentarze

 
  • Użytkownik eksperymentujacy

    Mhhhh.... marzenie każdego pracującego zdalnie.  
    Czekam co dalej

    3 lut 2021

  • Użytkownik Poznaniak

    Naprawdę podniecająca historia, gdzie takie kurierki można zamówić 😀

    3 lut 2021

  • Użytkownik lastmanstanding

    @Poznaniak Panie, gdybym to ja wiedział... to bym z InPostu nie korzystał ;)

    5 lut 2021