Niespełnione marzenia cz. 5

Niespełnione marzenia cz. 5|||, , SORRY, ALE W TEJ MOKREJ KOSZULCE BYŁO MI NIEWYGODNIE''|||


[Julia]

Otworzyłam drzwi bez żadnego problemu i zaprosiłam chłopaka do środka.  
-Zmęczony?- zapytałam z lekką ironią w głosie.  
- Moja kondycja jest w niezłej formie, ale za to u Ciebie słyszę przyspieszony oddech- powiedział z uśmiechem od ucha do ucha.  
Spojrzałam z politowaniem i poprosiłam żeby usiadł w salonie, za to ja udałam się do kuchni po wino i kieliszki. W drodze do salonu zauważyłam Adriana, który rozglądał się po moim mieszkaniu.  
-To Twoi rodzice?- zapytał wskazując zdjęcie na półce.  
-Tak to moi rodzice. Teraz sobie uświadomiłam jak dawno ich nie widziałam.  
-Dlaczego?
-Wyjechałam z domu mając 18 lat, ponieważ codziennie chodząc tamtymi ulicami, wspomnienia wracały. Ponadto mieszkałam w małym miasteczku i nie mogłam znaleźć pracy- mówiłam siadając na kanapie.  
-A studia?  
-Niby skończyłam liceum, ale moja sytuacja finansowa nie miewa się tak dobrze jak Twoja. Przyjechałam tu aby pomóc sobie i moim rodzicom. Co miesiąc przelewam...to znaczy przelewałam im małą część pensji.  
-Będąc w kawiarni słyszałem jak przyszłaś po wypowiedzenie. Strasznie mi przykro...
-Nie mówmy o tym, bo bardziej mnie dołujesz. Lepiej nalej nam wina.  
Adrian uśmiechnął się i czynił swoją powinność. Bardzo dobrze czułam się w jego towarzystwie, znaleźliśmy wspólny język i nie było krępującej ciszy. Nawet nie zauważyliśmy kiedy wino się skończyło.  
-Wiesz co, muszę już lecieć. Jutro mam trening i muszę być wyspany.  
Chłopak zabrał kluczyki z szafki i kierował się do drzwi.  
-Chyba nie masz zamiaru jechać samochodem?- zapytałam wstając.  
-Dlaczego miałbym nie jechać?  
Pokiwałam głową z lekkim poirytowaniem, a potem wzięłam butelkę wina do ręki. Adrian od razu wiedział co mam na myśli.  
-Jak chcesz możesz u mnie zostać na noc, tylko nie wyobrażaj sobie zbyt wiele.
-Mógłbym zamówić taksówkę, ale Patrycja zadawałaby mi mnóstwo pytań na temat samochodu i na pewno wmówiłaby mi zdradę.  
- Jak Ty z nią wytrzymujesz- powiedziałam podążając do sypialni.  
Otworzyłam szafę w celu poszukania dodatkowej pościeli. Adrian stanął w drzwiach i przyglądał mi się z uwagą. Nie mówił nic tylko wodził swoimi czekoladowymi oczyma po moim ciele. Myślał, że tego nie widzę, ale miał pecha, ponieważ należę do bardzo spostrzegawczych osób.  
Rozłożyłam kanapę i przyszykowałam miejsce do spania. Mój gość czuł się jak u siebie w domu. Chodził swobodnie po mieszkaniu, byłam przekonana, że zawdzięcza to alkoholowi.  
Jakiś czas później poszłam się wykąpać. Myśl, że prawie nieznany mi chłopak jest w mieszkaniu, a ja pod prysznicem zaczęła mnie niepokoić. Demony przeszłości wracały przy najmniejszej okazji.  
Po kąpieli ubrałam koszulę nocną i na to satynowy szlafrok. Zerknęłam na kanapę i zauważyłam, że Adrian zasnął. Chciało mi się pić, więc na paluszkach przemknęłam do kuchni. Z pełną szklanką wody źródlanej postanowiłam wrócić do mojej sypialni.  
Wychodząc z kuchni Adrian niechcący wpadł na mnie, a ja tak mocno się wystraszyłam, że cała woda wylądowała na jego koszulce,  
-Boże! Jak Ty mnie wystraszyłeś- aż złapałam się za serce, czego konsekwencją była stłuczona szklanka na podłodze. -Bardzo Cię przepraszam!  
Od razu nachyliłam się w celu pozbierania szkła.  
-Uważaj, żebyś się nie skaleczyła- ostrzegł mnie. -Pomogę Ci.  
-Ała! Mogłeś tego nie mówić.  
Szkło przecięło mi wskazujący palec. Krew leciała jak opętana.  
-Gdzie masz apteczkę?- zapytał
-W łazience, na górnej półce.  
Po dwóch minutach wrócił Adrian z gazą i bandażem. Jednak nie to przykuło moją uwagę. Bardziej zainteresował mnie fakt, dlaczego wrócił bez koszulki.  
-Nie zgubiłeś czegoś po drodze?  
-Sorry, ale w tej mokrej koszulce było mi niewygodnie. Jeśli Cię krępuję to mogę ją założyć.
-Nie mam nic przeciwko. Opatrzysz mi palec, czy będziesz tak stał i mi się przyglądał?
Adrian przystąpił do działania. Obchodził się z moim palcem bardzo delikatnie. Nawet nie wiedziałam kiedy skończył, ponieważ byłam wpatrzona w jego umięśnione ciało.
-Julka? Wszystko ok?- zapytał uśmiechając się.  
-Yy... Co? Ach tak. Tak wszystko ok.  
Chwycił mnie za ręce i podniósł wpatrując się we mnie jak w obrazek. Staliśmy tak chwilę w milczeniu. Czułam się niekomfortowo, więc speszona pożegnałam się i pobiegłam do mojego pokoju.  
Rzuciłam się na łóżko, powoli dochodząc do siebie. Może wydać się to dziwne, ale cały czas czułam wstręt do facetów, gdy tylko zbliżali się do mnie od razu się odsuwałam a w najgorszym wypadku krzyczałam aby się ogarnęli. Jednak z Adrianem było zupełnie inaczej. Jego dotyk, spojrzenie nie wywoływały u mnie obrzydzenia, lecz sprawiały, że czułam się w jego towarzystwie niesamowicie. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co to oznacza i jakie będzie miało to konsekwencje w przyszłości.  
Po długich przemyśleniach zasnęłam przesypiając całą noc.  

NASTĘPNEGO DNIA

Spałam jak zabita, nawet nie słyszałam budzika. Pośpiesznie wstałam i w drodze do drzwi zakładałam szlafrok. Moje oczy od razu skierowałam na kanapę, lecz wszystko było zaścielone, a mojego gościa brak. Byłam zdziwiona, ale doszłam do wniosku, że pewnie zgłodniał i jest w kuchni.  
Wchodząc do pomieszczenia też nikogo nie zastałam. Znalazłam jedynie kartkę przyczepioną do lodówki. Było na niej napisane:  

, , Dziękuję za przenocowanie mnie, co jest równoznaczne z uratowaniem mi życia :) W ramach podziękowania zrobiłem Ci śniadanie.  
PS. Uważaj na palec! :) ''

Spojrzałam na blat i czekała na mnie jeszcze ciepła jajecznica i kawa. Przynajmniej ten dzień zaczęłam z dobrym humorem. Gdy wzięłam swoje śniadanie do salonu i usiadłam przed telewizorem ktoś dobijał się do drzwi. Miałam nadzieję, że ta wariatka nie dowiedziała się gdzie mieszkam.  
-Cześć słońce! Mogę wejść?
-Jasne, a co Ty tu robisz?  
W drzwiach zastałam Kamilę z bananem od ucha do ucha. Była taka szczęśliwa jakby wygrała milion w totka.  
Usiadłyśmy na kanapie i przyjaciółka uważnie mi się przyglądała.  
-Jak było? Opowiadaj!
-Ale co było? Nie rozumiem- odparłam.
-Nie udawaj, widziałam jak Adrian wychodził z Twojego mieszkania. Został u Ciebie na noc, prawda?  
-Jesteś moją przyjaciółką, więc kłamać Cię nie mogę- powiedziałam popijając kawę.  
-Nie trzymaj mnie w niepewności, nie bądź taka.
-Kami, przestań się tak podniecać! Nic nie było. Po prostu wypiłam z nim kilka kieliszków wina, nie mógł prowadzić, więc zaproponowałam mu przenocowanie w moim mieszkaniu. Poza tym, wiesz jaka jestem, nie sypiam z ledwo poznanym gościem.  
-No wiesz... Ludzie się zmieniają.  
-Głupia jesteś.
-O czym gadaliście?  
-Mieliśmy pogadać o dołączeniu do zespołu, ale zupełnie o tym zapomnieliśmy. Nie wiem czy mam przystać na jego propozycję.  
-Na Twoim miejscu przyjęłabym jego ofertę i w końcu zaczęłabym myśleć o sobie.  
-Nie wiem czy wytrzymałabym spędzanie kilka godzin dziennie w towarzystwie Patrycji.  
-Olej ją, nie warto się nią przejmować. Na pewno, w końcu dokuczanie Tobie by się jej znudziło i znalazłaby inną ofiarę. Tak robią typowe, puste żmije- roześmiała się.
Przez jakiś czas śmiałyśmy się w swoim towarzystwie, aż do momentu kiedy Kam musiała iść na trening. Po jej wyjściu szybko zjadłam śniadanie, umyłam zęby, ubrałam się i z CV w dłoni udałam się na miasto w celu poszukiwania nowej pracy. Byłam bardzo podekscytowana, a jednocześnie zaniepokojona.





Postanowiłam kontynuować to opowiadanie, bo wróciła mi chęć i wena. Chętnie dowiedziałabym się co o tym sądzicie i jak je oceniacie :)  

Całusy! <3

Czicza

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1435 słów i 7898 znaków, zaktualizowała 21 wrz 2016.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Misiaa14

    Uwielbiam *-*

    12 cze 2016

  • Użytkownik loloki

    kiedy kolejna

    12 cze 2016

  • Użytkownik Czicza

    @loloki  Jutro o 19 :)

    13 cze 2016

  • Użytkownik majli

    Mi się tam podoba. Mam nadzieję, że będziesz dodawać kolejne części. :P

    10 cze 2016

  • Użytkownik Czicza

    @majli  Kolejna część w trakcie tworzenia  <3

    10 cze 2016