Zostań ze mną i nie opuszczaj mnie więcej. - Część.14

Michał:
- Zrobisz to dla mnie? - pytałem po raz trzeci, wpatrując się wyczekująco w twarz mężczyzny i nie spuszczałem z niego zmęczonych oczu. Było grubo po północy, można w sumie powiedzieć, że dochodziła prawie pierwsza w nocy i zmęczenie dawało o sobie znać. Przejechałem dłonią po głowie i oparłem się o ścianę szpitala, a moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Byłem tak bardzo zmęczony już tym wszystkim. Pragnąłem pojechać do domu, być obok kochającej mnie kobiety i tak mocno przytulic ją do siebie, a najchętniej po prostu nie wypuszczać jej z ramion. Wspomnienia powróciły z podwójną mocą, niszcząc to, co do tej pory udało mi się zrobić. Przypomniałem sobie obraz z dawnych lat i widziałem przed sobą małego chłopca, który trzymał w ramionach umierającą matkę. Teraz czułem się tak jak ten mały chłopiec. Wszystko wróciło i chociaż starałem się, naprawdę starałem się wymazać tamte wspomnienia, obraz był coraz bardziej rzeczywisty.
- Jak mam to zrobić? nie mogę niańczyć jej cały dzień - rzekł mężczyzna siadając na ławce obok sali siostry. Jednak czy mieliśmy inne wyjście? kogo miałem prosić, jak nie jej brata?
- Nie. Będę Ci pomagał. Nie mogę przecież z nią zamieszkać - powiedziałem rozsądnie, krzywiąc się na samą myśl, że mógłbym z powrotem mieszkać z byłą dziewczyną i znów robić nam fałszywą nadzieje. No i była jeszcze Patrycja. Przecież dla mojej ukochanej byłby to ogromny szok i ból. Nie byłem pewny, czy Pati pozbierałaby się po tym wszystkim.
- A ten jej? Jak on tam ma? Robert? - zapytał Kacper, patrząc się w drzwi sali siostry. Przez chwilę pomyślałem o nim, ale z drugiej strony wciąż nie wiedziałem jakie zamiary ma wobec niej tajemniczy mężczyzna, a nie mogłem pozwolić jej przybywać z kimś, kto mógłby pogorszyć sytuację. - Dlaczego tak się angażujesz? - zapytał mężczyzna podejrzanym wzrokiem, a ja spojrzałem na niego nie potrafiąc odpowiedzieć mu na to pytanie. Sam nie wiedziałem dlaczego tak bardzo martwiłem się o kobietę, która zadała mi tyle bólu i dlaczego tak bardzo starałem się o jej bezpieczeństwo. Przecież nie miałem co do niej żadnych zobowiązań. Owszem być może nosiła w sobie moje dziecko, być może chodziło o to, co stało się mojej mamie, a być może po prostu coś jeszcze do niej czułem.  
- Po prostu się o nią martwię i tyle - rzuciłem w stronę chłopaka, który zdawał co raz więcej pytań, doprowadzając mnie przy tym do szału. Wyciągnąłem małą komórkę, zdając sobie sprawę, że przecież obiecałem Patrycji, że do niej zadzwonię i z tego wszystkiego o tym zapomniałem. Miałem jedną nieodebraną wiadomość od Pati i odczytałem ją. - To się nie uda - patrzyłem na ekranik telefonu i czytałem wiadomość kilkakrotnie, jakbym chciał odszukać w tych słowach jakiegoś promyka nadziei, jakieś gwarancji, czy podpowiedzi. Podejrzewałem, że zapewne już spała, dlatego odpuściłem z zamiarem telefonowania i nie odpisałem jej nic, tylko po prostu zamierzałem tam pojechać. Chciałem porozmawiać z nią, wybić jej ten pomysł z głowy, powiedzieć jej, że te słowa są absurdalne i nie mają jakiegokolwiek sensu, a miłość do niej, pokona każdą przeszkodę. Nie chciałem tak po prostu pozwolić jej odejść. Nie mogłem stracić tej kobiety, nie chciałem tego.
- To zrobisz to? - zapytałem po raz kolejny i spojrzałem na twarz mężczyzny. Aleksandry brat zgodził się i pokiwał głową, a ja spojrzałem na niego i życząc mu dobrej i spokojnej nocy, pomału opuszczałem szpital.  
- Michale! - zawołał męski głos, a ja spojrzałem za siebie i ujrzałem twarz mężczyzny, który kiedyś rozwalił mi związek. - Dziękuje za wszystko. Chcę żebyś wiedział, że zaopiekuje się nimi - zapewnił mężczyzna i poklepał mnie po ramieniu, a ja uśmiechnąłem się.
- To się jeszcze okażę. Będę miał Cię na oku - ostrzegłem go i nie tracąc więcej czasu wyszedłem ze szpitala i znajdując się na parkingu szedłem w stronę auta po to, by za kilkanaście minut pojawić się w mieszkaniu Patrycji i szczerze z nią porozmawiać. Po kwadransie byłem już przed mieszkaniem kobiety i opuszczałem samochód, poczułem ogromne zmęczenie i uczucie pustki w sercu. Dawna rana otworzyła się i nie zagoiła ją nawet blizna. Znów czułem się jak tamten mały, bezbronny chłopiec, który nie miał wpływu na to, co się stało. Znów czułem się jak wtedy. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Zamknąłem drzwi na klucz i udałem się do pokoju Patrycji. Poczułem głód, zdając sobie sprawę, że przez cały dzień zjadłem tylko śniadanie, ale nie przejmowałem się tym, bo chciałem być jak najszybciej przy niej i powiedzieć jej, że nie zgadzam się z tym co mi napisała. Wszedłem do jej pokoju i spojrzałem na kobietę, która smacznie spała z telefonem w ręku. Boże! Ona czekała aż zadzwonię, a ja znów tego nie uczyniłem i po raz kolejny ją zawiodłem. Naszą rozmowę postanowiłem przenieść na jutro. Okryłem ją kocykiem, delikatnie po cichutku wycofując się z pokoju w obawie, że ją obudzę. Poszedłem do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia, a następnie wziąłem długą kąpiel. Chciałem zmyć z siebie szpitalny zapach, chciał zmyć z siebie uczucie pokonania. Znów przypomniałem sobie obraz tamtego bezbronnego, bezradnego chłopaka i poczułem ból. Łzy leciały mi po policzku, a ja nie potrafiłem ich zatrzymać. Czas uciekał, a mi było tak dobrze. Krople wody zmywały cały strach, całą niepewność i lęk przed kolejnym dniem. Gdy znalazłem się w pokoju Patrycji i szykowałem do snu było około trzeciej nad ranem. Bałem się, że ją obudzę dlatego robiłem to najciszej jak umiałem.  
- Jak tam Ola?- usłyszałem głos kobiety, która wtulając się we mnie otworzyła zaspane oczy.

         ***
Patrycja:
Postanowiliśmy naszą rozmowę przenieść na rano, bo widziałam jak bardzo był zmęczony. Teraz, gdy wstawałam o siódmej i widziałam świt za oknem, chciałam na nowo zasnąć i przełożyć to, co przecież było dla nas nieuniknione. W mojej głowie wciąż znajdowała się pustka. Mimo ogromnego starania, mimo rosnącej nadziei nie znalazłam odpowiedzi, na nurtujące mnie pytania. Co powinnam teraz zrobić? Michał jeszcze spał. Nie budziłam go, bo przeczuwałam, że akurat tego potrzebował najbardziej. Po zrobieniu potrzebnych czynności, weszłam do kuchni, gdzie z śniadaniem czekała mama.  
- Jak tam Ola? - spytała wyczekująco, a ja nie potrafiłam nic jej powiedzieć.  
- Nie rozmawialiśmy o tym wczoraj. Wrócił przed trzecią i był tak zmęczony, że po chwili zaczął chrapać - zaśmiałam się do mamy, a ona uśmiechnęła się i wróciła do przyrządzania śniadania.  
- Kochanie chyba będę wracać pomału do domu. Nic tu po mnie - rzekła ciepło, a ja zerknęłam na jej twarz, czując jak pod policzkami lecą mi łzy.  
- Musisz jechać? potrzebuję Cię - powiedziałam zawiedzionym głosem, ale rozumiałam ją i nie miałam do niej pretensji. Przecież to normalne, że tęskniła za mężem.  
- Będziemy z ojcem przyjeżdżać - obiecała mama, a ja poczułam dreszcze na plecach. Tak dawno go nie widziałam, że nie wiedziałam jak zareaguje, gdy go ujrzę. Co zrobię i co mu powiem? - Za godzinę tu będzie - ostrzegła mama, nie spuszczając ze mnie wzroku. Usiadłam poddana i zmęczona na krzesełku i schowałam twarz w dłoniach. Miałam tylko godzinę, tylko godzinę by przygotować się na to spotkanie. Wyszłam na dwór, bo chciałam trochę ochłonąć. Wdychałam świeże powietrze i cieszyłam się tym momentem, gdy jestem sam na sam z swoimi myślami. Wiatr leciutko kołysał gałęziami, a po plecach od czasu do czasu czułam podmuch chłodnego i przyjemnego wiatru. Już dawno na dworze o tej porze nie było tak przyjemnie. Ciemna chmura na niebie informowała o zmianie pogody, a właściwie o deszczu lub nadciągającej burzy, a ja cieszyłam się jak mała dziewczynka. Na dworze było tak przyjemnie, że nie chciało mi się wchodzić do środka. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do przyjaciółki, która tylko ona rozumiała moje obawy i strach.  
- Co się stało? - przez chwile zawahałam się oceniając sytuację. Chciałam zgadnąć, czy obudziłam ją swoim telefonem, czy była już na nogach a może jeszcze leżała w łóżku.  
- Mój tata będzie za godzinę. - poinformowałam Majkę zupełnie jakbym liczyła na słowa pocieszenia i otuchy ze strony przyjaciółki.
- No najwyższy czas byście się pogodzili. Nie jesteś już z Danielem, a nawet jakbyś była, to czas zakończyć topór wojenny z rodziną. Zrozum - wiem co chciała powiedzieć, dlatego przerwałam jej w połowie zdania. Miałam dość morałów przyjaciółki, że robią to dla mojego dobra, że zwyczajnie się o mnie martwią. Jak dla dobra córki można ją odtrącać właśnie wtedy, gdy najbardziej ich potrzebuje? jak można zrezygnować z dziecka tylko dlatego, że zakochała się w niewłaściwej osobie? Oni to zrobili, nie on to zrobił. Skreślił mnie, bo nie podobało mu się, że prowadzę się niemoralnie jak to określił. Jednak nikt nie zastanowił się, że może cierpię, może ich potrzebuję i chciałabym żeby byli. Teraz co? ojciec przyjeżdża i mam skakać do góry, bo wreszcie go zobaczę?  
- Majka on o wszystkim wie - rzuciłam nagle, przypominając sobie wczorajszą rozmowę z Danielem. Czekałam za jego telefonem, ale nie zadzwonił ponownie, a ja zrozumiałam, że może zwyczajnie mnie nie chcę.  
- Kto? jak? - dopytywała Majka. - Wiesz co spotkajmy się wieczorem to na spokojnie pogadamy - rzekła przyjaciółka a ja zgodziłam się na jej dość dobry plan. Tak spotkać się z nią na plotkach, wyrwać z tego wszystkiego to to, czego potrzebowałam teraz najbardziej.- Mała głowa do góry. Będzie dobrze - pocieszyła Majka a po chwili rozłączyłam się. Przestraszona spojrzałam na Michała, który stał oparty o drzwi i przyglądał mi się uważnie. Nie byłam pewna od jak dawna tu jest i czy usłyszał o mnie i Danielu. Nie byłam pewna, czy cokolwiek usłyszał, a może po prostu przyszedł dopiero teraz.  
- Jak się czujesz przed rozmową z ojcem? - zapytał uważnie, ale nie odpowiedziałam. Chciałam powiedzieć koszmarnie, ale postanowiłam udawać twardą. Nie chciałam odkrywać przed ni swojej słabości, nie chciałam płakać.
- Czeka nas poważna rozmowa - ostrzegłam Michała i bez słowa ostrzeżenia podeszłam do niego i wtuliłam się w jego ramiona.  
- Kocham Cię -- usłyszałam jego głos, a po chwili poczułam jego wargi na swoich i zatapialiśmy się w miłośnym pocałunku.

                  ***
Daniel:
Przez całą noc nie zmrużyłem oczu, bez przerwy zastanawiając się nad tym, co usłyszałem od Patrycji. Po rozłączeniu kobiety nagle poczułem silny ból głowy, a obrazy wracały wraz z moją pamięcią. Teraz leżałem już spokojniejszy, no może wcale nie spokojniejszy, ale nie byłem już tak zagubiony jak wczorajszego dnia. Wiedziałem kim była kobieta, która poinformowała mnie o stracie naszego dziecka i wiedziałem też, to czego tak naprawdę nie chciałem wiedzieć. Pamiętałam zbyt wiele. Zdałem sobie sprawę, że prawdopodobnie nasz wypadek zabił dziecko, a do wypadku przyczyniłem się ja, bo przecież niemal zmusiłem ją do tego, byśmy razem uciekli. Pamiętałem wszystko. Moje słowa, które oddaliły nas od siebie, moją chęć wzięcia ją siłą, bójkę z Michałem i porwanie Pati. Pamiętałem chęć odejścia od żony i pamiętałem nacisk ze strony Patrycji. Pamiętałem też o dwóch wspaniałych skarbach które zostały w domu i zapewne nie wiedzą dlaczego nie ma przy nich tatusia. Pamiętałem wszystko, chociaż nie których rzeczy naprawdę wolałem nie pamiętać. Jak mogłem postąpić w ten sposób? jak mogłem zranić tak kobietę, którą kochałem i która, nie mając już żadnych wątpliwości kochała też mnie. Wtedy jeszcze nie byłem pewny co czuła, obawiałem się, że moje zachowanie zniszczyło jej miłość do mnie, ale widocznie nasza miłość była silniejsza niż przypuszczaliśmy. Teraz wiedziałem, że nie jest to zwykły romans, nie jest zwykła chwila przyjemności i nie jest chwilowe zagubienie. Połączyło nas coś tak silnego, coś tak pięknego i trwałego, że nie mieliśmy prawa z tego rezygnować. Miłość która przyszła do nas w złym miejscu i chwili, w złym czasie wciąż trwała w naszych sercach, może uśpiona, ale czekała na odpowiedni moment by znów rozpalić w naszych sercach płomień i pokazać nam, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Nie zamierzałem dłużej katować ani siebie, ani jej. Nie zamierzałem więcej popełniać danego błędu i pozwolić jej po raz kolejny odejść. Chciałem o nas walczyć. Wbrew wszystkiemu i wszystkim, na przekór całemu światu po prostu chciałem o nas zawalczyć. Była kobietą tą jedyną w moim sercu. Mimo straty pamięci, mimo zagubienia ona nadal znajdowała się w moim sercu, a ostatecznym dowodem o sile miłości do niej było to, że była jedyną osobą, którą pamiętałem i wołałem. To dlatego Daria podszyła się pod nią. Dlatego zrobiła mi takie świństwo i udawała kogoś, kim wcale nie była. Zrobiła to dla nas, z miłości do mnie, ale wcale jej nie usprawiedliwiałem. Gdyby nie telefon i słowa o dziecku, nadal tkwiłbym w mylnym przekonaniu, że powinienem być w martwym małżeństwie. I unieszczęśliwiłbym wszystkich dookoła. Kochałem Pati i nie zamierzałem z nas zrezygnować. Postanowiłem  o nas walczyć, ale uczciwymi metodami i na pewno nie zamierzałem przymuszać jej do czegokolwiek. Byłem pełen podziwu, że mimo wszystko, mimo tego, co jej zrobiłem, ona nadal żywiła do mnie uczucie, nadal mnie kochała. Nie byłem wart jej miłości, ale nie potrafiłem odsunąć się w cień. Kochałem ją i byłem przekonany, że ona mnie też kochała, dlatego właśnie dlatego postanowiłem walczyć nawet jeśli miałbym robić to sam, bo ona by się już dawno poddała. Chciałem walczyć, ale nie potrafiłem i nie chciałem walczyć z nią. Jeśli wciąż będzie tkwiła w przekonaniu, że nie powinniśmy być razem, jeśli wciąż nie będzie chciała, to postanowiłem zaczekać. Odejść od żony, ale nie od dzieci. Dzieci zawsze będą dla mnie najważniejsze i Patrycja musi to zrozumieć, że nigdy nie wyrzeknę się własnych dzieci. Zawsze będą numerem jeden w moim życiu i zawsze Daria będzie dla mnie ważna, bo przecież jest ich matką, ale osobą którą kocham i z którą chcę dzielić resztę życia jest Patrycja, a nie moja żona. Drzwi otworzyły się i ujrzałem w nich znajomą kobietę. Czułem się zawiedziony tym, że Daria nie przyprowadziła dzieci, ale poczułem ulgę, bo mogliśmy na spokojnie porozmawiać.
- Cześć Kochanie jak się czujesz? - spytała z czułością w głosie, a ja spojrzałem na jej twarz, zastanawiając się, co właściwie ona gra. Jak długo wiedziała o mnie i Patrycji i dlaczego pozwoliła na takie traktowanie siebie.  
- Dobrze Dario. Czuje się dobrze - rzekłem, oceniając sytuację. Chciałem dać jej jasno do zrozumienia, że o wszystkim wiem i wszystko pamiętam.
- Odzyskałeś pamięć? - zapytała blada kobieta, a ja złapałem ją za rękę i przyciągnąłem ją bliżej łóżka. - Musimy porozmawiać - rzekłem cichym głosem, zastanawiając się jak powiedzieć jej delikatnie, że odchodzę bo kocham inną kobietę. CDN  

No i Kochani mamy kolejną część. Mam nadzieje, że wybaczycie mi to, że części są takie krótkie, ale na swoją obronę mam to, że staram się dodawać je w miarę regularnie. Kolejna powinna pojawić się wkrótce (Postaram się jutro, albo w czwartek) Podoba się Wam? Dzięki, że jesteście

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3016 słów i 15945 znaków, zaktualizowała 5 lip 2016.

6 komentarzy

 
  • volvo960t6r

    Cudowna część :)

    5 lip 2016

  • agusia16248

    @volvo960t6r Dzięki

    7 lip 2016

  • volvo960t6r

    @agusia16248 Proszę bardzo :)

    7 lip 2016

  • DemonicEagle

    Części krótkie nie są, tylko nam czytelniką zawsze jest mało ;) czekam na kolejną :kiss:

    5 lip 2016

  • agusia16248

    @DemonicEagle Dziękuję :*

    7 lip 2016

  • Tosia12283

    Super :P

    5 lip 2016

  • agusia16248

    @Tosia12283 Dziękuję

    7 lip 2016

  • Misiaa14

    Cudowne ♡♡♡  KOCHAM

    5 lip 2016

  • agusia16248

    @Misiaa14 Dziękuje <3

    5 lip 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część nie mogę doczekać się następnej:* miłego dnia życzę i dużo weny do tego opowiadania:)

    5 lip 2016

  • agusia16248

    @cukiereczek1 A bardzo dziękuje i wzajemnie :*

    5 lip 2016

  • Justys20

    krótkie??? daj spokój :) są najlepsze <3

    5 lip 2016

  • agusia16248

    @Justys20 Nie są najlepsze, ale dziękuje za miłe słowa <3

    5 lip 2016

  • Justys20

    @agusia16248 są, są <3

    5 lip 2016