-Ada co się dzieje?
-Pewnie złapałam jakąś grypę.
-No dobrze. Choć zjemy coś.
Zobaczyłem w salonie przekręcony stolik.
-Adam co ty tu wczoraj robiłeś?
-Potopiłem smutki.
-Przewracając stolik?
Przekręciłem stolik do właściwego położenia i pocałowałem moją Adę.
-Cieszę się, że wróciłaś. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.
-Długo się zastanawiałam, ale kiedyś obiecałam Ci, że będziemy na zawsze razem a ja obietnic zawsze dotrzymuje.
OCZAMI ANI
Boję się, że mogę być w ciąży. Wszystko pasuje. Wymioty, spóźniająca się miesiączka i ciągły głód. Dobrze, że Adam niczego nie podejrzewa. Muszę zapisać się do lekarza. Ale nawet jakby okazało się, że spodziewam się dziecko co ja mu powiem? Z zamyślenia wyrwał mnie głos Adama.
-Chcesz kawy księżniczko?
-Nie dziękuję, ale herbaty bardzo chętnie.
Zadzwoniłam do lekarza i umówiłam się na jutro na poniedziałek na 15:20, czyli akurat po moich zajęciach. Spędziliśmy niedziele na oglądaniu filmów i jedzeniu słodyczy. Tak strasznie go kocham, ale mimo wszystko mam żal o tamtą sytuację, choć wiem, że jest mu wstyd za to, co zrobił.
PONIEDZIAŁEK
Wstałam dziś wcześnie. Adam jeszcze spał, bo zaczynał wykłady później niż ja. Wyszłam z domu i idąc na autobus natknęłam się na Pawła.
-Idzie biedna księżniczka.
-Czego ty ode mnie chcesz?
-Nie czego, tylko kogo. Proste Ciebie.
-Chyba śnisz. Kocham tylko Adama a Ciebie traktowałam jak przyjaciela.
Wyminęłam go szybkim krokiem i usłyszałam jak mówi.
-Jeszcze tego suka pożałujesz.
Czas cholernie mi się dłużył. W końcu wyszłam ze szkoły. Przed budynkiem natknęłam się na Adama.
-Gdzie idziesz mała?
-Do lekarza, a potem wracam do domu.
-Choć podwiozę Cię, bo jadę do Bartka muszę mu pomóc przed wyjazdem.
-To nie jest po drodze. Poradzę sobie.
-Mimo wszystko nalegam.
-No dobrze.
Adam chyba zaczął coś podejrzewać. Jechaliśmy w ciszy. Adam zawsze tak seksownie wyglądał, kiedy prowadził. Był wtedy taki męski. Zawsze jest, ale w tej sytuacji wyjątkowo.
-Co to za lekarz?
-Laryngolog. Ostatnio często bolą mnie zatoki.
-Może wejdę z tobą?
-Nie poradzę sobie. Jedź do Bartusia.
-Odbiorę Cię. Jak się skończy wizyta to zadzwoń do mnie.
-Oczywiście.
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Stałam chwilę przed szpitalem, aby upewnić się, czy Adam, aby na pewno pojechał już do Bartka. Weszłam do kliniki bardzo zestresowana.
-Dzień dobry. Byłam umówiona na 15:20 do ginekologa.
-Gabinet 8.
-Dziękuję.
Na drzwiach zobaczyłam imię i nazwisko lekarki. Ucieszyłam się, że jest to kobieta.
-Zapraszam.
-Dzień dobry.
-Co Panią do mnie sprowadza.
-Chciałabym wykonać badanie USG.
-Rozumiem, że podejrzewa Pani ciążę?
-Tak.
Lekarka badała mój brzuch, a następnie zrobiła USG.
-Gratuluję Pani. Jest Pani w 5 tygodniu ciąży.~lekarka uśmiechnęła się promiennie, gdy patrzyła na monitor.
To nie może być prawda. Zawsze chciałam mieć dzieci, ale to w dalekiej przyszłości. Co ja powiem Adamowi. Wszystko się wali. Wyszłam z gabinetu i zadzwoniłam do Adama. Starałam się udawać, że jestem szczęśliwa. Płakałam, ale nie mogę dać po sobie niczego poznać. Za około 15 minut był po mnie Adam.
-I jak księżniczko wszystko okej?
-Tak wszystko w, jak najlepszy porządku.
Jedząc obiad w domu nie odezwałam się ani słowem. Nie byłam nawet głodna, choć ostatnio miałam napady, że ciągle chciało mi się jeść. Nie mogłam spojrzeć Adamowi w oczy. Za dobrze mnie znał i wiedziałby, że coś jest nie tak.
-Co jest?
-Nic a co ma być?
-Znam Cię jak nikt inny i widzę, że coś się dzieje.
Teraz albo nigdy nie mogę go okłamywać.
-Jestem w ciąży.~Adam pobladł.
-W czym jesteś?
-W ciąży.
-Ale jak? Przecież się zabezpieczaliśmy.
-Jak? Cóż za niedorzeczne pytanie.
-Kurwa Ada. Jesteśmy tacy młodzi a teraz tylko kupy i wymioty.
-Sama nie wiem co robić.
Adam był zły i wyszedł z domu. Zmartwiło mnie to, że nie powiedział, że mnie kocha, że sobie poradzimy. Potrzebowałam go a on tak po prostu wyszedł.
Jest 23 a Adam wciąż nie wrócił do domu. Postanowiłam pójść spać. Około 3 nad ranem usłyszałam jak ktoś wchodzi. Poszłam do przedpokoju gdzie ledwo stał Adam. Był pijany.
-O moja kochana Ada.~powiedział i śmiał się.
-Idź spać Adam.
-Jesteś taka śliczna.
Dotknął mojego brzucha. Ma takie delikatne dłonie.
-A tu mamy nieproszonego gościa.
Pomogłam mu się rozebrać i położyłam go spać na kanapie.
Rano wstałam, umyłam się i ubrałam, po czym od razu poszłam na uczelnie. Byłam na Adama ewidentnie zła czego nie ukrywam. Wróciłam do domu i zostałam Adama oglądającego telewizję. Weszłam do domu i nic nie mówiąc od razu udałam się do naszej sypialni. Słyszałam, że Adam idzie za mną.
-Ada przepraszam.
Nic nie odpowiedziała, bo chciałam, żeby zastanowił się nad swoim zachowaniem. Wzięłam z szafy jedną bluzkę i spodnie, po czym wyszłam z naszego mieszkania. Nocuje dziś u Zuzy, bo Bartek wyjechał na tydzień na szkolenia do Irlandii Północnej a dokładniej do Belfastu. Dostawałam mnóstwo smsów od Adama.
Adam:Ada wróc do domu.
Adam:Bardzo Cię kocham.
Adam:Przepraszam.
I wiele innych o podobnej treści. Rano wróciłam do domu, bo uznałam, że musimy spokojnie porozmawiać. Adam siedział z głową opartą na rękach. Wyglądał jakby całą noc nie spał.
-Ada wróciłaś.
-Tak. Uznałam, że powinniśmy porozmawiać.
-Ada przepraszam.
-Zawiodłeś mnie. Kiedy Cię najbardziej potrzebowałam ty poszedłeś nie wiadomo gdzie i z kim. Nawet nie wiesz jak się martwiłam.
-Wiem, że zawiodłem. Poradzimy sobie jakoś. To jest ostatni rok moich studiów. Od razu idę do firmy gdzie będę na jednej z najwyższych posad więc o pieniądze nie musimy się martwić. Ja się boję tylko jednego.
-Czego?
-Że ja się nie sprawdzę w roli ojca. Boję się, że popełnię takie same błędy jak mój ojciec.
-Na pewno taki nie będziesz.
-Nie wiesz tego. Już raz Cię uderzyłem. I nie mogę sobie do tej pory tego darować.
-Adam było minęło a teraz mnie przytul, bo Cię potrzebowałam.
Adam objął mnie swymi ramionami.
-A jak dziecko?
-Dobrze to już piąty tydzień.
-Wszystko będzie dobrze~Adam lekko mnie pocałował.
OCZAMI ADAMA
Perspektywa bycia ojca trochę mnie przeraża, ale wiem, że muszę dać radę dla mojej Ady. Dobrze, że już zaraz kończę te trzy letnie studia i w końcu będę mógł pracować już w firmie. Niedługo kończę rysować nowy apartamentowiec uważam, że jest to wspaniały projekt. Muszę dbać o moją kobietę ze względu na wszystko.
-Masz dzisiaj zajęcia?~zapytała moja dziewczyna.
-Nie dzisiaj mam wolne od zajęć i z tego, co wiem to ty też.
-Masz rację.
-Bardzo Cię kocham.
-Ja Ciebie też.
Tylko co ja mam teraz zrobić? Oświadczyć się jej. W końcu będziemy mieli dziecko. A jak się nie zgodzi to, co ja zrobię?
Dzień minął nam bardzo przyjemnie. Ada robiła nam na kolację makaron z sosem.
-Adam idę na chwile do sklepu.
-Dobrze a po co?
-Zabrakło mi trochę mleka.
Nie lubię jak Ada chodzi wieczorami sama. Zawsze boję się, że stanie się jej jakaś krzywda. Na szczęście po około 15 minutach wróciła. Kolacja była przepyszna.
-Idę się umyć.
-Ja też.
To jest właśnie plus posiadania dwóch łazienek. Umyłem się i po około 15 minutach wyszedłem z łazienki. Moja kobieta jak zawsze potrzebowała 3 razy tyle czasu więc wyszła po około 50 minutach. Położyliśmy się do łóżka. Pocałowała mnie namiętnie a ja oddałem pocałunek. Zaraz leżała pode mną.
-Chce się z Panem kochać Panie Małaszyński.
Nic nie odpowiedziałem tylko pocałował ją najbardziej namiętnie jak tylko umiałem. Byłem bardzo delikatny, bo bałem się, że zrobię krzywdę dziecku. Po wszystkim przytuliłem ją i wtuleni w siebie zasnęliśmy.
4 MIESIĄCE PÓŹNIEJ
Adam skończył studia, z czego był bardzo zadowolony. Dziś jest 1 września więc mam przed sobą jeszcze miesiąc odpoczynku. Mój brzuch znacznie się zaokrąglił a Adamowi świetnie szło w firmie ojca. Przepracował tam równo dwa miesiące i na razie jest bardzo zadowolony. Jestem tam zastępcą swojego ojca, czyli prezesa co daje mu wiele możliwości i świetne zarobki. Chciałam iść do pracy na te 3 miesiące, ale Adam kategorycznie mi zabronił a jak on coś powiedział to tak musiało być. Odpoczywając na kanapie dostałam smsa.
Adam:Jak się czujesz kochanie?
Ada:Bardzo dobrze, ale tęsknie za tobą.
Adam: Będę około 19 w domu mam strasznie dużo pracy.
Ada:No dobrze kup mi w sklepie pół-tłusty.
Adamobrze kotku.
Adam wrócił do domu i dał mi zakupioną żywność.
Ada:Miał być pół-tłusty, a nie tłusty.
Adam:A ten nie może być?
Ada:Nie. Zaraz wracam przejdę się do sklepu.
Adam: A może ja pójdę?
Adam cały czas się o mnie martwił. Traktował mnie tak jakbym była z porcelany.
Ada:Nic mi się nie stanie. Zaraz wracam.
Wyszłam z domu i spokojnie szłam do sklepu ciemną ulicą.
-Mówiłem, że pożałujesz.
Poczułam jak ktoś zatyka mi usta i wsadza mnie do samochodu. Krzyczałam na marne. Miałam zakneblowane usta więc na nic zdały się moje wysiłki. Wiedziałam, że to był Paweł. Zaczęłam się bać.
Lajkujcie i kometujcie (koniecznie). Życzę wam miłego czytania.
3 komentarze
KAROLAS
Robi się ciekawie
blogerka
Super
cukiereczek1
Mam jedną uwagę bo tam powinno być Adam a nie Marcin. A część rewelacyjna dodaj coś jeszcze dzisiaj? Proszę.
Tajemniczazakochan
@cukiereczek1 racja