Nordycka historia - rozdział 7.

- Sigyd? A co ty tutaj robisz? – zapytał pewnego dnia niebotycznie zaskoczony Loki, widząc swoją małżonkę siedzącą spokojnie w salonie mieszkania Asi.
- Nie domyślasz się, mój ukochany? – kobieta z trudem wstała z kanapy i podeszła do mężczyzny. Zarzuciła mu ręce na szyję, jednocześnie napierając na niego ciążowym brzuchem. – Wróć do nas. Potrzebujemy cię.
  
- Dobrze wiesz, że bez zgody Odyna nie powrócę do Asgardu. Przykro mi, ale będziesz musiała sobie poradzić beze mnie. – warknął poirytowany jej wizytą.
- Zapomniałeś już, że jesteś ojcem mojego dziecka?
- Cicho! – syknął zasłaniając jej usta dłonią i nerwowo oglądając się w stronę sypialni, w której spała Asia. Było bowiem już dobrze po północy, gdy w mieszkaniu zjawiła się asgardzka bogini. – Czy ty zawsze musisz sprawiać mi problemy?
- Ja? Ja? Loki, to ty jesteś bogiem oszustw i dlatego zostałeś wygnany do tej zapadłej dziury! Nie wiem doprawdy, jak ty jesteś w stanie tutaj mieszkać czy dotykać tej midgardzkiej brudaski?!
Loki złapał kobietę mocno za gardło.
- Nigdy nie waż się jej obrażać! – syknął cedząc przez zęby każde słowo. Kobieta jęknęła.
- Puść.
- Nie pokazuj się tutaj! Pamiętam o tym, że cię zapłodniłem, lecz to nie znaczy, że cię kocham… a przynajmniej nie tak, jak tamtą kobietę… Ty jesteś boginią, moją żoną niestety, ale tamta, choć zwyczajna dziewczyna jest od ciebie dużo lepsza, więc znikaj stąd i nie wracaj, jeśli nie chcesz pożegnać się z życiem!
- Jak śmiesz! – prychnęła kobieta i w chwilę później zniknęła, gdy Heimdall otworzył Bifrost i przeniósł ją do Asgardu. Tymczasem mężczyzna opadł na pobliski fotel i złapał się za włosy. Całkowicie zniesmaczyło go zachowanie jego małżonki. Jak ona mogła się tutaj zjawić?! Był wściekły. Trząsł się z nerwów, gdy nagle, po kilkunastu minutach bezczynnego siedzenia, poczuł, jak Asia obejmuje go delikatnie.
- Coś się stało? – szepnęła lekko zaspanym głosem.
- Nic. Miałem zły sen. – warknął nawet się do niej nie odwracając.
- I to on cię tak zdenerwował? Opowiesz mi o nim?
- Nie mam zamiaru. Tak, on mnie zdenerwował. Wystarczy? Wracaj do łóżka!
- Czemu mnie odpychasz? Zrobiłam coś złego? – szepnęła rozluźniając uchwyt.
- Wypytujesz się o rzeczy, które nawet nie powinny cię interesować. – prychnął. Poczuł, jak kobieta drętwieje i puszcza go całkowicie.
- Jeśli jesteś zły, to wcale nie oznacza, ze od razu musisz się na mnie wyżywać! – warknęła, trzepnęła go po głowie i szybkim krokiem odeszła do sypialni, gdzie szczelnie owinęła się kołdrą i płacząc poszła dalej spać. Obudziła się rano. Miejsce obok niej nie wyglądało, jakby Loki przyszedł później do łóżka. Z oczu popłynęły jej łzy. Dzisiaj mieli spędzić razem dzień, planowali wyjście do restauracji, może do kina, a później w domu chcieli razem przyrządzić wykwintną kolację. Niestety ten palant musiał wszystko dokumentnie spieprzyć! Odechciało jej się wychodzić gdziekolwiek, czy nawet coś planować na dzisiejszy dzień. Poszła pod prysznic, następnie ubrała się w powyciągany, znoszony dres i podkoszulek, włosy upięła w luźny niedbały kok i nie malując się poszła do kuchni, w której Loki szykował już śniadanie. Jego zachowanie w ogóle nie wskazywało na to, by czegokolwiek żałował, bowiem pogwizdywał sobie wesoło, a gdy tylko ją zobaczył, obdarzył ją szerokim uśmiechem i pocałował ją w nos. Asia mruknęła tylko coś pod nosem na powitanie. Szybko zrobiła sobie tosty i usiadła w salonie z książką w ręce, w ogóle nie zwracając na olbrzymią tacę zastawioną najróżniejszymi smakołykami, przyniesioną właśnie przez Lokiego.
- Stało się coś? – zapytał siadając koło niej.
- Pomyśl. – burknęła i zagłębiła się w lekturze, pochrapując tosty z serem. W jej oczach pojawiły się łzy zawodu.
Mężczyzna spojrzał na nią lekko zaskoczony, zmarszczył brwi, jakby nad czymś myślał. W końcu tylko wzruszył ramionami i próbował ją przytulić, ale odsunęła się na drugi koniec kanapy, podciągając nogi pod brodę i schowała się za książką. Po kilkunastu minutach kłopotliwej ciszy, kiedy dotarło do niego cichutkie pochlipywanie Asi, wyrwał jej książkę z ręki i warknął:
Czego ty ode mnie oczekujesz, co?
- Teraz to już niczego. – jęknął odstawiając talerz na pobliski stoliczek.
Nagle przyciągnął ją mocno do siebie, całując zachłannie i z lekką złością. Kiedy udało jej się od niego uwolnić, warknęła wściekła:
Co ty do cholery wyprawiasz?
- Całuję cię. Tak trudno to zrozumieć? Przecież tego oczekiwałaś.
- Być może, ale na pewno nie w takiej wersji!
- A w jakiej?
- Czulszej! Tak trudno jest ci okazywać uczucia?
- Ja nie okazuję uczuć! Powiedziałem, ze cię kocham i powinno ci to wystarczyć. –mruknął.
- No pewnie! Po co okazywać swoją miłość kobiecie którą się kocha? Lepiej kopnąć ją w dupę i jeszcze jej mówić, że jedno wyznanie powinno jej starczyć na resztę życia!
Zerwała się z kanapy i pobiegła do pokoju. Zrzuciła dresy i wciągnęła jeansy. Z kolei chwyciła swój telefon, wrzuciła go do torebki i wróciła do przedpokoju. Szybko ubrała buty i kurtkę i w momencie, kiedy naciskała klamkę celem wyjścia z mieszkania, Loki złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- Co robisz? – szepnął delikatnie.
- Wychodzę! – mruknęła i wyrwała się z jego objęć. – Nie myślałam, że jesteś takim dupkiem! Kiedy wrócę nie chcę tu zastać ani jednej twojej rzeczy. Klucze zostaw na szafce i po prostu zatrzaśnij drzwi.
Wybiegła na korytarz a następnie na ulicę. Łzy kapały jej wielkimi kroplami, gdy przemierzała zaśnieżone uliczki swojego osiedla. Było jej zimno, bo oczywiście nie zabrała czapki ani rękawiczek. Wściekła ruszyła w stronę swojej pracy.
Niczym burza wpadła do hotelu. Niemal wszyscy obecni w recepcji wytrzeszczyli na nią oczy, kiedy zapłakana zmierzała w stronę swojego gabinetu. Trzasnęła drzwiami i opadła na skórzaną kanapę. Po chwili do środka weszła Sylwia.
- Rany boskie! Asia, co się stało? Jak ty wyglądasz! – kobieta przysiadła się do przyjaciółki i objęła ją mocno. Domyśliła się, że coś poważnego musiało się stać, bowiem na dzień dzisiejszy jej przyjaciółka planowała przecież romantyczną randkę z Lokim!
- On nic nie rozumie! Powiedział, ze jedno jego kocham cię, powinno mi wystarczyć, bo on nie okazuje swych uczuć. – załkała Asia, wtulając się w objęcia Sylwii.
- Co za gnój! Co teraz zrobisz?
- Kazałam mu się wyrosić.
- Żartujesz? Przecież ty go kochasz!
- Ale najwidoczniej on mnie już nie. – warknęła Asia, wycierając rękawem ślady łez z policzków.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1245 słów i 6934 znaków, zaktualizowała 28 mar 2016.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Kuri

    No cóż, to bóg, może nie rozumieć tych błachych, ludzkich spraw :P Ale tak, czy inaczej ma kopa z glana w dupę, że tak potraktował Sigyd -.- Śmieć

    28 mar 2016

  • elenawest

    @Kuri :-D uważaj kogo osądzasz ;-)

    28 mar 2016

  • Kuri

    @elenawest To nie Thor, piorunem mnie nie walnie :D

    28 mar 2016

  • elenawest

    @Kuri nie o to mi chodzi ;-) po prostu, nie osądzaj go tak szybko

    28 mar 2016

  • Kuri

    @elenawest Nie osądzam, osądzi go historia :P Ale zachował się jak śmieć

    28 mar 2016

  • elenawest

    @Kuri :-D być może, ale powiadam ci, że Sygid nie lepsza :-D

    28 mar 2016

  • Kuri

    @elenawest Zaatakował kobietę, która urodzi jego dziecko, czego Sygid by nie zrobiła, to nadal zachował się jak śmieć :P

    28 mar 2016

  • elenawest

    @Kuri hahaha, tia Sygid to zrobi! ;-)

    28 mar 2016