Niespełnione marzenia cz. 7

Niespełnione marzenia cz. 7Adrian szeptał mi coś do ucha, gdy nagle ktoś chwycił mnie za ramię i gwałtownie odwrócił. Byłam bardzo zaskoczona, ledwo utrzymałam równowagę.  
-On jest mój, szmato!- wykrzyknęła cała czerwona ze wściekłości narzeczona Adriana.  
Patrzyłam na nią, śmiejąc się jednocześnie z jej bezpodstawnych oskarżeń. Nie robiłam nic, co mogłoby ją rozzłościć. Nie dotykaliśmy się, nie całowaliśmy się, nie robiliśmy nic złego. Tylko tańczyliśmy! Przecież rozmowa lub taniec z kumplem to nie zbrodnia.  
Moja pogarda co do jej osoby jeszcze bardziej ją zezłościła. W pewnym momencie rzuciła się na mnie z łapami. Chwyciła mnie mocno za włosy, a ja nie pozostawałam jej dłużna. Zrobiłyśmy kilka kółek, a głowa coraz bardziej mnie bolała.  
-Zostaw mnie wariatko!- wrzasnęłam obalając ją na ziemię.  
Byłam taka zła, że przestałam kontrolować nad swoim ciałem i totalnie wyłączyłam umysł. W tamtej chwili liczyło się dla mnie tylko to, aby pokazać w końcu tej idiotce kto jest górą. Obezwładniłam ją, siadając na niej i przytrzymując ręce. Obie krzyczałyśmy na siebie, a ludzie otoczyli nas. Z perspektywy czasu zastanawia mnie fakt, dlaczego nie zareagowali od razu. Byli tak mocno pijani albo na początku podobał im się chaos, który wywołałyśmy.  
Wracając do owego chaosu...
Patrycja zaczęła się szarpać, aż udało jej się uwolnić. Wtedy to ona była górą. Usiadła na mnie i sprzedała mi dwa liście. Pełna gniewu wykorzystałam ostatnie resztki siły i zwaliłam ją z siebie. Pośpiesznie wstałam, więc zaczęła się przepychanka. Atmosfera robiła się coraz gęstsza. W pewnym momencie Patrycja chwyciła pierwszą, lepszą butelkę i wymierzyła ją w moim kierunku. Na szczęście uratował mnie Radek- przyjaciel narzeczeństwa, który wybił butelkę z jej rąk i obezwładnił dziewczynę. Za to mnie chwycił Adrian i odciągnął na bok. Byłam taka wściekła. Złość ze mnie kipiała, myślałam, że zaraz wybuchnę. Z nienawiścią w oczach patrzyłam na wszystkich, którzy znajdowali się w pobliżu. Nie mogłam dłużej wytrzymać i pobiegłam, ile sił w nogach, do wyjścia.  

[Adrian]  

-Julia, zaczekaj!- krzyknąłem do oddalającej się, niczym z prędkością światła, dziewczyny.  
Nie zdawałem sobie sprawy z tego, co się przed chwilą wydarzyło. Nigdy nie widziałem takiego ataku zazdrości ze strony mojej narzeczonej. Coraz bardziej zastanawiałem się nad tym, czy aby na pewno znam ją na tyle, żeby się z nią ożenić.  
-Puść mnie, jeszcze z nią nie skończyłam.  
-Skończ już! Niezłą szopkę odwaliłaś, wszyscy się na nas gapią- powiedział zażenowany Radek.  
-Stary, weź się nią zajmij, niech ochłonie. Pójdę zobaczyć co z Julką.  
Przyjaciel kiwnął głową, a ja pobiegłem za dziewczyną, mając nadzieję, że ją odnajdę.  

...

-Julka! Julka zaczekaj.  
Na szczęście udało mi się ją dogonić i zmusić do tego aby się zatrzymała.  
-Czego chcesz?- zapytała po chwili.  
-Chciałem Cię przeprosić za tę sytuację. Pati nie powinna się tak zachować.  
-Daruj sobie.  
-Dlaczego jesteś taka niemiła? Nic Ci nie zrobiłem.  
-Nie zrobiłeś? Jesteś moim problemem. Za każdym razem, jak się do mnie zbliżasz ta wariatka dostaje szału.  
-Ale...- próbowałem przerwać.  
-Nie przerywaj mi! Ona dostaje szału, a na kim się wyżywa? Oczywiście na mnie, więc daj mi spokój. Żegnam- powiedziała oddalając się ode mnie.  
Jednak ja nie dałem za wygraną. Nie chciałem jej zostawiać samej. Było już po północy i bałem się, że coś jej się stanie.  
-Poczekaj, odprowadzę Cię!- podążałem za nią.  
-Daj mi spokój, lepiej wracaj do swojej stukniętej dziewczyny.  
Wkurzony przez jej upartość, chwyciłem ją za ramię i zatrzymałem.  
-Odprowadzę Cię, bo się o Ciebie boję. Jak będę widział, że wchodzisz do domu to wtedy dam Ci spokój.  
-Przecież ja Cię w ogóle nie znam. Jaką mam pewność, że nie jesteś tak samo stuknięty jak Twoja cizia.  
-Kto nie ryzykuje...- powiedziałem z lekkim uśmieszkiem, po czym zaczęliśmy iść w kierunku jej domu.  
Po drodze, gdy już złe emocje zostały stłumione u mojej towarzyszki, zaczęliśmy rozmawiać i to na normalne tematy. Już nie była taka oschła w stosunku do mojej osoby. Opowiadała mi o swoim życiu, o tym co było kiedyś i co jest teraz. Jednak, przyznam się z ręką na sercu, że mało z tego zapamiętałem. Skupiłem się na czymś innym. Tamtego wieczoru, wyglądała prześlicznie. Bordowa sukienka przed kolano podkreślała jej kobiece atuty. Smukła sylwetka, zaokrąglony tyłek i piersi unoszące się z każdym wykonanym ruchem, a do tego potargane włosy w kolorze ciemnego brązu sprawiały, że nie mogłem oderwać od niej wzroku. Nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło. Nigdy tak na nią nie patrzyłem.  
-Halo?! Słuchasz mnie?- mentalnie oblała mnie kubłem zimnej wody, szybko się ocknąłem.  
-Co? Tak, oczywiście...
-Zadałam Ci pytanie.  
-Mogłabyś powtórzyć?  
-Jak wytrzymujesz z Patrycją? Oczywiście wstęp był dłuższy, ale nie chce mi się tego powtarzać.  
-To jest skomplikowane. Już Ci co nieco mówiłem. Tylko nie myśl sobie, że jestem materialistą i chodzi mi o jej hajs. Możesz wierzyć lub nie, ale na początku była zupełnie inną kobietą. Jej wdzięk, dobre maniery, inteligencja i poczucie humoru sprawiły, że się w niej zakochałem. Nie rób takich oczu... Kiedyś naprawdę byliśmy w sobie zakochani. Teraz troszkę się zmieniło. Cały czas łudzę się, że wróci dawna Patrycja, ale z dnia na dzień wydaje mi się, że dopiero teraz poznaję jej drugą twarz.  
-Dlaczego tego nie skończysz?  
-Nie chcę jej ranić. Jakbym z nią zerwał, kompletnie by się załamała. Serio, nie chodzi mi o szkołę tańca. Wierzę, że poradziłbym sobie bez hajsu jej ojca. Może nie wyglądam na takiego, ale uwierz, że też mam uczucia, jestem wrażliwy i dbam też o drugiego człowieka.  
-I zostaniesz z nią, chociaż będziesz się w tym związku dusił?  
-Na razie nie poznałem dziewczyny, która by mnie od tego toksycznego związku uwolniła. Chyba, że...  
Postawiłem wszystko na jedną kartę. Zatrzymałem się, a ona wraz ze mną. Widziałem jej dezorientację wymalowaną w oczach. Postanowiłem zaryzykować. Może to ona była moim lekarstwem?  
Przybliżyłem się do niej, cały czas patrząc jej w oczy. Mój wzrok przeszywał ją na wskroś. Zapadła martwa cisza...  


Jeśli macie czas to zostawcie coś po sobie to bardzo motywuje i na pewno sprawi, że kolejna część pojawi się szybciej :))

Czicza

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1230 słów i 6600 znaków, zaktualizowała 21 wrz 2016.

2 komentarze

 
  • Misiaa14

    Cudowne !!

    19 cze 2016

  • paula86

    super!czekam na następną i już się nie mogę doczekać :)

    18 cze 2016