Niespełnione marzenia cz. 6

Niespełnione marzenia cz. 6Jakiś czas później...
-Pani Julio! Proszę przełożyć moje spotkanie z Morawieckim- prosił Pan Lesicki.  
Pan Lesicki był moim szefem. Pracowałam jako osobista sekretarka w Lesden. Lesden to wszystkim znana agencja reklamowa. Lesicki to bogaty biznesmen, dla którego agencja była tylko przykrywką. Przynajmniej tak mi się wydawało. Jednak postanowiłam się nie mieszać i zająć się tylko pracą. Wracając do szefa... Był to wysoki i postawny mężczyzna po pięćdziesiątce. Miał snobistyczny wyraz twarzy, lecz w rozmowie nikt tego nie wyczuwał. Jego oczy wirowały za każdą spódniczką w firmie. Im młodsza spódniczka tym lepiej. Jednym się to podobało, a drugim nie do końca. Pracowałam już dobre trzy tygodnie i do tej pory nie odczuwałam sygnałów Lesickiego ani tego żeby mi się naprzykrzał.  
-Na jakiś konkretny dzień?- zapytałam zakłopotana.  
-Może być na jutro w okolicach dwunastej- powiedział z cwanym uśmieszkiem na twarzy i powędrował w kierunku swojego gabinetu. -A i przynieś mi zestawienie dochodów, które miałaś przygotować- rzucił po czym zamknął drzwi.  
-To już po mnie- pomyślałam.  
Zupełnie o tym zapomniałam. Czułam się nieswojo, wciąż nie mogłam przestawić się z kelnerki na sekretarkę.  
Zawsze gdy miałam jakieś problemy, dzwoniłam do Joachima. Joachim to dwudziestopięcioletni chłopak, który przyjął się na staż, co było równoznaczne z tym, że będzie robił za pomocnika i chłopaka od przynieś, wynieś, pozamiataj.  
Będąc w kryzysowej sytuacji, zadzwoniłam do Joachima. Pracował dłużej, więc uważałam, że jest bardziej zorientowany.  
Nie pomyliłam się. Chłopak powiedział mi, że będzie za 5 min i żebym o nic się nie martwiła. Jak powiedział tak zrobił. Chwilę później zobaczyłam go z dwoma segregatorami mówiąc, żebym znalazła rozliczenia za poprzedni miesiąc, podliczyła, zrobiła raport i gotowe. Byłam niezmiernie mu wdzięczna. Urósł w moich oczach, a niech mu będzie, nawet o 5 centymetrów.  
Z gotowym raportem i z uśmiechem na twarzy pobiegłam do gabinetu Lesickiego. Zapukałam i słysząc ochrypnięte , , Wejść'', z dumą otworzyłam drzwi.  
-Oo to Pani. Nie wiedziałem, że od Pani gabinetu do mojego jest taki duży dystans.  
-Przepraszam, że musiał Pan czekać, ale musiałam jeszcze raz przejrzeć dokumenty, aby upewnić się czy nie wkradł się jakiś błąd- broniłam się jak tylko mogłam.  
-Nic się nie stało- powiedział znowu uśmiechając się cynicznie.  
-Czy coś jeszcze mam dla Pana zrobić?  
-Na razie nie, dziękuję, wracaj do swoich obowiązków.  
Po tych słowach wróciłam do swojego gabinetu. Godzinę później odwiedziła mnie Kamila. Zrobiła to tak znienacka, że wystraszyłam się jak nigdy.  
-Kogo ja widzę...Pani dyrektor na stanowisku!- krzyknęła przyjaciółka.  
-Dzień dobry, w czym mogę służyć?- zapytałam ironicznie, naśladując człowieka na tak wysokim stanowisku.  
Po zakończeniu inscenizacji, Kamila ubłagała mnie w sprawie wyjścia na lunch. Po uzyskaniu zgody, udałyśmy się do pobliskiej kawiarenki. Przy kawie i ciastku zaczęłyśmy rozmawiać.  
-Jak tam Ci się pracuje?
-Nie jest to szczyt moich marzeń, ale lepsze to niż nic- odparłam znudzona.  
-To może chociaż masz przystojnego szefa?
-A gdzie tam... Stary pryk po pięćdziesiątce. Jedyny powiew świeżości w agencji emanuje od Joachima.  
-A ten Twój szef jak się nazywa?- zapytała zaintrygowana.  
-Lesicki, a co?  
-Lesicki?!- wrzasnęła po chwili namysłu.
-Uspokój się!
-Dziewczyno, w co Ty się wpakowałaś?  
-Możesz mnie oświecić?  
-A proszę Cię bardzo... Nie wydaje Ci się znajome jego nazwisko?  
-Co za zbieg okoliczności!- usłyszałam znajomy głos. -Mogę się dosiąść?- zapytał śmiało.  
-Joachim?- zapytałam zaskoczona. -Jasne, poznajcie się. Kamila Joachim, Joachim Kamila.  
Chłopak od razu przysiadł się do nas i zaczął rozmowę. Moja przyjaciółka była nim oczarowana, nie odrywała od niego oczu. Nie rozumiałam jej zachowania, ale zbytnio nie interesowało mnie to w tym momencie. Po pewnym czasie Kamila musiała się zbierać na trening. Wychodząc zaproponowała wieczorne wyjście na miasto. Joachim zgodził się od razu. Jeśli chodzi o mnie to byłam bardziej oporna, ale w końcu dałam się namówić.  
Kamila była bardzo zadowolona z takiego obrotu sprawy. Wychodząc z kawiarni, dostałam od niej SMS:, , Chyba się zakochałam!! Wpadnę do Ciebie o 18 i razem się przygotujemy.''  
Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Jednocześnie spojrzałam na Joachima, a on biedny nie wiedział o co chodzi.  
Po skończonej pracy, pospiesznie wyszłam z firmy. Na dworze było ciepło, każdy mógł poczuć godną atmosferę zbliżającego się weekendu.  

...

Po osiemnastej do mojego mieszkania wbiła Kamila. Już od przekroczenia progu czułam zapach jej drogich perfum. Jeszcze nigdy nie widziałam jej takiej szczęśliwej. Bałam się co może z tego wyniknąć. Kamila znana była ze złych ulokowanych uczuć.  
Gdy już miałyśmy zrobiony makijaż i włosy oraz założyłyśmy najbardziej skąpe, ale jeszcze w miarę przyzwoite sukienki, wyszłyśmy z domu. Joachim czekał już pod domem. Zaprosił nas do auta. Nie podzielałam entuzjazmu swojej przyjaciółki, ale lepsze to niż siedzenie w domu.  
Chłopak przywiózł nas do CappeClub czyli klubu w plenerze. Panowała tam nieziemska atmosfera. Nieźle zaopatrzony bar, nowoczesne wyposażenie, ogromny parkiet i scena sprawiały, że mój humor powoli się poprawiał.  
-Jak to się mogło stać, że nie wiedziałam o istnieniu tego miejsca!- krzyknęłam z podniecenia.
Jojo i Kamila podzielali moje zainteresowanie tym miejscem. Wraz z przyjaciółką zajęłyśmy stolik w oddali a chłopak skoczył po drinki. Nagle stało się coś co sprzątnęło mi uśmiech z twarzy.  
-Kamila! Czy Ty widzisz to samo co ja?- zapytałam poirytowana kierując mój palec wskazujący na parę siedzącą dwa stoliki dalej.  
-Na bank musi Cię śledzić, haha- roześmiała mi się w twarz.  
-To nie jest śmieszne!  
Oczywiście chodziło o Adriana ze swoją narzeczoną. Jednak Kamila szybko mnie uspokoiła.  
Wyglądali na bardzo szczęśliwych, widocznie to co wygadywał Adrian było grubo przesadzone. Przynajmniej wtedy tak mi się wydawało.  
Jakiś czas później, gdy mieliśmy w sobie kilka mocnych drinków, poszliśmy na parkiet. Między mną a Kamilą zaczęła się zdrowy rywalizacja. Jednak byłyśmy zbyt pijane aby pokazać się od tej profesjonalnej strony. Nagle Joachim porwał Kam do tańca. Na szczęście nie zostałam sama. Wiadomo, że na takich imprezach każdy facet czeka na swoją okazję. Zaszedł mnie od tyłu pewien umięśniony i jak później zobaczyłam przystojny chłopak. W tle leciała piosenka , , Bailando'' Enrique, więc miałam okazję pokręcić trochę tyłkiem. Alkohol bardzo mnie rozluźnił. Jednak cały czas czułam się nieswojo, jakby ktoś mnie obserwował. W miarę możliwości próbowałam się rozejrzeć i znalazłam swojego obserwatora. Śledził każdy mój ruch i gest. Był to osamotniony Adrian z piwem w dłoni.
Nagle wstał, wypił napój do cna i ruszył w moim kierunku. Bez większych przeszkód pozbył się mojego partnera, później chwycił mnie w pasie i przyciągnął gwałtownie do siebie. Zaczęliśmy się bujać w rytmie muzyki, a nasze ciała co chwilę ocierały się o siebie.  
-Panie Adrianie, czy Pan mnie śledzi?- zapytałam po chwili patrząc mu głęboko w oczy.  
-Pani Julio, jakbym śmiał. Po prostu los nas sobie zsyła- powiedział swoim aksamitnym, ale bardzo męskim głosem.  
Nie zdążyłam otworzyć ust, a Adrian chwycił mnie za rękę, obrócił o 360 stopni, po czym chwycił mnie w pasie i lekko podniósł okręcając się wraz ze mną. Powoli opuścił mnie na dół, a moje ręce powędrowały na jego kark. Tańczyło nam się świetnie, bo dobrze partnerował. W tamtym momencie poczułam coś, czego nigdy jeszcze nie czułam. Serce biło mi jak oszalałe, a żołądek skręcał się niemiłosiernie. Czyżbym się zakochała? Niemożliwe...  
Cały czas byłam wpatrzona w jego czekoladowe oczy. Pewnie miałam głupią minę, bo Adrian głupio się uśmiechał.  
Niestety błoga atmosfera została nikczemnie przerwana. To co się później wydarzyło przeszło moje najśmielsze oczekiwania...

Czicza

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1483 słów i 8389 znaków, zaktualizowała 21 wrz 2016.

2 komentarze

 
  • majli

    Czyżby narzeczona wkroczyła do akcji? :devil:

    17 cze 2016

  • Misiaa14

    Kocham :3

    15 cze 2016