Niemieckie przypadki

Niemieckie przypadkiLato 1988 roku.

Byłem z Rodzicami na wczasach w NRD.

Jeszcze wtedy istniało.

K... to była mała miejscowość, można powiedzieć wiocha zabita dechami. Oprócz naszego domu wczasowego tylko kilka innych domów, sklep, wszędzie dookoła lasy, było jezioro, a właściwie to staw hodowlany. Zadupie kompletne. Do najbliższego miasta był spory kawałek. Ale nie było tak najgorzej.

Wczasowicze, to była taka typowa zbieraninka z różnych stron Polski.

Na szczęście miałem rówieśnika i można było trochę oderwać się od towarzystwa starszych. Miał na imię Krzysiek. Spędzaliśmy sporo czasu w swoim towarzystwie.

Któregoś dnia coś się zmieniło...

Do domu naprzeciwko, przyjechały dwie dziewczyny. Także chyba w naszym wieku. Widzieliśmy je, jak popołudniami siadywały w ogrodzie.

My kręciliśmy się tu i tam.

Zagadaliśmy do nich. Zagadaliśmy, to może zbyt dużo powiedziane. Po niemiecku znaliśmy tylko podstawowe zwroty, one polskiego ani w ząb. Nasze rozmowy były więc mieszaniną polskiego, niemieckiego, rosyjskiego i angielskiego oraz migowego. Były siostrami i mieszkały w Karl-Marx-Stadt. Przyjechały tu do Babci.

Nawet dobrze, że nie znały polskiego, bo mogliśmy z Krzyśkiem bez problemu wymieniać rzeczowe uwagi na temat nie krępując się ich obecnością.

Annika, jak na kanon wschodnio-niemieckiej urody, była prześliczna. Niewysoka piętnastoletnia brunetka. Miła buzia i prześliczny uśmiech. Wpadła mi w oko od razu. Krzyśkowi też. Krzysiek jej.

Szkoda...

Ale nie było co kruszyć kopii z tego powodu, aczkolwiek robaczek zazdrości trochę mnie „nadszamał”.

Renate natomiast kokietowała mnie. Na bezrybiu i rak ryba.

Renate, to była typowa Niemka. Brudno blond włosy, zawsze w lekkim nieładzie, lekko przy kości. Nie zrobiłaby wrażenia na konkursie piękności, ale miała jeden walor, który przebijał wszystko, nawet Annikę. Jej biust był dość spory, nawet ogromny, jak na szesnastolatkę. Normalnie potęga...

Nie mogłem wyjść z podziwu i gapiłem się na niego, jak przysłowiowy Niemiec w tylną część ciała, chociaż była to przednia i górna.

W każdym razie zapoznaliśmy się i nawet tego dnia zostaliśmy zaproszeni na ziołową herbatkę do ich Babci.

Annika i Renate okazały się nawet fajnymi dziewczynami. Miło spędzaliśmy czas szlajając się po okolicy lub wypuszczając się na rowerach w dalszy plener lub do miasta.

Któregoś dnia wybraliśmy się nad pobliskie jezioro. Dziewczyny wzięły ze sobą tylko koc.

Rozłożyliśmy się na niewielkiej dzikiej plaży i mieszaniną językową snuliśmy przeróżne opowieści.

- Może popływamy? - zapytała Annika pokazując o co jej chodzi.

- Ja, ja – potwierdziłem.

- Nie mam kąpielówek – zaoponował Krzysiek.

- Ale masz majtki.

Pierwsze zaczęły ściągać ubrania. My za nimi też.

Po chwili zostały w samej bieliźnie.

I nagle moje zdumienie sięgnęło zenitu. Dziewczyny zaczęły ściągać także i ją.

W oczach Krzycha pojawiła się lekka panika. W moich, mam nadzieję, było tylko oszołomienie. Niemki stały do nas tyłem, więc nie widziały naszych twarzy. Gdy zrzuciły z siebie wszystko pobiegły do wody. Ich tyłeczki zgrabnie się poruszały. Annika odwróciła się na chwilę i machając ręką zawołała:

- Komm, komm...

Oczy Krzyska pytały: „Co robimy? Uciekamy?'

- Co robimy? - spytał.

- Nie wiem, jak ty, ale mnie nie będzie Niemka pluła w twarz – zdobyłem się na żart zdejmując majtki.

Mój mały już prężył się i nabierał słusznych rozmiarów.

Pobiegłem za dziewczynami i rozbryzgując wodę dałem nura. Krzysiek po chwili dołączył do nas. Doszedł do siebie.

Chlapaliśmy się wodą śmiejąc się głośno.

Annika pływała, jak ryba, więc po chwili wypłynęła na środek jeziora a Krzysiek podążył za nią. Też bym to zrobił, ale nie chciałem zostawiać Renate samej. To nie byłoby zbyt miłe.

Ale powiem szczerze, że nie żałowałem.

Renate miała naprawdę duże piersi. Lekko obwisłe, ale jędrne i zgrabne. Patrzyłem na nie z prawdziwą przyjemnością, Starałem się nie nachalnie, ale oko samo mi uciekało w te rejony. Zauważyła moje spojrzenie. Nie zawstydziło jej i nie starała się ukrywać widoku dłońmi czy pod powierzchnią wody. Wręcz przeciwnie. Eksponowała je, ku mojej wielkiej radości.

Doczytałem potem, że tradycje nudystyczne były w Niemczech zakorzenione od lat i nagie ciała nie stanowiły jakiegoś tabu.

Dobrze, że stałem w wodzie i nie zobaczyła, jak bardzo mi się jej cycki podobały. Mój ptaszek był podniesiony. Woda w jeziorze nie była zimna, ale on stał.

Zostaliśmy więc przy brzegu po pas w wodzie. Spacerowaliśmy sobie, starając się rozmawiać.

Jak się okazało, Renate nie umiała pływać.

Zaproponowała na migi, żebyśmy wyszli. Chciałem opóźnić tę chwilę, bo byłem nadal podniecony, ale jednak zdecydowałem się na ten krok. Starałem się myśleć o czymkolwiek, byle odegnać myśli o ciele Renate, to znaczy o jej biuście, a za chwilę miałem także zobaczyć jej cipkę. Z tym, że ona też miała zobaczyć mojego członka....

I zobaczyłem jej myszkę. Kurde, ale była obrośnięta. Dół brzucha Renate pokrywały prawdziwe chaszcze. Niesamowite to było. To znaczy: widok był niesamowity.

Nie zapominajmy, że to była końcówka lat osiemdziesiątych, dodatkowo ubiegłego wieku. Nie było więc dużo możliwości opatrzenia się w kobiecych ciałach, a i depilacja nie była też znana. Może nogi tak i pachy też, ale okolice bikini? Zresztą nie byłem znawcą tematu.

Położyliśmy się na kocu.

Renate nie miała wyglądu modelki, tu i ówdzie miała trochę więcej ciała, ale ogólnie nie było najgorzej. Jej pupa także była niczego sobie.

Zresztą...

Co tu dużo mówić?

Byłem w takim wieku, że każda odsłonięta część damskiego ciała, była niczego sobie, a nawet bardzo niczego sobie.

Renate przypominała mi jedną taką modelkę, którą widziałem w czasopiśmie dla dorosłych.

Ojciec kolegi pracował za granicą. Przywiózł kilka duńskich "świerszczyków". Artur wynalazł je kiedyś, pochwalił się nam, więc któregoś dnia wybraliśmy się grupką do niego, aby je przejrzeć.

Ale to był czad.

Kolorowe magazyny wypełnione parami uprawiającymi niesamowity seks. Pary były głównie mieszane, ale trafiały się też same panie i większe grupki. To był całkiem inny świat. Dla nas jeszcze nieznany.

Na tych zdjęciach działo się i to wiele.

A więc, jedna z występujących tam pań, przypominała z wyglądu Renate. Podobna fryzura, rysy twarzy, piersi, ładnie zaokrąglone biodra i owłosiona myszka. No, wypisz wymaluj, Renate. Jakoś tak najbardziej ją zapamiętałem.

Inna sprawa, że kolega miał aparat fotograficzny marki Zenit i fotografował rozłożone strony "świerszczyków".

Te czarno-białe odbitki sprzedawał później na osiedlu. Sam zresztą kupiłem kilka serii. Serię z sobowtórem Renate przypadkowo też.

Leżeliśmy z Renate bardzo blisko siebie. Gdybym wyciągnął rękę to mógłbym dotknąć jej skarbów. Obserwowałem ją spod przymkniętych powiek i tak marzyłem sobie...

No, wiadomo o czym mogłem marzyć.

Położyliśmy się na bokach, twarzami do siebie i prowadziliśmy rozmowę na migi.

Dziwne, ale rozumieliśmy się. To było bardzo fajne.

Renate przybliżyła się do mnie bardziej. Dzieliły nas dosłownie centymetry. Powiedziała coś do mnie. Zrozumiałem tylko coś takiego, jak "kusmiś". Nie wiedziałem za cholerę co to znaczy, ale wkrótce Renate zbliżyła się jeszcze bardziej i pocałowała mnie w usta. To był taki niewinny pocałunek.

Patrzyliśmy sobie w oczy.

Teraz ja się zbliżyłem do jej ust. Zacząłem je całować, ale wcale nie krótko. Zetknięcie naszych warg było dużo dłuższe.

Podobnież byłem bardzo dobry w całowaniu. Tak twierdziły moje koleżanki.

Tak więc teraz była okazja, aby moja sława, jako świetnie całującego, przekroczyła Odrę i Nysą Łużycką.

W sumie nawet fajnie nam to wychodziło.

Delikatnie objąłem Renate. Nasza bliskość sprawiała że dotykałem swoją klatką piersiową jej cycusiów, co bardzo mnie rajcowało. Jednocześnie odsuwałem w tył swe biodra, aby Renate nie odczuwa, jak bardzo mi się podoba.

Z perspektywy czasu myślę, że to było głupie z mojej strony. Nie było się czego wstydzić.

I pewnie przytuliłbym ją mocniej, gdyby nie dobiegły nas odgłosy powracających Krzyśka i Anniki. Odsunęliśmy się od siebie i "udawaliśmy Niemca", że niby nic i tak dalej.

Szkoda jednak, że wrócili tak szybko.

Dalej, już razem, w czworo, leżeliśmy sobie tyłkami do góry. Renate przy mnie. Musieliśmy się trochę ścieśnić, żeby pomieścić się całą ekipą. To było bardzo przyjemne.

Wrażeń i pozytywnych emocji było co niemiara. Wymienialiśmy się nimi przez cały czas, kiedy już znaleźliśmy się w naszym ośrodku wczasowym. Pełno było zachwytów na temat naszych niemieckich koleżanek. Oczywiście musieliśmy skomentować to, jak wyglądały. Ja rozwodziłem się na temat niesamowitego biustu Renate. To on był głównym tematem, ale i o całej reszcie też, oczywiście, wyrażałem się w samych superlatywach.

Kiedy zamknąłem oczy, to widok piersi Renate, automatycznie pojawiał się pod powiekami.

Krzysztof był zachwycony każdym elementem Anniki.

Nie ma się czemu dziwić. Obaj po raz pierwszy widzieliśmy nagie dziewczyny na żywo. One nie były kolorowym obrazkiem z zagranicznej gazety, ale realne. Dodatkowo znajdowały się w zasięgu naszych rąk. To było warte wszelkie pieniądze.

Wrażenia były tak wielkie, że nasze ptaki stały na baczność przez cały czas i nie zanosiło się na to, żeby opadły.

Nie wiem, jak mój kolega, ale ja zwaliłem sobie konia, kiedy poszedłem do łazienki. Zrobiłem to stojąc pod prysznicem. Przed oczami miałem oczywiście Renate.

Następnego dnia znów tam pojechaliśmy. Tym razem byliśmy przygotowani. Dwa koce, koszyk z prowiantem, butelki z oranżadą. Full wypas, jak to się teraz mówi.

Czekaliśmy na nie z przygotowanymi rowerami.

Rozłożyliśmy się w tym samym miejscu.

Podzieliliśmy między siebie strefy wpływów i to było widać. Ja miałem wspólny koc z Renate.

Byłem ciekaw czy sytuacja z wczoraj się powtórzy. Z początku nic tego nie zapowiadało i Krzysiek był lekko zdegustowany.

- Co jest? - spytał mnie.

- Nie za bardzo wiem. Może nie chcą.

Siedzieliśmy pałaszując kanapki. Popijaliśmy herbatą, które miały w termosie. Sielanka polsko-niemiecka.

Renate pierwsza zaproponowała kąpiel.

Zgodziliśmy się.

Po chwili ten skrawek plaży znowu wyglądał, jak kolonia nudystów, gdyby ktoś patrzył z boku.

Annika i Krzysiek znów gdzieś się urwali. Wstali i poszli. Po chwili zniknęli nam z oczu. Zostaliśmy tu sami i dobrze. Wziąłem Renate za rękę i spacerowaliśmy sobie przy brzegu. O czymś mówiłem, ale nie pamiętam o czym. Pewnie paplałem coś bez sensu.

Weszliśmy trochę głębiej. Ni z tego, ni z owego zaczęliśmy się ochlapywać wodą. Renate bardzo fajnie się śmiała. Zaczęliśmy się lekko siłować. Starałem się przewrócić delikatnie Renate do wody i udało mi się to, potem dałem się jej przewrócić. Przy kolejnym zwarciu, gdy trzymaliśmy się za ramiona, nagle oboje, jak na zawołanie stanęliśmy w miejscu i znieruchomieli.

Spoglądaliśmy sobie w oczy. Powoli zbliżaliśmy swoje usta. Gdy się zetknęły, przepłynęła przez nas jakby iskra. To było niesamowite.

Całowaliśmy się, przytuleni, stojąc po pas w wodzie. Renate na pewno czuła mojego wzwiedzionego członka.

- Wunderbar – odezwała się, gdy na chwilę oderwaliśmy wargi starając się złapać powietrze.

- Ja, wunderbar – powtórzyłem.

Naprawdę było mi cudownie.

Opierałem lewą dłoń na ramieniu Renate, a prawą położyłem delikatnie na jej piersi. Nie odtrąciła jej. Oddychaliśmy głęboko patrząc sobie w oczy.

Byłem w raju. I to nie dlatego, że byliśmy bez ubrań, jak Adam i Ewa, ale wewnętrznie wszystko we mnie fruwało z radości i podniecenia. To było moje pierwsze takie przeżycie.

- Piękna jesteś – odezwałem się.

Zrobiła nic nie rozumiejącą minę.

Nie próbowałem tłumaczyć. Całowałem ją.

Renate złapała moja rękę w nadgarstku i poprowadziła między swe nogi. Mogłem dotknąć jej cipki. Ale wrażenie!!!...

Kurde!!! Dotykałem cipki!!!

Dotykałem dziewczynę w tym niesamowitym miejscu.

Czułem ją.

Położyłem na niej dłoń.

Trzymałem ją tak chwilę, aż wreszcie odważyłem się i chwyciłem nadgarstek Renate i poprowadziłem w kierunku mojego ptaka. Na moment cofnęła rękę, ale nie wypuściłem jej i ponownie zbliżyłem do stojącego na baczność penisa. Potem wróciłem ręką między nogi Renate. A ona dotykała mojego ptaka. Miała go w ręku. Ściskała w swej pięści.

Dotykała go!!! Dziewczyna dotykała mojego członka!!!

Tysiące różnych rzeczy galopowało przez moją głowę. Wszystko wirowało. Miałem, co prawda, zamknięte oczy, ale to wszystko wirowało we mnie, w środku.

Nagle oderwaliśmy się od siebie. Wracała Annika i Krzysiek.

Scheiße...

Mieliśmy chyba jakiegoś pecha, bo zawsze, gdy coś ten tego, to pojawiali się Annika i Krzysztof.

Musiałem coś wymyślić.

Wieczorem spotkaliśmy się z Renate. Tym razem sami. Pojechaliśmy nad jezioro, ale wybraliśmy inne miejsce. Usiedliśmy na zwalonym pniu drzewa i prowadziliśmy konwersację. Niedługo to trwało, bo wkrótce zaczęliśmy się całować. Przyznaję się bez bicia, że bardzo mi się to spodobało.

Nie były to, co prawda, moje pierwsze pocałunki z dziewczynami, ale zdecydowanie najdłuższe.

Całowaliśmy się tak, jakbyśmy szli na rekord świata w długości i intensywności pocałunku.

A do tego jeszcze te delikatne macanki dodawały pikanterii całej sytuacji.

Trzymałem rękę między nogami Renate i delikatnie masowałem jej wzgórek łonowy przez materiał spodni. Ona czyniła podobnie.

Wszystko, co najpiękniejsze, przepływało przeze mnie. Czułem się wspaniale. Tak cudownie jeszcze się nie czułem.

Owszem, całowałem się już z koleżankami i nawet można powiedzieć, że miałem dziewczynę, z którą chodziłem, ale to, co przeżywałem tutaj miało zupełnie inny wymiar.

Renate świetnie całowała. Naprawdę nieźle.

Pod wpływem chwili prawą ręką objąłem Renate w pół, a lewą położyłem na jej piersi i delikatnie ścisnąłem dłoń. Już wcześniej zauważyłem, że nie założyła stanika. Nie zaprotestowała. Może nawet sprawiło jej to przyjemność?

Zaciskałem i luzowałem dłoń. Poczułem się, jakbym ugniatał wielką kulę plasteliny. Bardzo mięciutkiej i bardzo ciepłej.

Jeju.

Ale to było wspaniałe.

Po chwili przyniosłem rękę na drugą pierś.

Prawą ręką wsunąłem pod jej koszulkę z tyłu. Gładziłem plecy Renate.

Po chwili spróbowałem podnieść materiał do góry. Spodziewałem się, że Renate mi na to nie pozwoli, ale ona nieoczekiwanie podniosła ręce do góry pozwalając ściągnąć koszulkę.

Siłą rzeczy musieliśmy przerwać pocałunek, ale powróciliśmy do niego, gdy tylko odłożyłem bluzeczkę Renate na kamień obok.

Miałem już nieograniczony dostęp do jej piersi. Moja ręka szalała dotykając ciepłego ciała.

Postanowiłem iść krok dalej i zacząłem całować jej cycki. Składałem na nich delikatne pocałunki. Po chwili ścisnąłem wargami jej sutki, które stały na baczność. W ogóle jej piersi stały się już lekko twardsze, a wokół aureol sutek pojawiły się pajęczynki naczyń krwionośnych.

Z tego, co doczytałem wcześniej w edukacyjnych wydawnictwach seksualnych, których nawiasem mówiąc było wtedy, jak na lekarstwo, wiedziałem, że Renate stawała się coraz bardziej podniecona.

Może do podniecenia było jeszcze daleko, ale pobudzona była na pewno.

Ja, szczerze mówiąc, też.

Mój penis rozpychał majtki i bez przesady można powiedzieć, że trzeszczały one już w szwach. Było mu w nich bardzo ciasno i zacząłem się bać o to, żeby się nie udusił.

Wymarzyłem sobie, że Renate położy rękę na moim rozporku, a nawet więcej, że rozepnie mi spodnie, wsadzi rękę w majtki i dotknie mojego freda.

Nie przerywałem miętolenia jej piersi.

Wróciłem też do całowania ust Renate.

Po chwili położyłem swoją rękę na wysokości wzgórka łonowego mojej niemieckiej dziewczyny.

Złapałem za guzik jej materiałowych spodni w kolorze kawy z mlekiem i odpiąłem go. Nie zaprotestowała.

A to był już duży plus na moją korzyść.

Zacząłem mocować się z zamkiem błyskawicznym. Jakoś udało mi się go rozpiąć. Już dotykałem majtek Renate.

Rozszerzyła troszkę nogi ułatwiając mi wsunięcie dłoni pomiędzy nie. Przesuwałem nią po tej przestrzeni.

Było tam niesamowicie gorąco, a w każdym razie tak mi się wydawało.

Mnie też robiło się coraz cieplej.

Na chwilę wysunąłem rękę spomiędzy nóg Renate. Zacząłem rozpinać guziki swojej koszuli. Po chwili ściągnąłem ją i odrzuciłem na bok. Zsunęła się z kamienia i upadła na trawę, ale to przecież nic.

Wróciłem ręką pomiędzy nogi Renate, ale tym razem wsunąłem palce pod jej majtki. Przesuwałem je po bujnym owłosieniu wzgórka łonowego i próbowałem dostać się do szparki.

Rzeczywiście, trafiłem po chwili na wilgotną szczelinkę.

Byłem w niebie.

A niedługo później wstąpiłem w kolejny krąg nieba.

Renate zaczęła całować moją twarz, szyję i schodziła ustami niżej. Muskała nimi mój tors. Położyłem dłoń na jej głowie.

To, co robiła, było po prostu ekstra.

Teraz Renate położyła dłoń na moim kroczu. Przebierała chwilę palcami, a potem zaczęła odpinać mi pasek, po nim guzik i zamek błyskawiczny. Od razu. Bez skrępowania wsunęła rękę pod gumę moich majtek. Zacisnęła palce na moim sztywnym fiucie.

Nareszcie.

Wreszcie to się stało.

Czekałem na to od momentu, gdy usiedliśmy sobie tutaj.

Teraz zacząłem marzyć, że wzorem innych pań, które widziałem w "świerszczykach" weźmie go do buzi.

Nic takiego jednak się nie stało.

Nasze zbliżenie, jeżeli tak można to nazwać, zakończyło się, jak wszystkie akcje w "świerszczykach", czyli: moim wytryskiem. Wtedy jednak nie byłem z tego zadowolony. Nawet wręcz przeciwnie, było mi trochę wstyd, że dałem plamę.

Poplamiłem też nawet trochę swoje spodnie, ale przykryłem to wyciągniętą z nich koszulą.

Udało się i nikt tego nie zauważył.

Renate była nieco zdziwiona naturalną reakcją mojego organizmu, ale chyba jakoś to zniosła.

Do Ośrodka wróciliśmy jeszcze przed zapadnięciem zmroku.

Annika i Krzysiek siedzieli na ławce przed Ośrodkiem. Obok nich leżały rakietki do badmintona.

- Gdzie byliście? - spytał Krzysiek.

- Na spacerze - odpowiedziałem.

Dziewczyny rozmawiały po niemiecku, pewnie o tym samym.

- Rozglądaliśmy się za wami

- My też - skłamałem.

A gdzie tam się rozglądaliśmy?! Spotkanie Krzyśka i Anniki nie byłoby nam zbytnio na rękę.

Specjalnie poszliśmy nieco dalej i w zupełnie inną stronę, niż zwykle spacerowaliśmy.

Nikt nam nie przeszkadzał. Nie spotkaliśmy nawet po drodze, żadnego z tubylców.

Teraz myślę sobie, że gdyby jednak, trafił się ktoś stamtąd, na przykład ktoś w rodzaju Herr Flicka z Allo Allo, uzbrojony w gestapowską, mocarną lornetkę, to miałby bardzo podniecający widok i z pewnością by mu stanął.

Byliśmy przecież rozebrani od pasa w górę i troszkę rozchełstani poniżej niego.

Nie byłoby innych opcji. Temu komuś musiał stanąć.

Jeżeli chodzi o zmysłowość i erotykę w naszych spotkaniach, to było to, niestety, wszystko. Owszem. Nadal się spotykaliśmy i jeździliśmy razem na rowerowe wycieczki. My, z Krzyśkiem zajęliśmy się trochę handlem i sprzedawaliśmy duże, okrągłe lizaki. Po jednej Deutsche Mark. Szły, jak woda. Mieliśmy nawet świetne przebicie.

Nasz pobyt kończył się jednak nieubłaganie. Dwa tygodnie minęły bardzo szybko, a ten ponad tydzień z Anniką i Renate minął jeszcze szybciej.

Trzeba było wyjeżdżać.

Wymieniliśmy się, rzecz jasna, adresami i obiecaliśmy, że będziemy do siebie pisać.

Zaraz po powrocie do domu wysłałem widokówkę z pozdrowieniami na adres Renate. Jakiś czas później wysłałem list. Napisałem go przy pomocy swojej sąsiadki, która świetnie znała niemiecki.

Odpowiedzi jednak nie dostałem.

Minęło już tyle lat...

Dziś wspominam ten okres z dużą dozą sympatii. Troszkę mnie on rozczula.

To były moje pierwsze doświadczenia erotyczne. Nie da się ukryć, że bezcenne.

Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że te doświadczenia przeżyję z Niemką.

Jeśli bowiem chodzi o kwestię niemiecką, to byłem wychowywany na Czterech Pancernych i Kapitanie Klossie, więc miałem ukierunkowane wyobrażenia na temat tej nacji.

A tu takie buty…

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Historyczka

    Klimat wspaniały jak zawsze. Ech, jak Ty potrafisz oddać świat z tak odległych lat osiemdziesiątych...

    31 paź 2022

  • Użytkownik darjim

    @Historyczka Dziękuję bardzo.

    31 paź 2022