Zacznijmy od nowa Koniec

Zacznijmy od nowa Koniec*** Dzień ślubu ***
   Tak to dzisiaj. Dzisiaj nadszedł ten jedyny wyjątkowy dzień w życiu. Wraz z moim przyszłym mężem włożyliśmy dosłownie całych siebie w organizację tego wszystkiego. Kosztowało nas to dużo pracy i mamy nadzieję, że przyniesie to nam niezapomniany efekt. Ważne jest też to, że gdyby nie pomoc ze strony rodziców to byłoby nam ciężko. Dzięki naszej wspólnej pracy wszystko wygląda wyjątkowo.  
   Dziś wstałam naprawdę wcześnie, gdyż już przed godziną 5 rano byłam na nogach i to po czterech godzinach snu. Przez te emocje dość długo nie mogłam zasnąć. Na dodatek tej nocy nocowałam u rodziców, żeby Max nie ujrzał mojej sukni przed ślubem. Jednak już nie mogłam się doczekać kiedy to nastąpi. Mam nadzieję, że nasze dziewczyny będą dzisiaj spokojne i nie będę tak mocno dawały się we znaki. Chociaż to może być już dla nich trudne, gdyż do rozwiązania zostały już tylko dwa tygodnie. Po wizycie mojej stylistyki pozostało mi czekać na mojego ukochanego. Nie kazał jednak długo na siebie czekać. Zjawił się u mnie punktualnie, a nawet bym powiedziała, że przed umówioną godziną. Mój przyszły mąż ujrzał mnie schodzącą po schodach ubraną w białą suknie. Czułam się w tym momencie fantastycznie. Tego uczucia nie da się tak poprostu opisać. To jest coś niesamowitego. Nigdy tego nie zapomnę. Emocje te będą mi towarzyszyć przez cały dzisiejszy dzień, a także zostaną w mojej podświadomości.  
   Nadszedł czas na błogosławieństwo przez naszych rodziców, rodziców chrzestnych oraz dziadków. Był to także czas dla naszego fotografa. Teraz wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do kościoła na ceremonie zaślubin. Razem z Max'em zostaliśmy przypowadzeni przed ołtarz. Nastał ten szczególny moment, czyli powtarzanie za księdzem słów przysięgi.  
- Ja Max biorę Ciebie Majko za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Ja Majka biorę Ciebie Max'ie za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte, ja  powagą Kościoła  katolickiego potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Na znak zawartego małżeństwa nałóżcie sobie obrączki.  
- Majka przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
- Max przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
   Zaraz potem mogliśmy połączyć nasze usta w pocałunku. Ten pocałunek był zupełnie inny niż te poprzednie. To był pocałunek męża i żony. Wypełniony miłością małżeńską. Zapamiętam go na zawsze. On był dla mnie wyjątkowy. Po zakończeniu ceremonii opuściliśmy kościół trzymając się za ręce i zostaliśmy obsypani płatkami róż jak i drobnymi monetami. Trochę zajęło nam ich pozbieranie, ale z pomocą naszych świadków udało się tego nie przedłużać. Teraz nadszedł czas na życzenia i co mniej ważne prezenty. Wspaniałym odczuciem jest mieć swoich najbliższych przy sobie w tak wyjątkowym dniu. To jedna z nielicznych okazji, żeby spotkać swoją rodzinę, znajomych i przyjaciół w jednym miejscu.
   Nadszedł czas na zabawę. Przed domem weselnym czekali na nas moim rodzice i ktoś jeszcze. Kobieta, którą ujrzałam pierwszy raz. Spojrzałam na mojego męża i dostrzegłam w jego oczach zdziwienie, a także niedowierzenie. Przez dłuższy czas nikt nic nie mówił.
- Max, mój synu. Doskonale wiem, że czas naszej rozłąki był zbyt długi, a nawet za długi, a w zasadzie to nie powinien mieć w ogóle miejsca. Byłam młoda i źle potraktowana przez los. Uwierz zrobiłam to dla ciebie. Dla ciebie musiałam wyjechać, żeby zapewnić ci byt tutaj na miejscu. Z uwagi na twoje dobro zostawiłam cię z moimi rodzicami. Przez tyle lat nie miałam odwagi przyjechać. Nie wiedziałabym co ci powiedzieć. Zdaje sobie z tego sprawę, że cię skrzywdziłam. Dzięki mojej najlepszej przyjaciółce dowiedziałam się o twoim ślubie. Jestem bardzo z ciebie dumna synu. Twoja żona to najwspanialsza dziewczyna na świecie. Muszę wam zdradzić sekret, że znacie się już od dość dawna - przez całą wypowiedź tej kobiety, i jak już wiem jego mamy, trzymałam go za dłoń, a on kurczowo ją ściskał. Max przez dłuższy czas nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa. Nie mówiąc nic puścił moją dłoń...i...podszedł bliżej swojej matki.  
- Mamo nawet nie wiesz jak bardzo mi ciebie brakowało. Ja myślałem, że ty...-nie dokończył tylko objął swoją matkę w ramiona i zaczął szlochać. Mój mąż płakał. Nie ukrywam, że w moich oczach także pojawiły się łzy wysuszenia.  
- Warto było czekać dla tej chwili - odezwała się zapłakana...już mogę powiedzieć teściowa. Zastanawia mnie tylko jedno. Kim jest jej przyjaciółka? Kto ją poinformował o ślubie?  
- Piękny widok prawda? - spytała się mnie moja mama.  
- Od kogo ona się dowiedziała o naszym ślubie?-może mama zna odpowiedź na moje pytanie.
- Jak to od kogo? Od swojej najlepszej przyjaciółki, czyli ode mnie - nie mogłam w to uwierzyć.  
- Czemu nic mi nie powiedziałaś, że znasz matkę mojego męża?
- To miałabyć dla was niespodzianka i widzę, że się udała.  
- Dziękuję mamo - dałam jej buziaka w policzek.  
   Teraz mogliśmy kontynuować wesele. Po pocałowaniu chleba i wyrzuceniu kieliszków za siebie Max wziął mnie na ręce i przeniósł przez próg domu weselnego. Po naszym pierwszym wspólnym tańcu impreza zaczęła się rozkręcać. Zabawa naprawdę była świetna. Nadszedł czas oczepin. Chyba najzabawniejsza część każdego wesela. Mojemu tatowi udało się załatwić naprawdę fajnego wodzireja. Teraz mogliśmy podziękować naszym rodzicom za trud włożony w nasze wychowanie. Widziałam, że to nie jest łatwe dla Maxa.  
- Drodzy Rodzice! Dziękujemy Wam za to, że jesteście przy nas w słoneczne i deszczowe dni, że jesteście blisko... Dziękujemy za Wasze wartościowe rady przez te wszystkie lata. Za to, że wiecie kiedy poprzeć nas, kiedy odwieść od złego,
a kiedy pobudzić do działania we właściwym kierunku... Dziękujemy za czułość, opiekę i zrozumienie, za ciepło, miłość i oparcie. Za ludzką dobroć, mądrość i tolerancję, której nas nauczyliście...
Przy Was zawsze czujemy się szczęśliwi, Wyjątkowi i kochani... Dziękujemy, że to właśnie z Wami i dzięki Wam możemy wspólnie dzielić szczęście w tej wyjątkowej chwili radości. Z całego serca dziękujemy!
- Mamo ty również przyjmij te życzenia. To dzięki tobie znalazłem się na tym świecie. Nie dane mi było nacieszyć się twoją matczyną miłością. Pomimo to miałem szczęśliwe dzieciństwo. Pozwoliłaś, żeby wychowali mnie dziadkowie. Dziękuje ci za to, że nie oddałaś mnie innym, obcym ludziom. To za to jestem ci wdzięczny. Wydawać się to może mało znaczące, ale dla mnie to jest bardzo ważne.  
Wręczyliśmy naszym rodzicom prezenty i nadszedł czas na wspólny taniec z rodzicami.  
- Maja i Max. Mam dla was jeszcze jedną niespodziankę - usłyszałam głos mamy. Zauważyłam, że na jednej ze ścian wyświetlają się moje zdjęcia z dzieciństwa, ale na niektórych dostrzegłam też chłopaka. Czyżby to był mój mąż? Czy to możliwe, że my już się kiedyś spotkaliśmy?  
- Próbujesz sobie przypomnieć kiedy to wszystko się zaczęło. Wiedz, że zaczęło się wcześniej niż tobie się wydaje.
- Wcześniej niż mi się wydawało - objęłam Maxa i poczułam skurcz. Czyżby to już? Czy to ten moment? To w tym dniu wspaniałym mają pojawić się na świecie nasze dziewczynki?  
- Max to chyba już?
- Co już? - spojrzał na mnie zdziwiony.  
- Nasze dzieci chcą być z nami - poczułam kolejny skurcz.  
- W takim razie jedziemy.  
   Nie jestem w stanie powiedzieć jak długo jechaliśmy do szpitala. Wiem jedno. To działo się szybko, a nawet bardzo szybko. Pamiętam chodzące przy mnie pielęgniarki. Cały czas czułam przy sobie obecność mojego męża. Nawet w tym najważniejszym momencie czułam jak trzyma mnie za dłoń. Przez chwilę nie słyszałam nic. Z transu wzbudził mnie dźwięk mojej pierwszej córki i za jakiś czas do moich uszu dotarł dźwięk drugiej córki. W tym momencie było już po wszystkim. Teraz już leżałam na sali i nie mogłam się doczekać kiedy ujrze swoje dzieci. Kiedy nastał ten moment byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie.  

*** Miesiąc później ***

   Od miesiąca jestem kochającą żoną i bardzo szczęśliwą mamy Zuzanny oraz Wiktori. Mieszkam w najpiękniejszej okolicy wraz z wspaniałym mężem. Udało mi się osiągnąć pełnię szczęścia. Nie sądziłam, że los pozwoli mi stworzyć tak wyjątkowy związek.  

   W związku chyba najważniejsza jest pewność w miłości. I to, że kiedy budzisz się rano czujesz przy sobie bicie serca drugiej osoby. Piękne jest to, że nie kończą się tematy do rozmów, a nawet kiedy jest dużo tematów milczymy, gdyż są momenty, że wystarczy tylko obecność drugiej osoby. I te pocałunki, które za każdym razem są jakby takie same, ale smakują inaczej. Ma się wrażenie jakby każdy był tym pierwszym. Najpiękniejsze jest to, że się spotkało osobę, na którą się czekało od urodzenia.  

_____________________________________

Wiem, wiem zawaliłam na całej linii przez tak długą nieobecność. Nie chcę was zanudzać czy się żalić. Przepraszam was wszystkich i każdego z osobna. Cieszę się, że udało mi się doprowadzić to opowiadanie do końca. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś kto to przeczytał, ktoś kto czekał na tą część. Jeśli się ktoś taki znajdzie to chcę mu podziękować za ogrom cierpliwości.

Justys20

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1869 słów i 10134 znaków.

3 komentarze

 
  • B

    To po ile oni mieli lat?

    4 cze 2017

  • cukiereczek1

    Normalnie piękne opowiadanie szkoda że tak szybko skonczyłaś . Czekałam na każdą część tego opowiadania i było warto :) :* :)

    24 maj 2017

  • Justys20

    @cukiereczek1 dziękuję ci bardzo <3 trochę z przyczyn osobistych musiałam wcześniej skończyć, gdyż nie chciałam przedłużać

    24 maj 2017

  • czarnyrafal

    Przepiękne zwieńczenie cudownego opowiadania Dziękuję zań Justys. Mam nadzieję że to nie koniec Twej obecności na LOLu :kiss:  <3  :kiss:  <3  :kiss:  <3  :kiss:

    24 maj 2017

  • Justys20

    @czarnyrafal dziękuję bardzo  <3 Narazie nie chcę niczego obiecywać, ale może jeszcze kiedyś...

    24 maj 2017