Nordycka historia - rozdział 10.

- Nie. - warknął rozzłoszczony Loki. - Ciebie, kochanie, to ja uczynię moją królową i w dupie będę mieć, czy Sigyn się z tym pogodzi, czy nie.
- Królową? Myślisz, że pozostali bogowie się na to zgodzą, o ile oczywiście powrócisz do Asgardu?
- Nie wierzysz we mnie?
- Loki, to nie ma znaczenia, czy ja w ciebie wierzę, a akurat tak się składa, że owszem, wierzę, ale tutaj przede wszystkim chodzi o to, czy ty sam sądzisz i wiesz to na pewno, ze się zmienisz i wrócisz do krainy bogów.
- Asiu, jak chcę tam wrócić i zrobię wszystko, byś ty ze mną się tam udała. - upadły bóg pocałował ją szybko i zachłannie.
  
- No i jak odnajdujesz się w ziemskiej rzeczywistości? - zapytała go kobieta jakiś miesiąc później, gdy w niedzielę popołudniu oboje siedzieli w domu, a mężczyzna zaczytany był w jakąś pożyczoną od ukochanej książkę. Podniósł wzrok znad czytanego tekstu i jak to miał w zwyczaju, wzruszył tylko ramionami.
- Jest ok, chociaż jeszcze nie pojmuję wszystkich rzeczy... Trochę przeraża mnie pogoda na tej planecie, bo choć wiem, jak wygląda, bowiem często was obserwowałem, jeszcze nigdy nie przyszło mi żyć w takich warunkach, co dla mnie jest niezwykłym przeżyciem. - odparł po chwili.
- Rozumiem. Sądzisz, że mógłbyś tu ze mną zostać?
- Chciałabyś?
- Bardzo, choć wiem, jak ty z kolei chcesz wrócić do Asgardu, gdzie jest twoje miejsce.
- Wiem, ale zauważ, że jeśli tu zostanę, to nie odpokutuję swoich win, a tobie przecież na tym zależy. - zdziwił się.
- Tak, ale bardziej zależy mi na tobie.
- Kociaku - szepnął, zrywając się z fotela i obejmując ukochaną - mnie na tobie też zależy i dlatego chciałbym odzyskać swoje moce, bo wiem, że w Asgardzie będziesz wiodła przy mym boku dostojniejsze życie niż tutaj.
- Loki, mnie nie zależy na dobru materialnym. Chcę mieć ciebie.
Zanim mężczyzna zdołał cokolwiek odpowiedzieć, w pomieszczeniu rozbłysło oślepiające światło. Asia przerażona wtuliła się w ramiona ukochanego, a tymczasem ten, lekko zdenerwowany wpatrywał się w postać, która właśnie wyłoniła się z rozbłysku światła. Thor, bo to on był przybyszem, spod lekko przymrużonych powiek, spoglądał na swego dawnego kompana.
- Czego tu? - warknął Loki, odsuwając Asię, by skryła się za jego plecami.
- Mam do przekazania ci pewna bardzo ważną wiadomość. - prychnął gromowładny. Nie był zadowolony z powierzonej mu misji, bowiem nigdy nie przepadał za Lokim, lecz teraz wolał nie sprzeciwiać się woli swego ojca. Przeniósł się więc z pomocą Heimdalla do Midgardu.
- Jaką wiadomość? - mruknął olbrzym z Jotunheim.
- Twoja małżonka powiła ci potomka.
- Co?! - Loki wyglądał na zaskoczonego.
- To, co słyszałeś. Przed godziną urodził ci się syn... Wobec tego ojciec pozwolił ci go zobaczyć, jeśli zechcesz, lecz tylko przez kilka chwil, bowiem nie oznacza to twego powrotu do Asgardu wraz ze swymi mocami.
Loki kiwnął głową i zamyślił się. Nie kochał już Sigyn, chociaż zastanawiał się, czy kiedykolwiek darzył ją jakimś głębszym uczuciem. Był jednakże ciekawy swego dziecka. Zerknął na Asię, która spokojnie siedziała znów na kanapie. Nie patrzyła na niego, lecz dostrzegł łzy płynące jej po policzkach. Jakiś nieznany mu dotąd uścisk w sercu podszepnął mu, by nie opuszczał teraz ukochanej. Ponownie spojrzał na asgardczyka i powiedział wolno:
- Być może innym razem. Teraz wolę pozostać w Midgardzie.
- Loki, przemyśl dobrze swą decyzję, bowiem drugiej szansy nie dostaniesz. - ostrzegł go bóg piorunów.
- Więc niech i tak będzie. - zirytował się czarnowłosy mężczyzna. Odprawił przybysza skinieniem ręki. Thor jeszcze przez chwilę patrzył, jak jotunhaimczyk przytula mocno kasztanowowłosą kobietę. Wkrótce też, zniknął w takim samym rozbłysku, w jakim się pojawił.
  
Niedługo potem w Asgardzie.
- Synu mój, powracasz z Midgardu sam, mam więc wierzyć, ze Loki odmówił możliwości ujrzenia swego syna? - zapytał zdumiony Odyn.
- Zaiste, ojcze. Loki pozostał na Ziemi i póki co nie chce odwiedzić dziecka. On naprawdę kocha tę ziemską kobietę. Obawiam się, że dla niej może nawet pozostać tam.
Stary bóg oparł brodę na swych zmęczonych wiekami dłoniach i zasępionym wzrokiem spojrzał w okno, za którym rozciągał się oszałamiający widok na ogrody pałacowe.
- Pilnujcie Sygid. To nieprzewidywalna kobieta. Być może, gdy usłyszy o decyzji swego, jakby nie było wciąż małżonka, zechce odwieść go od pomysłu życia z tą midgardzką kobietą. A wtedy różne pomysły mogą jej przyjść do głowy. Myślisz ojcze, że Sygid zapragnie zaszkodzić Joannie? - zdziwił się Thor, po raz pierwszy wymawiając imię Asi.
- Wszystko może się zdarzyć. Zdradzona kobieta niebezpieczniejsza jest od wszystkich armii świata, mój synu. Znasz to powiedzenie, że nawet piekło nie zna gniewu oszukanej kobiety?
  
- Powinieneś był przyjąć propozycję Odyna. - szepnęła tymczasem Asia, starając się ukryć łzy.
- Dlaczego płaczesz?
- Nie płaczę!
- Przecież widzę. - żachnął się Loki.
- Nie płaczę! - wy buchnęła złością, zrywając się z kanapy. Wściekła stanęła przed kochankiem.
- Czemu ryczysz, głupia? Sądzisz, że cię zostawię? Nie! Nie zrobię tego. Do ciebie naprawdę nie dociera, że cię kocham?... Zrozum, że Sygid mnie nie obchodzi. Jak dla mnie, to może w ogóle nie istnieć.
- Masz z nią syna! - chlipnęła jeszcze.
- No niestety, jest to taki mały szczegół, który wyjątkowo obecnie mi przeszkadza. - mruknął niechętnie.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1013 słów i 5674 znaków, zaktualizowała 10 kwi 2016.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto