Naprawdę był tam napis z moim imieniem? Nawet o tym nie wiedziałam. Hm… kto by pomyślał, że ten Dupek zauważał takie szczegóły. JA: Zaręczam ci, że nie kłamię. To moja bransoletka. Czemu w ogóle prowadziłam tę głupią dyskusję? Po chwili Lucas zadzwonił. Odebrałam. - Halo? - Nie chcesz się ze mną spotkać? – wymruczał do telefonu tak seksownym ochrypniętym głosem, że aż poczułam ciarki na całym ciele. - Ja… - Potraktuj tę bransoletkę jako po prostu dobry powód do zobaczenia mnie. Przecież tego nie chciałaś. Nikt cię nie zmusił. Ale los po prostu chciał, że to ja znalazłem twoją bransoletkę. A nie mam jak ci jej inaczej oddać, niż na spotkaniu z tobą. - Możesz mi wysłać kurierem – wydusiłam. Roześmiał się szczerze. - Carly, kiedy w końcu sobie uświadomisz, że lubisz spotkania ze mną? - Wcale nie! – natychmiast gorąco zaprzeczyłam, ignorując delikatne łaskotanie w brzuchu. - Właśnie, że tak. - Nie – warknęłam. - Twoja złość dowodzi, że mam rację – zaśmiał się. – No, to kiedy po ciebie podjechać? Do diabła, chciałam się z nim spotkać choćby zaraz, choć byłam pioruńsko zmęczona. Ale przypomniałam sobie jego zapach, jego niebieskie tęczówki i ciepło jego dotyku… - Za dwadzieścia minut – rzuciłam do słuchawki, rozłączyłam się szybko, po czym rzuciłam się do łazienki, by odrobinę się odświeżyć po całym dniu. Nie wyglądałam jakoś tragicznie, ale szybko na nowo popsikałam się perfumami, rozczesałam włosy nadając im więcej objętości i przebrałam się w czarne dżinsy i seledynowy sweter. Nie spodziewałam się, że Lucas zapuka do moich drzwi, ale właśnie to zrobił. Otworzyłam drzwi, czując drgające mięśnie w całym ciele. Co się ze mną działo? - Zapraszam. – Wyciągnął do mnie rękę, uśmiechając się. Zlustrowałam go wzrokiem. Ciemne dżinsy, biały podkoszulek i niebieska koszula w kratę. Ojej. - Do wyjścia z pokoju? – spytałam, ujmując jego dłoń i dając się wyprowadzić. Nie odpowiedział. Zeszliśmy po schodach… dalej trzymając się za ręce. Po chwili owionęło nas chłodne wieczorne powietrze i czym prędzej wsiadłam do samochodu. - No, to oddawaj bransoletkę – zażądałam. Lucas roześmiał się. - Ale dlaczego tak niemiło? - Jestem bardzo miła – sprostowałam. – Tylko nie potrafisz tego dostrzec. - Potrafię dostrzegać wiele rzeczy, czasem nawet w ostatniej chwili. W końcu o mało co nie zdeptałem twojej bransoletki pod butem. - Co?! – podskoczyłam, a on znowu się roześmiał. - Żartowałem. - Dupek z ciebie – skwitowałam. - Tylko trochę. Wyjął z kieszeni moją bransoletkę, na widok której odetchnęłam z ulgą. Wyciągnęłam po nią rękę, ale Lucas ją odsunął. - Nie tak prędko, najdroższa Carly. - A na co mam czekać? – spytałam ze zniecierpliwieniem. Czułam, że jak tak dalej będę się z nim droczyć, to się stanie coś bardzo złego. - To zależy. – Przysunął się do mnie bliżej. Serce mocniej mi zabiło. Owionął mnie jego oszałamiający zapach, zachłysnęłam się powietrzem, kiedy znalazł się na tyle blisko, że poczułam na czole jego opadającą brązową czuprynę. – A co jesteś w stanie zrobić, żeby odzyskać swoją własność? - Poprosić? – wymamrotałam, oddychając ciężko. - Za mało… - zamruczał i zanim się zorientowałam zaczął składać delikatnie pocałunki na mojej szyi, szczęce, na policzku. - Bardzo ładnie poprosić… - wydusiłam, błagając go w myślach, żeby nie przestawał. W każdym miejscu, które dotknął ustami, czułam niesamowicie przyjemne mrowienie, a moja skóra dosłownie płonęła. - A może coś więcej? – odsunął się ode mnie na parę centymetrów, a każdy por mojego ciała wrzasnął w proteście. Nie obchodziło mnie to, czy mnie wykorzystywał, czy może jednak kryło się za tym coś więcej. Nie obchodziło mnie, że był największym dupkiem pod słońcem i że irytował mnie przez 90% czasu, który z nim spędzałam. Coś się we mnie zagotowało i błyskawicznie pokonałam dzielącą nas odległość. Usadowiłam się na jego kolanach, nogi spuszczając po bokach na tyle, ile pozwalała mi samochodowa przestrzeń, po czym złapałam tego niesamowicie irytującego faceta za włosy i przyciągnęłam go do siebie, całując jak szalona. Usłyszałam delikatny dźwięk spadającej bransoletki na skórzany fotel, ale miałam to gdzieś. Jak tylko poczułam na sobie jego ręce, jęknęłam. Objął mnie mocno w biodrach i przyciskał do siebie tak mocno, że czułam bicie jego serca. A może to moje tak galopowało? Głaskałam go po twarzy, całowałam po każdym jej skrawku i choć brakowało mi oddechu, ciągle było mi mało. To prawdopodobnie było tą złą rzeczą, która według mojego przeczucia miała się dziś stać. Ale, do licha, nie przeszkadzało mi to już ani trochę.
6 komentarzy
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Aga1922
Jak zwykle cudo ???? Czekam na następną
candy
@Aga1922 dziekuje
❤czarnadama❤
Jak zawsze zajebiste, powtarzać się zaczynam O.o ale inaczej się nie da ocenić tego opowiadania
candy
@❤czarnadama❤ haha, mi to nie przeszkadza dzięki ogromne
Piekna
Wow super czekam na kolejną czesc
candy
@Piekna dziekuuuje
Ania13477
nie moge sie doczekac juz kolejnej czesci !!!
candy
@KontoUsunięte477
Nika....
Wow! Cudowne... Przeczytalam dzisiaj wszystkie części i chcę więcej
candy
@Nika.... ogromne dzięki jutro dodaję kolejny rozdział
Nika....
@candy cieszę się z tego powodu
Lovcia
Cudne
candy
@Lovcia dziękuję
Lovcia
@candy Kiedy dodasz kolejną?
candy
@Lovcia pewnie jutro
Lovcia
@candy