Zostań ze mną i nie opuszczaj mnie więcej. - Część.28

Część specjalnie dedykowana miłośnikom miłości Patrycji i Michała <3  

Patrycja;
- Ja Patrycja biorą sobie Ciebie Michał za męża i ślubuję Ci - składaliśmy sobie przysięgę małżeńską, ale moje myśli wciąż krążyły wokół dzisiejszego snu. Wzrokiem po całym kościele szukałam Daniela, ale mimo starania nie odnalazłam go śród zebranego tłumu. Kilkadziesiąt par oczu patrzyło w moją stronę, a ja działałam jak maszyna. Nie czułam już nic. Regułka wklepana na szybko dla świętego spokoju, oczy księdza, które patrzyły na nas z ufnością i małe dziecko, które rosło w moich brzuchu. Moje dziecko.
- Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. - rzekł ksiądz, a my patrzeliśmy na siebie z Michałem. Gdy na ułamek sekundy zawahałam się, nim odpowiedziałam mu tak wszyscy w kościele patrzyli na mnie w napięciu. I ja na chwilę zamarłam. Wydawało mi się, albo tam na końcu kościoła, gdzieś wśród tyłu tłumu stał on i wypuścił powietrze z ust. Doskonale wiedziałam, że to tylko moje ciche złudzenie, moje pragnienie, bo przecież nie możliwe było, bym przez cały kościół usłyszałam akurat jego. Jednak chciałam wierzyć, po prostu wierzyć, że moje wahanie zrobiło na nim chociaż minimalne wrażenie. Kochałam go. Kochałam uczuciem tak silnym, że sama myśl o tym, że już nigdy więcej go nie zobaczę sprawiła, że niemal umierałam. Umierałam ze strachu, z bólu, z cierpienia. Jednak dziecko, które poruszyło się niespokojnie w moim brzuchu, dziecko, które dawało mi jakiś znak bym postąpiła słusznie, sprawiło, że szybko odpowiedziałam Tak i pozwoliłam księdzu kontynuować. Michał nie zawahał się ani chwili, pewnie i zdecydowanie powtarzał po księdzu słowa, a ja byłam pewna, absolutnie pewna tej miłości. Jego miłości. Złota obrączka, na której były nasze inicjały i data ślubu leżała teraz na naszych palcach oświadczając nam, że jesteśmy teraz małżeństwem. Nie było mnie, nie było jego. Było jedno słowo, może nic nie znaczące, a może znaczące zbyt wiele, tego jeszcze nie wiedziałam. Jedno słowo, którego musiałam się jeszcze nauczyć- My. My byliśmy już małżeństwem, My mieliśmy plany na przyszłość, My mieliśmy zostać rodzicami. My, nasza przyszłość, nasza nadzieja, nasze życie. Podobało mi się to słowo i co raz częściej mówiłam je sobie w myślach.Powtarzałam, jakbym chciała za wszelką cenę uwierzyć w znaczenie tych słów. W niemal cichym kościele słyszeliśmy czyjeś przyspieszone kroki i dopiero teraz go dostrzegliśmy. Daniel w pośpiechu wychodził z kościoła, a ja zrozumiałam. Nie miałam pojęcia dlaczego tak długo zajęło mi rozumienie nie których spraw, dlaczego tak długo musiałam pojąc własne uczucia. Był. Daniel był tak naprawdę zawsze, zawsze, gdy tylko go potrzebowałam. Może nie fizycznie, bo spędzał ten czas w domu, ale był przy mnie sercem, był myślami, był w moich myślach. Kochałam go zbyt mocno, by wyrzec się tej miłości, zbyt bardzo, by mimo ślubu przestać go kochać. To co zrobiła Daria, nie była jego winą, nie wiem dlaczego wtedy, obwiniłam jego, skoro on padł taką samą ofiarą jak ja. To nas obu chciała zabić i szczerze żałowałam, naprawdę żałowałam, że nie zginęliśmy wszyscy razem. Wolałam być teraz tam z naszym dzieckiem, być w niebie niż tu na ziemi i cierpieć te straszne męki, ale przecież miałam po co żyć, miałam w sobie wielki dar, który był w tym momencie najważniejszą istotą na świecie- Dziecko. Moje Dziecko. Dlaczego zawsze poruszało się, gdy myślałam o Danielu, dlaczego zawsze podświadomość mówiła mi, że coś pójdzie nie tak? Czyżby? Z rozmyśleń wyrwał mnie orszak weselny i wyszliśmy z kościoła. Trzymając się za ręce, nosząc na palcu złotą obrączkę, symbol nasze wspólnego życia, wyszliśmy na dwór, a zaraz za nami podążali gości. Goście, którzy przyszli tu by wraz z nami świętować ten szczęśliwy dla nas dzień.
- Kochanie - podeszła matka i pobłogosławiła nas raz jeszcze. Przytuliła mnie tak mocno, jakby chciała zdjąć ze mnie ciężar, który nosiłam w sercu.
- Kocham Cię córeczko. Kocham Cię Pati i życzę Wam - Spojrzała na Michała, a w jej oczach zobaczyłam żal. Smutek, który raził wręcz w oczy, był tak dla mnie nie do zrozumienia, że przez chwilę pogubiłam się w tym wszystkim. - Szczęścia i dużo miłości - powiedzieli na koniec rodzice i odeszli, tylko od czasu, do czasu na siebie zerkając. Majka stała na przeciwko mnie i patrzyła mi głęboko w oczy, w jej spojrzeniu był jakiś nieskrywany smutek, jakby jakiś żal i ból.
- Szczęścia gołąbeczki. Szczęścia - rzekła i spojrzała na Michała takim wzrokiem, że gdybym nie znała jej tak dobrze, gdyby nie była moją najlepszą przyjaciółką pomyślałabym, że dziewczyna podkochuję się w moim nowo poślubionym mężu. Goście podchodzili po kolei składając nam życzenia i wręczając prezenty. Zamiast kwiatów, poprosiliśmy o maskotki, które chcieliśmy podarować domu dziecka w naszym mieście. Dzieciaki, które często odwiedzałam, potrzebowali tyle rzeczy, że te zabawki, to zdecydowanie za mało. Michał nie wiedział jeszcze tego, ale zamierzałam pogadać z nim o tym, byśmy część tych pieniędzy co uzbieramy, oddali na dom dziecka, czy jakiś inny cel dobroczynny. Poczułam męski dotyk i spojrzałam w tył. Oczy Jarka spojrzały w moją twarz, a ja uśmiechnęłam się.  
- Najlepszego i - zawahał się, jakby chciał coś powiedzieć, ale zamilkł. - Szczęścia, po prostu dużo szczęścia Pati - wypowiedział tak czule, że poczułam coś dziwnego. Smutek, strach, ból? Nie wiedziałam co jeszcze towarzyszyło jego sercu, ale z całą pewnością nie była to radość.  
- Kochałam Cię. Kochałam kiedyś dawno - powiedziałam cicho na jego ucho. Jarek spojrzał na mnie i posmutniał jeszcze bardziej. Znów miałam wrażenie, że chce coś powiedzieć, ale po raz kolejny zamilkł. Odszedł.

     ***
Daniel;
- Nie spodziewałam się - Jej głos był cichy, delikatny i łagodny. Oczy błądziły po mojej twarzy, a wzrok. Wzrok mówił więcej niż chciały, a może mogły powiedzieć słowa.  
- Ja sam się nie spodziewałem. Ten sen - wyznałem ciszej, najciszej jak umiałem. Staliśmy za kościołem i patrzeliśmy na siebie, jakbyśmy szukali do siebie drogi. Była taka piękna, naprawdę w tym dniu, jako panna młoda wyglądała jeszcze piękniej niż zazwyczaj.  
- Czytałam twój ostatni list. Przykro mi z powodu twojego rozstania - powiedziała cicho i podeszła jeszcze bliżej. Od siebie dzieliły nas milimetry, milimetry, które powstrzymywały nas od tego, byśmy nie padli sobie w ramiona. Jej wzrok, jej smutny wzrok mówił naprawdę więcej niż chciałbym się dowiedzieć. Chciałem powiedzieć jej prawdę. Chciałem powiedzieć jej, że nigdy więcej jej nie ujrzę, że nigdy więcej się nie zobaczymy, ale nie mogłem. Słowa nie chciały wydobyć się z mojego gardła, zupełnie jakby nie chciały jej ranić. A może ja nie chciałem jej ranić? - Ja tez miałam sen - powiedziała po chwili, jakby się nad czymś zastanawiała.  
- Lazurowe morze - powiedzieliśmy jednocześnie i zamilkliśmy. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy, a moja dłoń dotknęła jej policzka. Jej różowa skóra była lodowata, jakbym zabijał ją każdym kolejnym słowem. Znów milczeliśmy.  
- Choć na salę - wypowiedziała drżącym głosem, a ja spuściłem wzrok. Jakże bardzo chciałem być tam z nią, chciałem podarować jej pierwszy taniec, chciałem być przy niej, ale nie mogłem. Michał, jej rodzina, przyjaciele. Nikt nie zrozumiałby tego co się dzieje, a ja nie chciałem sprawiać jej kłopotu. Położyłem rękę na jej brzuchu, a dziecko poruszyło się, zupełnie jakby witało się z tatą.
- Kocham Cię - powiedziałem przytulając się do jej brzucha i czekałem na ruch dziecka. Znów się poruszyło.Spojrzeliśmy sobie w oczy, ale nie powiedzieliśmy nic. Słowa były nam zbędne. Jej spojrzenie, jej łagodność w oczach i strach, jej smutek to wszystko powiedziało mi wiele, więcej niż jej jakiekolwiek słowa. Powinienem być z nią szczery, chciałem jej powiedzieć, ale nie mogłem. Jeszcze nie teraz. Przytuliłem ją mocno, może trochę za mocno, może trochę zbyt długo, ale trzymając ją w ramionach nic więcej się dla mnie nie liczyło. - Kocham Cię. Słyszysz Pati Kocham Cię - wypowiadałem raz za razem deklarację miłości, a ona płakała. Płakała jak mała zraniona dziewczynka, jakby właśnie przeżyła swój pierwszy zawód miłosny.  
- Przestań - spojrzała mi głęboko w oczy. - Przestań bo zwariuje. Oszaleje zaraz. Oszaleje - rozpłakała się, a ja przytuliłem ją jeszcze mocniej. Tak bardzo chciałem zabrać od niej cały ból, strach i niepewność, ale nie mogłem tego zrobić. Po prostu nie mogłem. - Nie rób tego. Nie niszcz mojego małżeństwa - błagały usta, ale oczy mówiły coś innego. Jej oczy, jej cudne oczy prosiły mnie wręcz bym o nas walczył. Jednak dopóki mi tego nie powie, dopóki nie usłyszę od niej Kocham Cię, nie miałem prawa by zmuszać ją do czegokolwiek. To musiała być jej decyzja. Zdecydowała.  
- Wyjeżdżam. Chyba głównie po to tu jestem. Chce byś wiedziała. Jutro mam samolot Patrycjo. Nic tu po mnie. Nie ma Ciebie, nie mam już rodziny. Nie mam czego tu szukać, wszystko co kochałem - zawahałem się i ponownie spojrzałem w jej oczy - Wszystko co naprawdę kochałem, dziś utraciłem - wyznałem całując ją w czoło. Tak bardzo pragnąłem pocałować je usta, ale nie odważyłem się. Nie pocałowałem jej, ponieważ chyba tak naprawdę obawiałem się jej odtrącenia. - Żegnaj - wyznałem i odszedłem, nie dając jej czasu na żadne wyjaśnienia.

         ***
Michał:
- Michaś tutaj się ukryłeś - wyznała Majka i spojrzała na mnie łagodnymi oczami. Od dobrych kilku godzin byliśmy w sali, gdzie świętowaliśmy nasze wesele. Patrycja od naszego ślubu była jakaś dziwna, a ja niemal byłem pewny, że stało się dzisiaj coś złego. Radość, wszelka nadzieja znikła z jej twarzy, a smutek zapanował w jej oczach chyba tak naprawdę już na zawsze. Przez chwilę pożałowałem tego, że zdecydowaliśmy się na ślub, bo jeśli to ma sprawić, że usta Patrycji znów się roześmieją, nawet jestem wstanie zwrócić jej wolność. Chyba nie ma dla mężczyzny nic gorszego niż smutek jego ukochanej. Pragnąłem dla niej wszystkiego co najlepsze, chciałem zapewnić jej szczęśliwe, godne życie, chciałem by była szczęśliwa.  
- Nie wiesz co się dzieje z Pati? - spytała matka Patrycji, uważnie obserwując mnie i Majkę. Nie byłem pewny, ale miałem nadzieje, że nie usłyszała czułego głosu Majki. Nie chciałem by moja teściowa domyśliła się tego, co wydarzyło się między nami
.- Nie mamo. Mi powiedziała, że gorzej się poczuła - wyznałem i poszedłem wraz z nią, by poszukać mojej żony. Czułem na sobie uważne spojrzenie Majki, ale nie odwróciłem się w obawie, że mama coś zauważy. Mimo wszystko moja teściowa była dość mądrą i dobrą kobietą, a jej zdanie i opinia była dla mnie równie ważna jak opinia żony.  
- Musisz być cierpliwy Michaś. Hormony, ciąża, ślub. To dla Patrycji trochę za dużo - zamyśliła się kobieta. - I strata dziecka. To, że urodzi następne, nie sprawi, że zapomni o tamtym. Tak się po prostu nie da - dodała mama i spojrzała na mnie z czułością. - A Majka co chciała od Ciebie? Ostatnio dość mocno się zakumplowaliście prawda? mam wrażenie, że jesteście blisko - spytała podnosząc jedną brew. Przez chwilę obserwowała moją twarz bardzo uważnie, a ja milczałem. Cokolwiek bym teraz powiedział, to zawsze będzie nie tak. - Proszę nie zrań mojej córki. Ona teraz bardzo Cię potrzebuje, może nawet bardziej niż sądzisz - wyznała kobieta i uśmiechnęła się do mnie. Dalszą drogę milczeliśmy, chociaż nie mówiła tego wprost zaczęła coś podejrzewać, a jej czujne i baczne obserwowanie potwierdziło tylko moje obawy. Po kilku minutach spotkaliśmy Patrycję. Była odwrócona do nas tyłem i patrzyła na niebo, siedząc na tarasie. Jej drżące ciało i zamknięte powieki, zdradzały jej szloch.
- Dzieci nie możecie tak znikać. Goście się niepokoją, szukają i pytają o Was - powiedziała łagodnie mama. Prosząc Patrycję, by się uspokoiła, odeszła obiecując, że zajmie czymś na chwilę gości, byśmy mogli w spokoju porozmawiać i by Patrycja uspokoiła się. Gdy zostaliśmy sami, spojrzeliśmy na siebie a Pati znów wybuchła płaczem.  
- Kochanie co jest? - spytałem czule zonę, ale ona nie odpowiedziała. Przytuliła się i jeszcze głośniej zaszlochała.

                   ***
Patrycja;
- Kochasz go? - Spytał Michał po kilku minutach ciszy. Spojrzałam na niego w milczeniu. Mimo wielkiej niepewności, czy postępuje właściwie, postanowiłam przyznać się do tego, co się dzisiaj stało, ponieważ uznałam, że Michał jako mój mąż, ma prawo wiedzieć o naszym spotkaniu z Danielem.
- Zawsze będę go kochać. To się nigdy nie zmieni. Zawsze w pewnym sensie będę go kochać, ale Michał - wyznałam szczerze i spojrzałam mu głęboko w oczy. - Teraz jestem twoją żoną i układam z Tobą życie, urodzę nasze dziecko - dodałam pospiesznie, by uspokoić zranione moimi słowami serce mężczyzny.  
- Albo jego - rzekł drżącym głosem Michał i spojrzał na mnie takim wzrokiem, jakby to wszystko było moją wina, . Po raz pierwszy poczułam jak rozdziela nas jakiś dziwny, niewidoczny mur. Po raz pierwszy ujrzałam dziwny błysk w jego oczach, zimne spojrzenie skierowane w moją stronę. Poczułam jego obojętność. Nie chciałam być przesądna, ale nie wróżyłam szczęśliwego związku dla naszej przyszłości. Miałam jakieś złe przeczucia i nie mogłam się pozbyć ich chociaż na chwile.  
- Tego nie wiesz. Nie mamy pojęcia - zawiesiłam głos, ale nie dokończyłam zdania. Postanowiłam odpuścić, bo ta rozmowa nie prowadziła do niczego dobrego, a ja nie zamierzałam pokłócić się z nim w dniu naszego ślubu. - Michał sam mówiłeś, że to nie będzie miało dla Ciebie znaczenia! Wyniki nie są ważne, ważny jest ten kto wychowuje - złapałam się ostatniej deski ratunku. W milczeniu wracaliśmy na salę, ale zatrzymałam się, bo chciałam obgadać z nim ostatnią rzecz, która nie dawała mi spokoju.  
- Kochanie - złagodniałam i podeszłam bliżej niego. Dotknęłam lodowatą ręką jego ciepłego ramienia i spojrzałam mu w oczy. - Kochanie chciałabym żebyśmy część pieniędzy oddali na dom dziecka, obiecałam im - wyznałam cicho, bojąc się jego reakcji.  
- No obiecałaś - powtórzył z niedowierzaniem. - Skoro obiecałaś - powiedział zimnym głosem i podał mi rękę. Trzymając się za ręce jak na młoda parę przystało wróciliśmy na salę i daliśmy się porwać w wir tańca.Tańczyliśmy z wszystkimi po kolei. Gdy stałam trzymana w Jarka ramionach, poczułam się jak za starych dobrych, szkolnych lat. Przypomniałam sobie nasz pierwszy w życiu tanieć i zaśmiałam się, patrząc w twarz przyjaciela. Chyba pomyślał o tym samym, bo po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem - Tańczysz o niebo lepiej. Już mnie tak nie depczesz - roześmiał się Jarek i spojrzał łagodnym wzrokiem na moją twarz. - Tęskniłem za Tobą - wypowiedział cicho, a ja zbyłam jego szczere wyznanie lekkim uśmiechem. Chciałam powiedzieć ja też tęskniłam, ale młodej pannie tak nie pasowało. Przemilczeliśmy to wyznanie i przy lepszej pierwszej przerwy wysmyknęłam się z jego ramion, pod pierwszym lepszym pretekstem. Trzymana przez silne, męskie ramiona innego kolegi patrzyłam jak Michał swobodnie tańczy w ramionach mojej przyjaciółki. Albo wariowałam, albo tą dwójkę łączyło coś dziwnego. Nigdy nie widziałam ich tak swobodnych i roześmianych. Tak szczęśliwych, nie to tylko nadmiar wrażeń - pomyślałam. Wesele rozkręcało się na dobre. Tańce, pocie, jedzenie, rozmowy, tańce. rozmowy, tańce. Stres weselny całkowicie przeszedł, a wypity alkohol sprawił, że ludzie przestali się przejmować jakąś weselną gafą. W drodze do łazienki, spotkałam Majkę i chyba pierwszy raz od kilku godzin miałam okazję porozmawiać z przyjaciółką.
- Rozstaliśmy się - powiedziała nagle Majka, a łzy w oczach sprawiły, że wszelkie poprzednie przepuszczenia okazały się tylko moim głupim urojeniem. Przytuliłam przyjaciółkę i zamknęłam oczy. Tak bardzo jej współczułam. CDN

Kochani wiem,że niektórzy z Was nie liczyli na taki obrót spraw( Ja sama nie jestem zadowolona) Jednak chcę Was zapewnić,że to jeszcze nie koniec losów bohaterów. Postanowiłam napisać jeszcze kilka ostatnich części, chociaż powolutku zbliżamy się do końca tej historii. Zdradzę,że jeszcze Daniel i Patrycja spotkają się, ale nie powiem w której części i w jakich okolicznościach. Mam nadzieje,że zostaniecie do końca i będziecie śledzić losy bohaterów. Kocham was i dziękuje za komentarze.

Jak potoczą się losy Patrycji? czy dowie się o zdradzie Michała i jaki wpływ będzie to miało na jej małżeństwo? no i kto okaże się ojcem dziecka? Michał, czy Daniel? dowiedzie się wkrótce.

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3319 słów i 17443 znaków, zaktualizowała 25 sie 2016.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik volvo960t6r

    Cudowna część :)

    25 sie 2016

  • Użytkownik majli

    Pamiętasz, że kiedyś byłam za Michałem, bo ja jakoś słabo. On jest zdecydowanie gorszy od Daniela. Ta Majka wcale nie jest lepsza, niby przyjaciółka, a męża Patrycji to by najchętniej przechwyciła. Na stos z nimi. :devil:

    25 sie 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @majli No mądre słowa :) Może do Daniela uśmiechnie się jeszcze słońce :*

    25 sie 2016

  • Użytkownik majli

    @agusia16248 chciałabym, ale jakaś taka smutna aura tego opowiadania nie pozwala mi myśleć o szczęśliwym zakończeniu, chociaż teraz nie wiem jak powinien wyglądać happy end dla tego opowiadania. Patrycja i Daniel okej, ale jeszcze są inni, którzy nie zasługują na "i żyli długo i szczęśliwie". :)

    25 sie 2016

  • Użytkownik Justys20

    Czekam cierpliwie na dalszy ciąg...wydaje mi się że to dziecko jest Daniela, ale to tylko mojej przypuszczenia  <3

    25 sie 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Ugh....wolę Daniela....bo on jej nie zdradził...to po pierwsze :/ a po drugie poprostu jakoś  tak zyskał sympatie....<3 <3

    25 sie 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @Misiaa14 Ja też wole Daniela, ale spokojnie :) jeszcze może  będzie dla nich szansa :* Może....

    25 sie 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    @agusia16248 błagam hah ????❤❤❤

    25 sie 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @Misiaa14 Czas pokaże :) Za kilka dni się wszystko wyjaśni :)

    25 sie 2016

  • Użytkownik Olifffka&lt;3

    @Misiaa14 popieram <3

    28 sie 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    Ja myślę że to dziecko jest Daniela . Czekam niecierpliwie na kolejną dodaj coś szybko. :* <3 kocham normalnie to opowiadanie. :)

    25 sie 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @cukiereczek1 No postaram się dodać w miarę szybko :*

    25 sie 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    @agusia16248 dziękuję bardzo. :*

    25 sie 2016

  • Użytkownik LoveLoveLove

    :* kiedy nex???

    25 sie 2016

  • Użytkownik agusia16248

    Nie wiem. Może jutro, a może w ciągu kilku dni :) To zależy od weny

    25 sie 2016

  • Użytkownik LoveLoveLove

    @agusia16248 :*

    25 sie 2016