Po sąsiedzku - pierwsze spotkanie

Od dobrych pięciu minut wpatrywałem się w pożółkłe kasetony. Nie omieszkałem policzyć pajęczyn – nie tylko tych narożnych. Pierwsza noc w mieszkaniu po niedawno zmarłej babci minęła bez rewelacji. Przyjechałem późnym wieczorem, a że z natury byłem raczej leniwy, nie chciało mi się zwiedzać okolicy. Zaraz po przekroczeniu progu i rozpakowaniu potrzebnych na chwilę obecną rzeczy, poszedłem pod prysznic, po czym od razu zanurkowałem w pościeli. Cały dzień na nogach, gorączkowe bieganie, aby ze wszystkim zdążyć, zrobiły swoje – usnąłem zaraz po tym, jak głowa opadła na poduszkę.  
   Usiadłem na skraju łóżka i dopiero kiedy za oknem ujrzałem okazałe wieżowce, dotarło do mnie, że oto w tym momencie zaczynam nowy rozdział życia. Wychowany na wsi z dala od zgiełku, zacząłem chłonąć hałaśliwe uroki miasta. Za dzieciaka często odwiedzałem babcię, jednak było to na tyle dawno, że niewiele pamiętam. Teraz, słysząc niecichnący gwar, miałem okazję stopniowo wkręcić się w tę całą otoczkę.  
   Byłem informatykiem, więc znalezienie pracy nie stanowiło większego problemu. Na pięć podań, dostałem dwie pozytywne odpowiedzi. Wybrałem firmę, która mieściła się najbliżej bloku, w którym obecnie mieszkałem. Stara kamienica w pobliżu parku. Nic szczególnego. Jedyne, co mi się tutaj nie podobało, to brak windy, a lokum, które odziedziczyłem, mieściło się na trzecim piętrze.  
   Pochwyciłem za łydki i wykrzywiłem usta – zakwasy. Fakt, wczoraj pokonałem dystans góra-dół paręnaście razy, taszcząc kartony i torby z samochodu. Nie natrafiłem na żadnego z mieszkańców, co mnie w sumie nie zdziwiło. Kto by siedział w domu, mając wokół tyle atrakcji.  
   Wstałem i rozciągając obolałe ciało, poczłapałem w stronę łazienki. Już chwytałem za klamkę, kiedy ciszę zakłócił dźwięk dzwonka. Nie powiem, trochę mnie to zdziwiło. Nie znałem tutaj nikogo, jednak szybko doszedłem do wniosku, że to zapewne ktoś, kto nie wiedział, że poprzednia właścicielka zmarła.
   Przechodząc wąskim korytarzem, zerknąłem w wielkie, prostokątne lustro. Odchyliłem brązowe włosy z czoła i przeciągnąłem dłońmi po szczupłej twarzy. Z drugiej strony zwierciadła patrzył na mnie zwykły, szary mężczyzna, któremu pięć dni temu stuknęła trzydziestka.  
   Dzwonek rozbrzmiał po raz drugi.
   Przekręciłem klucz i uchyliłem na szerokość głowy, którą wcisnąłem w lukę. Przede mną stała szczupła, długowłosa blondynka z zaskoczoną miną.
   – Przepraszam. Przyszłam do pani Ani. Nie wiedziałam, że ma gościa. Od paru dni jej nie widziałam i pomyślałam, że zajrzę spytać, czy przypadkiem czegoś nie potrzebuje. Czasami pomagam jej przy sprawunkach. Jest może?
   Wyłapywałem słowa jak przez mgłę, za to widziałem ze zdwojoną siłą. Nie za bardzo słuchałem, o czym mówiła, wodząc wzrokiem po jej pełnych ustach i małych piersiach. Była bez stanika, a przez cienki, bawełniany T-shirt prześwitywały ciemne brodawki.  
   – Hej! Słyszysz mnie?
   – Tak – wydukałem, prześlizgując się wzrokiem po zgrabnych, długich nogach. – Babcia zmarła parę dni temu. Od teraz ja będę tutaj mieszkał. Masz chwilę? Może wejdziesz?
   – Przykro mi, nie wiedziałam. Nie mam w zwyczaju czytać afiszy na słupach i temu podobnych. Chętnie. Będziemy sąsiadami. – Wskazała ręką drzwi naprzeciwko.  
   Nie zauważyłem zawahania. Odważna – pomyślałem i popchnąłem skrzydło, wpuszczając nieznajomą.
   Kiedy przeszła obok, chłonąłem zapach, jaki po sobie pozostawiła. Zamiast zamknąć i zaprosić ją do któregoś z pomieszczeń, stałem i patrzyłem, jak okryte skąpymi spodenkami pośladki, podskakują podczas ruchu. Ogarnęła mnie fala gorąca, oddech przyspieszył. Od pół roku byłem sam i widok dziewczyny, którą śmiało mogłem określić mianem” w moim typie”, sprawił, że pomiędzy nogami zawrzało. Mały się nieznacznie powiększył, co mnie nieco zaniepokoiło. Jeśli stanie, wyjdę na idiotę. Miałem na sobie jedynie slipy. Byłoby mi trudno ukryć podniecenie, a ona strzelała oczyma i nie wiadomo kiedy zawiesi spojrzenie na mnie. Nie zdawałem sobie sprawy, że byłem aż tak wyposzczony. Wystarczyło to coś, a już wariowałem.
   Na szczęście zdołałem się opanować i po chwili zaprosiłem nieznajomą do kuchni, proponując kawę. Najlepsze było to, że nie miałem zielonego pojęcia, gdzie jej szukać, nie mówiąc o szklankach i reszcie.  
   – Daj mi chwilę – rzuciłem i zniknąłem w korytarzu.
   Kiedy ubrany w spodenki i podkoszulek, wkroczyłem do kuchni, dziewczyna stała na palcach, wsparta brzuchem o blat i sięgała pojemnik z kawą. Nie wiedzieć, dlaczego, stał tak wysoko. Czyżby babcia lubiła akrobacje? Zastygłem i zamiast jej pomóc, wybałuszałem oczy i podziwiałem pośladki, które pod wpływem pozycji, jaką przyjęła, odsłoniły się nieco bardziej. Były boskie. Wystarczyło podejść i zacisnąć na nich palce.
   Stęknęła. Ocknąłem się i stając za jej plecami, sięgnąłem puszkę i cukier – stał obok. Nieznajoma sięgała mi do szyi, ale to nie stanowiło problemu. Wzrost nie miał dla mnie znaczenia. Jakby spojrzeć na to z perspektywy ogółu, to ja byłem wybrykiem ze swoimi stu dziewięćdziesięcioma pięcioma centymetrami wzrostu. Kiedy opadała na pięty, delikatnie się o mnie otarła. Dotyk ciepłej skóry wpłynął na wyobraźnię. Widziałem, jak ją odwracam, sadzam na blacie i rozpoczynam grę wstępną.  
   Jakby czytała w myślach, bo ekspresowo stanęła do mnie przodem.
   – Dzięki – rzuciła.
   Rozciągnęła usta w szerokim uśmiechu, po czym chrząknęła. Odstąpiłem, czując, jak mi poliki płoną. Pomimo zakłopotania, mojej uwadze nie umknął widok sterczących sutków, które wypychały materiał. Oblizałem wargę i robiąc zwrot na pięcie, postawiłem puszkę z używką na stole. Kiedy powróciłem wzrokiem na dziewczynę, wypinała tyłek, sięgając szkło z dolnej szafki.  
   Materiał spodenek zniknął pomiędzy nogami, odsłaniając kuszące rewiry. Miała białe stringi, które wysunęły się spod jeansu. Był tam również tatuaż, ale niestety nienadający się do identyfikacji. Zbyt mało go wystawało.
   – Trzymaj.  
   Przejąłem szkło, nie przestając patrzeć na pasek wciskający się pomiędzy pośladki. Mały drygnął, serce przyspieszyło, przeszedł mnie dreszcz. Niestety, nieznajoma szybko się wyprostowała i po pięknych widokach zostało jedynie wspomnienie.
   – Wstawię wodę, a ty nasyp kawy. Dla mnie łyżeczka. Właśnie. Są w szafce, pod zlewem – dodała, nalewając cieczy do czajnika.
   Znów byłem blisko. Dziewczyna pachniała obłędnie, a przy każdym oddechu, jej piersi falowały, wywołując coraz większą ochotę, aby ich dotknąć. Nie należałem do nieśmiałych, jednak do nachalnych również. Znałem ją chwilę, a już fantazjowałem, jak by nam było razem. Nie wiedziałem nawet, czy jestem w jej typie. Nie przejawiała jakiegoś szczególnego zainteresowania. Bezpośrednich sygnałów również nie wysyłała. Musiałem się ogarnąć i zacząć myśleć głową, bo to, co w tej chwili dawało o sobie znać, może mnie jedynie wpędzić w kłopoty. Dostanę z liścia i na tym się skończy.  
   – Pierwszy raz będę piła kawę w towarzystwie bezimiennego – prychnęła i spojrzała na mnie zalotnie.
   – Ja też – zawtórowałem. – Damian.
   – Weronika.
   Wymieniliśmy uścisk rąk. Ta bliskość trwała sekundy, jednak wystarczyła, abym wyczuł, że pomimo wszystko, dziewczyna jest spięta.  
   – Mieszkam z koleżanką i jej chłopakiem. Szczerze, to nawet nie wiem, czy można go tak określić, bo tworzą otwarty związek. Życie we Wrocławiu jest cholernie drogie, a tak, zawsze taniej i przyjemność pod ręką. Rozumiesz?
   – Jasne – burknąłem.
   To, co powiedziała, zabrzmiało kusząco. Ciekawe, czy taki sam układ istniał w stosunku do koleżanki? Odkąd pamiętam, zawsze kręciły mnie pary mieszane, lesbijki, trójkąty, ale jakoś do tej pory nie miałem okazji czegoś takiego doświadczyć. Zrobiło mi się gorąco na sercu, kiedy wyobraziłem sobie ją na mnie, a pomiędzy nami kogoś trzeciego. Przyrodzenie znów dało o sobie znać, pulsując.
  – Pani Ania przepisała ci mieszkanie? Jak przychodziłam na herbatę, wspominała, że ma wnuka, ale sposób, w jaki go opisywała, sugerował, że nie ma więcej, niż dziesięć lat. Chyba że jest was paru?
   – Nie, jestem jedyny.  
   – Jedyny i wyrośnięty – zażartowała, puszczając do mnie oczko.
   – Fakt. Urosłem od ostatniej opowieści.  
   Chciałem coś dodać, jednak zrezygnowałem. Na szczęście cisza nie trwała długo. Woda w czajniku zaczęła wrzeć, więc wstałem. Fart chciał, że Weronika zrobiła to samo i zderzyliśmy się kawałek za stołem. Odruchowo ją objąłem, wyczuwając pod palcami idealne kształty.
   – Siadaj, zaleję – zaproponowała.
   Niechętnie zdjąłem dłonie z talii, wracając na miejsce. Rozsiadłem się wygodnie na krześle i taksowałem kobiece ciało milimetr po milimetrze, przypominając sobie, że przecież lubię kawę ze śmietanką. Wstałem i zajrzałem do lodówki – była pusta.  
   – Kurde. Muszę wyskoczyć do sklepu. Poczekasz?
   – Jasne. – Uśmiechnęła się promiennie i zaczęła zalewać używkę.
   Portfel leżał na parapecie, więc przeszedłem bardzo blisko niej i po chwili gnałem schodami, jakby mnie goniło stado wilków.
                                                                              ***
   Z kartonem śmietany w dłoni wszedłem do kuchni. Weronika wyglądała przez okno, obejmując się rękoma. Chyba nie słyszała, że wróciłem, bo nadal obserwowała widoki. Cicho odstawiłem zakup na stół i podszedłem do niej na tyle blisko, że czułem ciepło, jakim emanowała. Jej gładka skóra kusiła jak diabli, włosy pachniały wiosną, a szczupłe ramiona zachęcały, aby złożyć na nich pocałunek, popieścić. Nigdy wcześniej nie miałem tak, że nie byłem w stanie się pohamować, będąc blisko kogoś, kto mnie kręcił. Tutaj coś wisiało w powietrzu i przyciągało. Nie bacząc na konsekwencje, wyciągnąłem ręce i objąłem dziewczynę w pasie. Nie zaprotestowała, nadal stała nieruchomo, chociaż biło od niej coś elektryzującego. Czyżby się tego spodziewała albo na to czekała? – przeleciało mi przez myśl.
   – Co tam widzisz ciekawego? – zagadnąłem, po czym, kapitulując, musnąłem wargami skórę na obojczyku.
   Weronika zadrżała. Nie odpowiedziała, jedynie pochwyciła mnie za ręce i docisnęła przestrzeń pomiędzy nami, ufnie się we mnie wtulając. Byłem w lekkim szoku. Zachowywała się tak, jakbyśmy się znali szmat czasu. Przyznam, że tym mnie ośmieliła i zacząłem pewniej poznawać smak jej skóry. Mruknęła, kiedy odchyliłem włosy i prześliznąłem się czubkiem języka po pulsującej, ciepłej szyi.  
   Czyżby była z tych, co czerpią z życia pełnymi garściami? – pomyślałem i sięgnąłem ucha, wdmuchując do środka ciepłe powietrze. Wzdrygnęła się, jednak nie ukróciła moich poczynań.  
   Fiut budził się do życia. Prawdę powiedziawszy, nie zwracałem na to większej uwagi, skupiony na pieszczeniu wargami aksamitnej skóry. Weronika uniosła ręce i objęła mnie za szyję, delikatnie gładząc kark i okolice uszu. Spiąłem pośladki, napierając przyrodzeniem na jej kręgosłup. Było gotowe do ataku, ale czy na pewno tego chciałem? Miałem złe wspomnienia, jeśli chodzi o zaczynanie znajomości od seksu. Weronika była chętna i okazywała to właśnie, sięgając dłońmi moich pośladków.  
   Łapanie oddechu przychodziło mi z trudem. Serce w piersi szalało, bijąc ponad miarę. Hamulec bezpieczeństwa wisiał na ostatniej przekładni, kiedy wskoczy na odpowiedni trybik, nie zdołam się pohamować. Pragnąłem posmakować tych różowych, wilgotnych ust, a jednocześnie nie potrafiłem odmówić sobie przyjemności, jaką dziewczyna dawała mi, ugniatając pośladki.  
   Co ja wyprawiam, do cholery?! – krzyczałem w myślach. Nawet jej nie znam!  
   Myślicie, że to coś dało? Nie! Rozumowałem dołem, usypiając górę i już wędrowałem dłońmi do piersi, aby się z nimi przywitać i sprawdzić, czy są gotowe na to, co miałem im zaproponować. Dzieliły mnie od nich milimetry, kiedy dźwięk dzwonka, wybił mnie z rytmu, a Weronika spanikowała i się odsunęła.  
   – To na pewno Patrycja. Miałam za chwilę wrócić, bo wybieramy się do kosmetyczki – mówiła szybko. – Zaskoczył mnie twój widok i kompletnie o tym zapomniałam.
   – Otworzę.
   Weronika szybko usiadła przy stole. Zerknąłem na nią przez ramię – wyglądała na zagubioną, a może zawstydzoną, trudno stwierdzić. W każdym razie zapewne czuła się tak samo głupio, jak ja.  
   Uchyliłem drzwi, zawieszając wzrok na młodej, zgrabnej brunetce. Miała czym oddychać, i to była jedyna część ciała, na której zatrzymałem wzrok na dłużej, co oczywiście zauważyła. Uśmiechnęła się i powiedziała, nie ukrywając zdziwienia:  
   – Cześć. Jest Weronika? Miała zajść na chwilę do pani Ani i przepadła.
   – Tak. Ty, to zapewne Patrycja?
   – Zgadza się. Już ci o mnie nagadała. Szybka jest.
   – Nie. Po prostu zgadła, kto dzwonił. Wejdź.
   – Chwilowo mam mało czasu. Powiedz jej, że czekam w aucie. Jak zwykle jesteśmy spóźnione. Kolejnym razem chętnie zajdę na dłużej. Do później.
   – Pa. – Odeszła, a ja wróciłem do Weroniki.
   Siedziała i śmiała się pod nosem.
   – Nawet nie spróbowałam kawy. Zresztą, wypijemy innym razem. Muszę uciekać.
   Wstała i podeszła do mnie, zarzucając ręce na szyję. Nie zdążyłem zaczerpnąć powietrza, kiedy wpiła się wargami w moje i wykorzystując moment zaskoczenia, zaczęła poruszać językiem, poszukując mojego. Objąłem ją i odwzajemniłem pocałunek. Szybko złapaliśmy wspólny rytm. Świetnie całowała, a kiedy przestała i ruszyła w stronę drzwi, puszczając do mnie oczko, nie wiedziałem, czy to jawa, czy sen.
   Kiedy zawróciła, już wiedziałem, że była prawdziwa.
   – O osiemnastej robimy małą imprezkę. Wpadnij. Będzie paru znajomych, sąsiadów i przy okazji poznamy się lepiej. Będę czekała.  
   Kolejny pocałunek, tym razem krótki i zachłanny.
   – Pa, przystojniaku.
   Wyszła, a ja stałem jak kołek, nie potrafiąc wydusić słowa, chociaż teraz, to i tak nie miało najmniejszego znaczenia. Uświadomiłem sobie, że dzisiejszy wieczór może mnie miło zaskoczyć.
                                                                                                CDN.

2 komentarze

 
  • Użytkownik elninio1972

    Cdn 👍

    8 godz. temu

  • Użytkownik Shadow1893

    @elninio1972, cieszę się, że będziesz czekał na kontynuację :)

    7 godz. temu

  • Użytkownik elninio1972

    @Shadow1893 pewnie

    7 godz. temu

  • Użytkownik Shadow1893

    @elninio1972, niezmiernie mi miło. ;)

    7 godz. temu

  • Użytkownik andkor

    Bardzo fajne opowiadanie i zapowiada się ciekawie. A swoją drogą kobiety bez stanika potrafią nam zabrać rozum , moja Bee też wie jak mną rządzić. Pozdrawiam

    11 godz. temu

  • Użytkownik Shadow1893

    @andkor, dzięki za komentarz. Masz rację bez dwóch zdań. Pozdrawiam. :)

    9 godz. temu