Kryzys cz.19

Wychodząc z wanny okryłam się tylko ręcznikiem i nie przejmując się mokrymi włosami pobiegłam do łóżka. Dzień pełen nieprzewidzianych wrażeń dawał mi się we znaki, a i po wyjściu z kąpieli, zrobiło mi się chłodno. Gdy już leżałam pod pierzynką, słyszałam jak Tomek ogarnia łazienkę. Kąpaliśmy się razem, więc nie uniknęliśmy zachlapanej podłogi, którą on musiał teraz posprzątać. Przypomniała mi się nasza wspólna kąpiel i nie mogłam ukryć zadowolenia. Niby nic wielkiego, leżeliśmy w wannie, przytuleni i rozmawiając, obmyślaliśmy przyszłość. Niby nic, a jednak coś. Czułam jak wraz z odpływającą wodą po tej kąpieli, odpływają wszelkie nasze problemy, jakbyśmy wszystko co złe zostawili za sobą. Zwykła kąpiel stała się symboliczna, a my zaczynaliśmy z czystą kartą, roześmianymi oczami i otwartymi na siebie nawzajem sercami.

Chwilę potem Tomek pojawił się w sypialni waz parującymi kubkami w dłoniach. Nie wiem kiedy to zrobił, ale muszę przyznać, że było to miłe.

– Proszę – podał mi jeden, a ja przyjęłam go z uśmiechem, bo w końcu go odzyskałam, po czasie pełnym napięć – powinnaś coś zjeść, tylko nie wiem co byś chciała.

– Hmm – szybko przewertowałam zawartość lodówki i kuchennych półek – zjadłabym kaszę.

– Jaką kaszę? – zdziwił się Tomek, bo doskonale wiedział, ze jęczmiennej czy gryczanej nie tknę.

– Mannę – odparłam ze śmiechem – z czekoladą – dodałam niczym kapryśne dziecko, a on zlustrował mnie wzrokiem.

– Wiesz – podrapał się po głowie – myślałem, że kaszkę to ja będę przygotowywać naszemu synowi a nie tobie – odparł całkiem poważnie, ale już po chwili wybuchł śmiechem.

– Już się czepiasz? – odparowałam.

– Ależ skąd – zapewnił ze śmiechem.

– A spadaj, sama doskonale poradzę z przyrządzeniem tej kaszy – w końcu nie byłam niepełnosprawna, tylko w ciąży!

Moje rozważne decyzje nie miały jak widać końca, bo gdy zerwałam się na tyle gwałtownie, na ile pozwalał mi brzuch to zgubiłam odzienie, które zostało w pościeli. Tomek przybrał głupkowaty uśmiech na twarz i swe kroki skierował ku mnie. Stanął przede mną, spojrzał pożądliwie w oczy i schylił się, po czym podniósł ręcznik i z tym samym cwaniackim uśmiechem powiedział:

– Powieszę go w łazience – jego oddech owiewał moją twarz, a on sam cmoknął szybko mój nos i naprędce się odwrócił. Zatrzymał się jednak przy samych drzwiach i patrząc na mnie intensywnie, dodał – a ty się lepiej ubierz.

Nie musiał mnie prosić dwa razy. I tak już czułam się głupio. Że też zawsze musiałam coś takiego odwalić! Ubrałam się grzecznie, w wyjątkowo grzeczną piżamkę, nie zachęcającą absolutnie do niczego, żeby jeszcze przypadkiem sobie czegoś nie pomyślał. Położyłam się do łóżka, otuliłam kołderką i poczułam naprawdę dobrze. W końcu.

– Hej, śpisz? – nawet nie słyszałam kiedy wszedł.

– Nie – przekręciłam się na bok, przecierając rękoma zaspane oczy.

– Zjedz najpierw, potem się położysz – mówiąc to podał mi talerz z ciepłym przysmakiem.

Naprawdę miałam ochotę na to danie, bo po jakiś pięciu minutach talerz był już pusty, a ja byłam zadowolona i miałam pełny brzuch, który z pewnością przybrał na objętości. Odstawiłam talerz na szafkę obok łóżka i opadłam na poduszki.

– Jakoś dziwnie się na mnie patrzysz – przyznałam widząc twarz Tomka wpatrzoną we mnie.

– Chyba – zrobił krótką pauzę – chyba powinienem cię przeprosić.

– Nie – zaprzeczyłam niemalże natychmiast – nie chcę do tego wracać, nie chcę o tym rozmawiać, ani nawet o tym słyszeć.

– Mhm – mruknął odrobinę zmieszany, a na jego twarz znów wkradła się niepewność – a mogę cię chociaż przytulić?

– Jasne – odparłam uśmiechając się zachęcająco i ułożyłam się na boku, tak by mógł przytulić się do moich pleców, co też uczynił niezwłocznie.

– Mogę? – zapytał delikatnie muskając mój brzuch opuszkami palców.

– Nie musisz mnie o to pytać – miało być normalnie! chciałam wrzasnąć, lecz powstrzymałam się, by nie psuć tego co już osiągnęliśmy. Nie mogłam winić go za jego niepewność po tym wszystkim. W końcu nie raz go odrzuciłam.

Jego jedna dłoń zaczęła badać wypukłość mojego brzucha, a druga głaskać po głowie, jednocześnie przeczesując włosy. Właśnie tak miało być… dokładnie o to chodziło.

– Będzie jeszcze większy?

– Będzie – przyznałam niechętnie.

– To źle?

– Dla niego dobrze, dla mnie trochę gorzej.

– Czemu?

– Jesteś facetem – pozwoliłam sobie zauważyć na wstępie – tak samo jak nie zrozumiesz różnicy pomiędzy spódniczką a sukienką, tak samo nie zrozumiesz dlaczego dla mnie to źle.

Zaczął bezczelnie chichotać, już chciałam się obrócić i powiedzieć mu kilka słów, gdy zrobił coś, co zatrzymało mnie w miejscu. Jego ręka gładząca mój brzuch zjechała znacznie w dół i w ułamku sekundy wślizgnęła się pod materiał bluzki, muskając napiętą skórę brzucha. I nic nie mogłam poradzić na to, że pomyślałam całkiem o czym innym! Musnął ustami moją skroń, później kość policzkową, a następnie dotarł do szyi i już mnie miał. Wiedział, że to uwielbiam.

– Ktoś tu by coś chciał – zauważył, gdy moje ciało naprężyło się pod wpływem jego pieszczot.

Poczułam się odrobinę zażenowana tym, że tak łatwo mnie rozszyfrować, ale cóż? To w końcu był mój facet, który jak się okazało długo nie pozwolił mi odczuwać tego zmieszania. Przycisnął się swoim ciałem do mojego, tym samym pokazując mi, że on by wcale chciał nie mniej. Ale w tym momencie do mnie dotarło coś, co położyło kres tym pieszczotom.

– Nie wiem czy możemy – pisnęłam cichutko.

– Co? – zapytał kompletnie zdezorientowany.

– Nie zapytaliśmy lekarza… czy, no wiesz – powiedziałam.

-… czy możemy uprawiać seks – dokończył za mnie.

– Nie chce ryzykować – zastrzegłam od razu. Nieważne jak wielką ochotę bym miała w tym momencie – syn był ważniejszy.

– Nie będziemy – przyznał, a potem powiedział – jeszcze się nawet nie urodził, a już się trzeba dla niego poświęcać.

Spojrzałam na niego, ale w jego oczach dostrzegłam tylko rozbawienie. Nachylił się i dał buziaczka Antosiowi, co mnie rozczuliło. Lubiłam gdy to robił. Gdy był przy nas.

– Połóż się – polecił – zrobię ci masaż i pójdziemy spać.

Wykonałam z chęcią jego polecenie. Nie sądzę bym wytrzymała choć do połowy tego masażu. Czując się na swoim miejscu, z jego rękoma na sobie, szybko usnęłam.

Po raz pierwszy od dawna obudziłam się tak wypoczęta i zadowolona. Przeciągnęłam się z uśmiechem zadowolenia na twarzy. Tak, to było to.

– Cześć kochanie – usłyszałam gdzieś nad sobą, a gdy otworzyłam oczy zobaczyłam już w pełni ubranego Tomka stojącego przy łóżku. Pierwsze co pomyślałam, to to, że jak jedzie w niedzielny poranek do pracy, to chyba przyłożę mu czymś ciężkim.

– Wybierasz się gdzieś?

– Nie ja, a my – odparł z pobłażliwym uśmiechem – wstawaj śpiochu, zrobiłem już kanapki, więc zjemy i jedziemy.

– Gdzie?

– Chciałbym ci coś pokazać.

– Co? – zapytałam ostrożnie.

– Zobaczysz, to nic złego, po prostu chcę, żebyś to zobaczyła.

– Ale co to jest? – dopytywałam – im szybciej się zbierzesz i ogarniesz, tym szybciej to zobaczysz – zaciekle bronił tajemnicy.

Godzinę później siedzieliśmy już w samochodzie i mknęliśmy w stronę zachodniego wyjazdu z miasta. Nie mieliśmy tam żadnej rodziny, żadne z naszych znajomych nie mieszkało w tamtym rejonie, więc nie miałam pojęcia po co tam jedziemy. I w ogóle dokąd jedziemy. Tomek słowem nie zająknął się temat tego, czego ta niespodzianka ma dotyczyć, a ja niecierpliwie czekałam na jej rozwikłanie.

– Długo jeszcze? – marudziłam, mając nadzieję, że choć trochę go złamię, ale był nieugięty.

– Chwilkę – odpowiedział zdawkowo, co zakończyło wymianę zdań pomiędzy nami.

Te jego "chwilkę” czyli bagatela dwadzieścia minut później byliśmy rzekomo na miejscu. Tylko nie wiedziałam co mielibyśmy robić w lesie? Jeżeli wymyślił jakieś bzdurne dotlenianie się świeżym, wiejskim powietrzem, to nie trafił dobrze. Nienawidziłam wszelkiego leśnego robactwa. Ani jedną nogą nie zamierzałam wchodzić do tego lasu.

– Patrzysz w złą stronę – powiedział, a gdy odwróciłam głowę w drugą ujrzałam multum prawie że identycznych domków. Okej, przyjechaliśmy kogoś odwiedzić, tylko kogo?

– Do kogo idziemy? – zapytałam, gdy wysiedliśmy z samochodu.

– Zobaczysz – odpowiedział zdawkowo.

Zaszliśmy pod jakąś chatkę na końcu jednego z szeregów i zatrzymaliśmy się tam. Rozejrzałam się ciekawsko na po okolicy i nawet nie zauważyłam, gdy Tomek te drzwi otworzył.

– Chodź – pociągnął mnie za sobą na schody.

Minutę później weszliśmy do jakiegoś jedynie otynkowanego pokoju, w którym uciążliwie śmierdziało. Tłumienie mdłości tak mnie pochłonęło, że nawet nie myślałam by o cokolwiek spytać.

Tomek śmiało podszedł do jakiś drzwi i rozsunął je jednym, płynnym ruchem. Przywołał mnie do siebie ruchem ręki, bo wciąż jak ta sierotka stałam na środku i gapiłam się w ściany. Podeszłam do niego, a on przepuścił mnie w drzwiach i lekko pchnął ręką do przodu. Wyszliśmy na taras, który na szczęście miał barierkę, co prawda metalową i nie wyglądała na jakąś solidną, ale to zawsze już coś. Zatrzymała się o krok przed nią i dopiero teraz spojrzał w przód. Jezioro! Z tarasu roztaczał się widok wprost na jezioro. Ręka mojego chłopaka oplotła mnie w pasie i przyszedł czas na wyjaśnienia. Maiłam szczerą nadzieję, że nie oświadczy mi teraz, że mamy kredyt na czterdzieści lat.

– Podoba ci się?

– Mhm – przytaknęłam, chcąc pozwolić mu mówić.

– Cieszę się.

– Kupiłeś dom? – chciałam by rozwiał moje wątpliwości.

– Nie zupełnie – przyznał – ale jest nasz.

– Nie rozumiem – przecież domy nie spadają z nieba.

– Moi rodzice nam go podarowali.

– Z jakiej okazji? – zapytałam zdumiona.

– Jako prezent ślubny.

– Ale przecież my nie… – zamarłam w pół słowa, gdy przed moimi oczami pojawiła się dłoń z pierścionkiem.

– Musisz tylko powiedzieć "tak” – wyszeptał mi drżącym głosem na ucho.

Czułam na swoich plecach, jak jego serce wybija o wiele szybszy rytm niż zazwyczaj. Przez głowę przemknęło mi chyba z tysiąc myśli. Przypomniały mi się nasze początki, nasze sprzeczki, nasze kłótnie, ale i pogodne dni, kiedy to robiliśmy wszystko, by to drugie czuło się dobrze, było zadowolone i miało na twarzy uśmiech. Na tym właśnie polegało wspólne życie. Na trosce, na wsparciu, na służeniu dobrym słowem i radą w potrzebie. To tworzyło fundament naszej miłości, a jej owoc z kolei za trzy miesiące miał ujrzeć światło dzienne. Nie było innej możliwości.

– Tak – wyjęczałam kiwając na potwierdzenie głową.

Chwilę później wirowałam wraz z Tomkiem w jego ramionach, ale ten jego przejaw zadowolenia o mało co mnie nie wykończył.

– M-m, mmm – zaczęłam artykułować bliżej nieokreślone dźwięki przez zaciśnięte zęby, jednocześnie machając dłońmi tak, jakbym chciała odgonić niechciane łzy albo dostarczyć sobie więcej powietrza.

Zdezorientowany Tomek postawił mnie na ziemi, a nie dłużej jak dwie sekundy później dopadłam się tej cholernej barierki i przytrzymując się jej, opróżniłam zawartość żołądka. Nie wiem czy to wina tego smrodu, emocji czy zawrotów głowy spowodowanych kręceniem, ale mój przeciążony organizm zareagował właśnie w ten sposób.

– Wszystko dobrze? – Tomek do mnie podszedł, odgarniając mi włosy.

– Mamy jakąś wodę? – wyjęczałam błagalnie.

– Coś powinno być w samochodzie, w schowku – powiedział po czym się roześmiał.

– Co? – warknęłam widząc go rozbawionego.

– Nikt mi nie uwierzy, gdy opowiem, że z wrażenia zwymiotowałaś po oświadczynach.

Mój morderczy wzrok mówił sam za siebie. Mój narzeczony w ekspresowym tempie zmył się na dół, błyskając białym uśmiechem i rzuconym naprędce zaraz wracam.

Pomyślałam, że będzie nam ciężko. Momentami może nawet nie będziemy mogli ze sobą wytrzymać, ale wiedziałam też, ze coś co nas łączy jest nierozerwalne. A w imię tej miłości warto było ryzykować całym swoim przyszłym życiem.

dajsieuwiesc

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2243 słów i 12830 znaków.

20 komentarze

 
  • pola251990

    Oby dwa opowiadania fajne szkoda ze nie dokonczone

    29 paź 2015

  • zawiedziona

    CDN?

    21 lip 2015

  • Ok

    Cdn?:)

    26 cze 2015

  • Hip

    Cdn?:)

    24 cze 2015

  • Hip

    Cdn?:)

    23 cze 2015

  • paulaaxdxd

    kiedy następna część dodaj szybko bo strasznie mnie wciągnęło  i nie wytrzymam jak nie dodasz go szybko także mam nadzieje że za niedługo będzie kolejna część bo inaczej znajdę cie i cie normalnie uduszę jak nie dodasz kolejnej części:)

    20 cze 2015

  • O

    Cdn?:)

    19 cze 2015

  • O

    Cdn?:)

    19 cze 2015

  • Nick.

    Cdn?:)

    15 cze 2015

  • Nick.

    Cdn?:)

    14 cze 2015

  • Jija

    Cdn?:)

    10 cze 2015

  • Jija

    Cdn?:)

    9 cze 2015

  • :(

    Cdn?:)

    8 cze 2015

  • mysza

    Co z kontynuacją?!

    2 cze 2015

  • oo

    Prosze dodaj kolejną

    27 maj 2015

  • mysza

    Będzie kontynuacja ?

    10 maj 2015

  • :-D

    Czy będziesz kontynuować opowiadanie "Spodziewaj się niespodziewanego"? Ono jest świetne <3

    26 kwi 2015

  • Pjjjoonaaa

    jak slodko jejuuu :3

    9 kwi 2015

  • Jaga

    Zawaliste  <3

    8 kwi 2015

  • prf

    Super!!!!!!!!!!

    8 kwi 2015