Nie dałeś mi wyboru ~10~

Po raz pierwszy sama z siebie chciałam natychmiast opowiedzieć Kate o Lucasie, ale niemal od razu mnie uciszyła.
- Najpierw prezent. – Uprzedziła mnie, kładąc mi na kolanach długą paczkę. Łypnęłam na nią podejrzliwie, ale zabrałam się z uśmiechem za odpakowywanie. Gdy zobaczyłam, co mi sprezentowała, wybuchnęłam niemalże histerycznym śmiechem. Na kolana wysypała mi się ogromna ilość czekoladek i… owinięty czerwoną kokardą wibrator. O mój Boże.
- To na wieczory, kiedy Lucas będzie tak zajęty w Starbucksie, że nie będzie mógł cię zaspokoić. – Kate uścisnęła mnie mocno. – Wszystkiego najlepszego, stara dupo.
Przytuliłam ją i podniosłam do góry butelkę czerwonego wina, którą kupiłam w drodze powrotnej.
- Co powiesz na plotki, siostro?
Jej uśmiech był odpowiedzią na wszystko.
***
Byłam już cała czerwona - nie wiedziałam tylko, czy z emocji, czy od wina - kiedy zaczęłam opowiadać Kate o niespodziewanym zwrocie akcji pt. „Momentalnie z kawy zrobił się samochód za nie wiadomo ile tysięcy i frytki”. Kate aż świeciły się oczy. Ale to pewnie przez to wino.
- Jakie to romantyczne… - rozmarzyła się, jeżdżąc palcem po obwodzie kieliszka. – To nawet lepsze, niż seks z Dave’m.
- Co? – zdumiałam się, prostując się do pozycji siedzącej. - Kiedy??
- Dziś. I wczoraj. Ale chyba go sobie zmienię. Nie ma szału.
Pokręciłam głową trochę z rozbawieniem, a trochę z niedowierzaniem. Kate była niemożliwa. Zarzuciła swoimi  ciemnoczerwonymi lokami i zamyśliła się.
- Zastanawiam się tylko, skąd Lucas wiedział, że masz dziś urodziny?
- Też nad tym myślałam i doszłam do wniosku, że musiał usłyszeć, gdy Eric wychodził i krzyknął do mnie „wszystkiego najlepszego” – odpowiedziałam, kładąc się z powrotem na poduszce. – Dźwięk się niesie w Starbucksie – dodałam, niechcący powtarzając słowa Lucasa. – A poza tym, to całkiem domyślny facet.
- I totalnie seksowny – westchnęła Kate z rozmarzeniem. – Mogę go sobie porwać na nockę czy dwie?
- Rób, co chcesz. – Wzruszyłam ramionami, dolewając sobie wina. Zadrżała mi ręka i kilka kropel spadło na białe prześcieradło. – To nie moja sprawa. Zresztą wolę Erica.
Kate wydała z siebie dźwięk niedowierzania, który zabrzmiał jak prychnięcie kota.
- Serio? Stara, nie załamuj mnie. Ten facet zostawił cię samą w kawiarni. W TWOJE URODZINY. A zobacz, co Lucas dla ciebie zrobił.
- Nie interesuje mnie Lucas. A jeśli dostanę pracę w tym sklepie, to będę się widzieć z Erikiem jeszcze częściej.
Kate chyba zrozumiała, że dalsza dyskusja ze mną nie miała sensu, więc tylko dolała sobie wina i burknęła:
- Jesteś nienormalna. Taki okaz.
Zasnęłyśmy szybko, ale po jakimś czasie obudziło mnie dudnienie dochodzące zza ściany. Z początku myślałam, że ktoś dobija się do naszych drzwi, ale po chwili zrozumiałam, że sąsiedzi znowu zrobili imprezę. No nie. Spojrzałam na zegarek. Była pierwsza w nocy, czyli spałam niecałą godzinę. Kate za to spała jak zabita. Dobra. Miałam dość. Odrzuciłam kołdrę, wstałam i podreptałam do drzwi, otworzyłam je i zapukałam energicznie do tych po drugiej stronie korytarza. Przez długą chwilę nikt mi nie otwierał. W końcu drzwi uchyliły się na kilka centymetrów. Łypnęła na mnie jakaś dziewczyna, po czym roześmiała się głośno, odwróciła i zawołała:
- Dorian! Chyba do ciebie! – i drzwi się zatrzasnęły. Aha. No bomba.
Stałam tam jeszcze przez chwilę, ale drzwi nie otworzyły się ponownie. Moja irytacja sięgnęła już zenitu. Wtargnęłam przez nie niczym buldożer. Uderzyła mnie głośna muzyka i w pierwszej chwili nie wiedziałam, na czym mam skupić wzrok. Otoczyło mnie tyle twarzy, że nawet w obliczu mojej wysokiej wściekłości zdumiałam się, że tyle ludzi było w stanie się tu pomieścić. Co prawda było to dużo większe pomieszczenie, niż dzieliłyśmy z Kate, ale wciąż…
Niemal od razu dostrzegłam tego całego, jak mu tam było, Doriana, bo opierał się o kuchenny blat z miną typowego gospodarza. Ruszyłam w jego stronę, a on spojrzał na mnie z kpiącym zdziwieniem.
- Ty jesteś Dorian? – spytałam ostro. Nawet nie przytaknął, tylko przesunął po mnie wzrokiem i uśmiechnął się szyderczo.
- Ładne wdzianko, mała.
Zerknęłam na siebie. Miałam na sobie dres i starą za dużą koszulkę ze schodzącym już napisem „I’m awesome”. I nie obchodziło mnie to. Chyba ten nadęty koleś nie spodziewał się, że będę spała w sukni balowej?
- Czy mógłbyś skończyć już te balety? Albo znacznie przyciszyć muzykę? – zapytałam,  siląc się na uprzejmy ton. – Niektórzy chcą spać.
Roześmiał się, tak jakbym powiedziała coś zabawnego.
- Ta impreza się dopiero zaczyna. Wyluzuj, mała. – I upił łyk piwa.
Jezu. Co za okropny facet. Może i przystojny, ale okropny. Miał najeżone, gęste blond włosy i brązowe oczy, aktualnie nieco mętne. Stał ubrany w beżową koszulkę i jasne dżinsy. Ale mimo wszystko, co za buc! Wiedział, że inni nie mogli spać przez jego „dopiero zaczynające się imprezy” i centralnie to zlewał. I to zwracanie się do mnie „mała”. Co to miało być? Dlaczego otaczali mnie sami idioci?
Zmrużyłam oczy i stwierdziłam, że i tak już nic tu nie wskóram, wobec tego odwróciłam się i zaczęłam przepychać się przez tłum do drzwi. Słyszałam, jak Dorian woła:
- Ej, mała! Wracaj! Wyluzuj!
Miałam ochotę pokazać mu bardzo dosadnie, gdzie mam to jego „wyluzuj”, ale namierzyłam już drzwi i chciałam się znaleźć za nimi. Co za ludzie.
Wróciłam do swojego pokoju, ale byłam tak zła, że o ponownym śnie nie było mowy. Wobec tego sprawdziłam moją komórkę, gdzie znalazłam życzenia od brata i rodziców. Mama na końcu wiadomości dopisała:
„Może wpadniesz na chwilę do domu?”
W obecnej sytuacji wydało mi się to bardzo dobrym pomysłem. Przynajmniej była szansa, że się wyśpię. Wobec tego wyszukałam w laptopie nocne kursy autobusów, ubrałam się, spakowałam trochę rzeczy, napisałam kartkę do Kate i wyszłam, zamykając cicho drzwi.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1136 słów i 6237 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik ❤czarnadama❤

    :jupi:  :kiss:  fajnee  :faja:

    31 lip 2016

  • Użytkownik Aga1922

    Genialne ;)

    30 lip 2016