Niewidzialna 21

Wziełam ze swojego pokoju telefon i poszłam do Zosi.  
- Lecę kochana do Zuzi. Baw się dobrze - powiedziałam, gdy weszłam do pokoju siostry.  
- Ok. Ty też się baw dobrze. - Podeszłam do Zosi i ją przytuliłam.  
- Chcesz coś wiedzieć? - zapytałam.
- Chcę.  
- Zgadnij kto jest na dole z rodzicami. - Złapałam ją za dłonie.  
- Zuza? - zapytała.  
- Nie. Zgaduj dalej.  
- Maciek?  
- Tak - Zosia wybiegła z pokoju a ja za nią.  
- Maciek! - krzyknęła moja siostra wskakując mu na kolana.
- Hej mała. Jak tam u ciebie? - zapytał Maciek, gdy Zosia siedziała na kolanach.
- Zosiu, zejdź. Maciek z Anią śpieszą się - powiedziała mama.  
- Przestanie mama. Niech sobie porozmawiają - rzekłam siadając obok Maćka i Zosi.  
- U mnie ok. Słyszałam, że jesteś z moja siostrą. - Zosia spojrzała na mnie, a później na niego.  
- Widzę, że wieści się szybko rozchodzą. - Maciek w tym czasie złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam się.  
- Wiesz jak ona się ucieszyła na tą wiadomość? - zapytała mama Maćka.  
- Na prawdę? - spojrzał się na Zosię - Aż tak mnie lubisz?  
- Tak - Zosia dała Maćkowi buziaka.  
- Ej, ej.. Bo będę zazdrosna - zaczęłam gilgotać siostrę.  
- Nie masz chyba o co - powiedziała Zosia.  
- Dobra, koniec. Maciuś idziemy? - zapytałam.
- Misiek, przecież wiesz, że nie lubię, gdy tak do mnie mówisz. Za to nie idę.  
- Przepraszam - dałam mu całusa.  
- Poproś ładnie to pójdziemy, a jak nie to zostaje z Zosią. - Spojrzał się na moja siostrę, uśmiechnęła się.  
- Oj no, wiesz co? To ja idę, a ty sobie dojdziesz. Co ty na to? - zapytałam.  
- O nie, nie moja droga. Idę z tobą, bo się boje o ciebie. Że ktoś coś ci zrobi - Martwi się o mnie? To takie urocze.  
- Widzisz jak on cię kocha? - odezwała się mama - Może lepiej poproś go.
- Mamo, ty też? - spojrzałam na nią.  
- No to kochanie, prosisz czy mam zostać z twoją siostrą? - Boże!! Ale on jest walniety.  
- Maciek... - Nie dokończyłam, bo telefon zaczął mi dzwonić - Zuza dzwoni.  
- No to odbierz - powiedział tata.  
Wstałam z kanapy i wyszłam z salonu.  
- No co tam? - zapytałam.
- Idziecie już?  
- Nie, jeszcze nie. Jesteśmy u mnie - powiedziałam.
- Ok. A kiedy będziecie szli?  
- Nie wiem. To zależy, kiedy Zosia da mu spokój - Zuzia zaczęła się śmiać.  
- Nie musicie się śpieszyć. Ja i Kuba idziemy do sklepu.  
- No dobra. To jak będziecie szli, to daj znać.  
- Okej. To do zobaczenia. Pozdrów Zośkę i powiedz jej, żeby nam Maćka nie męczył za bardzo, bo nie wytrzyma do końca imprezy.  
- Powiem, powiem. Paa. Pamiętaj o naszym planie.  
- Pamiętam. - Zuzia rozłączyła się. Poszłam do salonu.  
- Co tam chciała? - zapytał Maciek.  
- Czy jesteśmy w drodze do nich. Ich na razie w domu nie ma, bo idą do sklepu.  
- Więc możecie jeszcze zostać - odezwała się Zosia.  
- Tak, możemy. Powiedziała, że masz nie męczyć za bardzo Maciusia. - Zosia się zaśmiała.
- Ania, teraz to na pewno już z tobą nie idę. - Maciek udawał obrażonego, ale i tak wiedziałam, że zaraz się odezwie. - Zosia mogę zostać z tobą?  
- Ale ja idę do Kamili, a ty w ogóle masz imprezę - powiedziała moja siostra.  
- Impreze można odwołać w każdym momencie, a ta twoja koleżanka może przyjść do ciebie. - On zaraz mnie do szału doprowadzi.  
- Nie. Nie zrobię tego mojej siostrze.
- Fajnie - odezwałam się - Idziesz?  
- Nie. Zostaje. Albo idę, ale bez ciebie.  
- Zosiu, chodź - powiedziała mama idąc z tatą do pokoju obok.  
- No i widzisz co na robiłaś? -Zosia chyba jest zła na mnie. Mama najwidoczniej wyczuła, że możemy się po kłócić i Maciek wyszedłby zły na mnie.  
Zosia z rodzicami wyszła z pokoju.  
- Ale ty jesteś... - Nie dokończyłam.  
- No jaki? - dopytywał się.  
- Nie ważne. Zostawię do dla siebie.  
- No okej. Jak już chcesz.  
Siedzieliśmy koło siebie w ciszy. Po chwili spuściłam głowę w dół.  
- Ej, kotek. Głowa do góry. Nie smuć się. To jest nasz wieczór. I nic ani nikt nie jest w stanie nam go zepsuć - powiedział przytulając mnie. Chyba się jednak myli z ostatnim zdaniem.  
- Wiem, wiem.  
- No to uśmiech poproszę. - Nie uśmiechnęłam się. Nadal na mojej twarzy widniał smutek. Maciek chyba to zauważył, bo zadał głupie pytanie.  
- Aniu, powiedz szczerze. Coś się stało? Masz jakiś problem? Coś cię gnębi? - No oczywiście, że tak. Twój kolega jest porąbany.  
- Nie. Wszystko ok. - Złapałam jego dłoń.  
- Ojjj, nie wydaje mi się. Mów o co chodzi. - Nalegał i nalegał.  
- Nie... Nie mogę - oderwałam głowę od jego ramienia.  
- Ania, proszę. - I co mam mu powiedzieć teraz prawdę? Przecież obiecałam Zuzi, że dziś mu o tym nie powiem. Ale muszę, nie chcę go okłamywać jeśli on widzi, że nie jest okej. - Pamiętasz jak Kacper chciał ze mną porozmawiać? - zapytałam.  
- Tak, pamiętam - potwierdził.  
- Coś się wtedy wydarzyło... - przerwała.  
- Anka, co się wydarzyło? Mów.  
- Pocałował mnie - Spuciałam głowę w dół.  
- Co?! - krzyknął.
- Maciek spokojnie, usiądź. - Łzy napłynęły mi do oczu.  
- Jak ja mam być teraz spokojny, gdy się właśnie dowiedziałem, że najlepszy kumpel pocałował cie? No jak? - Usiadł. Chyba się uspokoił, ale... Ale jednak nie. Chciałam coś powiedzieć. - Kurwa, a ja debil go jeszcze zaprosiłem na naszą imprezę. To ja już mu pokaże.  
- Maciek, nie rób nic głupiego. Nie kłóć się z nim. Zapomnij o tym. Proszę.  
- Anka, ty wiesz o co mnie prosisz w tej chwili? - spojrzał na mnie - Nie zapomnę tego. Nie będziemy po takim czymś dobrymi kumplami jak dawniej.  
- Miałam ci dzisiaj o tym nie mówić, ale jak bym nie powiedział to było by pewnie jeszcze gorzej, jakbyś się dowiedział później.  
- Mam nadzieje, że nie odwzajemniłaś pocałunku? - zapytał.  
- Oszalałeś? Oczywiście, że nie.  
- Ja z nim porozmawiam jak przyjdzie.  
- O nie, nie. Nie ma mowy.  
- No jak chcesz. Ale po imprezie i tak z nim pogadam. - O matko!  
- No dobra. Ale w mojej obecności - powiedziałam.
- No okej.  
Znów nastała niezręcznia cisza. Nie lubię w jego towarzystwie siedzieć cicho. Ja nigdy nie lubię gdy jest cisza.  
- Idziemy? - zapytałam przerywając ciszę.  
- Nie, nie idziemy. Nie zapominaj, że musisz mnie przeprosić. - Nie wystarczy mu to, że powiedziałam to co zaszło w parku? Niech nie przesadza.  
- Maaaciek! - krzyknęłam.  
- No co? To jest aż takie trudne? No chyba nie. - Wstałam z kanapy, żeby wyjść z salonu. Kiedy chciałam już iść w kierunku wyjścia Maciek wstał i złapał mnie za dłoń.  
- Odwróć się - powiedział.  
- Nie ma mowy. Nie chcesz iść to nie.  
- Proszę, odwróć się.  
- Po co? - zapytałam.  
- Odwrócisz się to zobaczysz. - Odwróciłam się. Jego cudowne usta zaczęły dotykać moich. Zamknęła oczy. On jest niesamowity. Przez dobrych chwil nasze usta były złączone w namiętnym pocałunku.  
- Gorzko, gorzko! - krzyknęła Zośka wchodząc do salonu. Oderwałam usta od Maćka ust, po czym położyłam głowę na jego ramieniu.  
- Zośka - powiedziałam. Maciek się nie odezwał tylko zaczął się śmiać. - To nie jest takie śmieszne. - Odsunęłam się kawałeczek od niego.  
- Nie złość się już. Złość urodzie szkodzi. - Spojrzałam się na Maćka i pokazałam mu języka w żartach.  
- Oj Anka, Anka. Nie wygłupiaj się, bo to powoli robi się żałosne i głupie - powiedziała Zosia, gdy udawałam obrażoną. Kilka dobrych minut nie odzywałam się do nich.  
- Ona tak zawsze? - zapytał Maciek mojej siostry.  
- Tak. Z czasem się przyzwyczisz do tego.  
- Nie wiem czy długo z nią wytrzymam prze te jej zachowanie. - Spojrzałam się krzywo na siostrę i Maćka. Po chwili do salonu weszli rodzice.  
- Zosia, pani Basia przyjechała z Kamilą - powiedziała mama.  
- Ok. Już idę. A wy się już nie kłóćcie. - rzekła Zosia podchodząc do mnie.  
- Postaramy się - powiedział Maciek.  
- Do zobaczenia jutro kochana - powiedziała Zosia przytulając mnie na pożegnanie.  
- Pa Maciuś - rzekła do niego.  
- Paa - zaczął się śmiać.  
- Dobra leć, bo odjadą bez ciebie - powiedziałam. Zosia wyszła z salonu.  
- My też zaraz idziemy - Chyba zapomniał o tym, że miałam go poprosić. No i dobrze.  
- Dobra - rzekłam.  
Wyszliśmy przed dom z moimi rodzicami, żeby poczekać aż Zosia odjedzie. Kiedy już odjechała weszliśmy do środka. Mama, tata i Maciek poszli do salonu, a ja poszłam jeszcze do swojego pokoju, żeby zobaczyć czy okna są zamknięte i czy wszystko wyłączyłam. W drodze z powrotem zaszłam do pokoju Zosi i zamknęłam u niej okno, bo miała otwarte.  
Zeszłam na dół.  
- Idziemy? - zapytałam.  
- Tak, tak. - Moi rodzice wstali i odprowadzili nas do drzwi. Ubraliśmy się. Wziełam swoją torebkę.  Schowała do niej telefon i kluczyki od mieszkania.  Na wszelki wypadek, gdyby rodziców jutro nie było jak wrócę.
- Pa mamo - przytuliłam ją.  
- Pa skarbie. Bawcie się dobrze i nie wypicie za dużo - powiedziała mama.  
- Wy też się bawcie dobrze. Do jutra - rzekłam.  
- Uważaj tam na nią - odezwał się tata do Maćka.
- Będę uważał. - Ciekawe. Zapamiętam to.  
Pożegnaliśmy się z nimi i wyszliśmy z mieszkania.

Jolcia223

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1846 słów i 9161 znaków, zaktualizowała 14 paź 2016.

3 komentarze

 
  • Misiaa14

    cudo *-*

    16 paź 2016

  • Jolcia223

    @Misiaa14 ????

    22 paź 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością  :*  :)

    15 paź 2016

  • Jolcia223

    @cukiereczek1 Dziękuję :* :) W tygodniu może się pojawi, a jak nie to dopiero w piątek :* :)

    15 paź 2016

  • cukiereczek1

    @Jolcia223 ok to czekam niecierpliwie. :)

    15 paź 2016

  • czarnyrafal

    Fajny rozdzialik - taki życiowy, bo i drobna sprzeczka, bo Anka powiedziała swoją " tajemnicę " i Zosia stworzyła atmosferę . Jednym zdaniem.Wszystko gra i oby tak dalej. :kiss:  <3

    14 paź 2016

  • Jolcia223

    @czarnyrafal Dziękuję :* No oby, oby :)

    14 paź 2016

  • czarnyrafal

    @Jolcia223 Ty wiesz więcej , ale o tym potem czyli w następnych odcinkach. :kiss:  <3

    14 paź 2016

  • Jolcia223

    @czarnyrafal :* :) :D

    14 paź 2016