Historia pewnego zauroczenia.

Wieczór, noc, cały czas myślę, znów czuję się jakby te dwadzieścia cztery lata gdzieś wyparowały.
Emocje sięgają zenitu i zaczynam mocno zastanawiać się czy dać sobie znów czas na to by zanurzyć się w swoich słabościach które przez tyle lat były zacementowane gdzieś w otchłani mojej głowy.
Wszystko znów zaczęło się od naszego pana kierownika na wycieczce firmowej.
Andrzejek to miły chłopak, podobno bardzo kocha swoje dzieci, chwali się piękną żoną, prawdziwa cudowna rodzina, tylko, że pech chciał i podczas poobiedniej chwilki przerwy w pokojach, on zaprosił kilku kolegów i przy piwku komentowali to czy tamto w sposób niezwykle oryginalny. Generalnie filozoficznie obrabiali tyłki wszystkich którzy byli i nie byli na tym wyjeździe.
Od tego czasu minęły już trzy miesiące a tak się cudownie złożyło, że za dwa dni mamy jechać do Ostravy na szkolenie i kurs związany z naszą firmą. Nie byłoby nic dziwnego ale z pięciu osób zakwalifikowanych do tego wyjazdu, trzy z różnych przyczyn musiały zostać wyeliminowane, no i tylko my mieliśmy już szczepienia a tym samym paszport covidowy.
Andrzej to dość postawny, męski facet i gdyby nie to co słyszałam, chyba bym nigdy nie pomyślała o nim inaczej niż jak o koledze z pracy, aczkolwiek może to tylko słowa.
Słowa, słowa ale zasiane jakoś mimo swej wulgarności jednak działają i w gruncie rzeczy miło było usłyszeć o sobie tych kilka dość „wyszukanych” określeń.
Słowa które przypomniały chwile sprzed dwudziestu czterech a w zasadzie dwudziestu dwóch lat, gdy wpadłam po uszy w sidła swojej ukrytej przed wszystkimi namiętności.
Po maturze zaczęłam studia, na drugim roku poznałam ojca mojego syna i męża, choć rozpoczynając sztubackie życie nie brałam pod uwagę, że coś się zdarzy.
Owszem wszystko było pięknie, cudownie, szalenie ale tylko do chwili gdy pojawiła się ciąża, obowiązki, indywidualny tok studiów, brak mieszkania, brak pracy , brak pomysłów na życie, brak kasy, po prostu rzeczywistość lat 90tych.
Byłam raczej atrakcyjną blondynką o klasycznej, w rozumieniu facetów urodzie.
Sto pięćdziesiąt dziewięć centymetrów wzrostu, biust  który po ciąży jakoś nie zmalał, uśmiech jak z reklamy prawie otwierał każde drzwi, tylko fakt posiadania dziecka i obrączka na palcu, ba jeszcze studia ukończone, od razu torpedowało możliwość znalezienia pracy na przysłowiowym etacie. Może jakiś okres próbny, może inna forma zapłaty niż stała pensja na przykład premia po miesiącu pracy.
Przepłakane tygodnie, miesiące totalnej niewiadomej kolejnego .
Gdyby nie pieniądze od rodziców, byłoby naprawdę bardzo źle.
Mąż również, mimo ukończonych studiów do domu kokosów nie przynosił, bo „brak doświadczenia” więc też brał co było.
Ogólnie nie było różowo pod żadnym względem. Mijał dzień za dniem i chwile gdy ładowałam w siebie kawę i zostawiając małego z babcią w każdy poniedziałek analizowałam Gazetę W. w poszukiwaniu czegoś dla siebie.
Wracając z jednej rozmowy o pracę, mijałam jakąś firmę handlową, pomyślałam, że może tam wejdę i choć wydrukowane CV zostawię.
Oczywiście jak to blondynka, nie potrafiłam przebić się przez zamkniętą bramę ale na szczęście ktoś usłyszał i otworzył mi drzwi jakiś facet z pytaniem kto chce rozwalić mu bramę.
Był to stary budynek dwupiętrowy, zaadoptowany na hurtownię wyrobów medycznych.
Przedstawiłam się i wytłumaczyłam, że chcę tylko zostawić swoje podanie o pracę, na to on spytał się skąd wiem, że szukają kogoś do pracy, bo przecież ogłoszenie mieli wypuścić dopiero w kolejnym miesiącu.
Tak stałam jak sierota i idealny obraz październikowej osoby która, niczym tonąca złapie się każdej okazji.
Zaprosił mnie do środka, przeprowadziliśmy prawdziwą rozmowę kwalifikacyjną, opowiedziałam o sobie i tak, powiedziałam, że mam półtora rocznego syna itp. itd.  
Na koniec, pan Wojciech odprowadził mnie do bramy, bym mu „jej nie urwała do końca” i powiedział bym nie martwiła się ale, muszę poczekać do końca rekrutacji, która dopiero będzie pod koniec miesiąca ale bym wykorzystała ten czas na znalezienie żłobka, choć nic nie może mi obiecać.
Po dwóch tygodniach, dostałam telefon, że moje podanie o pracę zostało pozytywnie rozpatrzone i mam po Wszystkich Świętych przyjść do pracy, podpisać umowę i zacząć okres próbny.
Okazało się, że Pan Wojciech to był dyrektor handlowy i akurat tego dnia kiedy ja masakrowałam mu bramę wejściową, on był w oddziale firmy i to on mnie przyjął a w zasadzie dał szansę na pracę.
Po trzech miesiącach otrzymałam kolejną Umowę na kolejne trzy miesiące, pierwszą premię a po w sumie sześciu miesiącach Pan Wojciech zaprosił mnie na rozmowę.
Tak, to był czas kiedy odżyłam, zaczęłam wierzyć w lepszy, kolejny dzień życia, pracy.
Zawsze lubiłam się dobrze, ładnie, dziewczęco ubierać.
Kochałam, kocham i kochać będę obcasy, mimo dającego w kość bólowi kręgosłupa.
Tak, wezwał mnie na rozmowę i mimo, że bardzo rzadko był u nas, bardzo dużo wiedział nie tylko o mojej pracy ale ogólnie dużo o nas wszystkich w tym oddziale.
Nigdy nie traktowałam go inaczej niż jako szefa i tak też było teraz, mimo stresu czy przygoda nie skończy się w jednej chwili, kiedy powiedział, że daje mi Umowę na czas nieokreślony i znaczną podwyżkę pensji zasadniczej plus dodatkowe bonusy związane z naszą pracą aż miałam ochotę rzucić mu się na szyję. Chyba też to czuł, na szczęście dzieliło nas jego wielkie biurko.
Dostałam do podpisu dokumenty i nawet nie zastawiając się od razu wstałam i zaczęłam je podpisywać.
Tak, dopiero po chwili zreflektowałam się, że stojąc tak pochylona w tej sukience z dość sporym dekoltem, świecę cyckami w staniku ale wytrwałam i oddałam mu podpisane dokumenty.
Zobaczyłam, że czerwieni się i nie musiał ani on nic mówić, tym bardziej ja której też emocje chyba mocno dały się we znaki, uścisnęłam rękę i szczęśliwa prawie wybiegłam z jego biura.
     Minęło kolejne pół roku, przyszedł czas przedświąteczny, czas kiedy w firmie był organizowany cyklicznie wyjazd wszystkich oddziałów na wspólne zakończenie roku, tak zwany wyjazd integracyjny.
Niestety, nie mogłam jechać. Dziecko w żłobku, mąż praca, trochę mi było żal.
Pan Wojciech będąc kiedyś u nas, wpadł na mnie w naszej kuchni i liczył, że będę i dołączę do zespołu i poznam ludzi z innych oddziałów.
Wytłumaczyłam, że nie mam jak, bo to i tamto… w sumie dopiero wtedy jakoś tak zrobiło mi się żal.
Poprosiłam mamę i udało się zebrać i wspólnie spakować z innymi i pojechać do Zakopanego.
Na wszelki wypadek nie ujawnię nazwy Hotelu ale przyjeżdżając zastanawiałam się kto w takim molochu jest w stanie zapełnić go. Jakoś nasza firma dość skutecznie wypełniła go .
Pierwszy dzień a w zasadzie noc, każdy prawie padł na twarz, natomiast sobota, sobota to był czas dla każdego z uczestników wyjazdu, czyli spacer, basen, odpoczynek i zrobienie się na wieczór.
Tak, to były emocje, w sumie do dziś staram się nie myśleć o tym, aczkolwiek czasem, kiedy jestem sama lubię go wspominać w samotności.
Były przemówienia, były plany, były omówienia wyników oddziałów, były też nagrody dla regionów i mój zespół w którym pracowałam też dostał nagrodę tą szczególną, bo finansową.
Wyszliśmy wszyscy na środek i ach, to było miłe uczucie , naprawdę byłam częścią tej opowieści.
Potem uroczysta kolacja i tańce, tańce, zabawa, alkohol, zabawa , tańce , alkohol.
Chyba jako jedyna pozostałam w szpilkach, bo reszta dziewczyn albo przeszła na coś płaskiego lub tańczyła na boso.
Było po północy gdy „przypadkiem” trafiłam na Pana Wojciecha który akurat przemieszczał się z piwem w ręku.
Przeprosiłam go a on do mnie, że niósł mi piwo i w ogóle to , sam w tym hałasie nie wiedział co mówi a tym bardziej nie słyszał tego co ja do niego mówię. Zaproponował, że może przejdziemy w w inne miejsce głową wskazując wyjście z Sali w stronę recepcji.
- Chcesz piwo ? – krzyknął .
- Tak szczerze, wolę wódkę, nie chcę mieszać – odkrzyknęłam.
Wyszłam pierwsza, stukając obcasami skierowałam się na półpięterko.
- Jak Ci się podoba wyjazd, atmosfera, ogólnie, jak Ci się pracuje ? – spytał i pierwszy raz chyba popatrzyłam na niego jak na faceta a nie jak na Szefa.
Poopowiadałam mu, trajkocząc, moje doświadczenia i im bardziej opowiadałam i im dłużej tam stałam, czułam na sobie jego spojrzenie i naprawdę bardzo miło czułam się, że to ja , to tu i że zwyczajnie czuję się super.
- Przejdźmy bardziej w głąb korytarza, jakoś tak głupio czuję się na tych schodach – powiedziałam, bo przy tej długości mojej małej czarnej było to mało komfortowo czuć spojrzenie przechodzących pod schodami ludzi.
- A no tak, przepraszam, w sumie to moja wina bo tak stoję z tymi kieliszkami … - powiedział uśmiechając się.
- O boże, no tak, zamiast wypić to trzymasz, znaczy Pan trzyma , przepraszam, jakoś tak mi się powiedziało Szefie – widziałam i jego zmieszanie.
- No to może, jak już sobie tak rozmawiamy to zrobimy pożytek z tej wódki i wypijemy brudzia ? – widziałam, że bardzo się zmieszał ale mi to nie przeszkadzało.
- Chyba jednak głębiej wejdźmy  - powiedziałam, bo nie chciałam by ktoś coś zobaczył za dużo.
Weszliśmy w głąb korytarz, stanęliśmy naprzeciw siebie, przeplatając ręce wypiliśmy brudzia.
- Wojtek – uśmiechnął się.
- Kaśka- powiedziałam.  
Pocałował mnie w policzek, drugi, przestałam myśleć chcąc by nie przestawał i pocałował mnie w usta.
Chciałam tego, w jednej chwili wszystko co było przez ostatnie trzy lata gdzieś zniknęło a chciałam czuć TO co zawładnęło moim ciałem.
Przylgnęłam do jego ust otwierając je dla jego języka.
Przycisnęłam się do niego chcąc poczuć jego bliskość, złapał mnie ręką i podniósł w tym uścisku wciskając do moich ust swój język i … nagle ktoś zaczął iść po schodach.
Odskoczyliśmy od siebie, Wojtek schował nerwowo kieliszki do kieszeni marynarki, ja obciągnęłam sukienkę i udawaliśmy zwykłą rozmowę.
Wojtek zaczął się śmiać głośno z tej sytuacji a ktoś szybko wycofał się ale chwila szczęścia nie wróciła już.
- Przepraszam – powiedział.
- Nie ma Pan za co – powiedziałam mu uśmiechając się – cała przyjemność po mojej stronie, może następnym razem staniemy gdzieś, gdzie nikt nie będzie przeszkadzał.
Zostawiłam go z otwartą buzią i wybałuszonymi oczami.
Po Nowym Roku, na parkingu przed firmą podszedł do mnie i z zaskoczenia pożyczył mi wszystkiego miłego w Nowym Roku i oczywiście miejsc ustronnych staranniej wybieranych.
Nie dałam się mu odgryzając:
- Oj to zależy czy ktoś zaproponuje mi coś takiego jeszcze – uśmiechnęłam się, patrząc wkoło czy nikt nie zbliża się i czy nikt nie podsłuchuje.
- Aaaaa, czy wypada to jemu proponować koleżance z pracy i do tego mężatce, wiesz nie chciałbym byś , głupio wyszło wtedy i w ogóle – powiedział kompletnie zmieszany.  
- A czy chcąc zjeść dobry obiad, muszę zastanawiać się nad zakupem całej restauracji ? – powiedziałam śmiejąc się- Szefie, ja bardzo chętnie ale musi Szef pamiętać, że ja muszę sobie zaplanować czas bo mam dziecko, żłobek i te sprawy – powiedziałam i nie dając mu czasu na odpowiedź, zniknęłam w czeluściach mojego żółtego maluszka fiacika.
Jadąc do domu aż cała drżałam z emocji. Co ja robię, czy to mądre, to kompletnie szalone.
Wpadłam do domu i korzystając z chwili samotności stanęłam przed lustrem.
Przecież świetnie wyglądam, dobrze się czuję a od ponad trzech lat w zasadzie to moje życie skupiło się na dziecku, pracy, domu , czasem na mężu który po urodzeniu dziecka przestał mnie zauważać w swej przestrzeni życiowej.
Zdjęłam sukienkę i zostałam w rajstopach, i staniku, stanęłam na palcach, okręciłam się wkoło, rozpuściłam włosy.
Dawniej, szczególnie latem kiedy byłam sama w domu zawsze lubiłam chodzić prawie nago.
To taki mój manifest wolności, swobody, autoerotyki.  
Po takim czasie znów to poczułam, chęć bycia, choć na chwile znów sobą, chciałam poczuć swoje ciało, nie tak ukradkowo, jak złodziejaszek kradnący bułkę w sklepie tylko poczuć przyjemność.
Stanęłam w przedpokoju lustrując własne ciało w odbiciu lustra, ściągnęłam stanik , pozwalając piersiom opuścić ciasne miseczki, tak po ciąży pozostał ciemny kolor brodawek i odcinające się sterczące już sutki.
Kiedyś wstydziłam się swoich piersi, w sumie do tej pory nie chodzę w cienkich czy tylko koronkowych stanikach by nie skupiać spojrzeń na sobie.
Ale wtedy stałam prężąc swoje ciało i pobudzałam dotykiem piersi, podszczypywałam sutki i czułam to rozlewające się podniecenie.
Od piętnastego roku życia, kiedy kuzynka w sposób dość obcesowy dała mi do zrozumienia do czego służy cipka i czemu może służyć jeszcze, często oddawałam się przyjemności wynikającej z pieszczot.
Po ciąży… gdzieś to umknęło i czasem, po tym jak mój m. kończył co jego, oddawałam się swoim pieszczotom by przeżyć przyjemność marząc o czymś bliżej nieokreślonym.
Dziś miałam ochotę na kąpiel i chwilę przyjemności ale szybki rzut oka na zegarek, skutecznie mnie wybił z rytmu.
Pozostając w rajstopach i majtkach, pozwalając jeszcze piersiom na wolność, szybko zajęłam się domem i słysząc dźwięk domofonu, dopiero wtedy założyłam bluzę na nagie piersi.
     Znów minął miesiąc, Wojtek będąc u nas powiedział mi, że przez tydzień będzie w Gliwicach w związku z budową nowego magazynu pod nasz oddział i gdybym chciała „ nie kupować restauracji” to chętnie by spotkał się.
Wiem jak to zabrzmi, matka, żona etc. ale miałam to w dupie wtedy. Poprosiłam męża by odebrał dziecko ze żłobka, bo ja mam coś ważnego do załatwienia na mieście.
Chyba to był luty na marzec, nie zastanawiając się szybko po pracy poleciałam do domu, przebrałam się z sukienki w jeansy, bluzę , założyłam kurtkę, mój zajebisty brązowy beret z antenką i pojechałam maluszkiem do centrum.
Widziałam w jego oczach zaskoczenie, może spodziewał się mini, czy czegoś w tym stylu ale była zima, ja wyskoczyłam załatwić „coś ważnego” i w sumie nie zastanawiałam się nad niczym, po prostu chciałam GO zobaczyć po pracy.
- Wskakuj – powiedział otwierając drzwi do auta.
- Jedziemy od razu do mnie, czy pomarnować czas w kawiarni ? – powiedział i trochę poczułam się dziwnie.
- Do Ciebie – chyba nie do końca przekonana odpowiedziałam, ściskając w ręce beret.
- Żartowałem, no co Ty, wiesz ja sam nie wiem co robię, naprawdę to TY decyduj – powiedział śmiejąc się.
- Do Ciebie – powiedziałam, zobaczymy kto pierwszy da krok wstecz, pomyślałam.
Droga z parkingu do jego wynajętego mieszkania nawet nie wiem jak minęła, wiem, że gdyby powiedział mi , STOP kończymy, ja nie wiedziałabym jak wrócić z powrotem , tak mi się w głowie kotłowało.
Otworzył drzwi i …
Wojtek miał 37 lat, ponad dwa metry wzrostu, sylwetkę wysportowaną, włosy krótkie, idealnie wygoloną twarz, jego żona musiała być dumna widząc spojrzenia innych kobiet, czy respekt facetów.
Położyłam torebkę na stołku i odwróciłam się do Wojtka, ściągał swój płaszcz i wyciągał rękę po moją kurtkę.
Stało się.
Zatopił się w moich ustach tak jakby kończył pocałunek z wyjazdu. Podniósł mnie a ja zaplatając ręce na jego karku i dałam się ponieść w tym pocałunku do pokoju gdzie posadził mnie na stole.
Namiętnie, zachłannie, natarczywie całował mnie a jego język cudownie kręcił moim .
- Na pewno tego chcesz ? – i chyba na następne kilka minut było to jedyne co powiedział.
Jego język nabrał szaleńczego tempa na przemian z moim, całował mnie , spijał ustami moją brodę, oczy, policzki. Oparłam się rękoma siedząc na stole i dawałam ponieść tym pocałunkom.
Chciałam złapać go z kark ale bałam się, że polecę na tym stole. Stał naprzeciw mnie między moimi nogami, chciałam czuć jak przywiera do mnie, ale nie chciałam oderwać swoich ust od niego, by to się nie skończyło.
Na ślepo dłońmi dotarł do moich butów i ściągnął je, czułam dotyk jego gorących i silnych dłoni na moich stopach.
Byłam totalnie podniecona chwilą, sytuacją, nim. Przestawałam panować nad swoim ciałem. Nie było żadnego hamulca, poczułam, że zjeżdżam gdzieś do świata który dotąd był dal mnie zamknięty.
Poluzowałam jego krawat, nerwowo zaczęłam rozpinać jego koszulę. Widziałam jak patrzy na moje nerwowe ruchy ale nie pomagał mi, chciał bym to ja walczyła z tymi guzikami.
Znów pocałował , znów tym językiem zaczął mnie rozwalać, chciałam go , chciałam seksu.
Przyciągnał mnie do siebie wkładając dłoń pod bluzkę by znaleźć guzik spodni.
Odpiął go a ja obracając się tyłem pomogłam ściągnąć jeansy. Posadził mnie znów na stole, ściągając skarpetki, odchyliłam się znów do tyłu rozkładając nogi by mógł zbliżyć się do moich ust.
Chciałam poczuć jego dotyk na moich piersiach. Ale siedząc tak widziałam ,że nie wie co zrobić i tak stał całując mnie z odpiętą koszulą. Złapałam go za kark i pozwoliłam by wtulając się mógł ściągnąć ze mnie bluzkę. Zostałam w samej bieliźnie i już tylko chciałam zejść z tego szurającego i trzeszczącego stołu i położyć się na wersalce.
Wojtek sięgnął za moje plecy i nim się spostrzegłam, rozpiął stanik i usłyszałam:
- O ja pierdolę, yyyy przepraszam – odjęło mu mowę, patrzył w moje piersi – o matko, ale TY wyglądasz, one wyglądają, są boskie !
- Taaaak ??? – wypięłam się teraz już naprawdę specjalnie.
- Ale jak i skąd ten, znaczy takie ciemne i te sutki , o szok – naprawdę widziałam w nim coś w rodzaju uwielbienia – no kurwa szok, przepraszam, są cudowne.
- Mogę ? – schylił się i poczułam jego język, oddech, usta.
Wiem, że to zbereźne ale z taką pasją to chyba moje dziecko ostatni raz przylgnęło do moich mlecznych piersi. Teraz zrobił to on. Widziałam, że Wojtek odleciał.
Jego usta były na moich ustach, to na piersiach to połykały moje sutki. Tak, pierwszy raz ktoś pieścił mnie i widziałam, że miał , że mieliśmy z tego frajdę.
Byłam Ciekawa jego, jak ona wygląda, czułam jego twardość i to wszystko, gdy nagle zaklęłam w duchu, prezerwatywy, nie pomyślałam o tym i mimo, że jem tabletki to jakoś kompletnie nie wyobrażałam sobie tego bez tego cholernego uprzyjemniacza, bo nie znoszę zapachu lateksu.
Na chwilę wypuścił mnie z objęć by ściągnąć spodnie, a ja patrzyłam dalej z tego stołu niczym z jakiejś szalupy .
Zeszłam ze stołu i przylgnęłam do jego klatki i w sumie zdałam sobie sprawę z tego, że przytulam się do gładkiej skóry pachnącego mężczyzny który zapewne całkiem niedawno musiał się ogolić również na klatce. Sięgnęłam dłonią w dół i chciałam poczuć jego męskość.
Był duży, był bardzo duży, był prawie tak duży jak lakier do włosów którego używałam.
To on teraz usiadł na stole patrząc na to co ja zrobię.
- O kurczę, on jest wielki, naprawdę wielki – powiedziałam na głos.
Ściągnęłam mu majtki a on usiadł w samej koszuli ze sterczącym penisem.
Nie lubiłam albo nie preferowałam oralu wcześniej, wręcz nie cierpiałam, oczywiście dla przyjemności partnera, czy męża robiłam to ale nigdy nie było w tym niczym miłego dla mnie.
Zaczęłam całować jego klatkę a dłonią masować jego sterczącego drąga.
To dziwne trzymać coś tak dużego, twardego, dygoczącego, czułam zapach jego perfum.  
Jego perfum z jego kutasa ???  
- Byłem w domu wcześniej odświeżyć się – jakby odgadywał moje myśli – chciałem tego bardzo, od pierwszej chwili kiedy Cię zobaczyłem pod tą zaklętą bramą.
Podniósł mnie i położył na wersalce i ściągnął majtki.
Od lat golę swoją cipkę i ten widok chyba mu się spodobał, klęknął przede mną i zanurzył swoje usta smakując moją podnieconą kobiecość. Zamknęłam oczy oddając się przyjemności. Jego język robił wszystko bym zatraciła się tylko w czerpaniu przyjemności.
Przerwał kiedy skurcze zaczęły przejmować władzę nad moim ciałem, stanął  tuż przede mną z wyprężonym penisem. Nie byłam przygotowana na to ale z drugiej strony nie mogłam oderwać wzroku. Zaczął się masować dłonią to ściągając z niego skórę, to naciągając. Robił to bardzo sugestywnie. Polizałam jego czubek na którym pojawiła się kolejna przezroczysta kropla. Była słona i taka śliska w smaku. Usiadłam i delikatnie muskałam go ustami. Pierwszy raz czułam taką ciekawość jego dotyku, smaku, zapachu.
Nie wiem kiedy pojawiła się prezerwatywa którą trochę nieporadnie naciągnął na drżącego penisa, chciałam go w sobie.
Klęknął przed łóżkiem, delikatnie ściągnął moje biodra trochę poniżej i w tym tygielku pełnym mojego soku i jego śliny zaczął penisem delikatnie nurzać się, by w pewnym momencie gwałtownie go wbić w moją rozgrzaną cipkę.
Musiałam jęknąć ale nie chciałam by to się kończyło, by wyciągnął go. Zaczął powoli wysuwać by znów gwałtownie go włożyć i tak robił to nadając tempo. Chciałam położyć się głębiej by założyć mu na ramiona nogi i głębiej otworzyć swoją cipkę i móc masować się dłonią ale on miał inny plan.  
Trzymając mnie w pasie , ze swoim penisem we mnie wstał i przeszedł w kierunku pufy  gdzie wysunął się ze mnie i obrócił tyłem. Uwielbiam sex na pieska.  
Klęknęłam, wypinając całą siebie do niego i czekałam na jego dotyk.
Bardzo mocno złapał mnie za biodra, następnie włożył go znów gwałtownie aż cipka głośno oddała powietrze, jęknęłam a on zaczął ujeżdżać mnie od tyłu. Szeroko wypięłam pośladki wychodząc naprzeciw jego pchnięciom, czułam jak moje piersi w szaleńczym tempie tańczyły swój wyuzdany taniec.
Nie wiem ile to trwało kiedy dostałam bardzo silnego orgazmu, on nie przestawał, tylko zwolnił i po chwili znów zaczął obijać swoim ciałem moje pośladki. Słychać było klask naszych ciał i w chwili gdy on dochodził ja przeżyłam swój kolejny orgazm.
Wyciągnął go ze mnie i ściągnął prezerwatywę a jego penis cały czas drżał powoli opadając.
Chciałam poczuć jego smak, obróciłam się i siedząc zaczęłam wodzić językiem po jego długości. Złapałam go dłonią i zaczęłam znów delikatnie masować a mokrym od spermy penisem masować usta. Jego dłoń zaczęła masować moje włosy delikatnie nadając tempa moim ustom ale dla mnie jego penis naprawdę był za duży by go włożyć do ust.
Wojtek przerwał te pieszczoty i pocałował w usta i znów obudził we mnie demony, bardzo mnie nakręciło, że on teraz mokre usta jego spermą całuje, liże, ssie.  
- Kasia, następnym razem, jeśli taki będzie to chcę byś nie chowała tych piersi, po prostu oszalałem na ich punkcie, są tek seksowne, że zobacz , on znów się podnosi – zaśmiał się.
- Okej, ale Ty masz za to tą bestię prezentować bez żadnego dodatkowego przypomnienia – lubieżnie uśmiechnęłam się.
- Nie ma sprawy i cieszę się, że bierzesz pod uwagę kolejne spotkanie.
Widząc jak mu staje ponownie chciałam znów go poczuć w sobie.

LavaZZa197

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka i obyczajowe, użyła 4411 słów i 23885 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Kotek3

    Piękny opis...

    29 lis 2021

  • Użytkownik psychoDad

    "Na chwilę wypuścił mnie z objęć by ściągnąć spodnie, a ja patrzyłam dalej z tego stołu niczym z jakiejś szalupy."

    Sztos zdanie.  
    Dla takich rodzynków warto czytać.

    15 lis 2021