Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Bolesław Chrobry: Dzieje Chwalebne (i Nieco Zmyślone) - Rozdział Piąty: Czysta jak Odra

Bolesław Chrobry: Dzieje Chwalebne (i Nieco Zmyślone)  - Rozdział Piąty: Czysta jak OdraLatem, gdy słońce prażyło bezlitośnie, po całym królestwie rozeszła się wieść o dziwnym zjawisku na Odrze. Woda rzeki, niegdyś życiodajna, zaczęła przypominać cuchnące bagna. Ryby unosiły się na powierzchni brzuchami do góry, a chłopi, którzy czerpali wodę do podlewania pól, odnotowali, że ich plony schną szybciej, niż mogli je zebrać. Smród rozkładu unosił się w powietrzu, a całe wsie przenosiły się w górę rzeki, licząc, że znajdą czystsze źródło.

Na królewskim dworze wieści o zatruciu Odry wywołały poruszenie. Król Bolesław, siedząc na swoim tronie z kielichem miodu w ręce, wydawał się jednak zupełnie niezainteresowany.

— Jak to śmierdzi? — zapytał z marsową miną, gdy Dobromir po raz piąty próbował mu wytłumaczyć, że problem jest poważny.

— Panie, lud jest wściekły! — tłumaczył kasztelan. — Wieśniacy mówią, że to wina hut, które spuszczają odpady do rzeki, i że twoi urzędnicy przymykają na to oko, bo biorą łapówki od właścicieli warsztatów!

Bolesław wzruszył ramionami.

— Co mnie obchodzą jakieś huty i wieśniacy? Niech piją miód zamiast wody, jak ja.

Dobromir westchnął.

— Panie, sprawa robi się poważna. Cesarz Otton wysłał list, w którym domaga się wyjaśnień. Twierdzi, że zatrucie rzeki dotarło aż na ziemie należące do Cesarstwa. Pisze, że jeśli tego nie wyjaśnimy, uzna to za akt sabotażu!

— Sabotażu?! — wykrzyknął Bolesław, wstając gwałtownie z tronu. — To jakaś zachodnia intryga! Otton szuka pretekstu, by osłabić Polskę!

W sali zapadła cisza. Wszyscy wiedzieli, że król nie ma racji, ale nikt nie miał odwagi tego powiedzieć. Wreszcie biskup Radzisław, który do tej pory milczał, uniósł dłoń, jakby doznał objawienia.

— Panie, mam pomysł. — Jego oczy błyszczały z ekscytacji. — Powiemy, że to nie zatrucie, ale… naturalny stan rzeki!

— Naturalny stan? — zapytał Dobromir, nie kryjąc sceptycyzmu.

— Oczywiście! — Biskup uśmiechnął się szeroko. — Powiemy, że Odra zawsze tak wyglądała, a to, co ludzie nazywają zatruciem, to po prostu przepływ wody z Bałtyku do rzeki! Dodamy, że sól morska dostaje się do Odry, co zmienia jej zapach i kolor.

— Przecież to kompletna bzdura! — Dobromir nie wytrzymał.

— Ale lud to kupi! — Radzisław odparł z przekonaniem. — A jeśli nie lud, to przynajmniej cesarz Otton!

Bolesław zastanawiał się przez chwilę, drapiąc się po brodzie.

— To nawet brzmi rozsądnie — powiedział w końcu. — Ludzie uwierzyli, że Polska wstała z kolan, więc czemu nie mieliby uwierzyć w to?

---

Kilka dni później królewski okólnik został rozwieszony w całym królestwie. Na pergaminie widniały wielkie, ozdobne litery:

„ODRA: DAR BOŻY, NATURALNY FENOMEN”

W tekście wyjaśniano, że specjaliści z królewskiego dworu (czytaj: biskup Radzisław i dwóch jego skrybów) odkryli, iż Odra jest „unikalnym ekosystemem”, w którym „wody morskie i słodkie łączą się, tworząc niezwykły, boski zapach oraz barwę”.

W dodatku, jako że sytuacja była „naturalna i absolutnie bezpieczna”, zakazano wszelkich protestów pod karą chłosty.

---

W dniu, w którym królewski okólnik dotarł do Gniezna, na rynku zebrał się tłum. Chłopi i mieszczanie czytali ogłoszenie z niedowierzaniem.

— To jakaś kpina! — krzyknął młody kowal. — Przecież moja krowa padła, bo napiła się tej wody!

— Moje dzieci mają wysypkę! — dodała kobieta z dzieckiem na ręku.

— Jak można mówić, że to naturalne?! — ryknął starszy mężczyzna. — Odra nigdy tak nie wyglądała!

W tłumie narastała złość, a w końcu ludzie zaczęli rzucać zgniłymi warzywami w strażnika, który próbował powstrzymać ich od wchodzenia do ratusza.

---

Na królewskim dworze atmosfera była o wiele bardziej zrelaksowana. Bolesław siedział przy stole zastawionym pieczonymi kaczkami i dzbanami miodu, słuchając raportu biskupa Radzisława.

— Panie, udało się uspokoić większość ludności — zapewnił biskup. — Co prawda, na granicy z Czechami nadal dochodzi do protestów, ale wysłałem tam kilku kaznodziejów, którzy przekonają ich, że to kara za grzechy.

— A co z cesarzem Ottonem? — zapytał Bolesław, przeżuwając kawałek mięsa.

— Cesarz… cóż, nadal żąda wyjaśnień. Ale myślę, że jeśli wyślemy mu kilka beczek naszego miodu, to zapomni o całej sprawie.

Bolesław skinął głową, zadowolony.

— Widzisz, Dobromirze? — zwrócił się do swojego kasztelana. — Zawsze można znaleźć rozwiązanie. To kwestia odpowiedniej narracji!

Dobromir, który przez cały czas milczał, spojrzał na króla z rezygnacją.

— Panie, narracja nie oczyści rzeki…

— Ale oczyści nasze ręce! — odpowiedział triumfalnie Bolesław, unosząc kielich w toaście.

Tymczasem za murami zamku ludność nadal cierpiała z powodu skażonej Odry. Ale jak głosiła najnowsza odezwa królewska: „To nie woda jest problemem, to wy nie rozumiecie jej boskiej natury”.

Dodaj komentarz