Wieczność - siódmy rozdział

Wieczność - siódmy rozdział- Jak to, zniknęła? Zgłupiałeś? Najpierw była taka wystraszona, a potem nagle wychodzi z niej super wojownik? - Ron nie krył sarkazmu. - Nie naoglądałeś się filmów sensacyjnych ostatnio?
- Mógłbyś przestać być wrednym? Nie chodzi mi aż tak bardzo o to, że zniknęła, jak to, że została zaatakowana przez wilkołaki! Przecież nie jest to coś, nad czym można przejść do porządku dziennego! - zirytował się Christian. - Od paru setek lat w naszym mieście nie było tych psów, więc tym bardziej jest to poważna sprawa!
- Wiem o tym! Zastanawiam się tylko, co możemy z tym zrobić? Zawiadomić Radę?
- Myślisz, że nam pomogą? Zrobili coś dla miasta w przeciągu ostatnich stu lat? Bo ja sobie nie przypominam.
- Uspokój się! Młody jesteś, więc nie wiesz, co może zrobić Rada. Kiedyś już tak było i przegonili wilki z naszego terenu — skarcił go Ron.
- Młody, młody... - zżymał się Christian. - Żyję już czterysta lat i ani razu nie widziałem nic, co potwierdziłoby tezę, że Rada nam pomaga! Tym bardziej nowa królowa. Ma nas głęboko w swoim szanownym dupsku!
- Christian! - warknął drugi wampir, postępując groźnie ku kochankowi. - Zaczynasz zapuszczać się na niebezpieczne wody! Nie radzę ci kpić z Rady, a tym bardziej z królowej. Są bowiem dużo potężniejsi, niż możesz sobie w ogóle wyobrazić. Wszędzie mają swoich ludzi i bynajmniej nie myśl, że ochronią cię, jeśli twoja prawdziwa natura wyjdzie w końcu na jaw! Prędzej własnoręcznie cię zgładzą...
- Dlaczego?
- Co "dlaczego"?
- Czemu własnym pobratymcom nie pomogą? Przecież jesteśmy silniejsi od ludzi.
- Tak, ale wtedy musieliby zabić wszystkich ludzi i przenieść się do innego miasta, by móc się pożywiać. Dużo łatwiej jest zabić nieposłusznego wampira i tyle... Mówię ci, Christian, pilnuj ty się, bo jeszcze w jakieś gówno wdepniesz i marnie swój żywot zakończysz.
- Wiesz, że kraczesz jak nigdy? - zirytował się młodszy z mężczyzn. - Dajże ty już spokój z tymi złowróżbnymi przepowiedniami...
- Po prostu się o ciebie martwię. Balansujesz na niebezpiecznie cienkiej linii. Uważaj, by z niej nie spaść, bo ja nie zdołam cię wyciągnąć.

Chris rozglądał się niepewnie po ogromnym holu, w którym się przed chwilą znalazł, czekając na odpowiedź Rady. Za namową kochanka zgodził się wreszcie iść i zawiadomić ich o niezwykłym wydarzeniu. Teraz zastanawiał się, jaka będzie ich decyzja. Widział w ich oczach tysiące lat mądrości życiowej, a jednak teraz dostrzegł w nich również coś na kształt strachu czy poważnej obawy.
Nagle podniósł głowę, przeczuwając, że stanie się zaraz coś ważnego. Nie pomylił się, bo z drzwi obok tych, z których kilka chwil wcześniej wyszedł, otworzyły się i wyszła z nich ta sama kobieta, którą ocalił przed rozszarpaniem dwa dni wcześniej. Zamarła wyraźnie zaskoczona jego widokiem i zatrzymała się niezdecydowana. Jednakże, zanim oboje zdążyli coś powiedzieć, na korytarz wyszedł pierwszy minister królowej i podziękował Christianowi za zgłoszenie zdarzenia, obiecując, że wszystkim się zajmą. Kiedy odchodził, rzucił jeszcze przez ramię:
- Pamiętaj, że cały czas cię obserwujemy — a następnie zniknął w pomieszczeniu tak szybko, jak się pojawił. Tymczasem młoda kobieta wyminęła szybko wciąż oniemiałego chłopaka i wyszła z budynku. Nie doceniła jednak jego determinacji. Dogonił ją po zaledwie kilku krokach i niespodziewanie docisnął do ściany.
- Wydaje mi się, że musimy pogadać — powiedział złowrogim szeptem, nie pozwalając jej się wyswobodzić. - Nie rzucaj się, a będzie milej.
- Puść! Nie masz pojęcia, z kim zadzierasz! - warknęła, wyszczerzając do niego swe długie kły.
- Nie myśl, że przestraszysz mnie tą żałosną sztuczką — odparł, a zaraz potem otrzymał mocny cios kolanem w podbrzusze, od którego aż zwinął się na brudnym chodniku. W kolejnej sekundzie poczuł, jak ostre zęby kobiety zagłębiają mu się w podstawę karku, a następnie w ramię i policzek. Mimo woli jęknął z bólu, starając się uwolnić od jej silnego uścisku. W jego umyśle przeleciały niezrozumiałe dla niego obrazy.
- Mam nadzieję, że to cię czegoś nauczy — usłyszał jeszcze nad sobą, po czym odpłynął...

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 780 słów i 4385 znaków, zaktualizowała 27 lip 2016.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • violet

    Krótkie, tylko chwilka czytania...czekam.

    27 lip 2016

  • elenawest

    @violet spoko, postaram się dodać coś dłuższego, tylko muszę nad tym przesiąść, bo teraz było to pisane trochę na szybko :-P

    27 lip 2016