Historia lubi się powtarzać./ cz.7

Historia lubi się powtarzać./ cz.7Ponieważ jakimś cuuuudem część się usunęła, proszę (a wręcz błagam) o ponowne komentarze i łapki w górę! Zróbcie to dla mnie. :*


Czuła się błogo, leżała na ziemi wśród kwiatów, nad nią latały motyle, śpiewały ptaki. Usłyszała, że ktoś się zbliża, podniosła się z ziemi i patrzyła na postać, ubrana na czarno, gdy się zbliżyła rozpoznała Błękitnookiego.  
Szedł z uśmiechem na twarzy. Zbliżył się do niej i pocałował, ujął rękami jej twarz gdy się od niej odsunął spojrzała na jego dłonie, były całe we krwi, przestraszyła się, chłopak zauważył to i w jakiś sposób w jego rękach znalazło się wielkie lustro. Spojrzała na swoje odbicie i zamarła. Twarz miała czerwona od krwi z rąk Błękitnookiego.  
-Nie bój się kochana.- Powiedział ledwo słyszalnym głosem.  
Usłyszała i obraz chłopaka, kwiaty, motyle znikły.
Obudziła się w szpitalnym łóżku, próbowała usiąść ale nie mogła jej głowę przeszywał ból. Spojrzała na swoje dłonie, do prawej ręki miała przyczepiony wenflon. Pośpiesznie przejechała rękoma po twarzy następnie spojrzała na nie i ulżyło jej. Już nie była brudna w krwi. Przypomniała sobie kłótnie z Błękitnookim, jego gorzkie słowa skierowane w jej stronę.  
Do oczu napłynęły jej łzy, przestraszyła się, że ból sprawił jej chłopak, którego nienawidzi. Wewnętrzną stroną dłoni wytarła mokre oczy. Rozejrzała się po sali, za szklanymi ścianami zobaczyła ojca, twarz miał schowaną w rękach, nie było przy mim jej rodzicielki. Po chwili do taty podszedł Adrian, widać było, że nie spał dość długo.  
Pomyślała wesołym spojrzeniu brata, jak na zawołanie, odwrócił głowę w jej stronę, kąciki jego ust uniosły się lekko, ruszył lekko swojego ojca, tamten wstał z radością na twarzy. Obaj ruszyli do sali, w której leżała Kamila. Gdy znaleźli się obok niej niemalże rzucili się na nią. Objęła ich swoimi słabymi rękami, usłyszała szloch ojca.  
- Córeczko w końcu się obudziłaś.- Powiedział cicho.
Spojrzała na niego i wydukała:
-Ile tu leże?
-Dwa tygodnie.- Odpowiedział jej brat.- Cholerne dwa tygodnie byłaś w śpiączce.
Opadła za łóżko.
- A co ze szkołą? Gdzie mama?- Pytała zdezorientowana.
Ojciec i syn spojrzeli na siebie.
-Szkoła została poinformowana, nie martw się tylko personel wie co się stało.
-A co z mamą?
-Tydzień temu musiała pilnie wyjechać. Nie chciała.
-Rozumiem.- Rzekłam. Tak naprawdę jej nie rozumiałam, pieniądze liczyły się bardziej niż zdrowie córki.  
Ok. 30 minut później do Sali, w której leżała Kamila przyszedł jej lekarz prowadzący. Ucieszył się gdy zobaczył, że dziewczyna się wybudziła. Poinformował ją, że za dwa dni wyjdzie do domu, lecz będzie pod stałą opieką lekarzy. O szkle nie ma mowy przez następne dwa tygodnie. Ucieszyła się, że nie będzie musiała oglądać twarzy Błękitnookiego.
Minęły dwa dni, już leżała w swoim łóżku, patrzyła w sufit i myślała.
O kim? O chłopaku, który nią pomiatał. Myśląc o nim w oczach miała łzy, w gardle stała ogromna gula. Przypominała sobie każde jego okrutne słowo skierowane w jej stronę. To jak mówił, że jej udawany ból serca nie robi na nim wrażenia, że może umrzeć… prawie umarła, jej serce nie wytrzymało tych obelg i nie wytrzyma, następnym razem pęknie.
Minął dzień, kolejny. Nikt się nie martwił o Kamilę, tylko ojciec i brat. Nie doczekała się nawet telefonu od matki, nic dziwnego, tylko praca i praca.
Przez cały czas leżała w łóżku, znudziło jej się po piątego dnia pobytu w domu. Postanowiła wyjść z domu, przewietrzyć się.  
Ubrała się w czarne spodnie, czarna koszula, na to jeszcze czarna bluza, na nogi czarne adidasy. Ponieważ na dworze było chłodno założyła na siebie czarny płaszczyk, na głowie miała opatrunek, więc założyła czarną czapkę, ogólnie mówiąc czarny to jej ulubiony kolor w dni smutku i samotności.  
Popatrzyła na swoje ręce, na jednej nadal miała wenflon, schowała je w kieszenie i ruszyła w stronę bramki.  
Postanowiła, że spacer będzie długi, że siądzie na ławce w jej ulubionym miejscu w parku. Tak zrobiła.  
Szła powoli, trochę się zmęczyła.  
Gdy dotarła do parku ściemniło się, skierowała się w stronę ławki, była zajęta przez grupę ludzi. Śmiali się, pili piwo. Kamila minęła ich powoli, popatrzyli na nią przez chwilę w ciszy. Dziewczyna znalazła wolną ławkę i usiadła na niej. Nie mogła słuchać muzyki na słuchawkach bo to wywoływało silny ból w jej głowie, nie mogła robić nic co sprawiało jej przyjemność, więc siedziała i patrzyła na staw, w którym odbijał się blask świecących już latarni. Cały czas słyszała śmiechy ludzi z ławki nieopodal.  
Zobaczyła biegnącego chłopaka, w lewej ręce trzymał kask a w prawej siatkę, jak się domyśliła pełnej piwa.
-Już jestem!- Krzyczał do znajomych, Kamila ledwo rozpoznała ten głos. Błękitnooki.
Wstała pośpiesznie w ławki, szybko ruszyła w inne miejsce. Patrzyła się w brukowy chodnik, nie chciał zwiększać szans rozpoznania przez chłopaka. I bum, wpadła na niego.  
-Jak leziesz, cioto!- Krzyknął oburzony.  
Dziewczyna cały czas patrzyła w dół.
-Patrz na mnie jak do Ciebie mówię.
Musiała coś powiedzieć.
-Nie mam zamiaru.- Wydukała nadal na niego nie patrząc.  
Wyminęła go i szła jak najdalej od niego. Zauważyła, że śmiechy ucichły, więc przyśpieszyła. Słyszała jak chłopak idzie w stronę ludzi, i mówi, że zaraz wróci. Serce biło jak oszalałe. Próbowała się uspokoić, nie potrafiła.  
Gdy znalazła się w zasięgu światła, gdzie każdy doskonale mógł ją zobaczyć poczuła, że ktoś łapie ją za rękę. Nawet się nie odwróciła w stronę osoby, która to uczyniła. Tylko stała. Wiedziała, że osoba stojąca za nią przygląda się jej ręce, na której jest wenflon. Nie czekała długo i w mgnieniu oka była już odkręcona twarzą do Błękitnookiego. Tak właśnie jego. Przez chwilę patrzyła mu w oczy, lecz zaraz spuściła wzrok.  
-Co się z Tobą działo?- Pytał zaniepokojony.
-Nie musisz wiedzieć.
Patrzył na nią uważnie, lekko podniósł jej dłoń i spojrzał.
-Skąd to coś na Twojej ręce?  
Zaśmiała się cicho.
-Jak już powiedziałam, nie Twoja sprawa, a teraz mnie puść, śpieszę się.
-Nie puszczę dopóki mi nie powiesz o co chodzi.- Podniósł głos.
-Daj mi spokój.- Warknęła.  
Ścisnął mocniej jej dłoń, prowadził gdzieś gdzie nie zobaczą ich jego znajomi. Byli na miejscu minutę później. Posadził ją na ławce, następnie usiadł obok niej. Zdjął jej czapkę. Jego ciało zastygło gdy zobaczył biały opatrunek. Po chwili postanowił coś powiedzieć.
-To dlatego?
-To jest jeden ze skutków.
-Więc jaka jest przyczyna?  
Dziewczynę serce zakuło, przyłożyła ręce do klatki tam gdzie czuła ból.  
Błękitnooki pokiwał lekko głowa, wszystko zrozumiał.  
-Przepraszam, to moja wina.  
Kamila nic nie powiedziała, patrzyła na niego z żalem.  
-Powiesz coś?- Zapytał.
-Tak, muszę wracać do domu.- Wstała z ławki, jeszcze raz na niego spojrzała.- Cześć.
-Czekaj, nie pozwolę wrócić Ci samej w takim stanie, odwiozę Cię.
Pokiwała tylko głową na znak, że się zgadza. Chłopak złapał ja za rękę, ona poczuła motylki w brzuchu. Nie chciała tego. Błękitnooki nie puszczał jej ręki nawet na moment, szedł obok niej. Prowadził ją do miejsca, w którym siedzą jego znajomi. Będąc obok niech też nie puścił jej słabej dłoni. Wziął kask i powiedział szybko do nich:
-Zawiozę ją do domu, nie wiem czy do was jeszcze wpadnę.
-Mała uważaj na niego.- Powiedział jeden z jego kumpli, widać było, że był już nieźle napity.  
-Stary daj spokój.- Rzucił Błękitnooki.  
Trzymając dziewczynę za rękę odeszli w inną stronę.
-Nie zwracaj na niego uwagi.
-Dobrze.- Powiedziała Kamila słabo.
Znaleźli się przy motocyklu. Chłopak założył jej na głowę kask, zrobił to powoli, bał się, że zada jej ból.  
-Wskakuj.- Powiedział cicho gdy już sam usadowił się na miejscu kierowcy.  
Powoli wsiadła na maszynę. Objęła chłopaka w pasie. "Ostatni raz” pomyślała.  
Nie jechali szybko ale i tak czuła strach.  
Dojechali po paru minutach. Chłopak zatrzymał się parę metrów od wjazdu do domu dziewczyny. Kamila zdjęła kask, oddała go Błękitnookiemu, i powoli zsiadła z siedzenia.  
-Dziękuje.- Powiedziała.- Mam jedną małą prośbę.
-Spełnię ją.
-Trzymaj się ode mnie z daleka.- Nie chciała go pokochać, nie w mordercy. Te motylki w brzuchu to znak, że musi skończyć tą toksyczną znajomość.
-Dlaczego?- W jego głosie słychać było przygnębienie.
-Nie pytaj i tak nie odpowiem. Od teraz się nie znamy.

Hope3

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1704 słów i 8858 znaków.

13 komentarze

 
  • NIEjestemBARBIE

    Jak dla mnie trochę za bardzo przekoloryzowane. Ale fabuła ciekawa i wciągająca, więc czytam dalej. Pozdrawiam:)

    15 lut 2016

  • mysza

    Najlepiej to mieć czytelników w du*ie.

    4 sie 2015

  • Hope3

    @mysza A może szykuje coś wielkiego?

    4 sie 2015

  • mysza

    @Hope3 Ale odpowiedź dać można

    6 sie 2015

  • Hope3

    @mysza Sprawdzam kto jest wiernym czytelnikiem :D

    6 sie 2015

  • mysza

    @Hope3 A więc kiedy coś będzie?

    9 sie 2015

  • Wika

    Kiedy następna ???  :O

    24 lip 2015

  • bhh

    Następna

    23 lip 2015

  • Marlens

    Kiedy następna? :(

    21 lip 2015

  • mysza

    Co z kolejną częścią????

    20 lip 2015

  • mysza

    Kiedy kolejna?

    15 lip 2015

  • lilli

    Następne proszę <3

    10 lip 2015

  • k

    Beznadziejne..

    10 lip 2015

  • Hope3

    @k A mowilam :p

    10 lip 2015

  • ninka

    zakochalam sie ;)

    9 lip 2015

  • mysza

    Ja mam nadzieję, że on teraz o nią powalczy. Część świetna, czekałam z utęsknieniem i było warto :) Teraz czekam na kolejną :*

    7 lip 2015

  • k.

    Aż nie moge doczekać sie następnej czesci :-D

    7 lip 2015

  • kamila12535

    Super jak zawsze

    7 lip 2015