Wracając do domu miałam w głowie totalny bałagan. Co ja robię, po co, a co jeśli to gdzieś wyjdzie, myśli kłębiły się i naprawdę chyba dopiero wtedy dotarło do mnie jakie mogą być konsekwencje mojej chorej wyobraźni. Nie, to już nie wyobraźnia tylko regularna… zdrada ?
Z drugiej strony, czułam się spełniona, na swój sposób zrealizowana, może wyzwolona.
Wchodząc do pustego domu, jakby z zamknięciem drzwi wszystko co negatywne, gdzieś zostało za mną a docierało do mnie uspokojenie, zmęczenie i chyba satysfakcja.
Tego wieczora już o tym nie myślałam.
Rano zastanawiałam się, czy to może sen, czy … nie ważne, chciałam tego, marzyłam i była to okazja by odreagować za ten cały okres mojego życia, który kilka lat temu gdzieś się zatrzymał na pieluchach, gonitwie za pracą, za remontem, za żłobkiem, przedszkolem, za wszystkim tym, tylko nie za swoją satysfakcją.
Tak, wkurzało mnie moje życie, te schematy każdego dnia w tygodniu, spędzany za każdym razem weekend, nawet seks z m. stawał się jakimś kompletnie wyzutym z uczuć, mechanicznym aktem zaspokojenia jego potrzeb.
Owszem, trochę obawiałam się kontaktu z NIM w pracy ale następnego dnie nie było GO w pracy, kolejny dzień też był poza biurem i zrobił się kolejny tydzień, wszystko wróciło do starego rytmu.
Z końcem miesiąca przyjechał.
Uśmiechnięty ale jak zawsze zachowawczy.
W spojrzeniu widziałam spokój i sympatię, nie było tam nic z tamy, po prostu wiedziałam, że to był jednorazowy, szalony numer i może tylko poczułam się zawiedziona, że szkoda, że to tylko raz.
Praca, cały dzień na obrotach. Zestawienia, projekcje na kolejny kwartał, umowy, zamówienia, marże, kluczowi dostawcy, terminy nowych przetargów i minęła piętnasta, czas do domu.
Wychodząc z biura, wychylił się z papierami Wojtek, sorry, Pan Wojciech .
- Pani Katarzyno, proszę na sekundę – trzymał w ręku jakieś wydruki.
- Jasne – mruknęłam pod nosem, mijając koleżanki – cześć dziewczyny ! – jeszcze im odkrzyknęłam i wróciłam do jego biura.
- Przepraszam, że nie odzywałem się, wiesz, głupio mi było dzwonić bo przecież nie wiesz, czy ktoś coś …– mówił lekko przejętym głosem.
- Wiesz, pomyślałam, że … - trochę zagubiłam się w myślach – a możemy tak szczerze ?
- No mów kurcze – widziałam jego zdenerwowanie.
- Musimy tu rozmawiać, może gdzieś poza biurem, praca to chyba nie miejsce na takie rozmowy.
- Kasia, bardzo chętnie, nie chcę żebyś coś jakoś inaczej, źle odebrała, zależy mi na tej znajomości – urwał nerwowo.
- Mi na TEJ też – uśmiechnęłam się.
- Tak na tym też, kurcze, ciężko Cię rozgryźć , gubię się już i nie wiem co o tym sądzić. Nie jesteś na mnie zła za tamto ?
- Wariat, ja zła ?
- No bo, kompletnie tego nie ogarniam, to wyszło jakoś tak i czułem się źle, ale jak przestałem myśleć przez pryzmat mojej żony i Twojego męża to… wiesz, mi naprawdę było dobrze, to chyba pierwszy raz miałem tak, że kompletnie odjechałem i było mi zwyczajnie dobrze – patrzył mi prosto w oczy.
- No, też tak miałam, bajzel w głowie, potworne emocje, kac moralny tylko, że zdałam sobie sprawę, że nigdy tak nie otworzyłam się przed nikim – i poczerwieniałam zdając sobie sprawę z dwuznaczności tego hasła.
- Hahaha no tak , no tak – też się zaczerwienił – to co może znajdziesz czas w następnym tygodniu ?
- Bardzo bym chciała – powiedziałam szczerze i zajrzałam mu w oczy – tak, chcę tego znów.
Wyszłam szybko z biura nie dając mu szansy na dalszą konwersację.
Tak, pociągał mnie i było w tym coś chyba zwierzęcego, kompletnie mnie kręcił a hasło które kiedyś posłyszałam, że : pies nie weźmie jak suka nie da, idealnie pasowało do tej sytuacji.
Potrzebowałam tego odreagowania i dopiero wtedy pomyślałam, że chcę jego atencji, zainteresowania, fizyczności, nie chcę gadać z nim o domu, rodzinie, chyba w ogóle nie chcę o niczym gadać, rozmawiać, klepać, tylko chcę jego, chcę poczuć jego intymność.
Ten okres kiedy to się zaczęło był czymś co normalnie określane jest jako niemoralne, niegodziwe, złe.
Dla mnie, dla nas był to okres kiedy oddawaliśmy się tylko jednemu i było to fantastyczne.
Tak, wiem , że dom, mąż, dziecko ( i specjalnie nie używam płci dziecka ) mama, teściowa która pilnowała dziecko kiedy ja udając, że coś tam, gdzieś tam, z kimś tam, oddawałam się przyjemności, pewnie przez innych nazwanej kurestwem.
Ale był to idealny układ i było mi z tym dobrze, to miksowanie życia pełnego schematów i powtarzalności z czymś nad czym nie dało się panować, oczywiście w pewnych schematach.
Umówiliśmy się za tydzień.
Mamę poprosiłam by odebrała dziecko z przedszkola, bo po południu mam lekarza, ale niech się nie martwi, to po prostu zwykła wizyta.
No tak, pełna diagnostyka, pomyślałam.
Wtedy to był czas kiedy komórki dopiero wchodziły i w zasadzie ja wtedy miałam tylko telefon stacjonarny w domu, mąż miał komórkę, zero tajnych smsów, czy internetu w komórce.
Pojechałam na umówione spotkanie, zaparkowałam pod szkołą na osiedlu gdzie wynajmował mieszkanie.
Kupiłam po drodze ciastka ale obiecałam sobie, że następnym razem coś upiekę.
Otworzył mi drzwi i wpuścił do środka a zamykając drzwi złożył bardzo namiętny pocałunek.
- Boże, ale się cieszę, że jesteś, marzyłem o Tobie i o tym co ostatnio – uśmiechał się.
Byłam w sukience, krótkiej na tyle, że schylając się do kozaków wiedziałam, że obserwuje mój tyłek.
- Weźmiesz płaszcz – podałam mu z uśmiechem widząc jego maślany wzrok.
- A czy Ty o czymś nie zapomniałaś ? – powiedział z tym swoim uśmiechem.
- O czym, czegoś nie wiem ? – kompletnie nie zaskoczyłam co miał na myśli .
- A pamiętasz o co prosiłem Ciebie, a w zasadzie to chyba na coś umówiliśmy się.
- Taaaaak ? - no już wiedziałam co ma na myśli i uśmiechałam się do niego – a to chyba była umowa dwustronna i TY też mi coś obiecałeś.
To była gra słów, uśmiechów i powoli nie potrzebowaliśmy słów by komunikować się między sobą.
- Wojtek, zapomniałam i chyba nasza umowa wejdzie od następnego razu – pokazałam na sukienkę.
- Ale mi to kompletnie nie przeszkadza, za tobą stoi wieszak.
- Żartujesz ?
- Nie, nawet pomogę Ci z zamkiem – zbliżył się do mnie i objął w talii całując w usta.
Szczerze, miałam to kompletnie w nosie, chciałam jego ust, języka, poczuć jak wtula mnie w siebie.
- Dasz mi chwilę ? – wskazałam ruchem głowy łazienkę.
- A mogę przyglądać się?
- Nie.
Z uśmiechem sięgnęłam po torebkę i poszłam do łazienki, przystając na chwilę.
- Pomożesz z zamkiem ?
Zniknęłam za drzwiami. Stanęłam przed lustrem i popatrzyłam w lustro. Nie, kompletnie nie mam oporów, stresu, strachu, czuję, że pochłania mnie frywolny klimat tego spotkania.
Ściągnęłam sukienkę i zostałam w bieliźnie i rajstopach. Mało seksowny widok. Takie były czasy, dziś seksowna bielizna jest na każdym rogu a jak nie w sklepie to w internecie można kupić wszystko.
- Ale TY pamiętasz o swojej stronie umowy ? – krzyknęłam.
- Sama sprawdź.
Rozpuściłam włosy. Na co dzień chodzę w spiętych i w zasadzie nigdy ich nie rozpuszczam poza domem, nawet nie lubię gdy ktoś ich może dotykać, nawet a może szczególnie mąż. Za włosy może łapać tylko dziecko i fryzjerka.
Tak poważnie, to na co dzień, nie lubię przypadkowego dotyku, nie lubię przypadkowych otarć w autobusie, tramwaju, nigdy nie pozwalałam na głaskanie włosów , na łapanie za nie, miałam jakiś wewnętrzny hamulec. Włosy zawsze gładko i mocno zaciągnięte w koński ogon i nawet jeśli w domu rozpuszczałam je, to kiedy wracał z pracy mąż lub ktoś miał przyjść pierwsze co to był odruch ich związywania, spinania czy gumkowania.
Rozebrałam się, wzięłam wiszący biały ręcznik i szczelnie się nim owinęłam.
- Ale umowa była taka, że nie masz być naga tylko chciałem widzieć te Twoje piersi – powiedział siedząc w fotelu w koszuli i… tylko samej koszuli.
Zdjęłam ręcznik i rzuciłam na oparcie krzesła.
Dotąd chyba nigdy tak otwarcie, w świetle dnia, bez krzty wstydu, zażenowania nie stałam nago przed facetem który z wypiekami, które pojawiły się na jego twarzy, klatce w ciągu sekundy i wgapiał się w moje piersi.
- Naprawdę masz cudowne piersi, ten kolor jest jakiś wręcz jak malowany – mówił uśmiechając się.
- Tak mi zostało po ciąży, w sumie to były nawet ciemniejsze – patrzyłam jak opiera się a jego penis zaczyna prężyć się.
- No i te Twoje włosy. Dlaczego zawsze je spinasz, są piękne i ach, to jak opadają teraz i to – znów zaczął jąkać się a mi sprawiało to frajdę i zdałam sobie sprawę, że to jak on reaguje, to co mówi i jak mówi, podnieca mnie.
Usiadłam naprzeciw niego na wersalce, lekko podkurczając pod siebie nogę. Widziałam jak patrzy i jak mnie zjada wzrokiem.
Musnęłam piersi dłonią, kciukiem pomasowałam sutek.
- Będziesz tam tak siedział, czy … - nie skończyłam kiedy podszedł do mnie.
Nie lubię, nie lubiłam dotąd oralu, nie sprawiało mi to frajdy chyba głównie przez to, że dotąd moi partnerzy zwyczajnie zaczynali oralem i po chwili poddawali się z ich orgazmem bez żadnej mojej przyjemności.
Wojtek pocałował mnie głęboko w usta. Poiłam się wilgocią jego języka, grzałam jego ciepłem, spijałam jego słodycz. Dłonią złapałam za jego penisa i zaczęłam go masować i nie chciałam by kończył pocałunek.
Kiedy złapał mnie z tyłu głowy, pod włosami, w jednej chwili zesztywniałam ale szybko odprężyłam się , jego dotyk był zniewalający a to jak docisnął mnie do swoich ust, podbiło coraz większą intymność.
Zaczęłam oddychać jego oddechem który znacznie przyspieszył z chwilą kiedy zaczęłam go mocniej pieścić ręką.
Oswobodziłam się z jego objęcia, jego ust i przybliżyłam jego biodra do siebie.
Masując dłonią jego drżącego penisa, mogłam przypatrzeć się jego przyrodzeniu, nim dotknęłam językiem jego czubka. Stał przede mną i postawił nogę na łóżku łapiąc się za biodra i oddając przyjemnemu kołysaniu biodrami.
Nigdy tak świadomie nie pieściłam faceta, masując jego długość dłonią, liżąc jego czubek, drugą dłonią ważąc jego klejnoty. Podniecał mnie jego zapach, śliskość którą zwilżałam usta, policzki , nos. Włożyłam go do ust kiedy znieruchomiał, delikatnie łapiąc mnie za skronie i czekałam na wystrzał który nie nadszedł. Znieruchomiał pozwalając moim ustom, językowi się nim zająć. Popatrzyłam do góry widząc jego błogie spojrzenie.
- Cudownie to robisz – jęknął.
Nie, że robię to w taki sposób pierwszy raz.
Podniecało mnie to, podniecało jak delikatnie zaczął poruszać się w moich ustach delikatnie dyszcząc.
Ślina zmieszana z jego wilgocią skapywała z mojej brody i ocierając ją dłońmi masowałam swoje sutki które stercząc domagały się pieszczot, dotyku.
Wyciągnął go z moich ust i nachylił się do nich by scałować brodę, usta liżąc ją i obejmując ustami. Zajebiste uczucie. Odchyliłam się podając do pieszczot mokre sutki. Jego naprawdę podniecały moje piersi. Złapał je pełną dłonią i zaczął masować, ugniatać obciągając palcami mokre sutki. Patrzył na mnie, patrzył jak reaguję a ja chciałam tego dotyku, tej pieszczoty, tego delikatnego uszczypnięcia.
Nie wiem czy coś do siebie mówiliśmy, mówiły za nas chyba nasze ciała i to jak reagują na dotyk.
Usiadł na łóżko pociągając mnie na siebie.
Usiadłam na jego udach i w rozkroku oddałam mu swoje piersi tworząc nad nim namiot z moich włosów.
Chciałam go w sobie, klęcząc nad nim czułam jak dłonią rozmasowuje moją mokrą cipkę i potem masuje piersi które pieścił, lizał i próbował.
Sięgnął dłonią za mną na szafkę i wziął prezerwatywę.
- Nałożysz mi – uśmiechnął się subtelnie.
Jem tabletki od pierwszego momentu kiedy lekarka mi je zapisała ale nie powiedziałam mu.
Chciałam poczuć i jego i jego nasienie, poczuć jego wytrysk w sobie, może i na sobie.
Podniecenie otworzyło mnie, jego, nas na siebie. Nic nas nie goniło, nikt nie stał nad nami, nie było nic tylko przyjemność płynąca z dotyku.
Nigdy nie zakładałam prezerwatywy na penisa, owszem na marcheweczkę, obraną na kształt penisa, tak to się zdarzyło, zdarzało.
Miałam mokre palce i nie potrafiłam otworzyć opakowania ale ząbki Wojtka szybko sobie z tym poradziły. Uklęknęłam na łóżku i na jego naprężoną do granic możliwości męskość zaczęłam nakładać cieniutką warstwę śmierdzącego lateksu.
- No nie tak, hihih – zaśmiał się – popatrz.
Złapał za czubek prezerwatywy i dokładnie dotykając go, rozwinął prezerwatywę która naprawdę, moim zdaniem, raczej ciężko rozwijała się mocno ściągając jego penisa nie dochodząc do samego końca. Był dla mnie chyba większy niż trzonek pędzla do makijażu, który chyba nigdy nie posłużył do tego do czego ktoś go stworzył, natomiast często towarzyszył mi na podłodze w łazience gdy leżąc na dywaniku oddawałam się pieszczotom dziurek.
Kucnęłam nad nim i odchylona, łapiąc za jego kolana dosiadłam go.
Uczucie kiedy wchodzi we mnie, kiedy rozpiera moje wnętrze, kiedy rozkosz targa całym ciałem jest nie do opisania.
Dotąd moją ulubioną pozycją był piesek. Wypięte pośladki, pozycja na czworakach, czasem wolna dłoń dawała możliwość dodatkowych pieszczot cipki, piersi i szansę na coś milszego niż sama penetracja cipki, no jeśli nie kończyło się to po kilku pchnięciach. Dodatkową frajdą było to, że mogłam pomyśleć o kimś bliżej nieokreślonym ale nie koniecznie o mężu.
Podkuliłam nogi pod siebie i dosiadłam go głęboko dociskając swoim ciałem do końca jego penisa. Zaczęłam ruszać biodrami mając go w sobie, kręciłam koła rozpychając środek mojej przyjemności. Poczułam dłonie na piersiach. Znów oparłam się na jego kolanach wypinając je do pieszczot i zaczęłam podnosić się, by znów opaść głęboko. Zaczęliśmy dyszeć oddając się dzikiej jeździe, jego dłonie masowały coraz mocniej moje piersi a to jak czasami mocniej łapał opuszkami moje sutki powodowało przeszywające, jak przechodzący prąd elektryczny, dodatkowe doznania. Nie wiem ile trwała ta jazda ale był to drugi sex który był dla mnie i dla mojej satysfakcji, gdzie czułam , że nie skończy się szybciej niż się zaczął. Widząc, że jestem już blisko delikatnie uniósł moje pośladki, przyklęknęłam na jedno kolano a on zaczął dodatkowo wybijać tempo zgodne z tym jak ja na niego schodziłam. Doszłam bardzo mocno, skurcz rozkoszy rozpłynął się po całych biodrach, udach, brzuchu i kończył się gdzieś na szyi. Odpłynęłam a moje usta znalazły w jednej chwili jego usta i jego delikatnie pieszczący mnie język.
Czułam jego twardość jeszcze w sobie, wyślizgując się z niego on jeszcze dumnie sterczał. Zaskoczona byłam, że on nie doszedł, że tyle czasu i stoi. Chciałam go jeszcze tylko musiałam złapać oddech.
Czułam swój pot, jego pot, jego dotyk, swój dotyk, czułam spełnienie. Usiadłam a w zasadzie oparłam się o bok wersalki pieszcząc swoją cipkę i patrzyłam na to jak on masuje swojego penisa.
Moje usta znalazły się i otuliły jego dumne przyrodzenie. Nie przeszkadzał mi już zapach gumy, podniecał mnie zapach naszych ciał, kręciła mnie jego twardość i wytrzymałość. Lizałam już nie tylko jego główkę ale długość aż po same jądra. Kąsałam go zębami, masowałam mokrymi dłońmi.
W pewnej chwili złapał mnie za brodę i spytał, czy może tak.
Zamieniliśmy się miejscami i teraz ja klęknęłam na tym łóżku a on stanął od strony oparcia i zaczął penisem dotykać moich piersi, sutków , widziałam jak go to podnieca. Przy takim rozmiarze, to chyba żaden biust nie jest za duży, tym bardziej mój. Ścisnęłam, jego męskość między piersiami i pozwalałam się tam zwyczajnie pieprzyć.
- Poczekaj, nerwowo powiedziałam – nie chcąc go wybijać z podniecenia.
Położyłam się na łóżku, biorąc wcześniej poduszkę pod plecy.
- Chodź!
Klęknął nade mną, jedną nogą stojąc na ziemi a drugą włożył mi prawie pod pachę.
- Na pewno?
Nie odpowiedziałam, chciałam poczuć jego penisa między piersiami i otworzyłam usta by językiem sięgnąć po pojawiającego się między nimi kutasa. Nakręcało mnie jego podniecenie, jego ruchy, jego pozycja. Nie myślałam co z tej karkołomnej zabawy może wyjść.
Teraz orgazm, jego orgazm nie chciał czekać. Nim moje dłonie i piersi przyzwyczaiły się do nowej pozycji wystrzelił miedzy nimi. Było to tak niespodziewane, tak gwałtowne, tak mocne, że nie wiedziałam co się dzieje. Jego biodra które wykonywały mocne ruchy, zaciśnięte dłonie na piersiach i strzelający spermą Wojtek, który zaczął własną dłonią wykańczać swój orgazm.
Miałam piersi, brzuch, szyję, buzię ze spermy, również włosy były ją opryskane.
To było tak gwałtowne, że zareagowałam śmiechem bo chcąc otrzeć policzek tylko dodatkowo rozmazałam jego soki które były też na moich dłoniach. Po chwili razem śmialiśmy się bo ten sex był jak jakiś bieg z przeszkodami.
Usiadłam na łóżku szukając wzorkiem jakiś chusteczek . Oblizałam dłoń.
- Oj nabroiłem trochę, przepraszam – i nachylił się nad moją piersią i … zlizał najpierw jeden sutek, potem drugi i mimo, że po takim orgazmie ciało zareagowało jak na łaskotanie… odchyliłam się patrząc jak zlizuje z mnie swoją spermę.
Tak, ten romans zaczął rozwijać się w bardzo inspirującym kierunku ale wiem, że muszę z nim porozmawiać. Następnym razem. Przed następnym razem. Znów z uśmiechem na buzi, z wyczesanymi i spiętymi włosami pod moim beretem z antenką, spełniona i zrelaksowana, piechotą w chlapie śnieżnej wracałam do domu, czułam się doskonale spełniona.
4 komentarze
Lolo
Brak opisu kiedy Wojtek pozbył się prezerwaty.
eksperymentujacy
Świetny opis seksu, bardzo realistyczne i podniecające
izabela
Bardzo ciekawe opowiadanie zastanawia mnie czy historia prawdziwa czy tylko wyobraźnia autorki. Super się czyta i mam wrażenie, że opisujesz swoją historię. Pozdrawiam i czekam co było dalej.
A może
A może tak odpłynie że mąż się połapie co robi żona?