Nie dałeś mi wyboru ~2~

Z wielkim trudem zdołałam dotaszczyć moją wypchaną po brzegi walizkę do holu. Była dziewiąta rano, a za parę minut miała przyjechać po mnie Kate. Jechałyśmy do akademika. Na szczęście nie był on kolosalnie daleko, ale obie stwierdziłyśmy, że chcemy zasmakować w pełni studenckiego życia, a żeby to osiągnąć od razu zarezerwowałyśmy sobie pokój we dwójkę. Postawiłam walizkę przy drzwiach i przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam nieźle. Starałam się ubrać subtelnie, ale ładnie- delikatny srebrny naszyjnik, szara koszulka, jasne dżinsy. Włosy związałam w kucyk. Poszłam do kuchni, gdzie mama siedziała w szlafroku i piła herbatę. Rozłożyłam ręce do uścisku. Nawet na mnie nie spojrzała.
- Maaaaamo? – zagaiłam.
Zerknęła na mnie z uniesioną brwią.
- Dziecko, a gdzie ty się wybierasz?
Ręce nieco mi opadły.
- Na studia? – bardziej zapytałam, niż stwierdziłam.
- O! To już? – zdziwiła się.
Bez komentarza. Powlokłam się do salonu, licząc na większe wsparcie. Tata siedział na kanapie i czytał gazetę, a mój brat Tony grał w jakąś stanowczo za głośną i zbyt brutalną grę video. Stanęłam w progu i czekałam na odzew.
- Halo! – prawie warknęłam. – Czy ktoś się ze mną pożegna? Gdzie uściski? Gdzie ocieranie łez chusteczkami?
Tata spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami.
- To dziś na te studia?
Boże, na którym wieku moja rodzina się zatrzymała? Chyba wynaleziono już kalendarze.
- Tak, dziś! – odparłam.
- To dobrze. – Tata wrócił do czytania. – Wreszcie przestaniesz zalegać przed telewizorem.
No nie. Spojrzałam na brata z resztkami nadziei.
- Tony?
- Kup mi coś – rzucił tylko, nie odrywając oczu od telewizora.
Pffff! Wielkie dzięki, moja niezastąpiona rodzino. Też was kocham.
Trąbienie z podwórka zasygnalizowało przybycie Kate, więc ostentacyjnie wyszłam z salonu i zaczęłam ponownie zmagać się z moją walizką. Zanim ją dociągnęłam do samochodu Kate, zdążyłam się już cała spocić. Ona natomiast wyglądała, jakby dzisiejszą noc spędziła w SPA. Jak zwykle zresztą.
- Jak się czujemy w ten piękny poranek? – zaćwierkała niczym słowik, uruchamiając silnik.
- Właśnie zostałam odrzucona przez własną rodzinę – oświadczyłam, przyglądając się jej. Aż musiałam zmrużyć oczy. Kate nie lubiła nudy i to od razu rzucało się w oczy. Jakby jej nie wystarczała jej płomiennoruda fryzura - oczywiście założyła wielkie kolczyki koła, uderzająco żółtą bluzkę i bardzo, ale to bardzo obcisłe dżinsy. Cała ona.
Nie chciało mi się gadać, więc Kate podłączyła muzykę i razem darłyśmy się do różnych piosenek. Miałyśmy pootwierane szyby i przechodnie patrzyli na nas z kpiną albo politowaniem, ale żadna z nas się tym specjalnie nie przejmowała. Po dwóch godzinach byłyśmy już prawie na miejscu. Kiedy Kate szukała wolnego miejsca do zaparkowania, ja dostałam SMSa. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i parsknęłam z oburzenia.
- Kate, zgadnij kto napisał.
- Kto?
- Joe. Ten od gejowskiej kolacji. – Wydęłam wargi.
- O nie, nawet imię ma pedalskie – skomentowała Kate. - Czego chce?
- „Przepraszam za to ostatnio”. – Zaczęłam czytać. – „Nie chciałem, żeby to tak wyszło. Odezwij się”. O rany, poważnie? Przypomniało mu się po tygodniu? I czemu, do jasnej ciasnej, jedyny facet piszący do mnie musi być gejem?!
Kate znowu wybuchła śmiechem, ale była skupiona na parkowaniu.
- Carly? – zagaiła po chwili.
- Hmm?
- Zaraz coś ci powiem. Odnośnie facetów. Tylko jak dotrzemy do pokoju.
Dotarcie do pokoju okazało się łatwe, mimo miłej inaczej pani w recepcji. Później musiałyśmy dojść aż na trzecie piętro, co sprawiło, że prawie wypluwałyśmy swoje płuca. Kiedy Kate otworzyła drzwi, natychmiast się rozpromieniłam. Wiele słyszałam o pokojach akademickich, ale ten wyglądał naprawdę świetnie. Pomalowany na biało, miał różową wykładzinę i ogromne okna z granatowymi żaluzjami z wyjściem na balkon naprzeciwko drzwi. Dwa łóżka były ustawione po przeciwległych stronach pokoju, z zieloną pościelą i różowymi poduszkami. Dwa białe biurka wyglądały tak, że aż zachciało mi się uczyć. Całości dopełniała ogromna biała komoda. Pokój był przestronny i jasny, czyli taki, jaki mi się marzył. Zapominając o wypluwaniu płuc, wbiegłam do środka pozostawiając moją walizkę na progu i rzuciłam się do łóżka po prawej stronie.
- Biorę to! – oświadczyłam.
- A ja nie biorę twojej walizki! – oświadczyła Kate z kwaśną miną, biorąc tylko swoją i wkraczając dumnie do pokoju. Małpa.
- Coś miałaś mi powiedzieć – przypomniałam, kiedy wypakowałyśmy już połowę naszych rzeczy.
- A, racja. – Kate wygładziła plakat, który właśnie przyklejała nad swoim łóżkiem i zeskoczyła gładko na podłogę. –Trzeba ci pomóc, koleżanko.
- A niby w czym? – zdziwiłam się. Tak jakby nie istniała cała masa rzeczy, w której potrzebowałam pomocy.
- Dotąd sama wybierałaś sobie obiekty zainteresowań, ale widzę, że muszę interweniować. Trafiłaś już na geja, a to źle, moja droga – aż się skrzywiłam. – Tak więc, tym razem nie będziesz podejmować decyzji sama. Jutro idziemy na uniwerek i od razu szukamy nowego celu.
- My? Na spółkę? – spytałam zgryźliwie.
- Nie. – Kate wypięła dumnie pierś. – Po prostu będziesz potrzebować mojego gej radaru.
Rzuciłam w nią poduszką, ale nawet spodobał mi się ten pomysł. Może wreszcie trafię na porządnego gościa i może wreszcie moje życie choć trochę zacznie przypominać życie Kate… a nie komediodramat.
Zasnęłam, pokrzepiona tą myślą.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1040 słów i 5772 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Dream

    Cudowne! Czekam na cd :D

    27 lip 2016

  • Użytkownik candy

    @Dream dziękuję bardzo :D

    27 lip 2016