Zostań ze mną i nie opuszczaj mnie więcej. - Część.10

Ola:
Siedziałam na wielkim skórzanym fotelu, trzymając w ręku kubek z gorącą kawą i nie spuszczałam wzroku z zaskoczonej i zmartwionej twarzy brata. Już od kilku minut oczekiwałam do niego odpowiedzi, ale chyba nie udało mi się go przekonać. W jego oczach znajdowało się coś dziwnego, a ja zdałam sobie sprawę, że chyba proszę go o zbyt wiele.  
- Nie pomogę Ci. - rzekł, wypuszczając powietrze z ust i usiadł zrezygnowany obok mnie. Jeszcze nigdy nie patrzył na mnie takim wzrokiem. Czasami miałam wrażenie, że żałuje, że jestem jego siostrą - Daj chłopakowi spokój. Przestań bawić się jego uczuciami. Zrozum on kocha inną - powiedział z naciskiem na inną, a ja upiłam kilka łyków kawy. Nie interesowała mnie ta wywłoka, która już nie długo miała zniknąć z naszego życia. Wystarczyło, że dowie się o tym, że jestem z nim w ciąży. wystarczyło ogłosić jej tą radosną nowinę, a miałabym jeden problem z głowy. - Nie graj tą bronią, bo się sparzysz - ostrzegł brat, ale nie zważałam na mądrości mężczyzny, który siedział obok mnie. W głowie układałam plan zdobycia Michała. Kochałam go i nie potrafiłam zrezygnować z tej miłości, oddając go tej kretynce.- Błagam daj spokój z tym rzekomym gwałtem, zniszczysz mu tym życie kobieto - uprzedził braciszek, ale nie chciałam go słuchać. Oskarżenie o gwałt, był celem ostatecznym, gdyby nic innego nie za skutkowało. Na razie miałam inne plany, co do jego osoby i zamierzałam grać bezbronną, zranioną kobietę. Łzy kobiety, to nasza najsilniejsza broń, która zawsze działa na płeć przeciwną. Dlatego zamierzałam tę broń zachować, a gdyby nawet była taka potrzeba zamierzałam grać ofiarę, która planuje samobójstwo w imię miłości. Wiedziałam, że zawsze to działało na niego najbardziej. Zawsze to powodowało, że miękł, ale nigdy nie odważyłam się tak go przy sobie zatrzymywać, chociaż teraz chyba był to mój jedyny sposób by skutecznie się nami zaopiekował. Przecież nie pozwoli by coś stało się dziecku, dziecku które tak naprawdę wcale nie było jego. Minie sporo czasu nim się o tym dowie. Zbyt wiele, by jego panienka wytrzymała tajemnice i kłamstwa mężczyzny. Znałam go na tyle, że doskonale wiedziałam o tym, że nie potrafi on kłamać i zamierzałam wykorzystać ten fakt. Zawsze rozpoznałam to, jak kłamie. Jak ściemniał, jak coś przede mną ukrywał. Ja natomiast byłam doskonałą aktorką, bo ani razu, ani razu nie zorientował się o moich licznych romansach. Teraz dla niego zamierzałam zmienić swoje życie. Byłam wstanie nawet przestać go zdradzać, gdyby tylko zechciał do mnie wrócić. - Daj mu spokój, proszę. Przestań kłamać go z tym dzieckiem. Przecież doskonale wiesz, czyje ono jest - rzekł braciszek, a ja zaśmiałam się mu w twarz.  
- Wiem. Ale ty nie wasz się mu wyznać prawdy. Bo pamiętaj, że - spojrzałam na niego i wyciągnęłam małą komórkę, która znajdowała się w mojej torebce. Otworzyłam obraz, następnie filmik i pokazałam mu to, co się tam znajdowało.  
- Nagrywałaś to? - spytał zaskoczonym głosem.  
- Mam Cię w garści braciszku. Jedno słowo i po Tobie - powiedziałam z uśmiechem i bez słowa opuściłam jego mieszkanie.

   ***
Michał:
Szukałem odpowiednich słów, którymi mógłbym ją pocieszyć, chciałem dodać jej otuchy, porozmawiać z nią i zapewnić, że cokolwiek się stanie za zawsze będę obok. Nie mogłem patrzeć na strach w jej oczach. Zatrzymałem samochód w parku i chwytając jej dłoń, poprowadziłem ją nad staw. Chciałem wyciągnąć ją z domu, sprawić, by chociaż przez chwilę się uśmiechnęła. Nie mówiliśmy nic, słowa jak zawsze były nam nie potrzebne. Nie wiem jak to jest, ale przy niej wszystkie problemy wydają się tak mało ważne, wszystkie troski, wszystkie komplikacje uciekają gdzieś w dal. Jest ta jedna chwila przy niej, ten malutki moment, w którym jesteśmy razem. Tylko ona się dla mnie liczy. Tylko ona ma jakieś znaczenie w tym popapranym świecie. Chciałbym potrafić jej pomóc, zabrać od niej cały ból i smutek. Chronić przed każdym ciosem, który dostaje od życia. Zamknąłem oczy i mocniej się do niej przytuliłem. Staliśmy objęci, a ona cichutko zapłakała w moje ramiona. Chciałem zetrzeć z oczu jej łzy, ale nie odważyłem się. Wciągałem jej prześliczny zapach, delektując się chwilą, gdy trzymałem ją w ramionach.
- Kochanie - wyznałem tak cicho, jakbym bał się cokolwiek do niej odezwać. Z każdym słowem brnąłem dalej w swoje kłamstwa, oddalając nas od siebie jeszcze bardziej. Już przygotowywałem się by powiedzieć jej prawdę, już byłem gotowy, by wyznać wszytko i zostawić naszą decyzję w jej rękach, gdy zadzwoniła jej komórka.  
- Tak Majka już wyszliśmy z komisariatu - powiedziała co chwilę zatrzymując łzy. Obiecała przyjaciółce, że nie długo przyjedzie do domu, a ta zdeklarowała się, że też nie długo tam będzie. Powoli musieliśmy wracać.  
- Co takiego chciałeś mi powiedzieć? - spytała. Patrzyłem na zmęczoną, pokonaną kobietę, patrzyłem na łzy w jej oczach, na ból na jej twarzy. Patrzyłem na to, co zostało z tamtej kobiety, którą poznałem na imprezie, może nie była wtedy szczególnie szczęśliwa, ale była waleczna i pełna nadziei. Przyglądałem się jej z uwagą i zrozumiałem, że nie mogę wyznać jej prawdy.
- Chciałem Ci powiedzieć - wstrzymałem się, by jeszcze raz zastanowić się, jaką mógłbym podjąć decyzję i uśmiechnąłem sam do siebie - Chciałem Ci tylko powiedzieć, że jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała. Kocham Cię słońce - wyznałem i uśmiechnąłem się do niej. Kobieta podeszła, ponownie się do mnie przytulając i zbliżyła swoje usta do moich. Na wargach zostawiła mi delikatny, czuły pocałunek, który był odpowiedzią na moje deklarację.  
- Ja ciebie też kocham. Bardziej niż mógłbyś przypuszczać - wyznała cichutko, chyba tak trochę sama przestraszona swoimi deklaracjami. Trzymając się za ręce, zamyśleni, pokonani, ale z nadzieją na lepszą przyszłość wracaliśmy do samochodu, po to by następnie pojechać do domu i przekazać jej mamie i przyjaciółce to, czego sami jeszcze nie potrafiliśmy pojąć. - Dziękuje, że jesteś. Bez Ciebie chyba bym sobie nie poradziła - wyznała łamiącym się głosem, wsiadając do samochodu. Nie odpowiedziałem. Złapałem ją za rękę i mocno ściskając dłoń, dałem jej tym do zrozumienia, że zawsze będę obok. Czułem się jak ostatni gnojek. Byłem jej największą epoką, byłem jej nadzieją, a sam lada moment miałem zadać jej ostateczny cios.

     ***
Daria:
Weszłam do domu i udałam się wprost do pokoju dzieci, które spokojnie spały w najgłębszym śnie. Pocałowałam je na dobranoc, otulając ciepłym kocykiem i zeszłam na dół, gdzie przy stole wciąż niespokojnie siedziała mama.
- Jak jego stan? - usłyszałam jej podejrzliwe pytanie. Nie byłam pewna, czy domyślała się o tym, że nadal kontynuowałam ten romans, czy może uwierzyła, że zakończyłam go, dla dobra swojej rodziny. - Nie martw się, Daniel z tego wyjdzie. Jak to się stało? nadal nie rozumiem - powiedziałam pogubionym głosem, mocno przeżywając to, czego oboje dowiedzieliśmy się od funkcjonariusza.  
- Mamo ja sama nie wiem. Nie mam pojęcia jak to się stało. Rozumiesz? nie wiem kim była ta kobieta. Co robiła w jego samochodzie - kłamałam. Podeszłam do stolika i nalałam sobie zimnego soku, upijając kilka łyków. - Nie wierzę w to, że mógłby ją uprowadzić. Nie jest przestępcą - przyznałam chyba bardziej sama przed sobą niż przed rodzicielką i spojrzałam na nią ze łzami w oczach. - Mamo pogubiłam się. Nie wiem już sama czego chce, co jest dla mnie ważne a co nie. Ja już sama niczego nie wiem - wyznałam.
- Spotykasz się z nim dalej? - zapytała mama, ale nie musiałam nic odpowiedzieć, by wiedziała prawdę. Nie wiem jak, ale ona potrafiła rozpoznać każde moje kłamstwo, każdą ściemę, wszystko to, co przed nią chciałabym ukryć. Kiwnęłam tylko smętnie głową i spuściłam wzrok. Skupiłam się na szklance, która z każdym kolejnym łykiem wydawała się bardziej pusta. Chciałam rzucić nią o ścianę, chciałam zgnieść ją w dłoni, ale zdałam sobie sprawę, że wtedy na pewno obudziłabym dzieci.  
- Czasami wydaje mi się, że gdybym nie zaszłą w ciążę, on wcale by mnie nie poślubił. Chyba tak naprawdę wcale mnie tak mocno nie kocha - wyznałam swoje obawy, a mama tylko poruszyła się niespokojnie po krzesełku i spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach.  
- Ze mną i ojcem też nie zawsze było tak różowo, jak Ci się wydawało - powiedziała cicho matula i spojrzała na mnie z bólem w oczach. Wiedziałam, że każde przywołane wspomnienie ojca, którego kochała do szaleństwa wywoływało u niej ogromny ból.  
- Ojciec świata po za Tobą nie widział - powiedziałam, przypominając sobie to spojrzenie, które tata wciąż kierował w stronę mamy. Zawsze, gdy o niej rozmawiał, zawsze gdy z nią rozmawiał oczy świeciły mu się tak bardzo, że nie potrafił tego ukryć. Daniel ani razu nie spojrzał na mnie takim wzrokiem. Ani razu nie widziałam błysku w jego oczach, gdy uśmiechał się do mnie, lub gdy razem się kochaliśmy. Czasem miałam wrażenie, że widziałam zły w jego oczach na naszym ślubie. Jednak za każdym razem, gdy patrzył na dzieci, gdy się z nimi bawił, czytał im, lub z nimi rozmawiał, widziałam ten błysk w oczach, który zawsze znajdował się w oczach mego ojca. Błysk miłości, szczęścia, że ma się przy sobie kogoś, kogo tak bardzo się kocha. Trudno było mi się z tym pogodzić, czasem nie chciałam przyjąć tego do świadomości. Wypierałam to, ale teraz właśnie to zrozumiałam. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu, podskoczyłam go góry przestraszona, ale postanowiłam odebrać telefon.  
- Dzwonię ze szpitala, stan pana Daniela znacznie się pogorszył. Znajduję się w stanie krytycznym. Jakby pani mogła to proszę przyjechać - odezwał się męski głos. Spojrzała na mamę i bez słowa wyjaśnień, wybiegłam z mieszkania, odpaliłam auto i pędziłam w stronę szpitala. Niech tylko przeżyję, niech tylko przeżyję. Obiecałam sobie, że jeśli z tego wyjdzie i nadal będzie chciał ode mnie odejść, nie będę go zatrzymywać. W niecałe pięć minut dojechałam na miejsce. Wysiadłam z auta i pognałam do szpitala. Pobiegłam na OIOM  
- Panie doktorze co z moim mężem? - spytałam

          ***
Patrycja:
Siedziałam otoczona ramionami matki i pomalutku opowiadałam to, czego dowiedziałam się od Policjantów. Mama była przerażona, a ja rozumiałam dlaczego. Wszystko wskazywało na to, że nasz wypadek był udziałem osób trzecich, a póki policja nie dowie się kto to zrobił, nie zaznam spokoju. Majka chciała coś powiedzieć, ale milczała. Jakby bała się cokolwiek odezwać, albo jakby szukała odpowiednich słów. Michał patrzył raz na mnie, raz na Majkę, a z ich oczów wyczytałam jakby strach. Czasem miałam wrażenie, że coś oboje między mną ukrywały.  
- Naprawdę nie wiesz, kto to mógłby być? - zapytała ostrożnie Majka, a mi nikt nie przychodził do głowy. Naprawdę nikt nie przychodził mi do głowy, aż w pewnym momencie coś mi się przypomniało.  
- Nie sądzisz, że mogła to być jego żona? - spytała ostrożnie mama, a ja spojrzałam na nią oszołomiona jej słowami.  
- Nie, to nie możliwe. Daria nie zrobiłaby czegoś takiego. Przecież Daniel to jej mąż, to ojciec jej dzieci - wypowiedziałam zaskoczona podejrzeniami mojej mamy. W sumie też na chwilę o niej pomyślałam, ale nie wydawało mi się, by to było prawdą.  
- Zazdrosna i zagrożona kobieta jest zdolna do wszystkiego - powiedziała mama dziwnym głosem. Nie zapytałam wprost, ale podejrzewałam, że między nią a moim ojcem działo się ostatnio coś dziwnego.
- Nie możesz zostać teraz sama - zdecydowali wszyscy jednocześnie. Nie było mi to na rękę, ale postanowiłam odstąpić. Może i mieli racje, nie powinnam zostać teraz sama. Majka pożegnała się, tłumacząc, że musi wracać, odprowadziłam przyjaciółkę do drzwi i obiecałam, że jakby coś się działo dam jej znać. Michał spojrzał na mnie a w jego oczach wyczytałam wahanie. Nie wiedziałam, czy chcę zostać, czy nie, ale postanowiłam zaryzykować.
- Może zostaniesz? - zapytałam, widząc delikatny uśmiech mamy. Michał uśmiechnął się, zapewniając, że czekał tylko na moje słowo i pomógł w sprzątaniu ze stołu. Pocałowałam mamę, dziękując jej za to, że przyjechała i udałam się do łazienki, by wziąć kąpiel. Chciałam na chwilę pobyć sama, by zastanowić się nad wszystkim, co działo się w ostatnich dniach. Gdy zamknęłam za sobą drzwi, dostałam jakąś wiadomość. Numeru nie znałam, ale ujrzałam nie odebranego MMS. Poczekałam aż się wyczyta i ujrzałam... CDN

No i mamy dziesiątą, ostatnią część opowiadania w tym tygodniu. Znów zabrakło mi weny. mam nadzieje, że mi to wybaczycie. Postaram się poprawić w następnym tygodniu. Miłego weekendu kochani

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2494 słów i 13299 znaków, zaktualizowała 24 cze 2016.

4 komentarze

 
  • Justys20

    Twoja wena jest niezawodna to co piszesz jest ekstra  :bravo:  <3

    24 cze 2016

  • volvo960t6r

    Cudowna część :)

    24 cze 2016

  • majli

    Zapewne Ola dała o sobie znać. Może wysłała jej zdjęcie USG? Brak mi słów, żeby wyrazić jak bardzo jej nie lubię. :mad:

    24 cze 2016

  • cukiereczek1

    Dzięki:) rewelacyjna część czekam już na kolejną:)

    24 cze 2016