Dziewczyna w dresach VII

Spotkanie po lekcjach nie było długie. W sumie już kończyliśmy. Jeszcze tylko kilka wskazówek od Rafała i mogliśmy iść.
- Gabrysia, zaczekaj. - poprosił. Kazałam Pawłowi poczekać pod salą i podeszłam do kapitana drużyny.
- Coś się stało?
- Jesteś z Pawłem?
- Jestem. O co ci chodzi? Chyba to nic nie zmieni w mojej przynależności do drużyny? - zapytałam niepewnie.
- Dziwię się po prostu. - podszedł bliżej. Odsunęłam się o dwa kroki i plecami dotknęłam ściany. - On jest taki... nie dla ciebie?
  Zachichotałam nerwowo.
- A kto może być dla mnie?
- Na przykład ja. Mamy wspólne pasje...
- Z Pawłem też. - przerwałam mu. - Oboje kochamy deskorolkę.
  Oparł dłonie o ścianę przy mojej głowie, tym samym uniemożliwiając ucieczkę.
- Na prawdę sądzisz, że on uwielbia jeździć na desce? - spojrzał mi prosto w oczy. - Bo moim zdaniem udawał, żeby zwrócić twoją uwagę.
- Kłamiesz! Nie mógłby, przecież wystarczyło zagadać.
  Brwi Rafała powędrowały do góry.
- Serio? A ilu chłopaków próbowało, a ty ich odprawiałaś?
  Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale w tym momencie do sali wszedł Paweł.
- Proszę, zapytaj go. - rzucił zachęcająco i odwrócił się w stronę mojego chłopaka.
- Stało się coś? Czemu tak długo tu jesteś? - widocznie nie zauważył naszej rozmowy.
- Sprawy organizacyjne. - uśmiechnęłam się radośnie. - Chodźmy.
  Obejrzałam się przez ramię. Rafał patrzył na mnie wyzywającą.
  Wmawiałam sobie, że on chce nasz rozdzielić. Ale jeśli to prawda? Jeśli Paweł kłamał lub ukrywał prawdę? Czy to zmieni moje uczucia?
- Gdybyś coś przede mną ukrywał, powiedz mi teraz. - zdecydowałam się rozpocząć temat.
- Co? Skąd to pytanie? O czym rozmawiałaś z Rafałem? - był szczerze ździwiony.
- On powiedział, że kłamiesz, jeśli chodzi o deskorolkę.
- W jakim sensie kłamię? - na jego twarzy malowało się napięcie. Proszę, niech to nie będzie prawda...
- Nie jeździsz od gimnazjum?
- Nie. Przepraszam. - A jednak...
- Przepraszam?! Kłamałeś, ale po co?!
- Chciałem, żebyś mnie zauważyła. Uwielbiałaś deskę, więc zacząłem jeździć i ją pokochałem... - tłumaczył się dość nieporadnie.
- I nie wystarczyło podejść, porozmawiać? - byłam zła.
- Serio? A ilu chłopaków próbowało, a ty ich odprawiałaś?
  To mnie przeraziło i jeszcze bardziej rozwścieczyło. Powtórzył słowa Rafała. Czy oni są, aż tak do siebie podobni?
- Czyli jestem jakimś potworem, tak? Nie można podejść, bo pogryzę? - próbował mnie złapać za rękę, ale się wyszarpnęłam. - Jesteś żałosny. Daj mi spokój. - powiedziałam i pobiegłam do domu.
  Nikogo nie było. Nawet gosposi. Zwinęłam się na kanapie w salonie i zaczęłam płakać. Ale ja nie płaczę, do cholery!
- Stało się coś? - zapytał melodyjny głos. Kobieta mojego ojca.
- Nic.
- Przecież widzę. Sprawy sercowe? - dobrze zgadywała, ale w końcu była matką nastolatki.
- On mnie okłamał. - zdecydowałam się na szczerość. - I to w ważnej sprawie.
- I nie da mu się wybaczyć? - spytała kojącym tonem.
- Nie wiem. Jestem taka rozbita...
- Pierwszy chłopak. Rozumiem. Jeśli będzie dzwonił, nie ma cię w domu. - uśmiechnęła się ciepło, podając chusteczkę.
- Dziękuję, jest pani bardzo miła.
- Gabrysiu, mów mi po imieniu.
  I tak właśnie kobieta taty stała się moją powierniczką. Paulina musiała być bardzo ździwiona, kiedy nas zobaczyła na podłodze w salonie, bo minę miała dziwną. Jakby ją coś bolało. Może nie powinnam przytulać się do jej mamy? Nie chciałam w niej wroga, więc wstałam.
- Dostałaś się do drużyny? - zapytałam, bo jakoś mi to umknęło.
- Nie. - odparła zjadliwym tonem. - Nie spodobałam się kapitanowi drużyny. On chyba nie patrzy na grę i umiejętności, tylko na wygląd.
  To było jak cios w policzek. Dlaczego ona taka jest? C. D. N.

zakr3cona

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 769 słów i 3940 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik zuzu

    Świetne

    20 mar 2015

  • Użytkownik Szalonaa

    Świetne :)

    19 mar 2015

  • Użytkownik Paulaa

    Błagam pisz dalej ;)

    19 mar 2015