Dziewczyna w dresach IV

- Pocałowałaś go i co z tego? - Milena była szczerze zdziwiona.
- A moje motto? Nie mogę z nim być! Przez miłość tylko będę cierpieć.
- Jestem zakochana, mam chłopaka. Czy jest coś w tym złego? A może wydaję się nieszczęśliwa?
- Muszę już iść. Ojciec będzie za 5 minut. - zmieniłam temat. Szybko wrzuciłam noszone ciuchy do torby i przebrałam się w nowe.
- Powinnaś porozmawiać z Pawłem! - rzuciła jeszcze.
  Przewróciłam oczami. Może on o tym zapomniał? Nie miałam zamiaru się narzucać.
  Przez to całonocne czuwanie byłam zmęczona. Nie miałam czasu nawet na toaletę. Chciałam być już w domu. Zatrąbił samochód. Cmoknęłam Milenę w policzek i popędziłam na dół.
  Było ciepło. Ot, zwykły poranek późnego lata. Lekkie podmuchy wiatru mierzwiły mi i tak już poplątane włosy.
- Hej. - cmoknęłam ojca w policzek.
- Wyglądasz... - próbował ubrać to w słowa. Przecież nie mogło być tak źle? - Widziałaś się w lustrze? - wydusił wreszcie. Trochę się przestraszyłam. Rzuciłam torbę z ciuchami na tylne siedzenie i spojrzałam w lusterko wsteczne.
- Makijaż! - wysyczałam. Patrzyłam właśnie na jego pozostałości. Tusz był rozmazany, cienie na powiekach też. Wyglądałam jak zombie. Postanowiłam, że w najbliższej przyszłości zabiję moją najlepszą przyjaciółkę.
  Ojciec zaśmiał się cicho.
- Jeśli Milena na każdą imprezę robi ci taki makijaż...hmm...wyglądasz zabójczo. - i znów uśmiech, który odmładzał go o 20 lat. W takich chwilach naprawdę czuję, że jest moim tatą.
- Dzięki. - odwzajemniłam uśmiech. Nieporadnie zmywałam resztki kosmetyków z mojej twarzy, podczas jazdy samochodem. - Lepiej? - zapytałam po chwili.
- Idealnie. - gdzieś w jego oczach zamigotał smutek. Przypominałam mu mamę, przez te zielone tęczówki. On wciąż ją kochał.
  Zahamował przed domem.
- Jadę od razu do pracy. Pilne spotkanie. Nie czekajcie z kolacją. - rzucił, kiedy pospiesznie zabierałam rzeczy z samochodu. Zerknęłam na niego. Czarny garnitur, dopasowany do niego krawat i teczka na tylnym siedzeniu.
- Z kolacją? Jest ranek! Znowu spędzisz cały dzień w pracy? - czar sprzed kilku minut prysł. Nie miałam ojca.
- Przepraszam. - i już go nie było. Zapiekły mnie oczy. Nie chcę płakać. Nie mogę. Przecież przyzwyczaiłam się, że rzadko jest obecny w moim życiu.
  Nie, nie przyzwyczaiłam się. Zawsze boli tak samo.
  Weszłam po schodach do domu. Budynku, który był tylko skarupą. Wystawny dom idealny do pokazywania. Może to dlatego tak bardzo nienawidziłam dziewczęcych sukienek. Nie chciałam być pokazywana, zabierana na imprezy, a traktowana jak zwierzę na targu. Może właśnie dlatego chodziłam w rozciągniętych dresach, ukrywających mnię przed całym światem.
- Dzień dobry, pani Zosiu. - przywitałam się z najbliższą mi osobą w tym domu.
- Witaj, kochanieńka. Dobrze się bawiłaś? Nalać ci zupki?
- Dobrze. Poproszę, jestem głodna. Idę teraz pod prysznic.
  Rzuciłam torbę na łóżko, uprzednio wysypując jej zawartość do kosza na brudną bieliznę. Zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki. Kąpiel była bardzo odprężająca. Strumienie gorącej wody zmywały ze mnie trudy wczorajszego dnia, a znajomy zapach szamponu koił zmysły. Niestety musiałam przecież kiedyś stąd wyjść. Westchnęłam cicho.
  Po skończonej kąpieli i wysuszeniu włosów wróciłam do pokoju. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na Facebooku. Natychmiast otrzymałam wiadomość od Pawła. Tak oto nadeszła chwila prawdy. Wszystko albo nic. C. D. N.

zakr3cona

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 658 słów i 3632 znaków.

5 komentarzy

 
  • On

    Super opowiadanie bardzo się ciesze ze jest tu  osoba która umie i potrafi pisaćczekam na więcej ♥♥:)

    15 mar 2015

  • zakr3cona

    Postaram się :)

    15 mar 2015

  • Elizkaa16

    * Super<3 Dodasz dzisiaj nowa czesc?:)

    15 mar 2015

  • zuzu

    Super, czekam na kolejną część ;)

    15 mar 2015

  • Szalonaa

    fantastyczneee!!!!!! :* <3

    15 mar 2015