Niewidzialna 8

Mecz ciągle trwa. Jest 1:0 dla naszych. Oby tak dalej. Jeśli wygrają będę z nich bardzo dumna. Wszyscy będą. Przeciwna drużyna jest także dobra, ale pomimo tego mam nadzieję, że nasi wygrają. Trzymam mocno za nich kciuki.  
Jeden z naszych zawodników jest z piłką przy bramce. Czyli strzeli gola? Jest! Kacper zdobył następną bramkę. Nie mają z naszymi szans. Wszyscy wstali i zaczęli piszczeć. Ja i moje koleżanki krzyczałyśmy nazwę naszej drużyny. Po strzelonym golu chłopacy podbiegli do bramkarza i z zadowoleniem rzucili się na niego.  
Na ataku jest także nasz lub mój wspaniały Maciek. Mam nadzieję, że on też zdobędzie bramkę. Za minutę będzie zmiana połów. Dobrze, że Ruda się zgodziła na naszą propozycję.  
Skończyła się pierwsza połowa meczu. Zawodnicy zeszli z murawy i usiedli na ławce. Trener naszych chłopaków był zadowolony. Poklepał po ramieniu Kacpra. Wyglądało na to, że mu gratulował zdobytych bramek. Ja i moje przyjaciółki zeszłyśmy z trybun i poszłyśmy do chłopaków. Moim pierwszym odruchem było podejście do Kacpra, żeby mu pogratulować. Naprawdę dobrze grał w tej połowie i myślę, że w następnej wcale nie będzie gorzej. Edyta i Inga podeszły po chwili do nas i także mu pogratulowały. Maciek siedział na ławce z kolegami. To był nawet dobry moment, żeby do niego podejść, albo zawołać go na chwilę na bok, ale nie... Nie podejdę do niego. Nie zawołam go. Nie mam chyba jeszcze zbyt dużo odwagi. Po raz kolejny szukam wymówek. Jak zawsze. Cała ja. Jak chcę z nim porozmawiać, to on jest z kolegami albo ja nie mam odwagi... Albo w pobliżu są moje koleżanki. Może uda mi się go złapać w drodze do szatni albo w drodze powrotnej do domu. Chociaż wątpię, żeby chciał ze mną rozmawiać. Teraz bym podeszła, ale jest wśród moich i swoich znajomych. Miał też niedługo wejść z powrotem na boisko. Na sto procent nie zdążyłabym z nim porozmawiać. Za dużo mam mu do powiedzenia. Myślę, że inni by na nas dziwnie spoglądali. Ale... Mam gdzieś opinię innych. Mam gdzieś, co sobie pomyślą.  
Odeszłam kawałek od dziewczyn i Kacpra. Może jednak powinnam do niego podejść? Zagadać, czy nie? Sama już nie wiem. Pogubiłam się już. Nie wiem, co mam zrobić. Zuza na pewno by mi pomogła. Nieraz z nią na ten temat rozmawiałam. Ale no niestety nie ma jej tutaj. A szkoda. Na pewno wiedziałaby, co mam zrobić, co mam powiedzieć. Sama nic nie wymyślę. Przecież nie podejdę do niego i mu nie powiem:
- Cześć. Podobasz mi się. Zakochałam się w tobie. - Nie. Nie powiem tak. Po tych słowach na sto procent, albo i więcej pomyślałby sobie o mnie coś głupiego. Wyśmiałby mnie. A ja tego nie chcę, Nie chcę, żeby tak pomyślał. Nic mi nie przychodzi do głowy, co bym mogła mu powiedzieć. Cholera... Czemu cię tu, Zuza, nie ma? Czemu cię nie ma w takim momencie? Obiecuję, że po szkole do niej pójdę po radę. Muszę. Chcę jej rady. Potrzebuje jej.  
- Anka, jesteś tam? - Zapytała Edyta wyrywając mnie zza zamyślenia.  
- Tak, tak. Jestem. Zamyśliłam się. Przepraszam.  
- Domyśliłyśmy się - powiedziała Inga.  
Sędzia zagwizdał. Oznaczało to, że gracze wracają na boisko. No to super. Po prostu fajnie. Ale sobie porozmawiałam z nim. Wiedziałam, że tak będzie. Też przyjaciółka wybrała moment, żeby mnie zagadać. Bardzo jej dziękuję, będę jej wdzięczna do końca naszego życia. Cała Edyta... Musiałyśmy wracać na swoje miejsca. Weszłam po schodach na górę. Miałam już siadać, ale coś zauważyłam.  
Nie, to nie może być prawda. Maciek zamienia się z kimś. Inny zawodnik wszedł na boisko, a on sam usiadł na ławce, gdzie niedawno siedział.  
- Czemu stoisz? - zapytała Inga, patrząc na mnie dziwnym wzrokiem. Nie dziwię się jej, że tak na mnie patrzy. Stoję jak ta jedna idiotka.  
- Widziałyście to? - zapytałam. - Maciek zszedł z boiska - rzekłam, nie odrywając wzroku od idącego w stronę ławki Maćka.  
- Dlatego stoisz? - zadała pytanie Edyta i zaczęła się śmiać.
- Tak. Właśnie dlatego. - Wieem, to trochę głupie wytłumaczenie, ale zawsze jakieś jest.  
Dobra, usiądę lepiej. Nie, że słucham się jej czy coś, ale z boku to mogło naprawdę dziwnie wyglądać,  
Szkoda, że Maciek nie gra w tej połowie. Myślałam, że strzeli gola, a tu taka niespodzianka. No, nie wierzę. Kurcze... Nie miał kogo trener zmienić tylko akurat Maćka? Jestem bardzo wściekła. Nie do wiary. Dlaczego on, a nie ktoś inny?  
Teraz nie miałam nawet na kogo patrzeć. Dla mnie nie miało sensu nawet oglądanie dalej tego meczu. No, ale nie będę tak i zostanę do końca. Obejrzę już go do końca. Pomimo tego nadal miałam nadzieję, że wygramy.  
Musimy...

Jolcia223

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 907 słów i 4788 znaków, zaktualizowała 30 maj 2016.

3 komentarze

 
  • Użytkownik czarnyrafal

    Swietnie opisane myśli i wahania, wręcz stach przed działaniem zakochanej dziewczyny.Coś na kształt - a chciała bym , a boję się.  Aż chce się czytać dalej/ i to zrobię/. <3

    8 cze 2016

  • Użytkownik xzdhs

    kiedy kolejna cześć

    1 cze 2016

  • Użytkownik Jolcia223

    @xzdhs Postaram się dziś dodać :)

    1 cze 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Cudowne ♡♡♡♡♡♡

    30 maj 2016

  • Użytkownik Jolcia223

    @Misiaa14 <3 :*

    30 maj 2016