Niespełnione

W 1 połowie 2005 roku widziałem pewną dziewczynę, przyjechała z drużyną siatkarek do naszej szkoły, od razu się zakochałem w niej. Lecz niestety nie mogłem zdobyć jej numeru.... ale po 2 latach znalazłem ją, myślałem że ze szczęścia oszaleje. Zacząłem z nią pisać, okazała się zajefajną dziewczyną, przyjaciół ka odradza mi miłości z nią, no ale nie słuchałem w końcu po roku byliśmy razem, ale jak się potem okazało nie na długo. Ale zacznijmy od początku. Była zima, tuż po walentynkach. Stałem na przystanku PKS po 15 minutach przyjechał charakterystyczny srebrny opel zafira. Wysiadła z niej moja piękność Amanda. W pierwszej chwili zamurowało mnie, (koledzy mówili że jest brzydka, no ale ja miałem dziwny gust wśród dziewczyn, podobały mi się takie jak ona, wysoka chuda jak patyk, blondynka) wręczyłem jej białe róże jej ulubione, jej stary spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem. Postanowiliśmy że się przejdziemy na spacer, byłem nią za fascynowany, z nerwów przyspieszyłem krok. Rozmawialiśmy o wszystkim i w sumie o niczym, i tak jakoś czas zleciał. Spotykaliśmy się już prawie codziennie, starałem się codziennie się z nią chociaż widzieć. W końcu postanowiłem jej powiedzieć to co czuje, lecz niestety ona nie czuła tego samego, ale powiedziała że możemy spróbować, przez 3 miesiące żyłem jak w raju, nic nie było potrzebne do życia oprócz niej, wszystko mógłby dla niej zrobić. Lecz niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy... Spałem obudził mnie telefon. Odebrałem, usłyszałem jej zdyszany głos, powiedziała że musimy się dzisiaj spotkać, no i skończyło się tak samo jak zaczęło przyjechał samochód...
-Nie możemy być, możesz liczyć co najwyżej na przyjaźń
Nie odpowiedziałem jej siedziałem jak zamurowany, mówiła coś do mnie ale nie pamiętam już, w końcu pojechała... Mój świat legł w gruzach, wszystkie plany, nadzieje, zniszczone, nie mogłem się otrząsnąć z tego przez pół roku, no ale jakoś mi się udało. Wysłałem dla Amandy pierścionek na pamiątkę, lecz ona zaczęła mnie unikać, obgadywać, pewnego dnia napisałem jej co o tym wszystkim myślę zerwałem z nią kontakt w końcu po paru dniach napisała, że zachowałem się jak dzieciak itp. Przeszedłem to wszystko jeszcze raz...

Przypadkiem skontaktowałem się z moją koleżanką Paulą w której się kochałem w zerówce. po 9 latach spotkaliśmy się, rozmowa przebiegła fajnie. Od jej bliskiej przyjaciółki dowiedziałem się że się we mnie buja, w ostateczności nie była taka zła, szczerze nawet mi się podobała, no ale nie miała tego czegoś, więc spytałem się jej czy to prawda. Niestety to była prawda, i mój koszmar zaczął się od początku, zakochałem się w Pauli, powiedziała że przez parę dni nie będzie miała neta, postanowiłem że za parę dni wieczorem poruszymy ten temat co będzie z nami. W niedziele wstałem rano, włączyłem kompa skype i gg koło 12 zjawiła się ona na gg z opisem: KC Skarbie Myślałem że ze złości ją zabije, no ale nie będę taki zły. Tego samego dnia pojechałem zrobić jej kompa jakby nigdy nic, ona była w szampańskim nastroju, mogłem się na niej chociaż wyżyć przez jej 2 lata młodszą od niej siostrę Anetę trochę jej podokuczała. Kompa nie zrobiłem jej, pojechałem, i sobie przysięgałem że ani razu się nie zakocham, i na razie do tej pory mimo iż złamałem kilka serc nie zakochałem się. Teraz wiem że Amanda była moją prawdziwą pierwszą miłością, wiem że już się nie zejdziemy no ale nadal ją kocham mimo iż minęło tyle czasu, i ona nie odzywa się do mnie, wciąż wspominam te piękne chwile z nią spędzane a fakt że to już nie wróci dobija mnie wciąż i będzie dobijał do końca życia..........

~:(

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 732 słów i 3870 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik KAMILOS

    Powiem Ci coś . Nie wsominaj jej nic Ci to nie da ! Marnuszesz sobie życie myśląc w ten sposób i nie myśl żę nigdy się nie  zakochasz bo tego nie wiesz ! Powodzenia . . .

    30 mar 2009