Późnym popołudniem odwiedził ich Lucjusz. Scorpius ucieszył się na widok dziadka, który z pewnością starał się częściej widywać malca. Draco widywał codziennie ojca w pracy, lecz szczerze był tym zmartwiony. Odkąd jego matka wyprowadziła się od ojca, Lucjusz potrafił cały dzień spędzić w pracy, tłumacząc, że praca pozwala mu zapomnieć o Narcyzie.
Jego matka okazała się zupełnie inną osobą, na początku namiawiał Lucjusza do podjęcia pierwszych kroków, ale jak się później okazało arystokratka miała romans z mugolskim mężczyzną. To był cios w serce Lucjusza. Z czasem arystokrata pogodził się z tym i złożył papiery rozwodowe.
~~~
Siedzieli w kuchni i jedli obiad przygotowany przez Hermione. Kobieta wyśmienicie gotowała to trzeabyło jej przyznać.
- Obiad był pyszny Hermiono. - rzekł Lucjusz wycierając serwetką usta.
- Moja narzeczona wspaniale gotuje. - uśmiechnął się młodszy Malfoy.
- Czy ja o czymś nie wiem?- spytał Malfoy Senior.
- Zaręczyliśmy się. - powiedziała zarumieniona Hermiona.
- Już myślałem, że nigdy do tego nie dojdzie. - westchnął blondyn. - Scorpius powinien mieć pełnął rodzinę.
- Tato, nie chcieliśmy się z tym śpieszyć, a Scorpius jest jeszcze malutki by cokolwiek rozumieć. - powiedział Draco i pomógł Hermionie posprzątać ze stołu.
- Tato. - powiedziała Hermiona. Dwie twarze zwróciły się w jej stronę, co wywołało na jej bladej twarzy mocne rumieńce. Lucjuszowi spodobało się to w jaki sposób ta gryfonka się do niego zwróciła, ale nie okazał tego. Patrzył na nią bez jakiegokolwiek wyrazu. - Przepraszam jeśli cię uraziłam. - powiedziała szybko.
- W zasadzie sam miałem zaproponować Ci abyś się tak do mnie zwracała.- kobieta ujrzała błysk w jego stalowych oczach.
- Razem z Draco pomyśleliśmy sobie, że mógłbyś wziąć sobie urlop na jakiś czas i spędzić z nami dwa tygodnie z dala od pracy. - powiedziała biorąc synka na kolana.
- Uważam, że to nie jest dobry pomysł. - westchnął i podał Scorpiusowi misia.
- Tato to jest jak najbardziej dobry pomysł. - wtrącił Draco. - Hermiona dostała w spadku po dziadkach domek na Wyspach Kanaryjskich, jej rodzice przebywają obecnie w Australi.
- Nie możesz się zapracowywać, martwimy się o Ciebie. - powiedziała Hermiona.
- Zastanowię się nad tą propozycją, ale nie mogę zostawić firmy.
- Blaise i Aaron na pewno sobie poradzą przez te dwa tygodnie.
- Przemyślę to synu. Hermiona uśmiechnęła się i pocałowała synka w główke, który właśnie wkładał do buzi pluszową łapkę misia.
- Kochanie, nie wolno brac tego do buzi. - szepnęła z uśmiechem Hermiona.
- Rośnie wam mały łobuz. - uśmiechnął się Lucjusz i wytarł chusteczką usta wnuka.
- Wdał się w tatusia. - powiedziała z szerokim uśmiechem.
- Draco był małym diabełkiem. - powiedział Malfoy Senior. - Potrafił marudzić przez całą noc.
- Tato. - upomniał go zażenowany Malfoy Junior.
- Już nic nie mówię. - mrugnął do Hermiony.
Kobieta delikatnie się usmiechnęła.
- Draco wszyscy dobrze wiemy, że byłeś grzecznym dzieckiem.
- Inaczej być nie mogło. - promiennie się uśmiechnął. Scorpius patrzył na Lucjusza swoimi wielkimi, niebieskimi oczami.
- Malutka kopia Draco. - wziął chłopca na ręce.
- Wiesz ojcze, postarałem się. - wypiął dumnie pierś.
- Na mnie już czas miło było spędzić z wami czas.
- Dziękujemy, że znalazłeś czas by nas odwiedzić. - powiedziała Hermiona odbierając Scorpiusa.
- Na to zawsze znajdę czas. Jesteśmy rodziną. - delikatnie się uśmiechnął.
~~~
Draco wrócił z małych zakupów, a ponieważ było zimno na dworze Hermiona została z małym w ciepłym domu. Usłyszała dźwięk otwierających się drzwi. Wyszła z sypialni i razem ze Scorem udali się do kuchni. Był już tam Draco kompletnie przemarznięty.
- O Merlinie, Draco jak ty wyglądasz, jesteś cały mokry. - pomogła zdjąć mu przemoczoną kurtkę.
- To nic takiego, złapał mnie deszcz, nie mogłem się teleportować. - westchnął i próbował ukryć duszący go kaszel.
- Kochanie przeziębiłeś. - rzekła. - Zrobię Ci herbaty z cytryną.
Blondyn wziął od niej Scora i udali się do salonu. Położył chłopca obok siebie i przykrych ich kocem.
Kobieta weszła do salonu z kubkiem gorącej herbaty i postawiła go na stoliku. Urzekł ją widok narzeczonego i synka leżących razem.
- Wychodzi na to, że nigdzie się jutro nie wybierasz. - powiedziała dotykając jego gorącego czoła.
- Nie chcę Cię tam samej puszczać. - szepnął.
- No chyba nie myślisz, że zostawię Cię samego. Nie ma takiej opcji. - powiedziała oburzona.
- Nie musisz.
- Nie muszę, ale chcę. - pocałowała go w czoło. - Twoje zdrowie jest dla mnie najważniejsze.
- Kocham Cie. - dotknął jej dłoni.
- Ja ciebie też. - w jej oczach pojawiły się małe iskierki.
- Mam nadzieję, że nie zaraże małego.
- Podaje mu specjalne witaminy, myślę że Scor będzie odporny.
- Moje skarby. - uśmiechnął się i pocałował synka w czoło.
~~~
Przepraszam za błędy. Pozdrawiam. !
~Hermionka.
1 komentarz
Juliaaajl
Takie......krótkie. Niemniej jednak wporzadku. Czekam na dalsze części.