Zakład.Cz 1

Zakład.Cz 1Oto Sara:)
- To koniec!! - wykrzyczałam mu prosto w twarz  
Pobiegłam ile sił w nogach by znaleźć się jak najdalej od niego, od zapachu jego bluzy, tych oczu które mnie uwiodły, od tych słów które chciałabym by często kłamały.Nie wiedziałam, czy zrobiłam dobrze, ale wreszcie odetchnęłam z ulgą.Sama nie wiem czemu to zrobiłam, ja po prostu musiałam, musiałam zerwać z nim i chociaż wewnątrz czułam coś dziwnego, niespokojnego coś co inni nazywają bólem, nie zwracałam na to uwagi.Wyciągnęłam paczkę papierosów i zapaliłam jednego, drżącą ręką.Teraz dopiero czułam ból.Ból który rozrywał moją dusze, ból który był silniejszy niż sądziłam. Postąpiłaś właściwie! Musiałaś, nie ty chciałaś to zrobić podpowiadał mój wewnętrzny głos.Co właściwego jest w zerwaniu z idealnym chłopakiem bez przyczyny? gdyby jeszcze zdradził, okłamał ale nie! On nie zrobił nic co mogło by mnie zranić, a ja z nim zerwałam, tak po prostu ot tak.Widziałam łzy w jego oczach, gdy wymawiałam te słowa, widziałam ile dla niego znaczę i jak bardzo mnie pokochał i mimo to ja po prostu z nim zerwałam! Dziewczyno! To był tylko zakład! głupi zakład a ty jeszcze nigdy nie przegrałaś! Zawsze byłaś najlepsza, zawsze przed innymi i chciałaś zaprzepaścić to z powodu jego niebieskich oczu? dość! dość! Moje myśli wariowały, a ja nie wiedziałam co mam już robić, chciałam wrócić się, porozmawiać z nim, przeprosić i zapewnić o swojej miłości, ale to oznaczyło by tylko moją słabość.Miał być kolejnym zakładem, kolejną zabawka, a ja się w nim tak zwyczajnie ot tak zakochałam.Dość! Przecież miłość to tylko zwyczajna słabość, parę hormonów buzujących, czegoś takiego nie ma i nie będzie a przynajmniej ja do tego nie dopuszczę.Tylko czemu po zerwaniu z nim nie czuje się lepiej? czemu wciąż na nowo przypominam sobie nasze wspólne, szczęśliwe chwile?  
- Sara! - usłyszałam jego wołanie.Po chwili stał tuż obok mnie a jego oczy, wciąż były zapłakane i zagubione. - Saro zrobiłem coś nie tak? proszę cię co się między nami zmieniło? - zapytał próbując złapać mnie za rękę  - Wszystko - odpowiedziałam chłodnym głosem  
Wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku i schowałam w kieszeń bluzy.Chociaż udawałam obojętną, moje serce krajało się z bólu.  - Przecież jeszcze wczoraj planowaliśmy swoją przyszłość, jeszcze wczoraj chciałaś ze mną wyjechać.Co mogło zmienić się od kilkunastu godzin.Dowiedziałaś się czegoś? ktoś nagadał ci bzdur? - zapytał coraz bardziej zagubiony  
- Nie.Daj mi spokój.Nie kocham cię, czy tak trudno co to zrozumieć? - zapytałam próbując go minąć.Poczułam na ramieniu jego ciepłą, delikatną dłoń i zamknęłam oczy.Tak bardzo pragnęłam jego dotyku, pocałunku, pieszczot o poranku. Dość!  - Udowodnij! Pocałuj mnie, a ja pokażę ci, że kłamiesz - powiedział pewnym głosem.Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zaprotestować, wyśmiać go, on wziął mnie w swoje ramiona i bez żadnego słowa tak po prostu pocałował.Jego pocałunek był inny niż dotychczas, skrywający w sobie nadzieje i pragnienie, był pełen żaru, namiętności i strachu.Był taki dziki, taki intensywny i dla nas już zabroniony.Zamknęłam oczy i chociaż wiedziałam, że nie powinnam poddałam się jego pieszczotą i kuszącym ustom. Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie a on uśmiechnął się do mnie zwycięsko. Wziął mnie w swoje ramiona i spojrzał głęboko w oczy.  
- Dlaczego chciałaś ze mną zerwać, tylko nie kłam, że mnie nie kochasz bo udowodniłem Ci, że to nie prawda - powiedział poważnym głosem.Spuściłam wzrok i nie odpowiedziałam nic.Co miałam mu niby powiedzieć? byłeś tylko zakładem który już dawno powinnam zakończyć, ale nie spodziewanie się zakochałam? nie, nie mogłam tego zrobić. Postanowiłam zadać mu ostateczny cios i raz na zawsze zakończyć to, co już dawno powinno umrzeć śmiercią naturalną. - Damianie ja cię zdradziłam - powiedziałam te słowa bez żadnych uczuć.Chciałam by mój głos brzmiał przekonująco i pewnie.  - Co zrobiłaś? - jego niebieskie oczy utkwiły na mojej twarzy. Puścił mnie z objęć a na jego twarzy malowało się wielkie rozczarowanie i zaskoczenie. - No wtedy na imprezie ja Cię zdradziłam z Łukaszem w łazience - dalej brnęłam w swoje kłamstwa.Jego twarz z każdym moim kolejnym kłamstwem stawała się coraz bledsza, a ja z premedytacją zadawałam mu kolejne ciosy, mając nadzieje, że w ten sposób znienawidzi mnie, a ja dotrzymam postanowienia.Nie chciałam by w żaden sposób o mnie walczył, bo wiedziałam, że wcześniej, czy później poddałabym się i do niego wróciła, lub o zgrozo walczyła o niego.Owszem był najlepszym ciachem w naszej szkole, ale to nie oznaczało, że z jego powodu i z powodu czegoś takiego jak miłość mam złamać swoje zasady i przestać być tym, kim jestem.A kim jestem? dziewczyną która ciągle gra, wiecznie kryje się pod maską twardej i nie do złamania dziuni a w rzeczywistości płacze po kontach w samotności? dziewczyną, która ma dosłownie wszystko a brakuje jej, najważniejszej rzeczy wsparcia rodziców? Kim jestem? Czemu ciągle udaje kogoś kim nie jestem? czego oczekuje od życia i dlaczego ranię kogoś, kogo tak naprawdę kocham, chociaż kochać nie chcę? Inna dziewczyna dała by się posiekać za kogoś takiego jak on.Wierny, przystojny z pasją.Obiekt westchnień każdej dziewczyny, a ja stoję przed nim i kłamię go tylko po to, by o mnie zapomniał? No tak, przecież to cała ja.  
Jego wzrok utkwił w moich oczach, a ja nie mogłam znieść jego bólu.Pobiegłam a on nie próbował już mnie zatrzymać.Biegłam przez zapędzony tłum, nie wiedząc dokąd iść i co z sobą zrobić.Jedyną ważną dla mnie istotą na tym świecie był mój przyjaciel Łukasz.Tak, to do niego postanowiłam iść.Biegłam, wciąż nie zatrzymując się nawet na chwile, czułam jak ból, rozrywa moje serce i nic nie mogłam na to poradzić, chociaż nie chciałam czuć tego bólu, on był silniejszy niż ja.Wbiegłam do bloku w którym mieszkał Luk i kilka chwil później waliłam w jego drzwi.  - Chwileczkę! - krzyknął .Słysząc jego głos uśmiechnęłam się kącikiem ust.Drzwi otworzyły się, a ja wybuchając płaczem wpadłam w ramiona przyjaciela.
- Saro dlaczego płaczesz? - zapytał mocno mnie obejmując.Chciałam powiedzieć mu co się stało, chciałam wyrzucić z siebie cały ten ból i wszystkie związane z tym emocje, ale nie mogłam.Słowa nie chciały przejść mi przez gardło a w nim czułam wielką kulę, która z każdą kolejną wylaną łzą powiększała się coraz bardziej.Gdy już wydawało mi się, że wreszcie będę wstanie cokolwiek powiedzieć, na nowo wybuchałam płaczem.Tak, tylko przy Łukaszu nie udawałam, tylko on znał moje słabości i wrażliwą, prawdziwą duszę.Mocniej przytuliłam się do jego szyi i ponownie zawyłam z rozpaczy.Ból, ten sam który jeszcze niecałą godzinę temu wydawał mi się tak nieszkodliwy, tak realny, tak przewidywalny teraz był nie do zniesienia. - Luk - szepnęłam na nowo żałośnie płacząc.Tak, ja ta która od zawsze uważała się za niezniszczalną, najlepszą w szkole dziunie teraz płakała w ramionach przyjaciela i miałam w nosie to, czy zobaczą to inni.Nie chciałam już grać, udawać kogoś kim nigdy nie byłam.Nie chciałam pozować na niedostępną, nie do zdobycia dziewczynę tylko po to, by mnie szanowano.Miałam chęć wykrzyczeć całemu światu jak mi jest teraz źle i jak bardzo potrzebuje przy sobie mieć kogoś, na kogo mogłabym liczyć.Wciąż tkwiłam w ramionach Łukasza uświadamiając sobie, jakie moje życie jest do dupy.Miałam przyjaciół, którzy tak naprawdę nie znali prawdziwej mnie.Zawsze się przed nimi popisywałam, raniąc przy tym uczucia innych.Tak, to dopiero Damian uświadomił mi jaka jestem naprawdę, to on pokazał mi prawdziwą mnie i on nauczył cieszyć się z drobiazgów takich jak na przykład zjedzenie lodów. - Zerwałaś z nim tak? - zapytał patrząc mi w oczy . Nie byłam w stanie mu czegokolwiek powiedzieć.Gdy już chciałam wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk jedyne co byłam w stanie zrobić, to na nowo żałośnie płakać. Zawsze broniłam się przed miłością twierdząc, że dla mnie miłość, to tylko hormony, nad którymi nie można zapanować, gdy przyjaciele zakochiwali się w swoich partnerach ja wyśmiewałam ich mówiąc, że wcześniej, czy później ktoś zdradzi.Nie wiem dlaczego aż tak zamknęłam się na uczucia.Czy wpływ na to miało doświadczenie czy z przeszłości? czy śmierć mojego brata, który zabił się z powodu nieszczęśliwej miłości? Nie wiedziałam tego i chyba tak naprawdę nadal nie wiem.Łukasz, który studiuje psychologię ma na to swoją teorię, ale nigdy nie brałam jej pod uwagę.Ja zwyczajnie w świecie się bałam.Bałam się tego, że będę cierpieć tak jak Oskar i bałam się otworzenia i zaufania komukolwiek.Damian? Damian długo zdobywał moje zaufanie, chyba tak naprawdę dopiero po roku starania się pozwoliłam, by w małym stopniu zbliżył się do mnie i poznał jaka jestem.Był nowym w szkole i od razu zwrócił na mnie uwagę, ja natomiast spławiałam go setki razy, tak jak większość facetów.Łukasza dopuściłam do siebie od razu, ale nigdy między nami nie zaiskrzyło.Owszem lubiłam go, ale nie na tyle, by dzielić z nim swoje życie, zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi.- Tyle razy prosiłem byś tego nie robiła - powiedział z troską w głosie  - Ale ja zrobiłam, nie wiedząc, że to aż tak zaboli - przyznałam uspokajając się na tyle, by się do niego odezwać - Co mu takiego powiedziałaś? - zapytał siadając obok mnie.Siedziałam na przeciwko przyjaciela i czułam zbliżającą się fale rozpaczy.Znów zawyłam tym razem znacznie głośniej i bardziej niż poprzednio
- Powiedziałam mu, ze go zdradziłam na imprezie wraz z Tobą - szepnęłam po krótkiej chwili  
- Co zrobiłaś? - zapytał wybuchając śmiechem  - No to - powiedziałam obrażona  
Chłopak przytulił mnie, a ja zamykając oczy wtuliłam się w jego ramiona.
*
Siedziałam w swoim pokoju i przyglądałam się, wszystkim pamiątką po Damianie. Wspólne zdjęcia, prezenty od niego, wszystko to, co mi go przypominało wylądowało w wielkim pudle i wyniosłam na strych.Nie chciałam mieć tego w zasięgu wzroku i za każdym razem przypominać sobie o naszym rozstaniu.Miłość to tylko hormony wmawiałam sobie.Kiedyś czytałam jakąś książkę, tytułu już nie pamiętam i to ona pozwoliła mi inaczej spojrzeć na miłość.To ona przekonała mnie, że nie ma czegoś takiego jak gorące uczucie i, że nie powinno się poświęcać uczuciu, które nie miało by szans.Tylko, czy nasze takie było? czy to uczucie faktycznie nie miało by szans? kochał mnie, ja kochałam jego, był zaradny, odpowiedzialny i piekielnie przystojny, jest przystojny.Dziewczyny ze szkoły z chęcią podziękują mi za to, że odstąpiłam go im. Kurcze dlaczego to uczucie nie mogło się wypalić? dlaczego nie umarło śmiercią naturalną? tylko z każdym dniem rozpalało się coraz bardziej? z moich rozmyśleń wyrwał mnie sygnał telefonu.- Cześć maleńka spakuj się! Za kwadrans po Ciebie będę - powiedział Luk .Ne wiedziałam co ma na myśli, ale biorąc pod uwagę jego szalone pomysły zaczęłam się na poważnie bać.Spakuj, ale niby co? przecież nie wiedziałam dokąd porywa mnie tym razem i co i na ile mam ze sobą wziąć.Postanowiłam wziąć swoją kartę od bankomatu i najpotrzebniejsze rzeczy, pomalowałam się, ubrałam spódniczkę i założyłam wygodniejsze szpilki.Dokładnie kwadrans później Łukasz zatrąbił swoim oplem, a ja wyszłam z mieszkania. - No, no ale nie o taki strój mi chodziło - zaśmiał się .Przewróciłam oczami, nie do końca wiedząc co ma na myśli.Wsiadłam do samochodu a on spojrzał na mnie tą swoją śmieszną miną - Chcesz tak iść do lasu na ognisko? nie boisz się komarów? - zapytał marszcząc brwi.Przewróciłam oczami i pobiegłam do mieszkania, przebrałam się w wygodny dres, wzięłam w pośpiechu ciepło bluzę i wygodniejsze buty i wsiadłam do jego auta.- No teraz wyglądasz jak należy - zaśmiał się.Przywaliłam mu torebką a on zrobił obrażoną minę.Wcisnął pedał i z piskiem opon ruszyliśmy przed siebie.Po godzinie dojechaliśmy, byliśmy nad wielkim jeziorem a z daleka czuć było grilowanie. Wyszłam z samochodu i przywitałam się ze wszystkimi. Większość osób znałam już z wcześniejszych wypadów z Łukaszem.Zawsze zabierał mnie do swoich przyjaciół, a ja o dziwno czułam się tam na właściwym miejscu. Czasami czułam się tam lepiej, niż z własną ekipą, tu nie musiałam udawać, nie musiałam grać, mogłam być sobą i nikomu to nie przeszkadzało. - Sara! Jak dobrze Cię widzieć - usłyszałam powitalne głosy
Przywitałam się ze wszystkimi całusem w policzek a na końcu zobaczyłam ich.Obok drzewa stała Magda dziewczyna Łukasza a obok niej jej kuzyn Damian! Spojrzałam na Łukasza i wiedziałam, że zrobili to celowo, niby przypadkiem, niby nie wiedzieli, ale doskonale znałam Łukasza i wiedziałam, że chce nas pogodzić. - Cześć - szepnęłam próbując zachować dystans  - Wyglądasz na zaskoczoną - powiedział - Nie spodziewałam się Cię tu - przyznałam cicho.Łukasz z Magdą przyglądali się naszej rozmowie a my łapiąc się za ręce postanowiliśmy opuścić całe to towarzystwo i się przejść.Przecież mieliśmy sobie tyle do powiedzenia.

Szliśmy spacerkiem a wszystkie inne sprawy, przestały mieć dla mnie znaczenie.Chociaż czułam złość na Łukasza, dobrze wiedziałam, że zrobił to dla mojego dobra.Kochałam go i nie było sensu zaprzeczać, kochałam miłością prawdziwą i przeklinałam niebiosa za to, że na to pozwolili.Przecież ta znajomość powinna już dawno przestać istnieć a miłość do niego się wypalić.Nie rozumiałam dlaczego to wszystko jest aż takie dziwne i dlaczego nadal coś do niego czuje.Przecież z pozostałymi nie było problemów, zawsze po tygodniu, dwóch zostawiałam ich i odchodziłam nawet nie oglądając się za siebie, nie obchodziło mnie, czy cierpią, czy też nie.Teraz też tak powinno być, ale nie jest.Chociaż doskonale zdaje sobie sprawę, że już dawno powinniśmy się rozstać, ja nie potrafię odejść bez słowa wyjaśnienia, nie chcę.Nie umiem go zranić i chociaż wymyśliłam zdradę, Łukasz sprowadził mnie na ziemię. - Wiem o zakładzie - powiedział cicho.Spojrzałam na niego oszołomiona i nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.Spojrzałam na Damiana i wiedziałam, że zasługuje on na wyjaśnienia, ale nie wiedziałam jakie.Po raz pierwszy przed kimś zapragnęłam się wytłumaczyć, ale nie potrafiłam.Chociaż chłopak wciąż przyglądał się moim zagubionym oczom, nie powiedział nawet słowa.Staliśmy w milczeniu na środku polanki a gdzieś nie daleko słyszeliśmy echo roześmianych osób.Teraz po raz pierwszy w życiu zabrakło mi słów.Chociaż zazwyczaj byłam wyszczekaną osobą, teraz nie mogłam znaleźć jakiegokolwiek słowa, by móc go przeprosić.Boże! co ja najlepszego zrobiłam? Znów usłyszeliśmy śmiech znanych nam osób i tak bardzo zapragnęłam schować się w Łukasza bezpiecznych ramionach.  - Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał nagle .W jego głosie nie było złości, chociaż oczy skrywały smutek, jego głos nadal był opanowany i spokojny.Taki jak zawsze, gdy ze mną rozmawiał. - Saro - powiedział drżącym głosem .Spojrzałam na niego i zakryłam twarz dłońmi, płakałam.Po raz pierwszy przy nim płakałam. - To nie powinno mieć miejsca, powinno umrzeć śmiercią naturalną - powiedziałam nagle .Damian spojrzał na mnie zdezorientowany, a jego śliczne oczy poszerzyły się ze zdziwienia. Podszedł do mnie i wyciągnął dłoń, ale nie złapałam go za rękę.Ukucnęłam przy małym, zagubionym drzewie, które samotnie stało na polance, dodając jej uroku i zastanawiałam się, czy to drzewo czuje się tak samo samotne jak ja? czy miało przyjaciół? czy samo tak wyrosło? Z rozmyśleń wyrwał mnie cichy głos Damiana. - Chłopaki mieli rację.Nie powinienem się z Tobą związać - powiedział wybuchając gniewem .Dopiero teraz, widząc jego gniew zrozumiałam jak bardzo musiałam go zranić. - Dlaczego tak ze mną zagrałaś? dlaczego zabawiłaś się moimi uczuciami? byłem głupcem! cholernym głupcem, bo wierzyłem, że możesz się zmienić.Wydawało mi się, że tylko ja znam twoje prawdziwe oblicze, że pod tą skorupą kryje się cudowna dusza, byłem głupcem, wielkim głupcem! - krzyknął - Nie pomyślałeś, że tacy ludzie jak ja się nie zmieniają? nie pomyślałeś o tym, że może ja właśnie taka jestem? -powiedziałam hamując złość - Nie jesteś! Przynajmniej nie byłaś przy mnie.Każdego dnia widziałem dobroć w twoich oczach, widziałem jak się przy mnie zmieniasz Saro.Widziałem jak twoje oczy się śmieją, gdy widzą ptaki, widziałem jak żal Ci było chorych dzieci, widziałem - nie dokończył  - Co widziałeś? nic nie widziałeś! Udawałam! Ja tylko udawałam! - wykrzyknęłam wybuchając płaczem - Nie Saro ty teraz udajesz! Czego się boisz? czego się tak naprawdę boisz? chciałem zapewnić Ci szczęśliwe życie, chciałem dać ci to, co jest najlepszego we mnie, bo wierzyłem, że wreszcie przestaniesz się bać.O co ci tak naprawdę chodzi? boisz się, że skończysz jak twój brat? dziewczyno to była jego decyzja! To on się zabił, ale ty nadal żyjesz! chociaż może i nie? uciekasz od miłości i takim zachowaniem umierasz od środka.Udajesz wciąż przed wszystkimi, udajesz kogoś kim nie jesteś.Nie obchodzą Cię pieniądze, ani modne ciuchy, najchętniej oddałabyś je potrzebującym, ale przy swoich koleżankach udajesz twardą, niedostępną! Czy myślisz, że twój brat by tego chciał? myślisz, że nie widzi co robisz z własnym życie? umarł bo zaryzykował, umarł w imię miłości a ty przed nią uciekasz! Kocham cię, czy tego nie widzisz? czy nie widzisz jak się staram? co mam jeszcze zrobić, byś mi zaufała? skoczyć z mostu jak twój brat?? zabić się byś uwierzyła, że naprawdę Cię kocham? jak tak nie ma sprawy.Zrobię to dla Ciebie! - krzyknął  
Spojrzałam na niego oszołomiona i poczułam na plecach dłoń Łukasza.Odwróciłam się do przyjaciela i spojrzałam mu prosto w oczy.Nawet nie wiedziałam kiedy do nas dołączył.  
- Też tak uważasz? też myślisz tak jak on? - zapytałam .Łukasz spojrzał na mnie i nerwowo kopał kamień.  - Przykro mi Saro, ale on ma rację.W pewnym sensie umarłaś wraz z bratem - powiedział.Podszedł do mnie i objął mnie, a ja w jego ramionach rozpłakałam się.  
- Brakuje mi go - powiedziałam cicho  - Maleńka mam propozycję - zaśmiał się Łukasz, odrywając się od moich ramion.Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem a on uśmiechnął się - Co ty na wspólny weekend nad morzem? ja, Ty, Magda i Damian - powiedział  
- A zgodzi się? - szepnęłam niepewnie  - Nasza w tym głowa by się zgodził - powiedział odbierając dzwoniący telefon.Trzy minuty później rozłączył się i spojrzał na mnie uśmiechnięty - Dzwoniła Magda, zawiozła Damiana do domu i z nim została ja też Cię odwiozę - powiedział prowadząc mnie do samochodu.Kilkanaście minut później siedziałam w jego samochodzie i rozmyślałam.Chociaż wiedziałam, że powinnam iść do domu, nie chciało mi się.Wiedziałam, że i tak nikogo nie ma, bo rodzice jak zawsze są zajęci.Nie wiedziałam już co mam zrobić.Pożegnałam się z Łukaszem i wyszłam z auta. - Poradzisz sobie? może zostanę z Tobą? - zawołał zatroskanym głosem  - Nie dzięki.Dam sobie radę - zapewniłam  
Samochód ruszył, a ja usiadłam na ławce przed domem.Wciąż rozmyślałam o słowach Damiana i obawiałam się, że ma rację.Nie wiedziałam tylko, jak mam z nim porozmawiać.  
- Hej! - usłyszałam za mną damski głos .Odwróciłam się i zobaczyłam Jolkę  - Daj mi spokój! - zawołałam  - Proszę porozmawiaj ze mną! - krzyknęła  - Nie! - szepnęłam.Dziewczyna podeszła do mnie, a ja zamknęłam oczy.Ostatnią osobą z jaką, chciałam rozmawiać to ona.CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3860 słów i 20498 znaków, zaktualizowała 25 sie 2015.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik ami

    Jest wielki sens zajesuperowe! :jupi:

    28 sie 2014

  • Użytkownik biedronka :)

    superrrr jak najszybciej pisz kolejne   :jem:

    28 sie 2014

  • Użytkownik Mysterious

    Jasne, ze jest:))

    28 sie 2014

  • Użytkownik wiki

    Super pisz dalej ;)

    28 sie 2014

  • Użytkownik Kinia

    Ja pierdziele, zaczynasz 30 opowiadań i zamiast chociaż dokończyć, to piszesz kolejne i kolejne :/ to się już robi żałosne a Twój sposób 'pisać dalej ?'jest cyniczny. A opowiadanie już podobne czytalam,ale było lepsze .

    28 sie 2014

  • Użytkownik czytelniczka

    Pisz dalej ! Mi sie osobiście opowiadanie podoba, ciekawe, fajnie sie czyta :) Czekam na cd

    28 sie 2014

  • Użytkownik ola

    Eh . Skoro zaczęłas to pisz dalej a nie zachowuj się jak dziecko nie wiedzące co zrobić . Opowiadanie jest ok aczkolwiek  mogłobybyć dluzsze . Życzę powodzenia . :-)

    28 sie 2014