Zostań ze mną i nie opuszczaj mnie więcej. - Część.12

Daria:
- Wybudził się - wyznałam ściszonym głosem, patrząc na obolałą twarz mężczyzny. Sławek wydawał się jakby w pierwszych minutach nie reagował na moje słowa, ale po chwili przerwał pieszczoty i spojrzał na mnie bólem w oczach. Byłam rozdarta bo z jednej strony naprawdę chciałam zakończyć ten romans i być wierna mężowi, walczyć o nasze małżeństwo nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla naszych dzieci, ale z drugiej był on i jego wspaniałe oczy. Nie wiedziałam, czy była to miłość, raczej nie. Po prostu ciągnęło mnie do tego mężczyzny.
- Pewnie się cieszysz - powiedział z nutką smutku w głosie i spuścił wzrok. Siedzieliśmy tak kilka minut w jego samochodzie, a ja zastanawiałam się co powinnam teraz zrobić. Odejść stąd? wrócić do domu? tylko czy chciałam zostawić go takiego rozbitego i smutnego? czy chciałam zranić tego mężczyznę? Daria opamiętaj się! podpowiadało moje serce. Złapałam za klamkę i bez słowa otworzyłam drzwi, wychodząc z pojazdu. Spojrzałam przez szybę na Sławka i zapaliłam papierosa. Wciągając tytoniowy dym, poczułam jego ciepłe ramiona. Zamknęłam oczy, czując dotyk jego dłoni. Ręka schodziła co raz niżej, a ja chciałam powiedzieć stop  
- Nie - jęknęłam cichutko i spojrzałam na niego przepraszającym wzrokiem. Chciałam być wierna mężowi. Chciałam zakończyć romans mężczyzną, ale nie wiedziałam, czy mam w sobie wystarczająco siły. - Musimy się pożegnać - wyznałam cicho, ale na tyle głośno by mężczyzna to usłyszał. Chociaż wciąż czułam sprzeczne emocję, nie mogłam postąpić inaczej. Patrycja wciąż przypomniały mi się słowa męża i zastanawiałam się czy kiedykolwiek kochał mnie, jak pokochał tą kobietę. Czy odzyska pamięć? jak zareaguje, gdy dowie się, że go okłamałam? że perfidnie podałam się za Patrycję, że to wszystko było jednym wielkim oszustwem? czy mi wybaczy??? - Była u mnie Policja, przesłuchiwali mnie. Proszę zniknij na jakiś czas. Tak dla naszego bezpieczeństwa - poprosiłam mężczyznę, chowając dłonie w kieszeniach spodni. Nie wiedziałam dlaczego, ale po prostu zależało mi na jego bezpieczeństwie, ale też chciałam chronić swój tyłek. Przecież mogli domyśleć się, że miałam coś wspólnego z wypadkiem męża. Nie przecież ja nie miałam. Ja nic nie zrobiłam. Jednak może i zrobiłam? gdybym nie zadawała się z tym mężczyzną, gdybym nie powiedziała tamtych słów, gdybym się nie rozmarzyła. - Póki co daj Patrycji spokój. Zapomnij o tamtym - poprosiłam. Teraz atak na kobietę, byłby co najmniej nie odpowiedzialny. Nie mogłam i nie chciałam ryzykować.  
- No tak pobawiłaś się mną, a teraz potraktowałaś jak znudzoną zabaweczkę? - usłyszałam gniew w jego głosie. Nie reagowałam. Pocałowałam go na do widzenia i bez słowa chciałam się od niego oddalić. Było w tym trochę racji. Nie był mi już potrzebny. Postanowiłam próbować uratować małżeństwo i miałam już w głowie pewien plan. Nie wiedziałam, czy mi się uda, czy rozpalę w jego sercu uczucie do mnie, ale miałam nadzieje, że tak. No bo przecież miałam zbyt wiele do stracenia. Kochałam męża, ojca moich dzieci. Potrzebowałam pełnej rodziny, potrzebowałam zaznać odrobinę szczęścia, które z całą pewnością mógł mi dać tylko on.
- Nie histeryzuj. Tak się po prostu dzieje. Związki się kończą, romanse też - wypowiedziałam chłodnym tonem i posyłając mu ostatnie zimne spojrzenie, bez słowa oddaliłam się i po kilku minutach siedziałam już w swoim samochodzie i wracałam do domu. Droga zajęła mi nie całe dziesięć minut. Gdy weszłam do domu, prawie nic nie zmieniło się od mojego wyjścia. Mama wciąż siedziała niespokojnie na krześle, a ja czasami miałam wrażenie, że siedzi dokładnie w tym samym miejscu, w którym była, gdy wyjeżdżałam. Dzieci wciąż spały, tylko tym razem w innym pozycjach, a ja poczułam ogromne zmęczenie.
- Jak Daniel? - widziałam strach w oczach rodzicielki.  
- Odzyskał przytomność, ale stracił pamięć. Padam na twarz. Dobranoc mamo - wyznałam kobiecie i udałam się do łazienki, by zniknąć pod długim prysznicu i zmyć z siebie cały ten ból i strach. Ryzykowałam i miałam tego świadomość, ale czy miałam inne wyjście? co zrobiłaby inna kobieta na moim miejscu? czy nie broniła by własnej rodziny???

           ***
Michał:
Wziąłem kilka głębokich wdechów, delektując się świeżym i czystym powietrzem. Trzymałem za rękę kobietę, która była całym moim światem i wracaliśmy pomalutku do domu, ciesząc się tą chwilą i sobą nawzajem. Było nam ze sobą dobrze. Naprawdę dobrze, a przy niej po raz kolejny wszystkie problemy jakby oddaliły się ode mnie, jakby przestały istnieć. Trzymając ją w ramionach, miałem przy sobie cały swój świat. Wszystko co dobre, wszystko co dla mnie ważne i wszystko to, co kochałem. Nie myślałem o wypadku, nie myślałem o Oli, ani o tym, że może zostanę ojcem. Było to bez znaczenia, bo w tej chwili liczył się tylko kolor jej oczu. Nie mówiliśmy nic, jakbyśmy znali się od zawsze i jakbyśmy rozumieli się bez słów. Szukałem odpowiednich słów, analizowałem, zastanawiałem się, czy to odpowiedni czas, by zadać jej to pytanie, ale nie miałem co do tego pewności. Jak przyjmie moje słowa? jak na nie zareaguje?  
- Nie wiem jak to dalej będzie - powiedziała głosem pełnych wątpliwości. Zatrzymałem się i spojrzeliśmy sobie w twarz. Chciałem prosić ją by przestała, by zapomniała o wszystkim chociaż na krótki moment, ale nie zrobiłem tego. Zamiast prosić ją, po prostu pocałowałem jej usta tak, jakbym chciał tym pocałunkiem obiecać jej, że ochronią ją przed każdym cierpieniem tego świata. Jakbym chciał powiedzieć jej, nie bój się, przy mnie jesteś bezpieczna. Tak bardzo obawiałem się o jej życie. Bez przerwy nie potrafiłem zapomnieć o słowach policjanta, jakby jego słowa były moim przekleństwem. Co bym zrobił jakby jej zabrakło? z cała pewnością i mnie by tu nie było. Poszedłbym tam do niej, bo nic nie trzymałoby mnie tu na ziemi. Moje serce biło tylko dla niej. Ja żyłem tylko dla niej. Oderwałem się od jej ust i otrzymując od niej szeroki uśmiech, ruszyliśmy dalej. Nie przyspieszaliśmy, ani nie zwalnialiśmy. Wracaliśmy swoim tempem, delektując się każdą sekundą mijającej chwili. Nie wiedzieliśmy co czeka nas jutro, co będzie za kilka godzin. Co będzie za tydzień, dwa. Pewna była tylko ta minut, w której trzymałem jej dłoń tak mocno, jakbym bał się, że za chwilę przyjdzie ciemna otchłań i mi ją zabierze. Obije czuliśmy się zagrożeni. Moim zagrożeniem był Daniel, który nadal leżał w szpitalu i walczył o życie, a ja, ja zwyczajnie życzyłem mu wszystkiego, co najgorsze. Nie poznawałem sam siebie. Kiedyś taki nie byłem. Jednak zagrożony człowiek zamienia się w bestie, a ja taki się właśnie czułem. Kiedyś tak wiele potrafiła znieść dla tego mężczyzny. Straciła rodzinę, którą teraz pomału odzyskiwała. Pozwalała na takie traktowanie, godziła się z losem bycia kochanką, tą drugą, która prawie nie ma żadnych praw do mężczyzny. Musiała zadowolić się paroma godzinami, pod warunkiem, że akurat miał dla niej w tym momencie czas. Czy pozwalanie na to wszystko, to nie oznaka prawdziwej miłości? nie dowód, że naprawdę go kochała? Dla większości słowo kochanka, ta druga zawsze kojarzy się z czystym złem, ale to tak samo kobieta, która pragnie kochać i być kochana. Podobno miłość nie wybiera, podobno trafia nas strzała amora na którą już nie mamy wpływu. Jednak czasami los potrafi dać nam mocno po dupie. Tak właśnie było z nią. Dlatego tak mocno czułem się zagrożony. Dlatego bałem się imienia Daniel i tego, co wciąż paliło się w jej sercu.  
- Chciałbym z Tobą zamieszkać - odezwałem się po krótkiej chwili, nie do końca chcąc powiedzieć właściwie takie słowa. Chciałem wspomnieć o dzieciach, ale nie byłem pewny, czy po stracie ich dziecka, powinienem użyć tych słów.  
- Też o tym myślałam Michale - spojrzała na mnie, a ja zamknąłem zmęczony oczy i skierowałem twarz ku jej twarzy. - Nie mówię, że od razu teraz, ale chciałabym założyć rodzinę. Mieć dzieci, dom, męża - rzekła rozmarzona, a ja szeroko się do niej uśmiechnąłem. Po raz kolejny udowodniła mi, że rzeczywiście rozumiemy się bez słów, i czytamy sobie w myślach. Tak właśnie z nami było. Wypowiadaliśmy coś, co druga osoba akurat miała w myślach i chciała nam powiedzieć. Właśnie dochodziliśmy do jej mieszkania i usiedliśmy na ławce, tej samej ławce, gdzie jeszcze parę godzin temu płakała zraniona wiadomością od Oli. Teraz mieliśmy wrażenie, jakby cały horror, który dziś przeżywaliśmy nie miał dla nas znaczenia. Jakby to wszystko było już gdzieś za nami. Zapaliłem papierosa, delektując się chłodnym wiaterkiem i łaskotałem kobietę, która leżała na ławce, oparta o moją klatkę piersiową.  
- Kocham Cię - wyznałem cichutko, wyrzucając nie dopalonego papierosa i chwyciłem jej dłoń. Delikatnie całowałem palec za palcem a następnie przyssałem się do jej warg. Jej usta były takie miękkie i kuszące, że najchętniej wziął bym ją tui teraz.  
- Choć do domu. Postaramy się o dziecko - zachichotała ciągnąc mnie za rękę w stronę mieszkania. Gdy już otwieraliśmy drzwi zadzwoniła moje komórka. Starałem się nie odbierać, zignorować ją, bo miałem teraz ważniejsze sprawy na głowie, niż rozmowa. Chciałem zająć się nią spełniając przy tym nasze marzenie o posiadaniu dziecka. Jednak rozmówca był bardzo nachalny i nie wyglądało na to, że ma zamiar przestać dzwonić. - Odbierz - rzuciła Patrycja, poddana całą tą sytuacją. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem znajomy numer.  
- Michał przyjeżdżaj. Dzwonie ze szpitala. Ola chciała się zabić. Czekam na Ciebie - szepnął, a po chwili komórka rozłączyła się. Spojrzałem zaskoczony, zszokowany na Patrycję, która patrzyła na mnie przestraszonym wzrokiem, wyczekując jakiejś mojej reakcji, ale z początku nic nie powiedziałem. Odprowadziłem ją do mieszkania, poczekałem jak wejdzie do domu i spojrzałem na nią, nie wiedząc jak powiedzieć jej, że muszę już iść.  
- Aleksandra chciała się zabić. Dzwonił jej brat ze szpitala. Muszę tam jechać - powiedziałem zdając sobie sprawę, że zadaje jej ból  
- Skoro musisz to uciekaj - powiedziała smutnym głosem i ściągnęła buty wchodząc do salonu.
- Zadzwonię - obiecałem i po chwili opuściłem mieszkanie kobiety. Wsiadłem do samochodu i przyspieszając gazu ruszyłem w stronę szpitala, modląc się by dziecku nic się nie stało.

                 ***
Patrycja:
- Znów się zaczyna. Kurwa znów to wszystko się zaczyna! - zapłakana rzuciłam się na łózko i chowając głowę w poduszkę, wypłakałam cały ból. Michała nie było od kilku minut, a ja poczułam pustkę w środku. Gdy zobaczyłam Mms z zdjęciem usg, a potem porozmawiałam z Michałem, obawiałam się właśnie takich sytuacji. Obawiałam się powtórki z rozrywki, obawiałam się tego uczucia, że jestem tą drugą, tą mniej ważną dla mężczyzny. Kobietą drugiej kategorii. Tym razem naprawdę rozumiałam jego zachowanie i to, że musiał pojechać, ale obawiałam się powtórek. Co będzie następne? co potem wymyśli Aleksandra, by zatrzymać go przy sobie? Miałam wątpliwości, co do związku z tym mężczyzną. Miałam wątpliwości co do słuszności tego, że powinnam z nim być. Może i go kochałam, a może zwyczajnie mi się wydawało. Nie byłam tego pewna. Niczego już nie byłam pewna, a strach z każdą minutą bardziej pochłaniał moje serce. Co powinnam zrobić? co by zrobiła kobieta w mojej sytuacji? Było dziecko, niewinna istota, która na zawsze złączy Michała z Olą. Kolejne dziecko, kolejna rodzina, którą miałam zniszczyć i zranić. Nie potrafiłam tak. Nie chciałam żyć w poczuciu winny, nie chciałam budzić się z myślą, że jestem zwykłą suką, nie chciałam brać na siebie odpowiedzialności za łzy małych istot i pytań, gdzie jest mój tata? dlaczego mnie nie chce?czy to moja wina? czy to przeze mnie odszedł i mnie nie kocha? Boże! Nie ma chyba nic gorszego dla matki, niż usłyszeć takie pytanie. Nic gorszego dla matki niż świadomość, że jej dziecko obwinia się o to, że jakaś kobieta zabrała mu ojca. Nie chciałam być tą jakąś kobietą. Nie chciałam być przyczyną cierpienia innych ludzi. Czasami miałam wrażenie, że to jakaś klątwa. Klątwa, która wsi na mnie i nie chce mnie opuścić. Nie mogłam tak. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i napisałam krótką wiadomość do Michała: To się nie uda. Nacisnęłam przycisk wyślij i po komunikacie, że wiadomość dostarczono odłożyłam telefon i położyłam się na łóżko. Znów zapłakałam. Jeszcze kilka minut temu moje życie było inne. Naprawdę inne, a ja snułam plany i marzenia o dzieciach. Teraz leżałam samotnie na łóżku, a towarzyszyło mi znów to dziwne uczucie pokonania. Jakby ktoś celowo układał dla mnie takie scenariusze, jakby ktoś bawił się moim losem, zostawiając w moim życiu same przeszkody, które w pojedynkę nie da się pokonać. Marzyłam o miłości. Tej miłości, która pokona każde przeciwności losu, każdą przeszkodę, każdy mur. O tej miłości, którą zawsze oglądałam z mamą w telewizji, która pojawia się prawie w każdym filmie. O miłości tak prawdziwej, że nie realnej w naszych czasach. Marzyłam o dzieciach, o białej sukni. Chciałam mieć psa, dom z ogródkiem w którym grałabym w piłkę z mężem i naszym synkiem. O ogródku, którym bawiłabym się w piaskownicy z swoją córką. Czy oczekiwałam od życia za wiele? czy miałam naprawdę zbyt nierealne marzenie, że nie miało szans się spełnić? a może ktoś właśnie taki napisał scenariusz mojego życia, a ja miałam w nim być tą bohaterką, która wciąż płacze i cierpi? czasem miałam wrażenie, że tak. Miałam wrażenie, że Bóg stworzył mnie tylko po to, bym cierpiała i by spadło na mnie każde nieszczęście tego świata.Może i byłam niesprawiedliwa, może i też niesłusznie obwiniałam o wszystko tego na górze i mój los. Ale jak miała się zachować kobieta, która tyle w życiu przeszła?? co miałam czuć?najpierw zakochałam się w chłopaku, który wcale nie zwracał na mnie uwagi, wtedy właśnie w szkolnych czasach poznałam Daniela.Mężczyznę, który kiedyś wniósł w moim życiu tak wiele radości, tak wiele uczuć i tak wiele cierpienia. Potem jego ślub, urodzenie dzieci i ponowne nasze zejście, które trwało dwa lata. Wypadek, strata mojego dziecka, nasze rozstanie i teraz to, co działo się z Michałem. Czy ja naprawdę to wszystko sobie wymyśliłam? Zadzwoniła moja komórka, wyrywając mnie z rozmyśleń. Spojrzałam na ekranik telefonu, będąc prawie pewna,ze dzwoni Michał, ale zobaczyłam nieznany mi dotąd numer. Pewnie dzwoni od jej brata - pomyślałam. Już miałam odrzucić połączenie, gdy nagle coś poczułem dziwnego.  
- Tak słucham? - szepnęłam naciskając zieloną słuchawkę i odbierając połączenie od nieznanego numeru.  
- To ja dr Aneta. Dzwonię ze szpitala. Nie powinnam,ale chciałam Cię poinformować,że pan Daniel dzisiaj odzyskał przytomność. Mam zmianę. Jak chcesz możesz przyjechać, jakoś pomogę Ci do niego wejść - odezwała się lekarka, a mnie odebrało mowę. Przez chwilę nie rozumiałam tego, co do mnie mówi, ale po sekundzie skojarzyłam milą lekarkę, która okazała mi tak dużo serca. - Tylko ostrzegam. Stracił pamięć, wiec może Cię nie rozpoznać - powiedziała lekarka i rozłączyła się.Przez chwilę zastanawiałam się, czy właśnie nie złamała tajemnicy lekarskiej i czy nie będzie miała teraz problemów. Chciałam ją o to zapytać, ale rozłączyła się nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, jakby bała się,że ktoś ją nakryje. Zadzwoniłam po taxi, chwyciłam swoje rzeczy i przemywając twarz zimną wodą, po chwili znajdowałam się już na dworze i obok ławki czekałam na zamówioną taksówkę. Po pięciu minutach byłam już w taksówce i jechałam w stronę szpitala, gdzie zapewne zagubiony czekał On. Odcinek do szpitala pokonaliśmy bardzo szybko. Zapłaciłam i wchodziłam do szpitala, gdzie już na korytarzu czekała wystraszona i przerażona lekarka. - Szybko. Nie mamy za wiele czasu - tłumaczyła. Nie zdawałam za wiele pytań, nie pytałam o nic. Po prostu tak jak kazała, szłam za nią,, kierując się w stronę sali, gdzie leżała moja miłość. Po krótkiej chwili weszłam do sali i spojrzałam na zmęczonego, pokonanego, osłabionego Daniela. Mężczyzna wyczuwając,że ktoś wchodzi natychmiast otworzył oczy i spojrzał na mnie zagubionym wzrokiem. Miałam wrażenie,że chcę mi o czymś powiedzieć,że chce się odezwać, coś wytłumaczyć, ale zatkałam mu usta i chwyciłam jego dłoń.
- Cicho ja o wszystkim wiem - powiedziałam cichutko i przytuliłam się do zaskoczonego moją reakcją mężczyzny, jakbym chciała w ten sposób przywrócić mu pamięć.  
- Kim jesteś - rzekł skołowany, unikając kontaktu ze mną.  
- Kimś, kto kiedyś Cię bezwarunkowo kochał. Kimś kto znosił wszystkie twoje upokorzenia w imię miłości do Ciebie. Kimś, - zatrzymałam się, patrząc na jego zaskoczoną, przerażoną twarz i ugryzłam wargę. Nie chciałam przysparzać mu więcej zmartwień, nie chciałam mu dokopywać, nie chciałam go ranić. - Ciesze się,że wyszedłeś ze śpiączki,że odzyskałeś przytomność i ciesze się,że już nic Ci nie zagraża, ale widzimy się ostatni raz. To wszystko co się wydarzyło tak wiele mi pokazało, otworzyło mi oczy. - mówiłam dalej, nie będąc pewną, czy on cokolwiek z tego rozumie, ale po prostu musiałam wyrzucić to wszystko z siebie. - Kochałam Cię Daniel. Po tym jak w tym wypadku straciłam nasze dziecko, nie potrafiłabym już z Tobą być. Za wiele się wydarzyło. Ty nigdy nie odejdziesz od żony. Ty nigdy nie zostawisz rodziny, a ja mam dość czekania. Kocham Cię. Nie będę zaprzeczać, kłamać,że nie. Kocham, ale pragnę miłości, rodziny, stabilizacji - rzekłam poddanym głosem  
- Kim jesteś. Dlaczego bez przerwy o Tobie myślę, dlaczego nie potrafię Cię zapomnieć - usłyszałam. Nie byłam pewna, czy dobrze usłyszałam jego słowa. Nie byłam pewna, czy chciałam je słyszeć. Nie odpowiedziałam. Odwróciłam się do niego twarzą i spojrzałam ze łzami na jego twarz.  
- Kocham Cię Daniel, ale odchodzę. Jestem Patrycja. Ta Patrycja, której wyrządziłeś tyle krzywdy, którą tak cholernie zraniłeś - rzekłam drżącym głosem.  
- Ale jak? - zapytał szukając na mojej twarzy jakiś wskazówek, jakiś podpowiedzi. - Ja naprawdę niczego nie pamiętam. Jakieś urywki, jakieś fragmenty i to Imię Patrycja. To cholerne imię, które mnie prześladuje. I głos - spojrzał na mnie z przerażeniem - Twój głos - dodał na koniec,a ja uśmiechnęłam się. - Normalnie Daniel. Odchodzę - rzekłam i  bez słowa skierowałam się w stronę drzwi.  
- Dlaczego? - krzyknął, ale nie zatrzymałam się. Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie zamykając oczy.
- Dlatego,że tak bardzo mnie zraniłeś kochanie. Dlatego,że tak będzie dla nas najlepiej - powiedziałam w myślach i zerkając w niepewne, smutne oczy lekarki pożegnałam się z nią i opuściłam mury szpitala. Pokonana, zagubiona i samotna wróciłam do domu, po to by następnie upaść na łózko i wykończona przez łzy, oddać się w ramiona morfeusza. CDN  

No i jest obiecana dwunasta część opowiadania :) Jak wrażenia?Kto jest waszym ulubionym bohaterem opowiadania? kogo najbardziej lubicie?  A Wy jak oceniacie zachowanie naszych bohaterów? Jak oceniacie zachowanie Darii? czy postępowalibyście jak ona?? A Czy waszym zdaniem Patrycja dobrze się zachowuje? Kogo wolicie? Michała,czy Daniela?? A tak z innej beczki oglądaliście wczorajszy mecz???

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3814 słów i 20272 znaków, zaktualizowała 1 lip 2016.

11 komentarze

 
  • Użytkownik agusia16248

    Kochani dziękuje za tak liczne komentarze! Za miłe słowa i za to,że jesteście:** Jesteście dla mnie ogromną motywacją do dalszego pisania. Gdyby nie Wy nie byłoby tego wszystkiego, dziękuje :***

    5 lip 2016

  • Użytkownik yuki

    Patrycja i Daniel <3

    3 lip 2016

  • Użytkownik marTYNKA

    Wzruszyłam się świetna  część.

    2 lip 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @marTYNKA Bardzo mi miło :) Cieszę się,że potrafię poruszyć

    2 lip 2016

  • Użytkownik Justys20

    to jest piękne, po prostu przepiękne  <3  :kiss:

    1 lip 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @Justys20 A bardzo dziękuje <3

    2 lip 2016

  • Użytkownik Justys20

    @agusia16248 A proszę bardzo  <3

    2 lip 2016

  • Użytkownik volvo960t6r

    Cudowna część  :kiss:

    1 lip 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @volvo960t6r Dziękuje

    2 lip 2016

  • Użytkownik volvo960t6r

    @agusia16248 Proszę bardzo  :kiss:

    2 lip 2016

  • Użytkownik majli

    O kurczaki, tyle się dzieje, że już nie wiem sama, co mam myśleć. Ola powinna poronić i trafić na ostatni pawilon, Daria powinna zgnić w więzieniu razem ze swoim Sławkiem, a Patrycja powinna być szczęśliwa z Danielem albo Michałem. Drugi pewnie umrzeć, żeby nie cierpieć po jej stracie.  :P

    1 lip 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @majli Spokojnie :) Nie przewiduje żadnej śmierci w tym opowiadaniu :)

    2 lip 2016

  • Użytkownik DemonicEagle

    Ty zawsze potrafisz zaskoczyć, bardzo dobra część  :kiss:

    1 lip 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @DemonicEagle No dziękuje za komplement :*

    1 lip 2016

  • Użytkownik Martuskaa

    Super część.. Patrycja i Daniel :*  Uwielbiam ich :)

    1 lip 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @Martuskaa Bardzo dziękuje :*

    1 lip 2016

  • Użytkownik NataliaO

    smutne zakończenie, piękna część
    <3

    1 lip 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @NataliaO Dziękuje <3

    1 lip 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    Patrycja i Daniela. :) Lubię Patrycje i Daniela:) Daria jest perfidna po co kłamie Daniela i tak się dowie prawdy:) Ja jak bym była na miejscu Dari odeszła bym od Daniela i poszła do swojego Sławka. Moim zdaniem Patrycja jest załamana po stracie dziecka ale to nie wina Daniela że mieli wypadek tylko Dari i Sławka. Ja bym wolała żeby Patrycja była z Danielem :) tak oglądałam mecz popłakałam się na końcu. :) rewelacyjna część czekam już niecierpliwie na kolejną :*

    1 lip 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @cukiereczek1 Dla mnie i tak Polacy wygrali!! Już jesteśmy bohaterami <3 Kolejna pojawi się jutro, albo w przyszłym tygodniu :) Też chciałabym żeby byłą z Danielem, ale z Michałem też może być :) Czas pokaże :*

    1 lip 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    @agusia16248 Michał do niej nie pasuje:) to czekam niecierpliwie:)

    1 lip 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    O boże czegoś takiego się nie spodziewałam cudowne !!!!

    1 lip 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @Misiaa14 A bardzo dziękuje :)

    1 lip 2016