Zacznijmy od nowa XV

Zacznijmy od nowa XVWłaśnie dzisiaj. To dzisiaj jest dla mnie najgorszy dzień. Tak dzisiaj mój chłopak opuszcza mnie na miesiąc. To będzie najdłuższy miesiąc w moim życiu. Nie przeżyłam tak kiedy musiałam opuścić mojego byłego chłopaka. Najwyraźniej jego miłość nie była prawdziwa. Ale nie wracajmy już forum tego. Dzisiaj Rafał wylatuje do Nowego Yorku. Muszę pogodzić się z losem. Nie zdążyłam zrobić wieczoru pożegnalnego, ale to nic. Może to i lepiej. Nie miałam okazji, żeby się bardziej rozkleić. Max musi zobaczyć, że jestem silna i jakoś uda mi się wytrzymać ten miesiąc. Nie mogę go za to obwiniać.  
   Dociera do mnie fakt, że on też będzie w takiej samej sytuacji, a nawet i gorszej. Ja będę miała wsparcie rodziny, przyjaciółek, a on? On będzie tam sam. Nie będzie tam miał najbliższych jemu osób. Także będzie musiał wytrzymać ten miesiąc bez nas jak my bez niego. Każdego dnia będę do niego dzwoniła. Będę z nim rozmawiała i czuła jego obecność choćby przez wspomnienia.  
   Cieszy mnie jedynie fakt, że nie mam dzisiaj zajęć, a do pracy mam na później, więc będę mogła na spokojnie pożegnać się z moim chłopakiem. Będę mogła towarzyszyć mu w drodze na lotnisko.  
   Wykonałam poranne czynności i miałam zamiar zjeść śniadanie, ale zrobiło mi się jakoś niedobrze, więc nic nie zjadłam. Wypiłam tylko herbatę i udałam się do Max'a.  
-Maja już jesteś? Tak wcześnie?-zaskoczyłam mojego chłopaka.  
-Nie mam dzisiaj zajęć, więc chcę ten wolny czas spędzić z tobą-przytuliłam się do niego, a on mnie namiętnie pocałował.  
-Pozwól, że najpierw zrobię nam śniadanie, a potem coś wymyślimy-oboje udaliśmy się do kuchni. Nie wiem co mi się dzieje, ale teraz to jestem bardzo głodna, a u siebie wręcz przeciwnie. Wspólnymi siłami zrobiliśmy naleśniki z serem. Po wspólnym posiłku udaliśmy się do salonu. Chciałam jeszcze obejrzeć z nim jakikolwiek film zanim zostawi mnie na miesiąc. Postawiliśmy na P.S Kocham Cię. Film wycisnął z nas łzy. Obiecaliśmy sobie, że będziemy się bardzo kochać i będziemy robić wszystko co się tylko da, żebyśmy byli ze sobą jak najdłużej. Zaraz potem musieliśmy się już zbierać, żeby Max mógł zdążyć na samolot. Po sprawdzeniu czy wszytko wziął zadzwoniliśmy po taksówkę i mogliśmy jechać. Teraz czeka nas najgorszy moment, czyli pożegnanie się.
-Majka będę strasznie za tobą tęsknił.  
-Byłam taka szczęśliwa kiedy ze mną byłeś. Dzisiaj czuję smutek i łzy.  
-Kiedy wrócę przywróce ci szczęście i nie pozwolę więcej na twoje łzy. Jesteś dla mnie bardzo ważna.  
-Przez całe moje życie pragnęłam wierzyć w jedyną miłość. W miłość która trwa do końca. Chcę wciąż wierzyć, że ona istnieje.  
-Będę dowodem na to, że ta jedynyna miłość istnieje-kiedy to powiedział powiadomiono, że jego samolot odlatuje za 5 min. Pocałował mnie namiętnie i udał się do miejsca odpraw. Nie mogłam powstrzymać łez. Kiedy samolot do Nowego Yorku wystartował udałam się na postój taksówek i wróciłam do domu.  
   Do pracy mam na osiemnastą, więc mam jeszcze dwie godziny. Zadzwoniłam do mamy i ustaliłyśmy organizacje świąt, do których zostały już tylko dwa tygodnie. Ten czas szybko zleci. Następnie postanowiłam coś zjeść przed pójściem do pracy. Postawiłam na zrobienie spaghetti. Kiedy posiłek był gotowy w domu pojawiła się moja siostra. Obie zjadłyśmy przygotowany przeze mnie posiłek. Amanda te święta spędzi ze mną i moją rodziną.  Po naszej rozmowie musiałam zbierać się do pracy. Tym razem musiałam udać się na autobus, gdyż Max'a nie ma. To on zawoził mnie do pracy i przyjeżdżał po mnie kiedy miałam już kończyć.  
   W knajpie nie było dzisiaj jakoś bardzo tłoczno. Dało się wszystko ogarnąć. Pod koniec mojej pracy szef zawołał mnie do siebie.  
-Czy coś się stało szefie?-spytałam niepewnie wchodząc do jego gabinetu.
-Majka czy mogłabyś pracować w ten weekend? Trzeba zastąpić jedną z dziewczyn-Max'a nie ma, a do rodziców nie wybieram się w ten weekend, prób też żadnych nie mam, więc co mi tam.  
-Nie mam żadnych planów, więc mogę przyjść do pracy.  
-To nie będzie dla ciebie żaden kłopot?
-Niech się szef nie przejmuje. Przynajmniej nie będę się nudziła sama w domu.  
-Będziesz miała to wynagrodzone.
   Po wszystkich ustaleniach mogłam wracać do swoich obowiązków. Z racji tego, że jutro przechodzę do pracy dzisiaj kończę wcześniej. Zgodziłam się przyjść w weekend, żeby nie odczuwać tak nieobecności mojego chłopaka. Myślę, że jeśli zajmę się sobą to ten miesiąc strasznie szybko minie.  
   Zanim opuściłam lokal miałam jeszcze jednego klienta.  
-Dobry wieczór. Co panu podać?-spytałam grzecznie.  
-Czy wszystkie kobiety są takie same?
-Chce się pan czegoś napić?-ponownie spytałam.  
-Koniak poproszę-podałam zamówienie i zaczęłam sprzątać przed zamknięciem lokalu. Mężczyzna po wypiciu koniaku siedział strasznie przygnębiony.  
-Czy życzy pan sobie czegoś jeszcze?
-Porządnej i co najważniejsze uczciwej kobiety.  
-Nie mogę panu pomóc w tej kwestii.
-Poproszę jeszcze raz to samo-podałam napój i oznajmiłam, że to ostani, gdyż muszę już zamykać.
-W takim razie poproszę całą butelke.
-Nie mogę jej panu sprzedać, gdyż jest już pan pijany.
-To moja sprawa. Masz mi sprzedać i już.  
-Niech się pan uspokoi. Nie warto topić smutku w alkoholu i rozczulać się nad sobą. I nie jesteśmy na ty.  
-Jestem twoim klientem, więc uważaj sobie. Co ty możesz o tym wiedzieć. Nalej mi jeszcze.
-Niech pan uważa na słowa. Nie chcę wzywać ochrony. Byłam w podobnej sytuacji. Tylko, że to on mnie zranił, więc wiem jak to jest. Mam takie same zdanie o was co pan o nas.  
-Nie każdy facet taki jest. Ja nie potrafił bym zranić kobiety, a ona zrobiła to perfidnie na moich oczach.
-Teraz znalazłam mężczyznę, który naprawdę mnie kocha i udowadnia mi to.  
-Twój chłopak musi być bardzo szczęśliwy mając Ciebie.
-Kochamy się bardzo mocno-cały czas jest obecny w moich myślach.
-Miło słyszeć, że miłość jeszcze istnieje.  
-Pan też ją kiedyś spotka trzeba tylko wierzyć.  
-Paweł jestem. Głupio mi jak mówisz do mnie pan.  
-Majka. Miło mi.
-Piękne i dość rzadko spotykane imię.  
-Dziękuję. Twoje jest dość oryginalne-uśmiechnęłam się. Zaraz przyszła moja koleżanka, gdyż kończyła się moja zmiana. Paweł opuścił knajpe razem ze nam. Ja udałam się na przystanek autobusowy, a on mówił, że mieszka niedaleko. Nie musiałam długo czekać. Po pół godzinie byłam już w mieszkaniu. Ami już spała. Wzięłam tylko prysznic i położyłam się spać.  
____________

I o to jest kolejna część. Nie wyszło przed świętami, ale za to zdążyłam w święta dodać(chociaż już się kończą).  
Mam nadzieję, że mieliście rodzinne i wesołe święta.  
Część nie jest dość długa, ale coś tam wyszło.

Czekam na wasze komentarze i opinie

Justys20

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1308 słów i 7071 znaków.

4 komentarze

 
  • edyta

    Ideoloo

    27 gru 2016

  • Justys20

    @edyta dzięki <3

    28 gru 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością  ????????

    27 gru 2016

  • Justys20

    @cukiereczek1  <3

    27 gru 2016

  • czarnyrafal

    Nie coś tam wyszło , tylko solidna porcja wiadomości o bohaterach i ich kłopotach zgradnie opisana. Ale to już standart u Justys i nie ma się czemu dziwić, tylko podziwiać. :kiss:  <3

    26 gru 2016

  • Justys20

    @czarnyrafal naprawdę miło się czyta takie komentarze  <3

    27 gru 2016

  • szalona123

    Nareszcie :) Chociaż krótkie to zawsze coś z tego wynika i jest cudowne   <3 zawsze warto czekać

    26 gru 2016

  • Justys20

    @szalona123 dziękuję  <3

    27 gru 2016