Przeznaczeni cz.11

-Ada co się dzieje?

-Pewnie złapałam jakąś grypę.

-No dobrze. Choć zjemy coś.

Zobaczyłem w salonie przekręcony stolik.

-Adam co ty tu wczoraj robiłeś?

-Potopiłem smutki.

-Przewracając stolik?

Przekręciłem stolik do właściwego położenia i pocałowałem moją Adę.

-Cieszę się, że wróciłaś. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.

-Długo się zastanawiałam, ale kiedyś obiecałam Ci, że będziemy na zawsze razem a ja obietnic zawsze dotrzymuje.

OCZAMI ANI

Boję się, że mogę być w ciąży. Wszystko pasuje. Wymioty, spóźniająca się miesiączka i ciągły głód. Dobrze, że Adam niczego nie podejrzewa. Muszę zapisać się do lekarza. Ale nawet jakby okazało się, że spodziewam się dziecko co ja mu powiem? Z zamyślenia wyrwał mnie głos Adama.

-Chcesz kawy księżniczko?

-Nie dziękuję, ale herbaty bardzo chętnie.

Zadzwoniłam do lekarza i umówiłam się na jutro na poniedziałek na 15:20, czyli akurat po moich zajęciach. Spędziliśmy niedziele na oglądaniu filmów i jedzeniu słodyczy. Tak strasznie go kocham, ale mimo wszystko mam żal o tamtą sytuację, choć wiem, że jest mu wstyd za to, co zrobił.

PONIEDZIAŁEK

Wstałam dziś wcześnie. Adam jeszcze spał, bo zaczynał wykłady później niż ja. Wyszłam z domu i idąc na autobus natknęłam się na Pawła.

-Idzie biedna księżniczka.

-Czego ty ode mnie chcesz?

-Nie czego, tylko kogo. Proste Ciebie.

-Chyba śnisz. Kocham tylko Adama a Ciebie traktowałam jak przyjaciela.

Wyminęłam go szybkim krokiem i usłyszałam jak mówi.

-Jeszcze tego suka pożałujesz.

Czas cholernie mi się dłużył. W końcu wyszłam ze szkoły. Przed budynkiem natknęłam się na Adama.

-Gdzie idziesz mała?

-Do lekarza, a potem wracam do domu.

-Choć podwiozę Cię, bo jadę do Bartka muszę mu pomóc przed wyjazdem.

-To nie jest po drodze. Poradzę sobie.

-Mimo wszystko nalegam.

-No dobrze.

Adam chyba zaczął coś podejrzewać. Jechaliśmy w ciszy. Adam zawsze tak seksownie wyglądał, kiedy prowadził. Był wtedy taki męski. Zawsze jest, ale w tej sytuacji wyjątkowo.

-Co to za lekarz?

-Laryngolog. Ostatnio często bolą mnie zatoki.

-Może wejdę z tobą?

-Nie poradzę sobie. Jedź do Bartusia.

-Odbiorę Cię. Jak się skończy wizyta to zadzwoń do mnie.

-Oczywiście.

W końcu dojechaliśmy na miejsce. Stałam chwilę przed szpitalem, aby upewnić się, czy Adam, aby na pewno pojechał już do Bartka. Weszłam do kliniki bardzo zestresowana.

-Dzień dobry. Byłam umówiona na 15:20 do ginekologa.

-Gabinet 8.

-Dziękuję.

Na drzwiach zobaczyłam imię i nazwisko lekarki. Ucieszyłam się, że jest to kobieta.

-Zapraszam.

-Dzień dobry.

-Co Panią do mnie sprowadza.

-Chciałabym wykonać badanie USG.

-Rozumiem, że podejrzewa Pani ciążę?

-Tak.

Lekarka badała mój brzuch, a następnie zrobiła USG.

-Gratuluję Pani. Jest Pani w 5 tygodniu ciąży.~lekarka uśmiechnęła się promiennie, gdy patrzyła na monitor.

To nie może być prawda. Zawsze chciałam mieć dzieci, ale to w dalekiej przyszłości. Co ja powiem Adamowi. Wszystko się wali. Wyszłam z gabinetu i zadzwoniłam do Adama. Starałam się udawać, że jestem szczęśliwa. Płakałam, ale nie mogę dać po sobie niczego poznać. Za około 15 minut był po mnie Adam.

-I jak księżniczko wszystko okej?

-Tak wszystko w, jak najlepszy porządku.

Jedząc obiad w domu nie odezwałam się ani słowem. Nie byłam nawet głodna, choć ostatnio miałam napady, że ciągle chciało mi się jeść. Nie mogłam spojrzeć Adamowi w oczy. Za dobrze mnie znał i wiedziałby, że coś jest nie tak.

-Co jest?

-Nic a co ma być?

-Znam Cię jak nikt inny i widzę, że coś się dzieje.

Teraz albo nigdy nie mogę go okłamywać.

-Jestem w ciąży.~Adam pobladł.

-W czym jesteś?

-W ciąży.

-Ale jak? Przecież się zabezpieczaliśmy.

-Jak? Cóż za niedorzeczne pytanie.

-Kurwa Ada. Jesteśmy tacy młodzi a teraz tylko kupy i wymioty.

-Sama nie wiem co robić.

Adam był zły i wyszedł z domu. Zmartwiło mnie to, że nie powiedział, że mnie kocha, że sobie poradzimy. Potrzebowałam go a on tak po prostu wyszedł.
Jest 23 a Adam wciąż nie wrócił do domu. Postanowiłam pójść spać. Około 3 nad ranem usłyszałam jak ktoś wchodzi. Poszłam do przedpokoju gdzie ledwo stał Adam. Był pijany.

-O moja kochana Ada.~powiedział i śmiał się.

-Idź spać Adam.

-Jesteś taka śliczna.

Dotknął mojego brzucha. Ma takie delikatne dłonie.

-A tu mamy nieproszonego gościa.

Pomogłam mu się rozebrać i położyłam go spać na kanapie.

Rano wstałam, umyłam się i ubrałam, po czym od razu poszłam na uczelnie. Byłam na Adama ewidentnie zła czego nie ukrywam. Wróciłam do domu i zostałam Adama oglądającego telewizję. Weszłam do domu i nic nie mówiąc od razu udałam się do naszej sypialni. Słyszałam, że Adam idzie za mną.

-Ada przepraszam.

Nic nie odpowiedziała, bo chciałam, żeby zastanowił się nad swoim zachowaniem. Wzięłam z szafy jedną bluzkę i spodnie, po czym wyszłam z naszego mieszkania. Nocuje dziś u Zuzy, bo Bartek wyjechał na tydzień na szkolenia do Irlandii Północnej a dokładniej do Belfastu. Dostawałam mnóstwo smsów od Adama.

Adam:Ada wróc do domu.

Adam:Bardzo Cię kocham.

Adam:Przepraszam.

I wiele innych o podobnej treści. Rano wróciłam do domu, bo uznałam, że musimy spokojnie porozmawiać. Adam siedział z głową opartą na rękach. Wyglądał jakby całą noc nie spał.

-Ada wróciłaś.

-Tak. Uznałam, że powinniśmy porozmawiać.

-Ada przepraszam.

-Zawiodłeś mnie. Kiedy Cię najbardziej potrzebowałam ty poszedłeś nie wiadomo gdzie i z kim. Nawet nie wiesz jak się martwiłam.

-Wiem, że zawiodłem. Poradzimy sobie jakoś. To jest ostatni rok moich studiów. Od razu idę do firmy gdzie będę na jednej z najwyższych posad więc o pieniądze nie musimy się martwić. Ja się boję tylko jednego.

-Czego?

-Że ja się nie sprawdzę w roli ojca. Boję się, że popełnię takie same błędy jak mój ojciec.

-Na pewno taki nie będziesz.

-Nie wiesz tego. Już raz Cię uderzyłem. I nie mogę sobie do tej pory tego darować.

-Adam było minęło a teraz mnie przytul, bo Cię potrzebowałam.

Adam objął mnie swymi ramionami.

-A jak dziecko?

-Dobrze to już piąty tydzień.

-Wszystko będzie dobrze~Adam lekko mnie pocałował.

OCZAMI ADAMA

Perspektywa bycia ojca trochę mnie przeraża, ale wiem, że muszę dać radę dla mojej Ady. Dobrze, że już zaraz kończę te trzy letnie studia i w końcu będę mógł pracować już w firmie. Niedługo kończę rysować nowy apartamentowiec uważam, że jest to wspaniały projekt. Muszę dbać o moją kobietę ze względu na wszystko.

-Masz dzisiaj zajęcia?~zapytała moja dziewczyna.

-Nie dzisiaj mam wolne od zajęć i z tego, co wiem to ty też.

-Masz rację.

-Bardzo Cię kocham.

-Ja Ciebie też.

Tylko co ja mam teraz zrobić? Oświadczyć się jej. W końcu będziemy mieli dziecko. A jak się nie zgodzi to, co ja zrobię?

Dzień minął nam bardzo przyjemnie. Ada robiła nam na kolację makaron z sosem.

-Adam idę na chwile do sklepu.

-Dobrze a po co?

-Zabrakło mi trochę mleka.

Nie lubię jak Ada chodzi wieczorami sama. Zawsze boję się, że stanie się jej jakaś krzywda. Na szczęście po około 15 minutach wróciła. Kolacja była przepyszna.

-Idę się umyć.

-Ja też.

To jest właśnie plus posiadania dwóch łazienek. Umyłem się i po około 15 minutach wyszedłem z łazienki. Moja kobieta jak zawsze potrzebowała 3 razy tyle czasu więc wyszła po około 50 minutach. Położyliśmy się do łóżka. Pocałowała mnie namiętnie a ja oddałem pocałunek. Zaraz leżała pode mną.

-Chce się z Panem kochać Panie Małaszyński.

Nic nie odpowiedziałem tylko pocałował ją najbardziej namiętnie jak tylko umiałem. Byłem bardzo delikatny, bo bałem się, że zrobię krzywdę dziecku. Po wszystkim przytuliłem ją i wtuleni w siebie zasnęliśmy.

4 MIESIĄCE PÓŹNIEJ

Adam skończył studia, z czego był bardzo zadowolony. Dziś jest 1 września więc mam przed sobą jeszcze miesiąc odpoczynku. Mój brzuch znacznie się zaokrąglił a Adamowi świetnie szło w firmie ojca. Przepracował tam równo dwa miesiące i na razie jest bardzo zadowolony. Jestem tam zastępcą swojego ojca, czyli prezesa co daje mu wiele możliwości i świetne zarobki. Chciałam iść do pracy na te 3 miesiące, ale Adam kategorycznie mi zabronił a jak on coś powiedział to tak musiało być. Odpoczywając na kanapie dostałam smsa.

Adam:Jak się czujesz kochanie?

Ada:Bardzo dobrze, ale tęsknie za tobą.

Adam: Będę około 19 w domu mam strasznie dużo pracy.

Ada:No dobrze kup mi w sklepie pół-tłusty.

Adam:Dobrze kotku.

Adam wrócił do domu i dał mi zakupioną żywność.

Ada:Miał być pół-tłusty, a nie tłusty.

Adam:A ten nie może być?

Ada:Nie. Zaraz wracam przejdę się do sklepu.

Adam: A może ja pójdę?

Adam cały czas się o mnie martwił. Traktował mnie tak jakbym była z porcelany.

Ada:Nic mi się nie stanie. Zaraz wracam.

Wyszłam z domu i spokojnie szłam do sklepu ciemną ulicą.

-Mówiłem, że pożałujesz.

Poczułam jak ktoś zatyka mi usta i wsadza mnie do samochodu. Krzyczałam na marne. Miałam zakneblowane usta więc na nic zdały się moje wysiłki. Wiedziałam, że to był Paweł. Zaczęłam się bać.


Lajkujcie i kometujcie (koniecznie). Życzę wam miłego czytania.

Tajemniczazakochan

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1722 słów i 9402 znaków, zaktualizowała 19 paź 2016.

3 komentarze

 
  • KAROLAS

    Robi się ciekawie

    17 paź 2016

  • blogerka

    Super :)

    17 paź 2016

  • cukiereczek1

    Mam jedną uwagę bo tam powinno być Adam a nie Marcin. A część rewelacyjna dodaj coś jeszcze dzisiaj? :* Proszę. :*

    17 paź 2016

  • Tajemniczazakochan

    @cukiereczek1 racja  <3

    17 paź 2016