Zakład.Cz.4

Zakład.Cz.4- To dziecko Łukasza z tym, że on mi nie wierzy - powiedziała
Spojrzałam na dziewczynę przyjaciela i nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć.Jak to nie wierzy? przecież Łukasz nie wygląda mi na palanta, znałam go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że musi mieć jakieś swoje powody, by jej w to nie wierzyć.Chociaż chciałam zapytać się o to wprost, coś nie dawało mi spokoju.Nie wiem, czy to ta pustka na plaża, czy silny wiatr.
- Chodźmy do pensjonatu - szepnęłam  
Trzymając Magdę pod ramię, udaliśmy się do środka.Spojrzałam na Damiana, prosząc by zostawił nas samych.Damian pospiesznie wypełnił moją prośbę i już po chwili siedziałam z Magdą u nas w pokoju i rozmawialiśmy.Dziewczyna opowiedziała mi o wszystkim co ostatnio działo się między nimi, opowiedziała o kłótniach, tamtej feralnej imprezie i o tym, że ktoś nagadał bzdur Łukaszowi o rzekomej zdradzie Magdy.Chociaż dziewczyna zarzekała się, że to nie prawda, coś trudno było mi jej zaufać.Może to dlatego, że ostatnio widziałam ją z jakimś chłopakiem? nigdy nie powiedziałam o tym Łukaszowi.Nie wiem czemu, czy dlatego, że nie chciałam go martwić? a może dlatego, że nie wiedziałam kto to jest? a może ze względu na Damiana? nie wiedziałam.
- Przecież ja nie byłabym w stanie zdradzić Łukasza! - szepnęła podniesionym głosem  
Spojrzałam na nią, wahając się.Powinnam powiedzieć jej, że ich widziałam? powinnam powiedzieć o tym Łukaszowi? Naszą rozmowę przerwała miła, starsza kobieta, właścicielka pensjonatu.
- Dzieciaki chodźcie do salonu.Zbliża się sztorm - poinformowała  
Magda spojrzała na mnie ze strachem w oczach, a ja uśmiechnęłam się do niej, próbując ją uspokoić.Bez słowa wstaliśmy i obiecując sobie, że wrócimy do tej rozmowy, poszliśmy za starszą kobietą.Czasami ta pani przypominała mi moją babcię.Tak samo ciepła, troskliwa  
jak ona.
- Dzieci nie bójcie się, to normalne - powiedziała śmiejąc się  
W salonie zrobiło się dość tłoczno, bo znajdowały się tu wszyscy goście pensjonatu.Nie wiem czemu w czasie sztormu wszyscy byliśmy w jednym miejscu, ale razem zawsze jest lepiej i wesoło.Gdybyśmy byli w swoich pokojach, zapewne każdy zastanawiałby się, czy nic się nie stanie i nawet niektórzy by panikowali.Rozejrzałam się dookoła, próbując znaleźć naszych mężczyzn.Spojrzałam na Łukasza i poszliśmy do niego.
- Jesteście, a już się bałem - powiedział pociągając Magdę do siebie  
- Gdzie jest Damian? - zapytałam
- Poszedł się przejść.Matko jest na zewnątrz! - krzyknął Łukasz, chyba dopiero teraz zdając sobie z tego sprawę.
Bez słowa wybiegłam i skierowałam się w stronę dworu.
- Saro nie! - krzyknął Łukasz, ale nie zatrzymałam się  
Deszcz na dobre rozpadał się, a ja wciąż na nowo słyszałam grzmot burzy.Błyskawice oświetlały mi drogę a wiatr szumiał, kołysząc drzewa.Chociaż zazwyczaj bałam się burzy, a nad morzem była ona, szczególnie niebezpieczna, musiałam go odnaleźć.Już wyobrażałam sobie go leżącego i nie przytomnego na jednej ze skał i zrobiło mi się słabo.Nie chciałam go stracić.Nagle wiatr gwałtownie zagwizdał, a ja poczułam silny podmuch wiatru.Złapałam się drzewa i modliłam by wiatr nie uniósł mnie do góry.
- Co pani tu robi sama? - usłyszałam za mną czyjś głos  
Odwróciłam się a za mną stał młody mężczyzna.Jego wzrok był zaskoczony a twarz poważna.
- Mój przyjaciel oddalił się od pensjonatu.Chciałam go poszukać - powiedziałam  
- Sama? a wie pani, że nad morzem jest w burze bardzo niebezpiecznie? wie pani, że czasami pojawiają się wodne trąby powietrzne? - zapytał z błyskiem w oku  
- Co takiego? - zapytałam  
- No lejki, takie jak w czasie tornada - szepnął - O tam widzi pani? - zapytał pokazując ręką  
Chociaż bardzo chciałam dostrzec, nic nie widziałam.
- Damian! Damianie gdzie jesteś? - krzyczałam teraz przerażona nie na żarty  
A jak taki lejek wciągnął go do środka? a jak leży przygnieciony jakimś drzewem? z mojej głowie znów pojawiły się czarne scenariusze i jeszcze szybciej pobiegłam.
- Proszę zaczekać! życie pani nie miłe? - zawołał teraz już surowym głosem
Dopiero, podczas błyskawicy udało mi się zauważyć jego twarz.Chłopak miał na około nie całe trzydzieści lat i ledwo widoczne rysy twarzy.Miał na sobie stary, zniszczony już kapelusz i przeciwdeszczowy płaszcz.
- Proszę wracać do pensjonatu, a ja postaram się odnaleźć pani przyjaciela - powiedział  
Chociaż starałam się przeciwstawić jego słowom i nie zamierzałam już na pewno go słuchać, mężczyzna złapał mnie za rękę i zaprowadził do pensjonatu.I chociaż nie powiedziałam mu gdzie się zatrzymałam, on dobrze wiedział gdzie.Przez chwile pomyślałam, że to jakiś duch, bo przecież skąd by wiedział, skoro nic mu nie powiedziałam? a może to jakiś magik, albo czarodziej? nie, przecież oni nie istnieją- Zaśmiałam się w duchu. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przed pensjonatem i wciąż chłopak trzymał mnie za rękę.
- Cześć ciociu! - przywitał się z właścicielką pensjonatu  
- Artur! jak dobrze, że jesteś! Gdzie mama? - zapytała  
Dopiero po chwili zauważyła również moją obecność.
- Kochanie! - usłyszałam głos Damiana '
Odwróciłam się i spojrzałam w tył.Nie miałam pojęcia, skąd on tu jest.Przecież ja przekonana, że jest na dworze narażałam się a on był cały czas w pensjonacie?  
- Myślałam, że poszedłeś na dwór, szukałam cię - powiedziałam cicho - i wpadłam na tego chłopaka, on przyprowadził mnie tutaj, przepraszam to było głupie - powiedziałam patrząc na starszą pani  
- Już dobrze, ale proszę tak nie robić, to niebezpieczne - powiedziała - Artur przeczekasz u nas prawda? - zapytałam zwracając się do chłopaka  
Chłopak spojrzał na mnie i zaczął ściągać płaszcz.Teraz wyglądał dużo młodziej i lepiej. Nie, on z całą pewnością nie miał trzydziestki.
- Jestem Artur i mam dwadzieścia cztery lata - powiedział podając mi dłoń  
- Sara - przedstawiłam się, czując na sobie uważne spojrzenie Łukasza i Damiana.

Kolejne dni mijały nam na tym samym. Spacerowaliśmy po plaży i cieszyliśmy się z ostatnich dni wolnego. Chociaż Już dawno powinniśmy wrócić, postanowiliśmy przedłużyć sobie pobyt tutaj. Czas spędzony nad morzem można powiedzieć, że nam wszystkim wyszedł na dobre. Niestety można było tak powiedzieć, bo prawda była zupełnie inna i  
chociaż Łukasz z Magdą, zachowywali się, jakby nigdy nic, my doskonale wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. Czuć było dziwne napięcie w ekipie, które powoli psuło fajną atmosferę. Między mną i Damianem też było jakoś inaczej, nie miałam pojęcia o co mu chodzi, ale znałam go na tyle dobrze, by wiedzieć, że chłopak jest obrażony i zły. Nie wiedziałam, czy wpływ na tajemnicze, nie zrozumiałe dla mnie zachowanie ma pojawienie się nowego chłopaka, który przecież można powiedzieć, że uratował mi życie. Z tajemniczym chłopakiem spotkałam się jeszcze ze dwa razy i to całkiem przypadkiem na plaży. Chociaż ciekawa byłam tej trąby powietrznej, nigdy na szczęście jej nie spotkałam. Zaskoczeniem było dla mnie to, że tak młody chłopak, zamiast spędzać czas z przyjaciółmi na zabawach, beztrosko, przesiadywał na plaży i obserwował nadchodzącą wodną trąbę. Trochę dziwna pasja jak na ten wiek. Tak naprawdę nie miałam czasu nad zastanowieniem się nad tym, przecież miałam dużo ważniejszych i ciekawszych rzeczy na głowie niż rozmyślanie o nie znanym mi chłopaku. No i wciąż mimo, że nie chciałam się przed sobą przyznać, kochałam Damiana i nie wiedziałam jak mam o nim zapomnieć. Przecież dobrze wiedziałam, że w szkole nikt nie może się o nas dowiedzieć, to byłby mój koniec. Koniec tej pewnej siebie, zarozumiałej dziewczyny jaką grałam w szkole. Chociaż tak naprawdę tego nie znosiłam to i tak cały czas udawałam i brnęłam w te kłamstwa dalej.  
- Zostaw mnie! - usłyszałam krzyk Magdy  
Spojrzałam na przyjaciół, którzy patrzyli na siebie spod łba i chyba dopiero teraz wróciłam na ziemie. Chciałam załagodzić między nimi ten spór, który tak naprawdę z każdą chwilą narastał, ale nie wiedziałam o co im poszło. Nie miałam pojęcia po której stronie stanąć i kto zawinił a przecież chciałam być lojalna wobec każdego z nich. Chociaż Łukasz  
był dla mnie ważny, Magda również była moją przyjaciółką.  
- Zrozum, że ja nie mogę! mam obowiązki! - wydarł się już na Maxa zdenerwowany Łukasz  
- Tak jak zawsze! Wszystko ważniejsze niż ja - powiedziała obrażona dziewczyna  
- Saro przetłumacz jej, bo ja już nie mogę! - zwrócił się do mnie Luk  
Spojrzałam na zdenerwowana twarz przyjaciela i podeszłam do Magdy. Jednak mimo mojej szczerej chęci, nie udało mi się jej uspokoić.Wręcz przeciwnie, teraz dopiero rozkręciła się na dobre  
- Jasne jak zawsze posługujesz się innymi! nie możesz sam tego załatwić, tylko nastawiasz Sarę przeciwko mnie!! - wrzasnęła nie panując już nad emocjami  
- Dość! przestańcie się kłócić! - krzyknął Damian, próbując zapanować nad sytuacją  
- Nie wtrącaj się! - wrzasnęli niemal jednocześnie  
Damian spojrzał na nich i zamilkł a mi puściły nerwy. Podeszłam do Łukasza i dałam mu w twarz, to samo zrobiłam też z Magdą. Strzeliłam w twarz jednemu i drugiej, mając nadzieje, że to ich opamięta. Jednak nie.Teraz całą swoją frustrację, i nerwy postanowili wyżyć na mnie. Widziałam jak ich oczy zmieniają się w przypływie złości i zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam, wtrącając się między nich.  
- Jak śmiesz! Kto dał Ci prawo wtrącać się! Lepiej spójrz na siebie dziewczyno! - wykrzyknął zdenerwowany Łukasz  
- Łukasz! Łukasz opamiętaj się! - błagała chyba już oprzytomniona Magda  
Damian z Magdą spojrzeli na moje załzawione oczy, a ja wszelkimi sposobami próbowałam być twarda.  
- Teraz udajesz taką fajną tak? a w szkole wszystkich masz gdzieś! Boisz się nawet swoich uczuć do Damiana, bo nie wiesz co pomyślą o tym inni. Kochasz go to czemu do cholery o was nie walczysz? co lepiej schować głowę w piasek tak? już dawano miałem Ci to powiedzieć, ale nie miałem odwagi, bo nie chciałem Cię zranić! Jesteś tchórzem Saro a Damian głupkiem! Ja na jego miejscu już dawno kopnął bym cię w dupę i wiesz co nie zdziw się jak któregoś dnia zostaniesz sama! Nikt z tobą na dłuższą metę nie wytrzyma! Nikt panno królewno - powiedział drwiącym głosem  
Widziałam zdenerwowane spojrzenie Magdy i Damiana, ale nie zwracałam na to uwagi. Wciąż z niedowierzaniem patrzyłam w oczy tego, którego przez lata uważałam za przyjaciela i nawet w najgorszych snach nie sądziłam, że ma o mnie takie, a nie inne zdanie. Łukasz opamiętał się i patrzył na mnie intensywnym, niemal przerażonym wzrokiem. Wszyscy wstrzymali oddech, a ja pomału, jakby w transie odwróciłam się i  
pobiegłam przed siebie.  
- Saro! - usłyszałam wołanie  
Jednak nie zareagowałam. Nie chciałam z nikim gadać, bez względu na to, czy to będzie Damian, czy Magda. Jak on mógł tak powiedzieć? czy naprawdę o mnie tak myśli? czy powiedział to tylko w nerwach? czy dla niego jestem nie dojrzałą smarkulą, która zawala go swoimi problemami? poczułam nie wyobrażalny ból i z moich oczu popłynęły nowe łzy. To zabolało, cholernie zabolało.Jednak pierwszy dogonił mnie Łukasz. Zatrzymałam się dopiero kilka metrów dalej i spojrzałam na sprawcę mojego cierpienia.  
- Saro - powiedział łagodnie  
Nic nie odpowiedziałam. Chwile później obok nas stali już Damian i Magda a nie daleko po plaży spacerowała jakaś para.  
- Saro ja nie chciałem, przepraszam Cię - powiedział  
- Owszem chciałeś! Powiedziałeś tylko to, co myślą wszyscy inni - szepnęłam - Więc nie wiem czemu aż tak mnie to zabolało, może dlatego, że padło to z ust mojego najlepszego przyjaciela? czy ja naprawdę jestem taka straszna i głupia? - zapytałam  
Łukasz z Damianem spojrzeli na mnie, ale nie dopuściłam ich do słowa.  
- Rozumiem - powiedziałam odchodząc  
Chłopaki chcieli iść za mną, ale Magda przekonała ich by zostawili mnie samą. No tak kto zrozumie kobietę, jak nie inna kobieta? byłam im wdzięczna, ze mogłam pobyć sama, potrzebowałam tego.Postanowiłam iść na spacer, ale niestety nie długo było dane cieszyć mi się z samotnością, bo obok mnie stał Artur.  
- Co ty tu robisz sama? znowu kogoś szukasz? - zaśmiał się  
- Owszem samotności - odpowiedziałam patrząc w dal.  

Minuty mijały a my nadal staliśmy na brzegu morza i wsłuchiwałam się w szum fal. Czułam tak, jakby fale śpiewały swoją melodię, a ja tą melodię doskonale rozumiałam. Teraz powoli, stopniowo zaczęłam rozumieć, dlaczego Artur tak długo potrafił tu przybywać, zrozumiałam ten spokój i delektowałam się ciszą, która była naokoło nas. Wietrzyk delikatnie rozwiewał moje włosy a liście kołysały się do snu. Wzięłam  
głęboki wdech, powoli się rozluźniając, a czas się dla mnie zatrzymał. Żałowałam, ze tego wszystkiego nie może zobaczyć Damian, ale obawiałam się, że nie zrozumiałby tego co ja. Nie przeżyłby tego, co ja przeżyłam przez kilka sekund, tej wolności, absolutnej wolności. Ten stan uniesienia nad problemami, trwał może kilka minut a może nawet sekund, ale był czymś, co warto było przeżyć. Chciałam by Artur zostawił mnie samą, ale jednocześnie tak bardzo nie chciałam ostać sama. Chociaż wolałabym, by przy mnie był teraz Damian, nic nie mogłam na to poradzić, miałam wybór, albo pogodzić się z obecnością nieznajomego, albo zostać sama i rozdrapywać jeszcze przecież tak świeże  
rany po słowach Łukasza.  
- Pięknie tu - wyszeptałam  
Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się, ale jego oczy skrywały smutek. Chciałam zapytać się co się stało, ale zabrakło mi odwagi.Przecież on tak samo jak ja, mógł zwyczajnie nie chcieć o tym gadać, a ja nie chciałam być wścibska. Spojrzeliśmy sobie prosto w oczy i na ułamek sekundy zobaczyłam w jego spojrzeniu coś tajemniczego, mrocznego i skrywanego. Odsunęłam się od niego i zrobiłam krok w tył. Bałam się go.  
- Ja już pójdę - szepnęłam  
Nagle zerwał się wiatr a te spokojne drzewa, które wyglądały na nie groźne teraz wiały w wszystkie strony, robiąc wrażenie, jakby zaraz miały na nas spaść.  
- Powinniśmy już iść. Idzie kolejny sztorm - powiedział łapiąc mnie za rękę  
Kilkanaście minut później wchodziliśmy do pensjonatu a z pokoju słuchać było kłótnie. Doskonale znałam te głosy, kłócił się Łukasz z Damianem.Weszłam przerywając tą dziecinadę a zatroskane, smutne oczy Łukasza skierowały się w moją stronę. Chciał podejść, coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu na to. Jednym błagalnym spojrzeniem uspokoiłam go i wyszłam z pokoju. Nie mogłam znieść jego widoku. Chociaż starałam się, próbowałam, nie potrafiłam z nim porozmawiać.  
- Zaczekaj - usłyszałam głos Magdy  
Spojrzałam na przyjaciółkę i oparłam głowę na jej ramieniu. Rozpłakałam się. Po raz pierwszy od bardzo dawna płakałam, dając upust złym emocją. Drzwi od pokoju uchyliły się i zobaczyłam w nich smutną twarz Łukasza. Chłopak podszedł, przytulił mnie, a ja z tym nie walczyłam.  
- Saro przepraszam - wyszeptał - Ja nie chciałem, nie wiem jak do tego doszło, nie myślę tak - szepnął próbując załagodzić sytuację  
Westchnęłam nie mogąc się uspokoić. Z moich oczu ponownie popłynęły łzy i wstając z ławki bez słowa odeszłam. Nie chciałam z nim rozmawiać, jeszcze nie teraz. Mijając siedzących gości pensjonatu, weszłam na werandę i trzymając kubek z gorącą czekoladą wdychałam świeżym, chłodnym powietrzem, które dawało mi ukojenie. Za mną poczułam czyjąś znajomą dłoń i odwróciłam się.Za mną stał Artur.  
- Nie powinnaś tu stać, to niebezpieczne - wyszeptał  
Nie odpowiedziałam. Chciałam mu coś powiedzieć, wytłumaczyć mu moje czerwone i zapłakane oczy, ale nie zdążyłam, bo usłyszeliśmy krzyk starszej kobiety, wolała go.  
- Idź, jesteś potrzebny - powiedziałam  
Artur poszedł, a ja odprowadziłam go wzrokiem. Tuż obok mnie stał Damian i przyglądał się wszystkiemu w milczeniu.  
- Jak się czujesz? - szepnął obejmując mnie w tali  
- Jak mam się czuć? To boli Damianie - powiedziałam wybuchając płaczem w jego ramionach  
- Powinnaś z nim porozmawiać, on tak wcale nie myśli.wszystkiego bardzo żałuje - przyznał  
Spojrzałam na Damiana, nie rozumiejąc dlaczego ten, co podobno mnie kocha stoi po stronie Łukasza a nie po mojej? dlaczego wciąż go broni a mi zadaje z każdym słowem nowe rany, robiąc ze mnie ta, która niszczy naszą paczkę? nie chciałam go już dłużej słuchać, nie mogłam. Chociaż wiedziałam, że to niebezpieczne ja musiałam, potrzebowałam znaleźć znów się tam, gdzie jeszcze niecałą godzinę temu czułam się bezpieczna. Nie zważając na jego protest, zeszłam po schodach i poszłam polną  
ścieżką prosto na plażę. Odwróciłam się za siebie i spojrzałam na Damiana, który skierował się tuż za mną. Zaczęłam biec, bo nie chciałam by mnie odnalazł. Potrzebowałam samotności, a coś, jakaś siła ciągła mnie w jedno miejsce. Wiatr z każdą kolejną minutą przyspieszał, a ja spacerowałam wśród plaży, mając nadzieje, że już go zgubiłam. Na plaży było dość spokojnie i wydawało się, że wiatr też już tu ucichł. Na kamieniach zobaczyłam jakaś osobę i postanowiłam sprawdzić kto to jest, Już  
kilka metrów od niej dostrzegłam ją, to ta sama dziewczyna, która chciała się zabić.  
- Co ty wyprawiasz? - zapytała  
- On mnie znowu oszukał! Znów nakryłam go na zdradzie! - krzyknęła  
Podeszłam do niej, ale przez cały czas starałam się do niej mówić, chciałam ją uspokoić i z nią porozmawiać. Nagle wiatr gwałtownie zawiał a ona zachwiała się.  
- Uważaj! - krzyknęłam  
Spojrzeliśmy na mały lejek, który wydobył się z wody i po raz pierwszy ją ujrzałam. Teraz zrozumiałam o czym z taką pasją zawsze mówił Artur. Trąba kierowała się prosto na nas, a ja poczułam się sparaliżowana. Wiatr z każdą kolejną chwilą przyspieszył, a mi trudno było utrzymać równowagę.Złapałam się skał i próbowałam podać jej rękę, nadaremnie. Spojrzałam na dużą falę, która płynęła na mnie i po chwili straciłam równowagę i poczułam jak coś mnie porywa.
Poczułam jak się duszę i momentalnie zaczęłam kaszleć. Nad sobą jak przez mgłę ujrzałam sylwetki jakiś mężczyzn i z trudem otworzyłam oczy, było mi tak strasznie zimno i bolało mnie prawie wszystko.Gdy po chwili w moich płucach nie było już prawe wcale wody, podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na mojego wybawcę.  
Łukasz patrzył na mnie przerażonym wzrokiem, a ja dostrzegłam w jego oczach strach i żal.  
- Dziewczyno tak mało brakowało - powiedział nie mogąc się uspokoić  
Zrobiło mi się zimno i zaczęłam się trząść. Chłopak zauważył to i mocno mnie przytulił.  
- Masz przykryj ją tym - usłyszałam głos Artura  
Po chwili poczułam na plecach koc i mocno się w niego wtuliłam. Kocyk był ciepły i miękki, a ja chociaż przez chwile poczułam się bezpieczna. Spojrzałam w oczy przyjaciela i zamrugałam rzęsami. Tak bardzo cieszyło mnie to, że jest teraz przy mnie.Po chwili zobaczyłam zrozpaczonego chłopaka i rozejrzałam się dookoła, nigdzie jej nie było. Spojrzałam za siebie na piękne i spokojne fale i poczułam po plecach dreszcze, nie miałam pojęcia jak mogło do tego dojść.  
- Ta dziewczyna nie miała tyle szczęścia co ty, zginęła - powiedział Artur  
Spojrzałam na niego zdezorientowana i nie wiedziałam co mam powiedzieć. W mojej głowie rodziło się kilka myśli na raz i pełno wątpliwości. Jak to zginęła? dlaczego? nie rozumiałam tego. Zamknęłam oczy i przypomniałam sobie jej twarz, chociaż nie znałam jej prawie wcale, jej śmierć mną wstrząsnęła.  
- Zabierz mnie stąd. Chce wracać do domu - powiedziałam wtulona w przyjaciela ramiona  
Łukasz kiwnął głową i niosąc mnie na rękach, poszedł w stronę pensjonatu.  

Rozejrzałam się po pokoju, zastanawiając się, czy aby na pewno wszystko spakowałam. Nie miałam pojęcia, ale miałam cichą nadzieje, że tak. Perspektywa zostania tu chociaż by chwile dłużej wydawała mi się nie możliwa. Nie dlatego, że nam się spieszyło a dlatego, że zwyczajnie nie chciałam.Marzyłam już o powrocie do domu i chciałam jak najszybciej stąd wyjechać. Chciałam zapomnieć o tym co się stało i miałam cichą nadzieje, że z dala od tego miejsca opuści mnie poczucie winy. Nie uratowałam jej. Nie miałam pojęcia gdzie znajduje się Damian i szczerze nie interesowało mnie to. Teraz nie miałam siły by myśleć o tym co będzie z nami i co powiedzą na niego moje koleżanki. Nie miałam siły na nic. Chciałam zwyczajnie w  
świecie się stąd wyrwać i zapomnieć o wszystkim co mnie tu spotkało, o śmierci tej dziewczyny, o słowach przyjaciela, o tej trąbię, która o mało mnie nie zabiła. Wzięłam w ręce walizkę i zeszłam na dół. W salonie siedziała właścicielka pensjonatu a mi zrobiło się smutno, nie wiedziałam dlaczego, ale będę za nią tęsknić.  
- Wyjeżdżacie już? - zapytała patrząc na mnie szarymi oczami  
- Po tym co się tam wydarzyło, nie chcę tu zostać - powiedziałam szczerze  
- Ona nie zginęła przez ciebie. Takie rzeczy się tu zdarzają. To nie była twoja wina - powiedziała  
Nim się zorientowałam moje oczy były już mokre, a ja poczułam na ramieniu czyjąś dłoń.  
- Gotowa? - zapytał Artur  
Spojrzałam w jego oczy i uśmiechnęłam się. Pożegnaliśmy się i po chwili dołączyli do mnie pozostali. Weszliśmy do auta Artura i zapieliśmy pasy, chłopak postanowił odwieźć nas do miasta a tam mieliśmy autobusem pojechać prosto do domu. Marzyłam tylko o tym, by położyć się we własnym łóżku i głęboko zasnąć. Nie chciałam myśleć o tym co się tam wydarzyło. Pół godziny później zatrzymaliśmy się przed dworcem i zabraliśmy swoje bagaże. Mój bagaż wziął Damian a ja pożegnałam się z chłopakiem. Pocałowałam Artura w policzek wiedząc, że się więcej nie zobaczymy i bez słowa łapiąc Damiana za rękę poszliśmy na autobus.  

Autobus zatrzymał się na dworcu i wyszliśmy z niego. Zabraliśmy nasze bagaże i skierowaliśmy się w stronę taksówek. Spojrzałam na Magdę i pocałowałam ją w policzek. Postanowiliśmy jechać na dwie taksówki. Łukasz miał odstawić bezpiecznie Magdę do domu a Damian mnie. Nie bardzo mi się to podobało, ale chyba nie miałam innego wyjścia. Wolałabym jechać sama, ale z drugiej strony cieszyłam się, że on jest obok.  
- Zadzwonię - obiecał Łukasz wchodząc do taksówki  
Nie odpowiedziałam. My wsiedliśmy do swojej i pojechaliśmy w stronę mojego mieszkania. Czułam się tak bardzo zmęczona tym dniem, że o mało nie zasnęłam w aucie. Oparłam głowę o ramiona Damiana i spojrzałam chłopakowi w oczy.  
- Dziękuje Ci - wyszeptałam  
Chłopak zapłacił za taksówkę i weszliśmy do mojego mieszkania. Już w drzwiach słychać było ich kłótnie.  
- To tak wygląda twoja praca po nocach? tak zostajesz dłużej w pracy? - krzyczała zapłakana mama  
- Daj spokój. Kobieto nie rób scen, proszę cię - powiedział poirytowany ojciec  
- Scen?? ty łajdaku! To ja robiłam wszystko byś był szczęśliwy! Broniłam cię przed Sarą a ty mi takie świństwo robisz? - krzyczała matka  
- A co gdyby to była jakaś blondynka było by ci łatwiej, spróbuj mnie zrozumieć zakochałem się! - powiedział ojciec łagodniejszym głosem  
- Tak było by mi łatwiej, przecież na Boga to jest Facet!! Chcesz odejść do innego mężczyzny? to chore! - krzyczała  
- Co takiego? - zapytałam wbiegając do salonu  
Ojciec spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem a ja zamarłam. Jak to do cholery możliwe? mój ojciec gejem? Jednego byłam pewna, w tym momencie, cała moja wizja idealnej rodziny właśnie się rozsypała.CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4626 słów i 24411 znaków, zaktualizowała 15 cze 2015.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik hjihx

    Kiedy kolejna czesc ? :)

    27 wrz 2014

  • Użytkownik hjihx

    Kiedy kolejna czesc ? :)

    27 wrz 2014

  • Użytkownik lula

    cudowna czesc:)

    26 wrz 2014

  • Użytkownik Anonymous

    Głos za :)

    26 wrz 2014

  • Użytkownik Natalia

    No super :-)

    26 wrz 2014