Niezmieniona

Tekst na konkurs ;⁠) wiem, że krótki, ale jako że wyników jeszcze nie ma, wrzucam tylko fragment, który stanowi alternatywne zakończenie wersji, która na ów konkurs trafiła. Jeszcze słowem wstępu, tematyka konkursu to cyberpunk. Miłego czytania :⁠-⁠D



- Powiedz mojej sekretarce, by wprowadziła cię do firmy. Za godzinę chcę cię widzieć gotową do wyjścia. Mam spotkanie biznesowe.
- Oczywiście, panie Mintz - skinęłam głową, uśmiechając się nieznacznie i wróciłam do gabinetu sekretarki. Cóż, nie polubiłyśmy się.
  
Godzinę później czekałam już na szefa, tym razem ubrana w gustowną, acz nieprzyzwoicie krótką, czerwoną sukienkę, obracając w dłoniach kopertową torebkę. Moje ramiona lśniły od diamentów i kwarcu różowego, rzucając na ściany rozedrgane blaski. Sekretarka patrzyła na mnie z jawną wrogością. W końcu to ja, a nie ona dostałam szansę uczestniczenia w tym spotkaniu i to już w pierwszym dniu pracy. No cóż, po prostu moje CV było wystarczająco obfite.

Kilka minut później, zapewne łamiąc większość przepisów drogowych, szofer wjechał przez okazałą bramę na teren posiadłości, gdzie miało odbyć się spotkanie. Z ciekawością wyjrzałam przez okno, zauważając nie tylko liczną ochronę złożoną z najlepszej prywatnej armii, o jakiej słyszałam, ale także ze zmodyfikowanych psów, których pyski zdobiły metalowe kły. Dostrzegłam u niektórych także kryzy ostrych szpikulców okalających grube szyje zwierząt. Jak jeszcze rozumiałam, choć nie pochwalałam, chęć zmieniania ludzkiego ciała, tak nie mogłam przeboleć takiego okaleczania niewinnych zwierząt. Kiedy wysiedliśmy w końcu przed ogromną willą, czekający już na nas na schodach lokaj w drogim smokingu, z zegarkiem wszczepionym w dłoń, poprowadził nas na tył rezydencji, do pełnego przepychu salonu, gdzie zgromadziła się już większość gości przybyłych na licytację. Zgrzytnęłam w milczeniu zębami, widząc ustawione pod ścianami złote i srebrne klatki, w których siedziały trzy, góra cztery osoby. Żadna z nich nie była zmieniona. Czyste, nie skażone nijaką modyfikacją ciała wystawione na sprzedaż niczym juczne zwierzęta. Mintz niemal natychmiast zainteresował się obiektami, a ja chcąc nie chcąc, ruszyłam za nim. Ból i upokorzenie pomieszane ze zrezygnowaniem wyzierały z każdego mijanego przeze mnie oblicza. Miałam ochotę wyć i działać już w tej chwili, a musiałam biernie czekać i przede wszystkim nie okazywać współczucia uwięzionym.  

Aukcja rozpoczęła się niemal dwie godziny później. Lekko znudzonym spojrzeniem przeczesywałam salę w zasięgu wzroku, w poszukiwaniu osoby odpowiedzialnej za ten cały cyrk, kiedy zauważyłam, że nie jestem jedyną osobą, która najwyraźniej przyszła tu z innego powodu, niż aukcja. Mężczyzna był równie skupiony na gościach, co ja i mogłabym przysiąc, że on także nie nosi na swym ciele żadnych mechanicznych zmian. W co on grał i przede wszystkim, kim był? Gdy nasze spojrzenia na moment się spotkały, nieomal udusiłam się własną śliną,  rozpoznając w nim szamana. Jego naszyjnik z kłem jednorożca mówił aż nadto. Cholera. Tylko jedna rasa spośród wszystkich używała tych świętych zwierząt do tego celu. Facet był chrzanionym wilkołakiem. A moja rasa łagodnie rzecz ujmując, nie przepadała za osobnikami jego gatunku. I vice versa. Musiałam być ostrożna, jeśli miałam dalej prowadzić tę misję. Niestety jego cwany uśmieszek podpowiedział mi, że najwyraźniej zdołał przejrzeć moją iluzję. Nie miałam pojęcia, że wilki są do tego zdolne... Wkrótce jednak odwrócił wzrok i ponownie skupił się na szukaniu właściciela posiadłości, rozsiadając się wygodnie na swoim miejscu. Oparł obutą w wysoki, ciężki but wojskowy nogę o oparcie krzesła przed sobą. Przyjrzałam się z niechęcią jego ubiorowi. To wilkołaki znały się w ogóle na modzie? Musiałam przyznać, że jego strój był jak najbardziej poprawny. Po chwili też przestałam na niego patrzeć, a jednak miałam nieodparte wrażenie, że wciąż jestem obserwowana. No dobra, może nie należałam do elity, ale miałam swoje zalety, które doprowadziły mnie do tego miejsca.  

Gdy aukcja się zakończyła, Mintz kazał mi iść odnaleźć człowieka, który podbił jego ostatnią stawkę i wykupił dziewczynę, o którą obaj walczyli. Pech chciał, że wylicytował ją ten wilkołaczy szaman. Poszłam, choć nie powinnam się do niego zbliżać. Po krótkiej rozmowie zbył mnie szybko i bezczelnie. W innych okolicznościach zapewne pogadałabym z nim inaczej, ale tutaj musiałam grać. Wracając do stolika, przy którym siedział Mintz, zauważyłam że wilk mnie wyprzedził, więc bez skrupułów poszłam za nim, a gdy tylko skręciłam za róg, silna dłoń ścisnęła mnie za szyję i rzuciła mną o ścianę. Moja aura rozbłysła, gdy szykowałam się do ataku, ale zakrył mi usta dłonią i syknął, nachylając się do mnie:
- Nie próbuj tych swoich sztuczek, albo wyrwę ci te twoje puchate skrzydełka - zagroził, a mnie dreszcz przeszedł po plecach, gdy patrzyłam mu spokojnie w bladobłękitne oczy. Wilkołak przewyższał mnie wzrostem i siłą i choć mogłam użyć swojej, nie chciałam, by dowiedział się o mnie każdy w promieniu kilometra. - Siedź cicho i słuchaj. Psujesz mi moje dochodzenie, więc lepiej się wycofaj. Nie obchodzi mnie, że Sylvian cię tu przysłał, po prostu spadaj.
- Skąd znasz Sylviana? - zapytałam kompletnie oszołomiona słowami mężczyzny, gdy już puścił mnie i odsunął się o krok. - I skąd wiesz, kim jestem?
- Twoja iluzja na mnie nie działa, słonko. Może i jesteś twarda, ale to nie twoja liga. Może nie zauważyłaś, ale klatek pilnowały wampiry. Wątpię, byś chciała zostać ugryziona... Bycie demonem nie jest takie kolorowe, co?
- Ja też mam tu swoje zadanie i bynajmniej nie mam zamiaru ustąpić, wilku. Może i jesteś Alfą, ale to wcale nie oznacza, że ugnę przed tobą kark. Podejrzewam, że mamy ten sam cel, więc to ty zejdź mi z drogi. Dysponuję możliwościami, które daleko przewyższają twoje, poza tym nie jestem w tej walce sama.
- Wybacz, złotko, ale jesteś o wiele za młoda na zabawę z tym... człowiekiem. Mógłby zrobić ci krzywdę, a wtedy musiałbym odpowiadać przed Sylvianem, a przyznam, że nie mam na to szczególnej ochoty - mruknął niezadowolony, zakładając potężne ramiona na piersi. Materiał jego eleganckiej marynarki napiął się niebezpiecznie. - Usłuchaj mnie, a nikomu nie stanie się krzywda...
- Sylfin ci pomoże, Castor. Złapanie Calahana jest priorytetem dla nas wszystkich, w tym ludzi, więc od tej chwili będziecie współpracować - usłyszeliśmy głos mego mistrza. Odwróciłam się błyskawicznie i klęknęłam, gdy dojrzałam go w białym garniturze stojącego kilka metrów za mną. Wilk spiął się tylko i skinął sztywno głową. - Działalność czarnoksiężnika musi zostać zlikwidowana... Cieszę się, że oboje rozumiecie powagę sytuacji - dodał jeszcze blondyn i po chwili już go nie było. Pokręciłam głową z pewną irytacją. W co on grał? Współpraca anioła i wilkołaka? Z tego nie mogło wyjść nic dobrego...

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1313 słów i 7342 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • WojtekWr

    Czy będzie ciąg dalszy?

    27 cze 2023

  • elenawest

    @WojtekWr a to już zależy w głównej mierze od czytających ;⁠) bo jeśli się opko spodoba, to niewykluczone

    27 cze 2023