Dom cz. 7

Położyłam się do łóżka i przyglądałam się rozbierającemu się Janowi. Zdjął koszulkę i odsłonił swoją pięknie wyrzeźbioną klatkę oraz brzuch, następnie ściągnął spodnie i został w samych bokserkach. Nic nie mówiliśmy, cisza panująca między nami tworzyła swego rodzaju intymność. Trochę mnie to przerażało, czułam się nieswojo i w głowie szukałam tematu do rozmowy. Sąsiad położył się obok mnie, tak jak ja na plecach, oboje patrzyliśmy w sufit. Po kilku minutach nie wytrzymałam.
- Załatwiłeś wszystko w Warszawie? – zapytałam odwracając głowę w jego stronę.
- Tak – spojrzał na mnie – rozwiodłem się nareszcie.
- Nie wiedziałam, że masz żonę – zaskoczył mnie tą nowiną – przecież chciałeś się ze mną umówić.
- Miałem żonę i chciałem się z tobą umówić, bo wiedziałem, że zaraz będę wolny.
- Czyli nie zakończyłeś jeszcze małżeństwa, a już szukałeś pocieszenia.
- Ale mnie oceniłaś – zaśmiał się i westchnął – mój rozwód ciągnie się już od kilku lat, niestety okoliczności naszego rozstania były na tyle nieprzyjemne, że cała sprawa bardzo się wlokła. Od bardzo dawna nic nas już nie łączy, więc to była tylko formalność. To nie tak, że mając żonę umawiam się z innymi.
- Przepraszam, nie powinnam cię oceniać – poczułam się głupio – tak naprawdę nic o tobie nie wiem.
- Tak, jak ja o tobie – położył się na boku odwracając w moją stronę – powiesz mi, co się dziś stało?
- Widziałeś co się stało.  
- Tak, ale nie mogę zrozumieć oszukiwania Rafała – dłuższą chwilę milczałam, nie wiedziałam jak mam wyjaśnić swoje zachowanie bez wyciągania brudów z przeszłości – proszę, opowiedz mi.
- Już wiesz, że nie jestem panną z dobrego domu, więc nie ma co ubierać tego w ładne słowa – odwróciłam głowę i zapatrzyłam się w sufit – kiedy miałam szesnaście lat dostałam niezłe lanie i uciekłam z domu, pojechałam do koleżanki do Anglii i tam ułożyłam sobie życie. Ale to nie ważne, bo chodzi o to co zostawiłam za sobą. Rafał wmówił sobie, że to jego wina, bo nie pomógł mi, nie zareagował na to co się działo. I trochę go rozumiem, ale byliśmy dziećmi, ja też nic nie zrobiłam. Teraz, kiedy sytuacja z Tomkiem poszła w tym kierunku, miałby wyrzuty sumienia, że mnie nie ochronił. Nie chce żeby się winił, bo to go w ogóle nie dotyczy, ale znam go i wiem, że czułby się za to odpowiedzialny.
- Rozumiem, ale chroniąc Rafała, chronisz też Tomka.
- Wiem, ale nie mogę się inaczej zachować. Jak widać bardzo go skrzywdziłam.
- Och przestań! Zrobiłaś co uznałaś za słuszne, uciekłaś bo musiałaś, powinien to zrozumieć.
- Janek – spojrzałam na niego – proszę, zachowaj to wszystko dla siebie. Naprawdę zależy mi na tym, żeby się Rafał o niczym nie dowiedział.
- Dobrze, ale nie pochwalam tego. Jak się czujesz?  
- Całkiem nieźle, ręka mnie trochę boli, ale nic mi nie jest. Nie musisz tu zostawać.
- Może nie muszę, ale uważam, że powinienem – na łóżku odszukał moją dłoń i lekko uścisnął – i chce, chce się upewnić, że nic ci nie jest.
Troska, jaką wyczułam w jego głosie rozczuliła mnie, w oczach natychmiast stanęły mi łzy, których nie dało się odgonić, spływały z kącików oczu kapiąc na poduszkę.
- Chyba pora spać, już prawie północ – puścił moją dłoń i położył znów na plecach – jakbyś czuła, że coś się dzieje powiedz, po to tu jestem.
- Dziękuje Jan, dobranoc.
Mijały minuty, później godziny, a ja nie mogłam zasnąć. Przed trzecią nie wytrzymałam i ukradkiem wyszłam z łóżka. Zeszłam do kuchni zabierając butelkę wody i poszłam do łazienki. Spojrzałam na siebie w lusterku i aż się skrzywiłam. Rozcięty łuk się zrośnie, ale kilka dni będę chodziła z podbitym okiem, ślad po uderzeniu już nabierał intensywnych kolorów. Westchnęłam i usiadłam na podłodze opierając się plecami o ścianę. Kafelki przyjemnie studziły rozgrzaną skórę, odwinęłam bandaż z ręki i obejrzałam ranę. Była naprawdę głęboka, dlatego tak bardzo mnie bolała. Zamknęłam oczy i od razu stanęła mi przed nimi twarz Tomka. Znów zachciało mi się płakać. Całe to wydarzenie było jakąś fatalną pomyłką, nie rozumiałam tego. Czym zasłużyłam sobie na takie traktowanie? Przecież to szaleństwo, żeby ktoś tyle lat przeżywał zadurzenie z czasów dzieciństwa. Jak musiał zapamiętać się w żalu do mnie, że użył przemocy? Coś strasznego. Cała ta sytuacja niestety przypomniała mi czas spędzony z rodziną. Leżąc na ziemi pod Tomkiem, czułam się tak jak wtedy, w tę ostatnią noc tutaj. Każda sekunda tamtego wieczoru wróciła do mnie, torturując zmęczony umysł.
- Co się stało? – zapytał Jan, a ja krzyknęłam ze strachu – przepraszam, że cię wystraszyłem.
- Nic mi nie jest, nie mogłam zasnąć, więc tu przyszłam. Nie chciałam cię obudzić.
- Już myślałem, że coś się dzieje – usiadł obok mnie – okropnie wyglądasz.
- Dziękuje, wiem – uśmiechnęłam się – dobrze, że nie wybił mi zębów.
- Nie rozumiem jak możesz żartować. Spotkało cię właśnie coś okropnego.
- Nie pierwszy raz, a żarty często pomagają w trudnych sytuacjach – spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, który zaraz przeniósł na moje ramię, delikatnie podwinął rękawek koszulki i zapatrzył się na bliznę na nim.
- Skąd ją masz?
- Nie pamiętam – skłamałam, uciekając wzrokiem – pewnie się gdzieś przewróciłam, jako dziecko.
- Pewnie bym w to uwierzył, gdybym dziś nie widział twoich pleców, masz ich tam więcej – przyjrzał mi się uważnie – nie musisz mówić, byłem po prostu ciekaw.
- Jan…..
- To nic, daj spokój. Rozumiem, że są sprawy, o których nie chcesz mówić, nie zamierzam się gniewać – pokiwałam głową nadal na niego nie patrząc – idziemy spać?
- Tak – wstałam i poszłam za nim do sypialni, znów położyliśmy się obok siebie. Na szczęście zmęczenie wzięło górę, zasnęłam nie wiedząc nawet kiedy, całkowicie wyłączając umysł.
Kiedy otworzyłam oczy słońce było już wysoko na niebie, ruszyłam się, i poczułam ból w całym ciele. Mimowolnie jęknęłam, ale nie poddałam się zmuszając do podniesienia. Zegar wskazywał godzinę czternastą, wstałam z łóżka i obejrzałam się za siebie, nie było tam Janka. Pomyślałam, że poszedł do siebie, ale schodząc na dół po schodach usłyszałam muzykę płynącą z radia.
- Cześć – przywitałam się z uśmiechem – myślałam, że już sobie poszedłeś.
- Czekałem aż wstaniesz – poważnie na mnie spoglądał – jak się czujesz?
- Jak co dzień przed kawą – zażartowałam i nastawiłam wodę, przygotowując kubek.
- Usiądź, ja to zrobię – złapał mnie za dłoń i poprowadził do krzesła, na którym posadził – powiedz mi, jak się czujesz?
- Dobrze – lekko się zirytowałam – trochę boli mnie ręka, ale tak naprawdę to nic mi nie jest.  
- Nie wyglądasz, jakbyś się dobrze czuła.
- No cóż, mój słaby wygląd nie koniecznie wiąże się z samopoczuciem.  
- Zuza, nie bądź urażona. Martwię się o ciebie.
- Nie musisz, nie ma powodu.
Chwilę stał przyglądając mi się z założonymi rękami, tym razem jednak nie spuściłam wzroku. Woda zaczęła się gotować, więc rozluźnił się i zaparzył kawę, dla nas obojga. Usiadł naprzeciwko mnie i nadal milczał. Ja również nie powiedziałam ani słowa. Teraz, kiedy emocje po wczorajszym wydarzeniu opadły, coraz mocniej odczuwałam jego obecność, tym bardziej, że czuł się tu na tyle swobodnie, że nadal chodził bez koszulki. Miałam ochotę dotknąć go, a później pocałować, ale nie mogłam znaleźć w sobie odwagi. Po kilku minutach ciszy, westchnął po czym powiedział.
- Był tu Rafał – poczułam, jak robi mi się gorąco.
- Rozmawiałeś z nim?
- Nie, nie otworzyłem mu, choć dobijał się przez prawie piętnaście minut. Nie wiedziałem, jak wyjaśnić mu swoją obecność, skoro wczoraj tylko pokłóciłaś się z Tomkiem.
- Dobrze zrobiłeś – poczułam wielką ulgę i chwilę się zamyśliłam. Nie byłam pewna co teraz zrobić. – zaczekaj chwilę, ok?
Wyszłam z kuchni do korytarza i spojrzałam na siebie w dużym lustrze wiszącym na ścianie. Nie mogłam się pokazać nikomu w takim stanie. Napuchnięty łuk brwiowy i mocno podbite oko. O nie, nie, nie. Muszę się chyba chwilę poukrywać, tak jak wtedy kiedy byłam dzieckiem. Wróciłam do kuchni i usiadłam na swoim wcześniejszym miejscu.
- Musisz wiedzieć co zamierzam zrobić. Otóż przez kilka dni, nie opuszczę tego domu, nie wyjdę nawet na plac, a ty powiesz Rafałowi, że pojechałam do Anglii załatwić, jakieś sprawy. Upewnij go, że wrócę, bo na pewno od razu założy, że uciekłam. W tym czasie i tym, nie możesz do mnie przychodzić.
- Ale czemu nie mogę? Przecież wiem o wszystkim i nie musisz ukrywać się przede mną.
- Tak, co nie zmienia faktu, że ludzie tutaj są bardzo spostrzegawczy, a do Rafała nie może dojść informacja, że mnie odwiedzasz, skoro mnie tu nie ma. Parę dni spokoju i samotności dobrze mi zrobi. Pomożesz mi?
- Tak, pomogę – westchnął i przetarł ręką czoło – choć nadal nie podoba mi się to, co robisz.
- Nie musi ci się podobać – odpowiedziałam, ale zrobiło mi się wstyd za taką odzywkę – dziękuje ci, że będziesz dla mnie kłamał. I dziękuje za wczoraj, jakbyś nie przyszedł to nie wiem, jakby się to skończyło.
- Ja wiem, dlatego jestem bardzo zły, że nie zgłaszasz tego na policję. Ale nie mogę ci nic kazać, niestety. Pójdę już, do domu wrócę tyłem, żeby nikt nie widział, jak stąd wychodzę. – wstał i sięgnął po koszulkę. Minął mnie kierując się do drzwi.
- Czekaj – złapałam go za rękę i zatrzymałam, wspięłam się na palce i pocałowałam w policzek – dziękuje.  
Delikatnie musnął wierzchem dłoni moją twarz, splótł palce dłoni z moimi i uśmiechnął się. Dłuższą chwilę trwaliśmy tak, żadne z nas nic nie mówiło, nie ruszyło się. W mojej głowie kłębiła się masa różnych myśli, najważniejszą z nich jednak była obawa, że kiedy stąd wyjdzie, już nigdy nie wróci. Pod jej wpływem znów wspięłam się na palce i pocałowałam delikatnie w usta. Położył dłoń na moich plecach przyciągając do siebie i pogłębił pocałunek. Jego język delikatnie pieścił mój, sprawiając mi ogromną przyjemność, dłoń na plecach zjechała prawie na pośladek powodując podniecenie i ekscytacje kolejnym posunięciem. Niespiesznie jednak zakończył pocałunek i spojrzał mi w oczy.
- Nie ma za co – odwrócił się i odszedł.

Hush

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2040 słów i 10859 znaków, zaktualizowała 3 cze 2018.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik ja1709niezalogowana

    "Do domu wrócę tyłem"? To niebezpieczne, można się przewrócić. Wybacz, to nie złośliwość, jeśli tak zabrzmiało, ale musiałam zwrócić na to Twoją uwagę;) Łoczywiście Hand Up!

    17 cze 2018

  • Użytkownik Gabas

    Co się stało - zapytałA Jan_______ popraw to proszę, mœwiłem, że będę wredny?  :jupi:

    3 cze 2018

  • Użytkownik Hush

    @Gabas Poprawione :) Ale skoro znalazłeś tylko jedną literówkę, to poszło mi całkiem nieźle :)

    3 cze 2018

  • Użytkownik Gaba

    @Hush no przecież wiesz, że dobrze! Żywo i smakowicie! :jupi:

    5 cze 2018

  • Użytkownik Hush

    @Gaba Dziękuje  :przytul:

    5 cze 2018

  • Użytkownik Somebody

    Czyżby wspaniały Jan w coś pogrywał, że tak nagle  przerwał?  :D Widać duży postęp w twoim warsztacie, jak słusznie zauważono.

    2 cze 2018

  • Użytkownik Gaba

    @Somebody nie! Jan jest tak samo "uszkodzony" przez życie jak bohaterka, być może w inny sposób ale jednak... Zresztą, od tego mamy Autorkę, żeby się pociła nad tym tekstem i dawała nam tą przyjemność myślenia.....

    2 cze 2018

  • Użytkownik Hush

    @Somebody miło mi, że widać moje starania :kiss:

    3 cze 2018

  • Użytkownik Somebody

    @Gaba Pewnie tak. Ja zawsze szukam dziury w całym 😂

    3 cze 2018

  • Użytkownik Somebody

    @Hush  :przytul:

    3 cze 2018

  • Użytkownik Gaba

    Łapa, łapa!!!!! Powtarzam się, pięknie się rozwijasz! Pracę jaką zrobiłaś widać w każdym zdaniu! :jupi:

    2 cze 2018

  • Użytkownik Hush

    @Gaba  :yahoo:

    3 cze 2018

  • Użytkownik Almach99

    Warto bylo czekac Na kolejny odcinek. Ladnie napisane. Biedna Zuza. Dluga droga przed nia,  do normalnosci, do radosci, do spokoju, do zaufania, do milosci...

    2 cze 2018

  • Użytkownik Hush

    @Almach99 dziękuję

    3 cze 2018