Świat według Suzan cz.5

Świat według Suzan cz.5Chłopak zbliżał się do samochodu a ja nadal nie mogłam uwierzyć że to o nim mówił mój brat.  
-Cześć Remo, długo kazałeś na siebie czekać.
Na początku myślałam, że to jakiś sen albo zwidy. Bardzo chciałam, żeby tak było. Uszczypnęłam się lekko. To nie był sen, wszystko działo się na jawie.  
-Sorki tak wyszło.-odpowiedział po chwili. Otworzył drzwi i usiadł obok mnie. -Hej dziewczyny.-powiedział szybko.
-Hej.-odpowiedziałyśmy jednocześnie.  
Gdyby nie grające głośno radio całą drogę spędzilibyśmy w kompletnej ciszy. Muzyka była jedynym tematem krótkich dialogów.
-Ooo... Ta piosenka jest super. Weź głośniej.-powiedziałam do braciszka.  
-Tak rzeczywiście, jest spoko.-odparł podkręcając dźwięk.
-Ej, Dominik! Włącz rap.-powiedział pasażer, zajmujący miejsce obok mnie.
-Nie lubię rapu.-odrzekłam szybko.
-Ty niczego nie lubisz.-powiedział roześmiany Remek.  
-Nieprawda!-broniłam się.
-Prawda.-rozpoczęło się przekomarzanie. W tym samym momencie z głośników rozbrzmiewała piosenka z filmu "Dirty Dancing”. Emila niepostrzeżenie zmieniła utwór by skończyć tą nie potrzebną kłótnie. Od tej wymiany zdań nie odezwałam się ani razu. Panowała już kompletna cisza nie wliczając grającego losowe piosenki radia. Droga dłużyła się nieubłaganie. Niezręczna cisza zakończyła się dopiero po wyjściu z samochodu.

* * *

Szłyśmy z Emilką do lokalu, który już przed wejściem odpychał od siebie zapachem tytoniu. Zmierzałyśmy na parkiet idąc przez długi korytarz na końcu którego były schody w górę-na balkony i dół-na parkiet. Klub był naprawdę duży. Podążyłyśmy schodami w dół i ujrzałyśmy wielką salę na której końcu, umiejscowiona była scena. Zespół jeszcze rozstawiał sprzęt, więc by nie stać w miejscu poszłyśmy do baru. Zamówiłyśmy sobie po coli, ponieważ nie byłyśmy jeszcze pełnoletnie. Stojąc przy barze piłyśmy nasze napoje. Niespodziewanie podszedł do nas Dominik. Zaprowadził nas do stolika, przy którym siedział już Remigiusz i Jacek. Znałam już Jacka z poprzednich imprez, był kolegą mojego braciszka już od przedszkola. Przystojny, dość wysoki brunet o piwnych oczach i zniewalającym uśmiechu. Było w jego życiu wiele dziewczyn, jednak żadna nie została przy nim na dłużej, nadal szukał tej jedynej. Nie chcąc siadać przy osobie, której miałam już na ten dzień dosyć, usiadłam koło Emilii a ta obok Jacka. Na scenie muzycy z Muzosfery rozpoczęli się rozgrywać. Chwyciłam Emi za dłoń i ruszyłyśmy w stronę zespołu. Przetańczyłyśmy wszystkie piosenki, kiedy wokalista-długowłosy blondyn zapowiedział ostatni wolny kawałek siedziałyśmy już przy stoliku popijając drinki, które przyniósł nam Jacek. Nie zdążyłam się obejrzeć a Emilka wywijała już na parkiecie z Jackiem. Pasowali do siebie, nie wiem dlaczego ale nawet małpa wiedziałaby, że powinni być razem.  
-Zatańczymy?-usłyszałam ze strony Remka.
-Przecież ja nie lubię tańczyć.-odparłam z sarkazmem.
-Widziałem jak wirowałaś na parkiecie. Daj spokój, ta jedna piosenka.-powiedział proszącym tonem. Podałam mu dłoń i sekundę później znajdowałam się już na parkiecie. Oplotłam dłońmi szyję chłopaka a on lekko dotykał mojej talii. Patrzyłam w jego oczy a źrenice momentalnie powiększyły się jak po dragach. Byliśmy tak blisko a jednocześnie tak daleko. Wmawiałam sobie, że nic do niego nie czuję i nie czułam a tak naprawdę... Nadal czułam do niego urazę po tym, że złamał obietnicę. Uświadomiłam sobie to dopiero tańcząc z nim przy wolnej piosence i patrząc w wielkie zielone oczy. Jedno było zaskakujące, dlaczego pomimo tego co się stało i urazy, która pozostała na dnie serca momentami gdy o tym zapominam potrafię się z nim śmiać i żartować. Było tak wczoraj, kiedy to np. uratował mnie przed zabawkową myszką.  

* * *  

Piosenka skończyła się a my wróciliśmy do stolika. Zajęliśmy miejsca a chwilę później odezwał się Jacek:
-Zaczyna się tutaj robić nudno, Radek ma dzisiaj urodziny wpadacie?-ze strony Emily nie trzeba było czekać na entuzjazm, Dominik również przystał na propozycję przyjaciela. Zawinęliśmy się i chwilę później byliśmy już na imprezie urodzinowej. Emily szła z Jackiem, który trzymał dłoń na jej talii. Stałam sama na tarasie sącząc przygotowanego wcześniej drinka. Niespodziewanie podszedł do mnie Remigiusz, który chciał zacząć temat ale jakoś mu to nie wychodziło.
-Jednak potrafisz tańczyć.-powiedział, szczerząc się do mnie. Nic nie odpowiedziałam tylko przeniosłam wzrok na palącego się jeszcze grilla. Żar z niego wyglądał tak pięknie i hipnotyzująco, że wpatrywałam się w niego przez dłuższą chwilę. Dym lekko unosił się nad ziemię. Niestety ten piękny widok przerwał mi sąsiad.  
-Może jutro zorganizujemy ognisko nad jeziorem?-zapytał a ja wpatrywałam się w jego oczy.  
-Nad jeziorem?-spytałam.
-Tak. Pamiętasz gdzie kiedyś cię zabrałem?
Nie mogłam dowierzać. "Kiedyś cię zabrałem”-powiedział to tak jakbym była jedną z wielu, które tam zabierał. To było "nasze” miejsce, było... No właśnie, kiedyś, czas przeszły. Czy on już tego nie pamięta? Tyle myśli krążyło mi po głowie, jednak nic nie byłam w stanie odpowiedzieć. Dopiłam zawartość szklanki i odeszłam w stronę kuchni. Stał tam mój braciszek, który rozmawiał z kolegami. Podeszłam do niego i szepnęłam na ucho:
-Czy możemy już wracać?
-Coś się stało?-zapytał z troską.
-Nie, po prostu, chciałabym się już położyć.-skłamałam, chciałam już uciec jak najdalej od Remka, jego propozycji i wspomnień, które wracały w momencie patrzenia w jego wielkie zielone oczy.  
-Okey.-powiedział po czym wyszeptał mi na ucho-Tu i tak jest drętwo.
Na jego słowa uśmiechnęłam się lekko po czym szłam już w stronę samochodu.

* * *

Chwilę później siedzieliśmy w tym samym składzie co poprzednio. Jechaliśmy w stronę domu Remigiusza. Mijaliśmy puste już uliczki. Miasto wydawało się jakby zasnęło, jednak co pewien czas mijały nas pojedyncze samochody. Siedzieliśmy w ciszy, był to jeden z tych momentów, kiedy słyszysz swój miarowy oddech i każde uderzenie serca. Poczułam na swojej dłoni czyjś dotyk. Spojrzałam na nią, później na Remka. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Jeden kącik jego ust uniósł się ku górze. Wyglądał wtedy bardzo przystojnie. Zabrałam szybko rękę z jego uścisku. Od tej chwili nawet nie spojrzałam w jego stronę. Czułam się dziwnie. Byłam zmieszana, nie wiedziałam jak mam się zachować. Na swojej ręce nadal czułam ciepło jego dłoni. Samochód zatrzymał się pod domem chłopaka. Pożegnał się krótkim "Dzięki za wieczór. Narka.” i odszedł w stronę domu. Odjechaliśmy z piskiem opon.

* * *

Wzięłam szybki prysznic i podążyłam do swojego pokoju. Ułożyłam się w łóżku i nadal myślałam o dzisiejszym wieczorze. Zastanawiałam się czy można zaliczyć go do udanych wypadów. Gdyby nie Remek... Tak. On wszystko komplikuje. Nigdy nie wiem jak się zachować, kiedy jest blisko. Nie żałuję, że z nim zatańczyłam, jednak jego dłoń... Jego dłoń, dotykająca lekko mojej dłoni. Te przyjemne ciepło, nadal czułam na swojej skórze. Może to przez alkohol, zrobił to pod wpływem procentów... Jutro pewnie nie będzie tego pamiętał.  

* * *

Do drzwi pokoju Zuzi zapukała Emilka. Dziewczyna zajęła miejsce na pufie, która była na tyle wygodna, że każdy uwielbiał tam siadać. Zuza leżąca już w łóżku oparła się na łokciach i spytała:
-O czym chciałaś pogadać?  
-Tak się tylko zastanawiam...
-Nad czym? Wal.
-Ale odpowiedz szczerze.  
-Okey.
-Podoba ci się Remek?
-Emila... Tylko dlatego przychodzisz tu w nocy?
-Szczerze miało być. Mnie i tak nie oszukasz.
-To jest mój przyjaciel od piaskownicy. Nic więcej.
-Zuza, nie widzisz, że on na ciebie leci?  
-Wydaje ci się, po prostu się przyjaźnimy.
-Podrywa cię na różne sposoby.
-Przyjaźń to nie podryw.
-Może ty nie myślałaś o nim w ten sposób ale wiesz... Jest przystojny, inteligentny i zabawny. Zastanów się zanim ci go ktoś sprzątnie sprzed nosa.  
-Kuzynko, czy ty nie za dużo soku wypiłaś? A może on był przeterminowany.
-Mówię co myślę a co do soku to ty też go piłaś Suzi.
Dalej już tylko śmiałyśmy się i żartowałyśmy. Poszłyśmy spać około 2 w nocy. Czekałam na kolejny dzień i nie mogłam się doczekać co przyniesie.


**********************************************
Moi kochani to już piąta część opowiadania. Mam nadzieję, że nie rozczarował was przebieg wydarzeń, który nastąpił.  
Kolegą Dominika okazał się być Remek... :D Lubię łamać schematy ;) Sama czytając opowiadanie bądź też książkę lubię być zaskakiwana przez autora. Czytam i myślę kto to może być? Może np.pojawi się teraz nowa postać... a okazuje się że to stary znajomy. :)  
Mam nadzieję, że zaskoczył was obrót spraw ale jednocześnie zaciekawił i zachęcił do czytania kolejnych części.  
Kolejna część będzie jutro i uważam(skromnie), że warto czekać!!! :D  

Chciałabym nawiązać jeszcze do waszej aktywności pod ostatnim opowiadaniem.  
Wasze wypowiedzi, dały mi trochę do myślenia... Oczywiście nie mogę dogodzić wszystkim, choćbym chciała... Dzięki za opinię i przemyślenia. ;)
Zapraszam do pozostawienia łapki w górę, jeśli się podobało i komentarza.  
Dużo dają mi wasze komentarze, poczucie, że jednak fajnie napisałam i podoba się wam i to co najważniejsze... że warto pisać dalej. Czekacie na kolejną część? *.*

Karolayn

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1757 słów i 9763 znaków, zaktualizowała 6 sie 2015.

5 komentarzy

 
  • Marlens

    Świetne opowiadanie;) pisz tak dalej, a każdemu dogodzisz;D  no mi napewno;) Remek fajny się wydaje, jakie te dziewczyny są inne, że nie widzą zlotów tych biednych chlopakow;D haha, jestem bardzo zadowolona;D ;D ♡

    7 sie 2015

  • Misiaa14

    Niech ona  mu powie  że jest jej ciągle przykro  bo pokazał  komuś  innemu  ich miejsce itd ...cudooooo !!!!!! ;33

    7 sie 2015

  • grafoman

    Cute, niech Remigiusz nie rezygnuje. Pomału a swoje wychodzi  :yahoo:  
    Oby tak dalej.

    6 sie 2015

  • fluorka

    CUDOWNE! <3
    Proszę niech ona będzie z Remigiuszem! Pasują do siebie :)

    6 sie 2015

  • Wiki1212

    Super

    6 sie 2015