Niespełnione marzenia cz. 14

Niespełnione marzenia cz. 14[JULKA]

Adrian wyszedł od razu po śniadaniu tłumacząc się, że ma coś ważnego do załatwienia. Nie wnikałam. Przed wyjściem,w ramach rekompensaty za tak szybkie wyjście, zaprosił mnie do restauracji. Zgodziłam się bez wahania.

[ADRIAN]

Na zegarku wybiła dwudziesta. Tym razem punktualnie zjawiłem się przed jej drzwiami z bukietem krwistoczerwonych róż.  Zapukałem kilka razy do drzwi. Otworzyła mi przepięknie ubrana dziewczyna.
-Czy Ty zawsze musisz tak zmysłowo wyglądać? Ojj, trafiasz w moje gusta...-pociągnąłem ją do siebie i złożyłem na jej ustach całusa.  
-Nie tak w progu, wariacie! Wejdź do środka.  
-Gotowa?
-Ubiorę buty i możemy iść.  
-A może tak ominiemy to wszystko i pomogę Ci się rozebrać?- złapałem ją w pasie i mocno przycisnąłem do siebie.  
-Nic z tego. Jestem baardzo głodna. Idziemy!  
-Błagam, nie kręć tak tymi biodrami, bo zaraz szału dostanę.  
Uśmiechnęła się.

[JULIA]

Zajęliśmy stolik, który znajdował się na uboczu. Cały czas rozglądałam się dookoła. Byłam zachwycona wnętrzem. Choć panował w nim przepych, to  mieścił się w granicach dobrego smaku.  
-Podoba Ci się tutaj?- zapytał.  
-Jeszcze się pytasz? Tu jest bajecznie, aż nie mogę się napatrzeć.  
Zaśmiał się
-Wiesz, zazwyczaj nie bywam w takich miejscach, ale wierzę, że dla Ciebie to codzienność,  nic specjalnego- oznajmiłam.  
-Taak, zrób ze mnie bogatego snoba- dodał z uśmieszkiem.  
-Już tak się nie unoś przystojniaczku. Lepiej powiedz mi, co teraz?
-O co Ci chodzi?
-Co z ślubem?
-Nie dojdzie do niego. Gdy Patrycja wróci to  z nią pogadam. Wolę powiedzieć jej to prosto w twarz. Już teraz wiem, że to nie będzie łatwa rozmowa.  
-Będzie dobrze- chwyciłam go za rękę, a on odwzajemnił mój gest swoim cudnym uśmiechem.  
-Ewentualnie się nie zjawię.
Po chwili kelner przyniósł nam nasze dania. Tym razem również się nie zawiodłam, bo wyglądały i pachniały obłędnie. Nagle spadł mi na podłogę widelec. Ale wtopa!  
Gdy Adrian to zobaczył spojrzał się na mnie wymownie. Pewnie pomyślał, że zrobiłam to specjalnie. Przysięgam, że był to przypadek! Dlatego wstał i podnosząc zgubę, delikatnie dotknął moich kostek i wędrował zmysłowo ku górze.  Gdy dotarł do połowy uda lekko go szturchnęłam i prosiłam aby przestał. Udawałam, że mnie to nie rusza, ale tak naprawdę pragnęłam więcej i więcej. Jego dotyk był lekarstwem na wszystko.  
W końcu przestał i usiadł na swoim miejscu z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem.  
-Wariat!  
-Twój wariat- podniósł kieliszek i delikatnie uderzył o mój -A teraz Ty mi powiedz...- zaczął.
-Hm?- Spojrzałam ze zdziwieniem.  
-Wiem, że coś skrywasz. Twoja blokada... Czym jest spowodowana?  
-To dość nieprzyjemna sprawa.
-Proszę, nie trzymaj mnie w niepewności.  
-No dobrze.
W tamtej chwili miałam mętlik w głowie. Nie wiedziałam od czego zacząć. Nie umiałam złożyć poprawnie zdania. Strasznie się denerwowałam. Bałam się, że gdy Adrian pozna prawdę, odwróci się ode mnie. Bałam się, że będzie się mnie brzydził. Nie zdziwiłabym się, bo do niedawna sama siebie się brzydziłam.  
Zdążyłam opowiedzieć wstęp, o tym jak było ciemno i jak szłam beztrosko przez osiedle. Nagle zadzwonił zbawienny telefon. Na początku odetchnęłam z ulgą, ale później mnie zamurowało.  
-Musimy iść- powiedziałam w pośpiechu.
-Teraz? Przecież jest tak miło.  
-To pójdę sama, cześć.  
-Już dobrze, dobrze. Poczekaj tylko zapłacę.  

[ADRIAN]

W samochodzie próbowałem dowiedzieć się czegoś więcej, ale  nie odzywała się do mnie. W jednej chwili zmieniła się nie do poznania.  Dziesięć minut później byliśmy już przed  domem Julki.  Dziewczyna szybko wysiadła z auta i pobiegła do swojego mieszkania. Od razu udałem się za nią.  
-O Boże!- krzyknąłem zaszokowany. -Co tu się stało!
-Właśnie wracałam ze sklepu i zobaczyłam uchylone drzwi. Policja już w drodze- poinformowała Kamila.  
Mieszkanie było w opłakanym stanie. Krzesła poprzewracane, wszystkie dokumenty, ubrania wyrzucone z szuflad, cała zastawa potłuczona. Złodzieje  grali na czasie.  
Bałem się spojrzeć na Julkę. Wiedziałem, że to kolejny cios wymierzony w jej kierunku. Dziewczyna nic nie mówiła, nawet nie płakała. Nie wyłoniła się żadna emocja.  Podszedłem do niej aby ją przytulić, żeby wiedziała, że ma we mnie wsparcie, ale odsunęła się ode mnie i pobiegła do sypialni. Chciałem pobiec za nią, ale Kamila mnie zatrzymała.  
-Pozwól jej pobyć samej. Musi sama się z tym zmierzyć.  
-Co za skurwiel to zrobił. Gdybym tylko chwycił jednego z drugim to od razu by inaczej śpiewali.  
-Jaki odważny- dodała z uśmiechem.  
-A jak mamy okazje pogadać to...
-To co?  
-Wiesz może co ukrywa Julia? Pytałem ją o jej przeszłość, ale nie chciała mi powiedzieć.  
-Wiem, że się o nią martwisz i tak dalej, ale to nie jest odpowiedni moment na taką rozmowę. Poza tym to ona powinna Ci o tym powiedzieć. To zbyt osobista sprawa.  
-To co ona przeskrobała?  
-Powiem Ci tylko jedno.
-Tak?
-Bądź przy niej i nie pozwól jej skrzywdzić. Ona zasługuje na wszystko co najlepsze. A jak Ci na niej nie zależy to odpuść, bo Ci tego nie daruję.  
-Nie mów tak. Bardzo ją kocham i zrobię wszystko żeby była szczęśliwa.  

[JULIA]  

Byłam w  beznadziejnej sytuacji. Do tego wszystkiego brakowało mi zdemolowanego mieszkania.  
Po przyjeździe policji odpowiedziałam na rutynowe pytania, a później zabezpieczyli wszystkie ślady.  Ukradli wszystkie najcenniejsze rzeczy , a w tym oszczędności. Miałam nadzieję, że policja szybko się tym zajmie.  
Po tym wszystkim nie czułam się tak jakbym była u siebie. Czułam, że nie jestem bezpieczna. Doprowadzałam się tymi myślami do szaleństwa.  
Do sypialni wszedł Adrian. Wyglądał tak jakby przejmował się tą sytuacją bardziej niż ja. Miał taki smutek w oczach. Od razu usiadł obok mnie i pozwolił mocno się wtulić.
-I co ja teraz zrobię?- zapytałam zrozpaczona.
-Spakuj najpotrzebniejsze rzeczy i zabieram Cię do siebie- wstał i zaczął się rozglądać za jakąś torbą.  
Chodził w tę i nazad a ja tylko patrzyłam na niego z politowaniem.  
-Na co czekasz? Zbieraj się- pospieszał.  
-Chyba oszalałeś- zaoponowałam. -A co będzie jak Patrycja szybciej wróci? Udusi mnie na miejscu.  
-Kochanie- przybliżył się -Godzinę temu rozmawialiśmy o tym w restauracji. Jej już nie ma, liczysz się tylko Ty!
-No nie wiem.
-Ale ja wiem.
-Przystanę na to, ale tylko na chwilę. Jak zrobię tu porządek to wracam.  
-Jak zwykle musisz postawić na swoim. Zrobię wszystko żeby Cię przekonać.
Szybko się spakowałam i wyszliśmy. Nie miałam ochoty spędzać w tym miejscu ani chwili dłużej, przynajmniej nie wtedy.  


:)

Czicza

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1206 słów i 6787 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością dodaj coś szybko bo nie mogę doczekać się już dalej :* :* :) :)

    8 lut 2017

  • Użytkownik Czicza

    @cukiereczek1 Dzięki, dzięki :kiss:

    8 lut 2017

  • Użytkownik cukiereczek1

    @Czicza kiedy mogę spodziewać się kolejnej?

    8 lut 2017

  • Użytkownik Inna16

    @cukiereczek1 za pol roku.

    21 lut 2017

  • Użytkownik blogerka

    Super :)

    7 lut 2017

  • Użytkownik Czicza

    @blogerka  :rotfl:

    8 lut 2017