Niespełnione fantazje

Witam. Mam na imię Kamil. Mieszkam i pochodzę z niewielkiego miasta gdzie każdy każdego zna albo kojarzy „z gęby”. Na dzień dzisiejszy nazbierałem 25 lat i zbieram nadal. Tak samo jak nadal nasila się we mnie niespełniona fantazja mająca korzenie w okresie lat 90’ (jeśli można to jeszcze określić fantazją). Mianowicie chodzi o mojego pierdolca w sferze seksualnej. Od małolata miałem dziwną przypadłość tj. kręciły mnie moje szkolne nauczycielki a co się z tym wiąże, odczuwałem pociąg do kobiet dojrzałych które mogłyby być śmiało moimi matkami. Wszystko zaczęło się już w podstawówce a nabrało właściwego tępa w gimnazjum. Zawsze byłem skręconym dzieckiem, wszędzie było mnie pełno, zawsze coś nabroiłem albo wycinałem jakiś numer, nie można było się nudzić w moim towarzystwie. Dlatego też przeważnie w szkole siedziałem za karę w pierwszej ławce, przy biurku nauczycielki żebym nie przeszkadzał w prowadzeniu lekcji i żeby miała mnie na oku. W każdej klasie w mojej szkole, biurko nauczycielki znajdowało się w rogu sali przy oknie oraz przylegało bezpośrednio do pierwszej ławki. Nie ukrywam nie podobał mi się ten stan rzeczy ale po kolei… Większość moich nauczycielek były to kobiety w przedziale wiekowym 35 – 50 lat. W każdej potrafiłem znaleźć coś, co sprawiało że pociągała mnie w jakiś sposób. Siedzenie w ławce połączonej z biurkiem nauczycielki było dla mnie niezbyt ciekawą opcją jak już wspomniałem wcześniej. Z czasem jednak zmieniłem zdanie zdając sobie sprawę że ma same plusy. Godzinami mogłem się wpatrywać w biust polonistki, który był przed moimi oczami gdy pisała coś w dzienniku. Potrafiła babka tak dobrze dobierać koszule że pasowały na Nią idealnie, jakby uszyte wczoraj specjalnie z myślą o Niej. Niektóre biurka miały maskownicę od strony ucznia, ale były też takie, jedynie z deską łączącą dwie ściany (np. biurko w klasie matematycznej - mojej wychowawczyni  p. Barbary). Kiedy tylko mój kolega z ławki był nieobecny w szkole z jakiegoś powodu, schylałem się pod ławkę, niby to szukając czegoś w plecaku, niby to coś mi upadło po to tylko by spróbować zajrzeć pod kieckę p. Barbary. Niestety było widać jedynie łydki od połowy w dół i buty. Miałem w sumie patent żeby zobaczyć więcej ale p. Barbara była kobietą z klasą i nienaganną aparycją, co mi się niezwykle z resztą w niej podobało. Co za tym idzie, zawsze nóżka na nóżkę albo tak siadła że za cholerę nie udało mi się zajrzeć jej pod kieckę. Jednak było coś co mi to wynagradzało. Mianowicie p. Barbara często siedząc przy biurku, zdejmowała pantofle i przesuwała je stopą nieznacznie w bok obnażając swoje stopy. Czasem miała nawet pomalowane paznokcie na czerwono czy beżowo które przebijały przez materiał rajstop. Innym razem zwieszała bucik na dużym palcu i bawiła się nim kołysząc nim w przód i tył. Ile to razy upuszczając coś „niechcący”, czy udając że szukam długopisu w plecaku schylałem się pod ławkę żeby napatrzeć się na jej stopy. Były niesamowite, idealne i niezwykle zadbane. Dodatkowo p. Barbara miała spore łydki, trochę niesymetryczne względem jej ud, aczkolwiek bardzo kształtne i według mnie pasowały perfekcyjnie do całej figury. Była wysoką szczupłą kobietą z malutkimi piersiami. To co ją wyróżniało przede wszystkim to jej rdzawo rude włosy za ucho. Podobało mi się w tej kobiecie dosłownie wszystko. Uwielbiałem jej drobne dłonie zawsze zadbane, które często kremowała podczas lekcji. Robiła to w taki sposób że często podczas tego zabiegu brakowało mi miejsca w spodniach a w skrajnych przypadkach mój penis tak silnie uciskał mnie w rozporek że sprawiał wręcz ból nie do zniesienia. Na skórze jej dłoni odznaczała się każda najdrobniejsza żyłka. Gdy uskuteczniałem te eskapady pod blat zawsze waliło mi serce że może przesadzam i p. Barbara zacznie coś podejrzewać, więc starałem się robić to z głową. Nigdy nie zapomnę gdy pewnego razu na poprawie sprawdzianu po lekcjach (było wtedy oprócz mnie może 4 osoby w klasie) popłynąłem za jakimś wewnętrznym impulsem. Upuściłem skuwkę od długopisu i schylając się po nią zbliżyłem twarz do jej stopy tak blisko że czułem zapach jej rajstop. Trwało to może ze 4 sekundy ale czas jakby się na chwilę zawiesił. Pamiętam tą akcję do dzisiaj. Pragnąłem ją pocałować w stopę tak delikatnie żeby tego nie poczuła. Co ja gadam !!! Chciałem ją całować po stopach, pieścić i lizać jej zgrabne paluszki napawając się zapachem rajstop. Zamroczyło mnie z podniecenia, skoczyło mi ciśnienie aż ręce zaczęły mi się trząść. Gdyby się poruszyła choć trochę dostałbym w twarz stopą i zorientowałaby się że jej wychowanek Kamilek to chyba jakiś chory zboczeniec. Udało mi się wrócić do pozycji siedzącej patrząc się tępo w kartkę sprawdzianu. Pamiętam że nie poprawiłem go wtedy nie mogłem skupić się na niczym nie mówiąc już o tym że finalnie nie podniosłem tej skuwki. Patrząc teraz z perspektywy czasu to gdybym mógł cofnąć się do gimnazjum, specjalnie dałbym się przyłapać p. Barbarze na patrzeniu na jej stopy i nogi. Ciekawe jak by się to wszystko potoczyło. Jak by na to zareagowała. Może podnieciłoby ją to w pewien sposób i spróbowała czasem delikatnie, niby to nieświadomie prowokować mnie nimi, czerpiąc przyjemność z faktu że mnie to podnieca (mimo tego że byłem nieletni a ona była nauczycielką, moją wychowawczynią). Innego razu poszło jej oczko w rajstopach. Mieliśmy tego dnia dwie matmy pod rząd, a na drugiej lekcji już ich nie miała na sobie. W trakcie tej lekcji mieliśmy wszyscy zejść na dół na salę gimnastyczną na jakiś apel czy inną szkolną parodię. Gdy wszyscy byliśmy już całą klasą na sali gimnastycznej p. Barbara poprosiła koleżankę z którą akurat rozmawiałem żeby poszła sprawdzić czy zamknęła klasę bo nie jest pewna i dała jej klucz. Zapytałem czy mogę iść razem z nią „OK lećcie tylko szybko bo torebkę zostawiłam w klasie”. W drodze na drugie piętro mojej koleżance zachciało się do toalety i mówi żebym skoczył sam szybko, albo poczekał na nią. Ja „że ok skoczę sam”. Klasa była zamknięta ale postanowiłem wziąć z plecaka kanapkę, co by mieć zajęcie na „ekscytująco ciekawym” szkolnym apelu. Nagle mnie olśniło !!! Torebka !!! Na bank zaciągnięte rajstopy p. Barbara schowała do torebki. Myślałem że posram się ze strachu na myśl grzebania w torebce wychowawczyni ale tak się podnieciłem że miałem to gdzieś. Otwieram torebkę, patrzę, SĄ !!! Wyjąłem je, przyłożyłem do twarzy i zaciągnąłem się głęboko ich zapachem mając w głowie widok stóp P. Barbary i tą akcję spod biurka na sprawdzianie. Odłożyłem je z powrotem do torebki i wyszedłem. Potem żałowałem, przecież mogłem zabrać je na pamiątkę niczym trofeum jak już zaryzykowałem grzebać w jej torebce. W klasie byłem przecież niby z koleżanką więc nie byłbym podejrzany o ich zniknięcie. Mimo to ta akcja była tak kurewsko zajebista i podniecająca że gdy wróciłem do domu to obrałem kierunek kibel. Musiałem jak najprędzej dać upust emocjom. Moja wychowawczyni często grała główną rolę w trakcie mojego wyobrażonego filmu, niczym Titanic na Polsacie (nigdy się nie nudzi). Podobały mi się wszystkie podkreślam wszystkie nauczycielki z mojej szkoły i każda z nich mnie strasznie podniecała, lecz p. Barbara była kobietą która na zawsze zapisała się w mojej pamięci. Przez Nią miło wspominam czasy gimnazjum. Nigdy nie byłem wybredny co do urody jeżeli chodzi o dojrzałe kobiety. Jak już wspomniałem każda z Nich ma coś w sobie. Coś co sprawia że sztywnieję w kroczu gdy wyobrażę sobie jak się Nią zajmuję. W trakcie rozmów o „dupach i laskach” wśród  kolegów nie przyznałem się nigdy do tego że wolę starsze babki. Fakt było dużo ładnych rówieśniczek, czy dziewczyn ze starszych roczników w szkole ale po mnie to spływało i ogólnie miałem je w dupie. Ładne bo ładne ale gdybym miał okazję przelecieć jakąś „czterdziestkę” to byłbym skłonny publicznie oznajmić wszystkim wokoło że wolę chłopców. Zdawałem sobie powoli sprawę z tego że owa fascynacja to właśnie ja – PRAWDZIWY ja, taki jestem i dobrze mi z tym. Nie zamierzam udawać kogoś kim nie jestem, mimo tego że różniło mnie to może w jakiś sposób od moich rówieśników. Nie każdy musi być taki jak reszta tłumaczyłem sobie czasem gdy kładłem się spać. Trzymałem jednak to w sobie nie odczuwałem potrzeby rozmowy o moich pragnieniach. Może dlatego że sam dopiero odkrywałem piękno dojrzałego ciała. Ni w ząb nie pobudzała mnie najpiękniejsza nastolatka czy młode modelki z TV. Wówczas jedynie moje szkolne nauczycielki, sąsiadki z bloku, kobiety z piekarni czy mięsnego itd. były dla mnie atrakcyjne seksualnie. Ta sytuacja utrzymuje się do chwili obecnej. Jedynym sposobem na poradzenie sobie z coraz to bardziej silnym popędem seksualnym jak w przypadku każdego szczyla, była masturbacja. Regularna masturbacja. Z tą różnicą że w przeciwieństwie do moich rówieśników główną rolę podczas tej czynności odgrywały kobiety a nie siostra kolegi czy Mariola z 2C. Najczęściej odlatywałem w łazience gdy nie było nikogo w domu ale zdarzyło się parę razy i w szkole w kiblu jak za bardzo się rozmarzyłem na lekcji. W domu miałem nawet taki patent że wybierałem sobie dwie nauczycielki z którymi miałem danego dnia lekcje i rzucałem monetą którą z nich się zajmę podczas masturbacji. Wybór był tak ogromny że nie mogłem się zdecydować więc decydowała za mnie moneta. Miałem od groma scenariuszy w głowie lecz najlepszy zawsze był klasyk tj. Dzwonek kończący lekcję, wszyscy się pakują wychodzą z klasy a p. Barbara prosi mnie żebym został chwilę bo chce ze mną coś omówić, albo opierdolić za kolejny wybryk i że któreś z moich rodziców ma przyjść jutro do szkoły na rozmowę. Ogólnie chujnia z grzybnią. Wtedy prosiłem, błagałem i zapewniałem że poprawię swoje zachowanie, tylko żeby nie powiadamiała rodziców. P. Barbara podchodzi wtedy do drzwi klasy, przekręca klucz od środka i siada na blacie ławki na wprost mnie. Przygląda mi się badawczo i mówi „że się zastanowi ale wszystko ma swoją cenę”. Podnosi nogę i stawia but między moimi udami na krześle w taki sposób że jej kiecka podciąga się do góry a ja widzę ciemny materiał części majtkowej jej rajstop między nogami.
p. Barbara: „powiedz mi szczerze co cię tak ciekawi że zaglądasz na każdej lekcji pod moje biurko ?”
Ja: (strach i przerażenie w oczach)
p. Barbara: „co gówniarzu zatkało Cię ? Wiedziałam o tym odkąd cię przesadziłam do pierwszej ławki.”
p. Barbara podciąga kieckę na wysokość brzucha, ściąga rajstopy do kostek i zakłada mi obie nogi na głowę tak że czuję się jak w imadle, widzę tylko jej kwiat, lekko połyskujący od wilgoci.
p. Barbara: Liż !!! Do czysta poproszę... Tylko bez opierdalania się !!! bo zmienię zdanie w sprawie telefonu do Twojej matki.
Zabrałem się za Jej cipkę z takim zaangażowaniem że po chwili nie czułem języka. Zapach jej myszki był na całej mojej twarzy a z p. Barbary ciągle płynęło i płynęło. Nagle odepchnęła moją głowę
p. Barbara: „szału nie było ale jestem powiedzmy… zadowolona. Jesteś wolny”.  
Siedziałem tak na krześle oszołomiony i podniecony jak zwierzę w rui gdy p. Barbara ściągnęła całkiem swoje rajstopy nadal siedząc na blacie przede mną.  
P. Barbara: „Dobra masz… Wiem że o tym marzysz”  
Podnosi nagą stopę i pakuje mi ją do buzi tak że jej trzy palce zniknęły w moich ustach. Złapałem ją obiema rękoma za stopę, wyjąłem ją z ust i zacząłem obsypywać ją pocałunkami. Całowałem z pasją jej palce, podeszwę i kostkę. Po czym  zacząłem łapczywie ssać wszystkie palce na raz i każdy z osobna. Wstałem rozsunąłem rozporek i wyjąłem swój sprzęt w ostatnim momencie obficie oblewając stopę p. Barbary, podłogę i przy okazji nogawki swoich nowych spodni. Dysząc jak po przebiegnięciu maratonu opadłem na krzesło.  
P. Barbara: „no nieźle to było super ! Podobał mi się sposób w jaki pieściłeś moją stopę. Tak czule i z uwielbieniem… Ale czas już na Ciebie dziecino. Zmykaj !!!  
     Tak wyglądał mniej więcej jeden z lżejszych scenariuszy z moją wychowawczynią w domowym zaciszu. Były też ostrzejsze o wiele bardziej odważne. Do fascynacji dojrzałą kobietą dochodził powoli również fetysz stóp. Wówczas nie wiedziałem nawet że istnieje takie słowo jak „fetysz”. Miał on dodatkowe źródło pochodzenia ale o tym później.
Po ukończeniu gimnazjum umówiłem się z kumplem z klasy na piwo w plenerze. Jakże ogromne było moje zdziwienie jak zobaczyłem Marcina z piwem w ręku i w dodatku zapalił papierosa. Jeszcze niedawno był strasznym kujonem i deko sztywniakiem ale zawsze dał przepisać pracę domową, coś wytłumaczył czy podpowiadał na sprawdzianach. Ja w zamian wstawiałem się za niego gdy ktoś mu dokuczał (kiedyś nawet dostawił mi ze dwie tróje z chemii czy niemieckiego jak go wysyłali po dziennik). Gadamy luźno o gimnazjum i wszystkich akcjach w szkole gdy nagle temat zszedł na dziewczyny z klasy, „szkolne seks bomby” i tematy o seksie ogółem. Marcin wypalił „ja wiem że ty zawsze starsze wolałeś”. Trochę się zmieszałem bo nikomu o tym nie mówiłem nigdy. Pytam „jak to wiesz ? Nie rozumiem”. Okazało się że był doskonałym obserwatorem i jako jedyny zauważył te moje eskapady pod biurko, to jak patrzę się na nauczycielki na lekcjach. Powiedział że miał niezły ubaw ze mnie jak przesuwałem różne drobiazgi na biurku u polonistki do krawędzi, tak żeby spadły prędzej czy później na podłogę i jak patrzyłem się na jej tyłek gdy się po nie schylała. Była to jedyna klasa w której był stary parkiet i podłoga  ruszała się gdy ktoś przechodził obok biurka co wykorzystywałem kiedy tylko była okazja. Przyznałem że fakt, lubię starsze. ale nie chciałem ciągnąć z nim tego tematu.  
CDN

1 komentarz

 
  • Użytkownik Adrian456

    Swietne, życiowe i szczegółowe czekam na więcej

    10 sty 2017