Dziewczyna w dresach II

Jako, że historia była pierwszą lekcją, a nauczycielka, wychowawczynią, odbyło się znienawidzone przez wielu uczniów przedstawianie się klasie.
  Usiedliśmy w kręgu. Po mojej prawej siedziała Milena, a po lewej jakiś chłopak. Oczywiście, nauczycielka powiedziała, że trzeba się uczyć i nie będzie żadnych ulg. Wszystkie tak mówią.
  Kolejne osoby przedstawiały się i krótko opowiadały o sobie. Imiona wlatywały mi jednym uchem i wylatywały drugim. Dopiero kiedy wszystkie oczy skierowały się na mnie, wstałam.
- Gabrysia. Lubię jeździć na deskorolce. - lubię, to prawie kłamstwo. Nawet kocham nie oddałoby w pełni tego, co czuję w skate parku. Usiadłam na miejscu. Czułam na sobie jeszcze pare spojrzeń.
  Lekcja wreszcie się skończyła. Reszta dnia przebiegła tym samym schematem. Wchodzimy, przedstawiamy się i przerwa.  
  Na długiej wyszłyśmy na papierosa. Za szkołą już było kilka osób. Szybko odpaliłyśmy. Zaciągnęłam się. To coś, czego mi brakowało do przetrwania.
  Wiedziałam, że papierosy to nie najlepsza używka, szczególnie, jeśli wiązałam przyszłość ze sportem. Nie potrafiłam jednak sobie ich odmówić.
  Kiedy zadzwonił ostatni dzwonek, popędziłam do szatni. Dobrze, że mieliśmy szafki, bo inaczej, byłby niezły ścisk. Moja miała numer 114. Chciałam wrzucić do niej książki i tak nie uczyłabym się z nich w domu. Z szafki wypadła kartka. Pochyliłam się i podniosłam ją pospiesznie.


Widziałem cię dziś w szkole. Też lubię deskę. Mam nadzieję, że spotkamy się dziś na domówce. Twój Wielbiciel.


Co to za żałosne zagrywki? Musiał to napisać jakiś burak z mojej klasy. Ciekawe skąd wiedział, która z szafek jest moja. Zwinęłam papierek w kulkę i wrzuciłam do kosza.
- Za trzy! - krzyknęłam triumfalnie. Dwóch chłopaków przechodzących obok, obejrzało się.
- Z takimi zdolnościami, zgłoś się do naszej reprezentacji szkolnej. - powiedział jeden, a drugi zachichotał.
- Przemyślę propozycję. - odpowiedziałam, udając, że nie słyszałam sarkazmu.
  Do mojej przyjaciółki dotarłam z opóźnieniem.
- Co tak długo? - zapytała z wyrzutem.
- Problemy z szafką. - skłamałam. - Jeśli chcesz mnie znów malować na dziś wieczór, to muszę już lecieć.
  Pożegnałam się z Mileną i popędziłam do domu. W moją torbę treningową wrzuciłam ciuchy na zmianę, coś do picia. Deskorolkę wzięłam w rękę. Zmieniłam buty i już mnie nie było. Krzyknęłam jeszcze gosposi, pani Zosi, że śpię u koleżanki. Ona była dla mnie babcią, mamą, tatą i kumpelą jednocześnie.
  Dwie godziny, które spędziłam w skate parku, dodały mi skrzydeł i sił na najbliższy kolejny dzień. Zawsze na rozgrzewkę zaczynałam od flipy'ów. Frontside, backside, czyli podskok z obrotem. Później przechodziłam do slide'ów, tzn. jeździe po murach i rurkach. Moim ulubionym był bluntslide. Jeden z najtrudniejszych tricków. Robię go, jadąc kółkami po murku. Oczywiście deska obrócona o 90 stopni.
  Spojrzałam na zegarek. Kusiło mnie, żeby olać imprezę. Wtedy zadzwoniła Milena.
- Mam nadzieję, że już jesteś w drodze do mojego domu? - zapytała, chcąc mnie popędzić.
- Jasne. Będę za 15 minut.
  Zebrałam swoje rzeczy i założyłam torbę na ramię. Napiłam się Tymbarka. Nie lubiłam zwykłych wód. Dla mnie były pozbawione smaku.
  Milena mieszkała w dużym domu, podobnym do mojego. Weszłam na posesję. Podbiegł do mnie kudłaty pies imieniem Rudolf. Pogłaskałam go za uszami. Zamerdał ogonem zadowolony.
- No wreszcie jesteś! - Mileny była wyraźnie zniecierpliwiona. - Chodź na górę.
  Weszłyśmy do jej przestronnego pokoju, ale udałyśmy się do przylegającej łazienki. Posadziła mnie na fotelu przed lusterkiem.
- Tylko, żeby to nie był za mocny makijaż. - zastrzegłam.
- A czy kiedykolwiek był? - uśmiechnęła się słodko.
  Przewróciłam oczami i odpłynęłam, podczas kiedy moja przyjaciółka nakładała na mnie różne specyfiki, wyskubywała brwi i malowała paznokcie.
- Gotowe. - minęło chyba z 1, 5 godziny. - Lecę po ciuchy dla ciebie i idziemy.
  No tak. Ona już miała na sobie fikuśną czarną sukienkę i buty tego samego koloru z nieprawdopodobobnym wysokim obcasem.
  Niechętnie odwróciłam się w stronę lustra. Efekt był pewnie zniewalający, ale ja nie czułam się w tym dobrze.
  Milena, znając moją awersję do sukienek, przygotowała czarne, obcisłe rurki i niewinny, biały top z napisami.
- Wow. - byłam pod wrażeniem. Nawet mi się podobało.
- Widzisz? Można ubierać się dziewczęco i jednocześnie luzacko. - uśmiechnęła się.
- Jasne. Mogę założyć trampki?
- Nie. Lepsze będą baletki.
  Przewróciłam oczami, a ona podała mi proste, również czarne buty.
  Zanim trafiłyśmy do Pawła, zdążyłyśmy zgubić się pięć razy. Spóźniłyśmy się 30 minut. Jego dom był większy od mojego, od razu zniknęły obawy, dotyczące braku miejsca. Zadzwoniłam. Czekałyśmy chwilę. Drzwi się otworzyły i oniemiałam.
- To jest Paweł? - zapytałam szeptem przyjaciółki.
- Tak. Gabrysia poznaj Pawła. Paweł, Gabrysia.
  Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Wysoki, umięśniony, ciemne włosy i karnacja i te oczy... niebieskie. Podał mi rękę. Była ciepła. On również patrzył tylko na mnie. Miałam wrażenie, że już go wcześniej widziałam i nie był to bynajmniej szkolny korytarz.
- Zapraszam do środka. - powiedział. - Moich rodziców dziś nie ma. Kurtki możecie zostawić tu. - wskazał na sterte ciuchów. - Przekąski są na stołach tam. Mam nadzieję, że będziesz się świetnie bawić.
  Rozejrzałam się dookoła. Mojej przyjaciółki już nie było. Pewnie szukała swojego chłopaka.
- Tobie również miłej zabawy. Jutro będziesz miał masę sprzątania.
- Było warto. Nie widziałem cię wcześniej w szkolę.
- Chodzę do 1a.
  Niestety zadzwonił dzwonek i Paweł musiał iść otworzyć kolejnym gościom. Kręciło mi się w głowie. Dlaczego tak na niego patrzyłam? Pewnie myśli, że jestem wariatką.
  Gabrysia! Pamiętaj o swoich zasadach i przypadkiem się w nim nie zakochaj!
  Alarmował głos w mojej głowie, ale obawiałam się, że było już za późno. C. D. N.

zakr3cona

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1145 słów i 6260 znaków.

8 komentarzy

 
  • zakr3cona

    Dziękuję bardzo :)

    5 kwi 2015

  • dressxdd

    Superr wszystkie czesci

    5 kwi 2015

  • Szalonaa

    Cudowne <3

    14 mar 2015

  • prf

    Super, czekam na kolejną część ;)

    13 mar 2015

  • heh...

    Rozbroiła mnie jedna rzecz w twoim opowiadaniu, a konkretnie to: "Nie lubiłam zwykłych wód. Dla mnie były pozbawione smaku."  
    Powiem tyle, każda zwykła woda nie ma smaku, a co do opowiadania to mi się nawet podoba :)

    12 mar 2015

  • larwa

    Czekam z niecierpliwością na kolejną część   ♡♡♡ pozdrawiam O;)

    12 mar 2015

  • zakr3cona

    Nie, nie dam rady nic z siebie dziś wycisnąć :D

    12 mar 2015

  • larwa

    Dodasz dziś kolejna część  ? Bardzo wciągające  opowiadanie

    12 mar 2015