Dramione. Część 4

Ze względu na stan Hermiony została ona przyjęta na obserwację. Niby zwykłe przeziębienie, ale musiała być pod stałą obserwacją lekarzy. W świecie czarodziei przeziębienie mogło zaszkodzić płodowi. Były takie przypadki, gdzie czarownica pochodzenia mugolskiego zachodziła w ciąże i dopadało ją zwykłe przeziębienie, dziecko rodziło się najczęściej z niewykształconymi płucami.  
Gryfonka nie przechodziła ciężkiego przeziębienia, ponieważ nie zagrażało ono płodowi, ale mimo wszystko magomedycy chcieli mieć ją na oku i w razie komplikacji mogli swobodnie zająć się pacjentką.  
                                ***  

- Harry jak dobrze, że już jesteś. - powiedziała Ginny, całując go w policzek. Pomogła zdjąć mu kurtkę i zaprowadziła go do kuchni. - Taty i chłopaków jeszcze nie ma, a mama musiała udać się do Ministerstwa, gdzie tak długo byłeś?  
- Hermiona jest u Św. Munga.  
- O Merlinie. Co się stało? - spytała zaskoczona Ginny..
- Zwykłe przeziębienie. No ale rano nie za dobrze wyglądała miała wysoką gorączkę.  
- Harry chciałam Cię przeprosić, przez ostatnie miesiące zachowywałam się okropnie w stosunku do Ciebie jak i Hermiony. - powiedziała patrząc na niego smutnym wzrokiem.  
- Ginny już to przerabialiśmy, ale powinnaś przeprosić Hermionę, ona Cię potrzebuje. - przytulił narzeczoną i pocałował w czubek głowy.  
Harry nie powiedział Rudej o ciąży Hermiony, ona sama chciała o tym poinformować swoich znajomych.  
Chwile potem do domu wróciła Molly wraz z mężem. Gdy wszystkie przekąski były już na stole cała rodzina Weasleyów zasiadła przy stole.
                                  
                                   ***

Szedł pośpiesznie korytarzem Munga. Wszedł do jednej z sal i ujrzał kobietę leżącą na łóżku szpitalnym.  
- Draco. - wyszeptała kobieta i się rozpłakała. Blondyn podszedł do kobiety i mocno ją przytuliła.  
- Tak bardzo się martwiłam o Ciebie, gdzie się podziewałeś?  
- Mamo moje życie zmieniło się o 180 stopni. Tak wiele się wydarzyło. Zerwałem z Hermioną, spieprzyłem sobie życie. A na dodatek zrobiłem sobie bachora z Astorią.  
- Synku... - nie dokończyła ponieważ Draco jej przerwał.  
- Musiałem ją chronić, ale z perspektywy czasu... ja... mogłem jej o wszystkim powiedzieć. Przeszlibyśmy przez to razem. Zachowałem się jak gówniarz.- mówił drżącym głosem.  
Narcyza przytuliła swojego jedynego syna, głaskała jego plecy.  
- Jak się czujesz? - spytał po chwili milczenia.
- Lepiej, nigdy nie znikaj bez słowa.  
- Nigdy tego nie zrobię, obiecuję.  
- Przyniesiesz mi wody? - spytała odrywając się od syna.  
- Tak oczywiście, zaraz wrócę.  
Wyszedł z sali matki i udał się do bufetu. Zawsze miał wsparcie w swojej matce. Kochał ją mimo wszystko.  
Kupił wodę i ciastka. Wracając pomylił sale.  
- Przepraszam pomyliłem sale, Hermiona? - nie ukrywał zaskoczenia jakie malowało się na jego twarzy. - Co tu robisz?  
- Obecnie to leże, a ty co tu robisz?- starała się zakryć kołdrą brzuch.  
- Obecnie to stoję. Coś poważnego?  
- Przeziębiłam się, muszę tu zostać kilka dni na obserwacji. - trzymała dłonie na swoim brzuchu i czuła ruchy dziecka.  
- Słyszałam, że zostaniesz ojcem, gratuluję. - powiedziała obojętnie.  
- Cóż, wieści szybko się rozchodzą.  
Brunetka nic nie odpowiedziała.  
- Hermiono... ja... chciałem Cię przeprosić...
- Już dawno Ci wybaczyłam. Nie mniej jednak mam żal do Ciebie, że nie powiedziałeś mi prawdy. - przerwała mu. Odwróciła wzrok i spojrzała w okno. - Razem mogliśmy przez to przejść. Zachowałeś się tak samolubnie.  
- Nic mnie nie usprawiedliwia, ale co miałem zrobić byłaś w niebezpieczeństwie.  
- Powinieneś już pójść. - powiedziała patrząc na podłogę.  
- Ach tak. Ja... Czy mógłbym Cię jutro odwiedzić?  
- Tak. Musimy porozmawiać na spokojnie.  
Blondyn patrzył jeszcze na brunetkę po czym wyszedł z jej sali i udał się do tej właściwej.  
- Chyba powinnam powiedzieć twojemu tatusiowi o tobie. Powinieneś mieć szczęśliwe dzieciństwo a ja nie chce Ci tego odbierać. Źle robię okłamując go, ale on mnie zranił, zostawił. Skarbie myślisz, że dobrze zrobię mówiąc mu o tobie? - wyszeptała i poczuła delikatne kopnięcie. - Ty jesteś najważniejszy.  

                                    ***  


Poczuł jak ktoś go obejmuje. Otworzył leniwie oczy i spojrzał na uśmiechniętą Rudą. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.  
- Wyspałaś się? - spytał całując ją w miękkie, pachnące włosy.  
- Przy tobie jak najbardziej.  
- Dzisiaj mam wolne, więc może to jakoś wykorzystam? - mrukną i zaczął całować Ginny po szyi.  
- Harry. - zachichotała Ruda. - Chciałabym odwiedzić Hermione.  
- Ale tak teraz? - spytał lekko zaskoczony.  
- Powiedzmy, że za godzinę. - uśmiechnęła się. - Zaniosę jej smakołyki przygotowane przez mamę. Na pewno się ucieszy.  
- No to zbieraj się po woli kochanie. - pocałował ją w usta i wstał. Poszedł wykonać poranną toaletę. Ginny przez moment leżała jeszcze w łóżku po czym wstała i zaczęła się ubierać.  
                                    ***

Obudziły ją kroki w jej sali. Otworzyła leniwie oczy i zauważyła pielęgniarkę.  
- O już się pani obudziła. Proszę zażyć te eliksiry.- powiedziała.  
- Dziękuje.  
Po chwili została sama. Było jej trochę nudno. Nie miała do kogo się odezwać. Chciała, aby była tu Ginny. Strasznie za nią tęskniła.  
Usłyszała pukanie do drzwi. A po chwili zauważyła czarne włosy.  
- Harry. - rozpromieniła się.  
- Cześć Mionuś. Jak się czujesz?  
- Już lepiej. A co tam masz? - wskazała na torbę którą trzymał  w ręce.  
- A to są smakołyki przygotowane przez Molly.  
- Harry kto to wszystko zje? O jejku podziękuj pani Weasley ode mnie. - powiedziała uśmiechnięta.  
- Hermiono... - nie dokończył ponieważ do sali weszła Ginny. Uśmiech z twarzy brunetki momentalnie zszedł.  
- Cześć... - powiedziała Ginny. - Miona chciałam Cię przeprosić. Nie powinnam się tak zachowywać. Proszę Cię wybacz mi.  
Gryfonka wstała ze szpitalnego łóżka i podeszła do Rudej. Mocno się do niej przytuliła.  
- Hermiona czy ty...
- Tak jestem w ciąży. - powiedziała niepewnie Miona. Ginny popatrzyła przerażona na Harrego.  
- Spokojnie to dziecko nie jest Harrego. - uprzedziła.  
- Wtedy jak na Ciebie naskoczyła. O Merlinie! przecież mogła zrobić krzywdę dziecku.  
- Nic takiego się nie stało, ważne, że już jest wszystko dobrze i dalej się przyjaźnimy.
Hermiona była szczęśliwa. Doceniała starania Rudej.  
  
                                   ***
Trochę krótki no ale zawsze coś.  
Następna część w piątek.  
Pozdrawiam. :)

Hermionka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1193 słów i 6558 znaków, zaktualizowała 18 sty 2017.

1 komentarz

 
  • chaaandelier

    Pomimo błędów czyta się bardzo dobrze. Jestem ciekawa czy Hermiona będzie ponownie z Draco. ;)

    18 paź 2016