Nordycka historia - rozdział 21. (ostatnia 3/4)

Loki spiął się, gdy huk maszerujących po Bifroście olbrzymów przybrał tak bardzo na sile, że nie słyszał nawet własnego bicia serca. Podenerwowanie zgromadzonych wojowników Asgardu osiągnęło punkt kulminacyjny, gdy Tęczowy Most załamał się i w efekcie przestał istnieć. Wtedy też olbrzymy rzuciły się ostrą szarżą do walki. Ich potężne maczugi, młoty i topory śmigały raz za razem w powietrzu, a szkarłatna krew znaczyła ich ostrza. Ale i wojownicy aagardcy nie pozostawali im dłużni, gdzie by nie spojrzeć tam padał kolejny wróg. Obrońcy co prawda cofnęli się pod naporem atakujących potworów, ale był to manewr w głównej mierze taktyczny, bowiem w ten sposób bardzo szybko i sprawnie połączyli się z pozostałymi rycerzami, którzy do tej pory czekali z lekka bezczynnie, aż i ich dosięgnie fala wroga. Teraz z bojowym okrzykiem rzucili się na nieprzyjaciela, walcząc tak zaciekle, że na moment zatrzymali tę nawałnicę.
Loki podrzucił w dłoni sztylet i obrócił się szybko, atakując najbliższego olbrzyma, by w wyniku skutecznej finty przebić jego obronę i dźgnąć go w podbródek. Czarnowłosy bóg poczuł, jak ostrze bez niemal żadnych przeszkód zagłębia się w ciało, w wyniku czego, ten, z którym walczył jedynie wywrócił oczami i padł na ziemię, wstrząsany konwulsjami agonii. Kolejny atak i znów śmierć zadana. I kolejny, i kolejny i kolejny i jeszcze setka innych, a za każdym razem pod jego ciosem padała kolejna postać. Loki nie znał tedy litości, liczyła się dla niego jeno wygrana i choć pot spływał mu pod zbroją tęgimi stróżkami i choć zastępy atakujących zdawały się w ogóle nie topnieć i nie mieć końca, on dzielnie parł naprzód, niepomny swych ran, których zarobił już kilka.
Odetchnął głębiej, gdy chwilowo napór atakujących ustąpił. Rozejrzał się wkoło, zdumiony jak wielu asgardczyków poniosło już śmierć w tej rzezi. Inaczej nie potrafił tego nazwać i po prawdzie nawet nie chciał. Starał się wyrównać wielce przyspieszony oddech, ale zdenerwowanie i wciąż buzująca mu w żyłach adrenalina uniemożliwiały wykonanie tegoż zadania. Nagle uszu jego dobiegło przeraźliwe rżenie konia, które sprawiło, iż serce nieomal stanęło mu w piersi.
- Sleipnir! - wrzasnął na całe gardło, rozglądając się w poszukiwaniu miejsca, z którego ów dźwięk dobiegał. W końcu wypatrzył go powalonego na ziemię. Odyn bronił się kilkanaście metrów dalej, gromiąc zastępy wojowników. Loki rzucił się na pomoc synowi, rozpychając się pomiędzy walczącymi. Kiedy w końcu dopadł do niego, po drodze zabijając krasnoluda, który zamachiwał się właśnie, by zadać Sleipnirowi ostateczny cios, zatrzymał się o kilka kroków w niemym oburzeniu. Jego syn miał strzaskane wszystkie przednie nogi. Rżał rozpaczliwie, starając się jakoś podnieść.
- Już, już spokojnie — powiedział do niego miękko bóg psot, przyklękając przy koniu. Położył mu swą szeroką dłoń na pokrytym potem karku. Z oczu Lokiego zaczęły spływać gorzkie łzy, gdy zrozumiał, że dla jego syna nie ma już żadnego ratunku. Wspaniały rumak wywracał dziko ślepiami, rżał i rzucał łbem w desperackiej próbie podniesienia się.
- Przykro mi, że musisz odejść — szepnął mu bóg do ucha, patrząc z żalem, jak wierzchowiec toczy z pyska krwawą pianę. Loki przyłożył synowi sztylet do oka i patrząc w jego rozszerzoną ze strachu źrenicę, pchnął mocno. Ciałem Sleipnira wstrząsnął konwulsyjny dreszcz. Oczy ośmionogiego ogiera momentalnie zaszły mgłą, kończyny znieruchomiały. Odszedł w ciemność nicości.
Czarnowłosy wstał z kolan i wyprostował swe wysokie ciało. Zakrwawionym ostrzem zabił w ataku furii kolejnych pięciu przeciwników.

Walka trwała już kilka godzin, obrońcy w przeciwieństwie do atakujących topnieli z każdą kolejną godziną, choć wciąż było ich sporo. Thor, Loki i Tyr walczący dziennie ramię w ramię stanęli nagle jak wryci, gdy ogromne stworzenia — wilk i wąż pojawiły się na horyzoncie. Jormungand ociekał wodą, wynurzył się właśnie z morskich otchłani, gotów walczyć ze swym bratem przeciwko znienawidzonym asgardczykom. Thor natychmiast ruszył ku niemu z bojowym okrzykiem. Loki chciał do niego dołączyć, pomóc mu, lecz wraz z Tyrem zostali rozdzieleni przez nową falę przeciwników. Walcząc, widzieli, jak potężny wilk rzuca się od tyłu na Odyna i powala go na ziemię. Lecz bóg-ojciec nie dał się tak łatwo pokonać. Choć początkowo zaskoczony gwałtownością ataku, dzielnie na niego odpowiedział. Przechylił się mocno do przodu, zrzucając z ramion przytłaczający go ciężar i stanął pewniej na nogach. Ogromny wilk przekręcił się zwinnie w powietrzu i opadł na łapy. Płowa sierść zjeżyła mu się na karku, a z gardła wydobył się głuchy pomruk. Górna warga drżała, odsłaniając długie kły. Czerwone ślepia żarzyły się nienawiścią. Wyjąc przeraźliwie, skoczył naprzód. W ostatniej chwili Odyn zdołał uchronić się przed straszliwym ciosem szczęk potwora, osłaniając się swą włócznią Gungnir, która zawsze przynosiła zwycięstwo stronie, po której walczyła. Jednakże tym razem miało być zupełnie inaczej, bowiem paszcza wilka z głuchym kłapnięciem szczęk zamknęła się na jej drzewcach, łamiąc ją w drobne drzazgi. Zaskoczony tym Odyn jeszcze przez dłuższą chwilę bronił się przed atakami Fenrira gołymi rękami, a pomimo wieku silny on wciąż był. Los jednak chciał, że stary bóg zachwiał się na nierówności terenu i padł jak długi. Z okazji tej skorzystał momentalnie wilk, wbijając swe kły w gardło przeciwnika. Wrzask bólu umierającego mężczyzny ściągnął na nich wzrok wszystkich walczących. Wrogowie krzyknęli radośnie, widząc śmierć swego najpotężniejszego przeciwnika, a asgardczycy zawyli rozpaczliwie i z furią zaatakowali. Nie zdało się to jednak na długo, bowiem nadciągnęła kolejna fala wojowników. Zostali przyniesieni przez straszliwe latające potwory, bowiem z powodu zburzonego Bifrostu tylko w taki sposób mogli dostać się na pole walk.
Powietrze chwilę później rozdarł wrzask rozpaczy Frigg po śmierci jej męża.
Widząc tragiczny koniec swego ojca, pół olbrzym, pół bóg Widar, rzucił się do walki z Fenrirem. Natarł na niego z furią tak wielką, że nawet Thor nie powstydziłby się takiej agresji. Nacierając ostro na wilka, zdołał go przewrócić na grzbiet. Broniąc się teraz przed jego ostrymi pazurami, przeciął mu w końcu ścięgna przednich łap. Wściekły Fenrir kłapnął zębami tuż przy głowie Widara. Ten jednak, odchylając się mocno do tyłu, wbił swe długie ostrze w bok głowy psa. Krew buchnęła strumieniem z pyska wilka, który wkrótce znieruchomiał pod przyciskającym go ciałem Widara.
Złowieszczy syk poniósł się nad głowami walczących. To bliźniak Fenrira rozwścieczony utratą brata, zdwoił swe wysiłki, atakując walczącego z nim Thora. Chlasnął ogonem w bok boga błyskawic, przewracając go na ziemię. Thor odpłacił mu się mocnym ciosem młota w szczękę, wybijając mu kilka przednich zębów. Rozwścieczyło to jeszcze mocniej węża. Uniósł się wysoko w górę. Spomiędzy rozbitych szczęk płynęła szkarłatna krew, znacząc na czerwono jego jasne łuski. Uwięziony pod zwojami cielska Thor, starał się wyswobodzić z jednoczesną próbą przynajmniej skaleczenia go. Jormungand jednak ani myślał się poddać. Szybkim i gwałtownym wyrzutem spłaszczonego łba wycelował w szyję gromowładnego boga. Temu, co prawda udało się osłonić szyję, ale kły jadowe potwora i tak zatopiły mu się w ciele. Czując nagłe osłabienie i obezwładniające działanie jadu, zrozumiał, że przegrał tę walkę. Wkrótce nie czuł już kompletnie niczego oprócz palącego bólu w każdej nawet najmniejszej cząstce swego życia. Niedługo potem zamknął oczy. W ten sposób zginął kolejny potężny bóg.

- Witaj synu — powiedział Loki jakiś czas później, stając naprzeciw węża. Ten zniżył łeb na wysokość twarzy swego ojca i zasyczał cicho. - Przykro mi, że to tak wszystko się musi zakończyć.
W powietrzu błysnęło ostrze jego sztyletu, które wkrótce pogrążyło się pomiędzy lśniącymi kłami węża. Szarpnął się on mocno, chcąc uwolnić się od chwytu Lokiego, lecz ten trzymał go w żelaznym uścisku. W końcu kolejny mocny cios sprawił, że sięgnął on w końcu do któregoś ważnego nerwu i sparaliżował ruchy potwora, który koniec końców padł do stóp swego ojca kompletnie bez życia.

Loki opadł na kolana i zakrył twarz w dłoniach. Nie zwracał uwagi na to, co dzieje się wokół niego. Nie widział, że armia Asgardu topnieje w zastraszającym tempie, pogrążona w żałobie po śmierci Odyna i Thora. Nie spostrzegł skradającej się za jego plecami postaci, która zamachnęła się na niego mieczem. Traf jednak chciał, że niemal w ostatniej chwili Loki dostrzegł podejrzany cień na ziemi i odskoczył w bok, a silny cios wymierzony prosto w jego serce, trafił go tylko w ramię, przecinając je niemal do połowy. Krew trysnęła dookoła, a bóg zachwiał się mocno. Zdołał się jednak utrzymać na nogach i z grymasem spowodowanym zarówno bólem, jak i wściekłością, ostatkiem sił doskoczyć do przeciwnika. Nie docenił jednak jego sprytu, bowiem w chwilę później poczuł piekący ból tuż pod brodą, a chwilę później zaczął się gwałtownie krztusić. Upadł na ziemię. Czuł, jak opuszczają go siły. Wiedział, że nic nie jest w stanie go uratować. Leżąc w kałuży krwi, rozmyślał o ukochanej i dzieciach, o tym, że norny nie dotrzymały swego przyrzeczenia. Przecież miał przeżyć wraz z Asią i dziećmi po unicestwieniu syna, a tymczasem sam był śmiertelnie ranny i odchodził z tego świata. Wokół niego leżały ciała zabitych wojowników, a ziemia trzęsła się w spazmach agonii, pochłaniając w nagłych rozpadlinach wszystkie pałace Asgardu. Niedługo potem wkoło zaczęła zbierać się woda, to poziom oceanów gwałtownie wzrósł, powoli pochłaniając wszystkie dziewięć światów. Niemal już niewidzącym wzrokiem wpatrywał się w czarny nieboskłon. Nie spostrzegł już, że podszedł do niego ognisty olbrzym, Surtr, który swym mieczem podpalił Asgard. Wtedy też życie opuściło Lokiego, zamknął on oczy i odszedł w ciszy.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1871 słów i 10588 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik chaaandelier

    Co????? Tak to ma się skończy? Nie.... :(  :sad2:

    6 maj 2016

  • Użytkownik elenawest

    @chaaandelier jest jeszcze ostatnia część, którą wciąż piszę :-P

    6 maj 2016

  • Użytkownik chaaandelier

    @elenawest mam nadzieje, że w jakiś magiczny sposób ożywisz Lokiego. :D

    6 maj 2016

  • Użytkownik elenawest

    @chaaandelier zobaczymy :-P

    6 maj 2016