Dramione. Część 5

Dramione. Część 5Wrócili zmęczeni do domu. Ginny bardzo cieszyła się z tego, że zostanie ciocią. Kamień spadł jej z serca gdy Hermiona jej przebaczyła.

-Padam z nóg. - powiedział Pan Potter tuląc narzeczoną.

-Ja też, miło dzisiaj było. Hermiona była taka szczera i otwarta a zarazem przygnębiona.

-Ginny nie ma co się dziwić, jej dziecko wychowa się bez ojca.

-A może jeszcze wrócą do siebie? Chociażby ze względu na maleństwo. - powiedziała Ruda siadając na łóżku.

-Nie wiem. Nie mam pojęcia, ale jeśli ten skurwiel skrzywdzi ją albo dziecko to gorzko tego pożałuje.

-Spokojnie Harry. - uspokajała go narzeczona. - Jesteś głodny?

-Wiesz co? Nie mam apetytu.

-Ja też. - usiadła mu na kolanach i namiętnie pocałowała. - Może zrobimy coś ciekawego?

-Coś sugerujesz?- zamruczał całując ukochaną po szyi.

-Może. - wyszeptała i ponownie go pocałowała.

***

Miała dość już leżenia. Postanowiła wybrać się na mały spacer po szpitalnym korytarzu. Założyła ciepły sweter, który był lekko ciasny ze względu na jej brzuch. Na stopy włożyła ciepłe kapcie, które dostała od Harrego na urodziny.

Wyszła ze swojej sali i udała się w stronę bufetu. Na jednym z korytarzy spotkała Malfoya seniora.

-Dzień dobry Panie Malfoy. - powiedziała ciężarna kobieta.

-Mów mi Lucjusz... - spojrzał na jej brzuch.

-Nie mów nic Draconowi. Chce sama to zrobić.

-Naturalnie. Który miesiąc?

-Szósty, płci nie znam. - położyła dłoń na brzuchu.

-Będę dziadkiem. - wyszeptał patrząc na nią zdumiony.

-Cieszy się pan? - spytała szatynka niepewnie na niego spoglądając.

-Nie wiesz jak bardzo. Logo

-Gryfonka nie spodziewała się tego, że Lucjusz się ucieszy z tej wieści. Od początku traktował ją chłodno.

-Przepraszam, muszę już iść. - nie czekając na odpowiedź minęła blondyna i ruszyła w przeciwną stronę.

Po kilkunastu minutach brunetka była już w swojej sali. Czuła zmęczenie. Miała problem z bolącymi nogami. Chciała już zobaczyć Draco, chciała wyznać już mu prawdę. Bała się tego, że blondyn odrzuci jej dziecko, ich dziecko. Tu nie chodziło o nią, a o tą małą istotkę. Po chwili udała się w objęcia Morfeusza.

***

Obudził się wcześnie, spojrzał na śpiącą obok niego kobietę. Jak to się stało, że pojawiła się w jego życiu? Jakby tylko mógł cofnąć czas to z pewnością obok niego leżałaby Hermiona.

Dzisiaj miał wybrać się w odwiedziny do szatynki, musiał sobie wyjaśnić z nią kilka spraw. Wiedział, że nic nie usprawiedliwia jego zachowania. Był bardzo ciekawy tego dlaczego Hermiona przebywa w szpitalu. Może była poważnie chora? Ale przecież nie ukryła by tego przed nim.

Wstał i udał się do łazienki. Musiał zmyć z siebie całe to napięcie. Wziął wcześniej przygotowane ubrania.

***

Otworzył zaspane oczy. Chciał się odwrócić na drugi bok, ale poczuł ciężar na swojej klatce piersiowej. Spojrzał w dół i uśmiechną się na widok swojej nagiej narzeczonej.

Delikatnie przejechał delikatnie opuszkami palców po jej odkrytym ramieniu. Ruda uśmiechnęła się i otworzyła oczy.

- Dzień dobry mój Rudzielcu. - ucałował ją w skroń.

- Cześć Harry.

- Jak się spało? - spytał z uśmiechem.

- Przy tobie cudownie. - powiedziała zarumieniona.

- Masz jakieś plany na dzisiaj?

- Chciałabym pójść na zakupy i odwiedzić Hermionę, a dlaczego pytasz?

- Po pracy chciałbym zabrać Cię na kolację i mały spacer pod gwiezdnym niebem.

- Dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy. - powiedziała Ruda mocniej przytulając swojego narzeczonego. On westchnął.

- Wiem kochanie i dlatego chciałbym to zmienić.

- Podoba mi się to. - delikatnie go pocałowała.

- No to jesteśmy umówieni. - musną jej policzek i wstał. Wziął ubrania i udał się do łazienki.

Ginny westchnęła i wstała z łóżka, założyła na siebie swój cieniutki szlafrok. Z promiennym uśmiechem udała się do kuchni przygotować śniadanie.  

Kroiła właśnie pomidory, gdy nagle poczuła silne dłonie oplatające jej talię. Uśmiechnęła się delikatnie.

- Usiądź Harry. - zdjęła jego dłonie ze swojej tali. Zielonooki z nachmurzoną miną usiadł.

Po chwili zajadali się kanapkami.

Gdy Harry wyszedł do pracy, Ruda udała się do łazienki wziąć prysznic i przygotować się na zakupy. Chciała kupić coś nowego na wieczór z narzeczonym.

***

Wróciła właśnie z badań kontrolnych. Była chyba najszczęśliwszą osobą na świecie. Hermiona dowiedziała się, że będzie miała synka, zdrowego synka. Ciąża rozwija się prawidłowo. Od momentu powrotu z badań uśmiech nie schodził jej z twarzy. Była ciekawa czy Draco ją odwiedzi, chciała już mu powiedzieć o wszystkim. Nie ważne jak zareaguje, chciała już przestać się ukrywać i żyć spokojnie.  

***

Wybierał się w odwiedziny do matki i przy okazji do Hermiony musiał jeszcze wstąpić do pracy i podpisać ważną umowę. Gdy załatwił wszelkie sprawy związane z pracą teleportował się przed szpital. Wszedł do środka i udał się do sali w której leżała Narcyza.  

Po drodze kupił ciastka i wodę. Zapukał i usłyszał cichy głos pozwalający wejść mu do środka.  

- Witaj matko.  

- Och Draco tak się cieszę, że przyszedłeś. Usiądź.  

Draco podszedł do matki, pocałował ją w policzek i usiadł obok niej.  

- Jak się czujesz?

- Znacznie lepiej. Synku nie wyglądasz najlepiej. - stwierdziła Narcyza.  

- Wydaje Ci się.  

- Matki nie oszukasz.  

- Och mamo nie wyspałem się i tyle.  

- No dobrze, nie chcesz nie mów. Razem z ojcem chcielibyśmy Ci o czymś powiedzieć.  

- Mam się bać? - spytał uważnie na nią spoglądając.  

- Obiecaj, że nie zrobisz nic głupiego, Draco. - powiedziała patrząc na niego błagalnie. Położyła dłoń na jego dłoni.  

- Obiecuje mamo.  

Po chwili do sali wszedł Lucjusz z jakimś mężczyzną starszym od Dracona.  

- Ojcze kto to jest?  

- Draco...  

- Narcyzo ja to powiem. - przerwał jej Lucjusz. - Draco to jest... to jest twój starszy brat Aaron.  

- Żartujesz prawda?  

- Synku to jest prawda. Aaron urodził się jak mieliśmy z ojcem po 17 lat. To było takie niespodziewane. Mimo wszystko postanowiliśmy go wychować. Gdy Aaron miał 10 lat zaginął. Oboje z ojcem bardzo to przeżyliśmy, w wieku 17 lat staliśmy się sługami Voldemorta... - w jej oczach zakręciły się łzy.  

- Aarona wychowywaliśmy w miłości, niczego mu nie brakowało. Jakiś czas po jego zniknięciu dowiedzieliśmy się o Tobie. Matka ucieszyła się, ale nadal nie mogła pozbierać się po stracie pierwszego dziecka. Natomiast ja nie byłem z tego faktu zadowolony. w tamtej chwili stało się dla mnie ważne służenie Voldemortowi. Byłem surowym ojcem takim jakim był dla mnie mój ojciec. - powiedział Lucjusz.  

- Wepchaliście mnie w szeregi Voldemorta, zniszczyliście mnie. - powiedział zdenerwowany i pokazał mroczny znak, po czym zwrócił się do ojca. - Dla Ciebie zawsze byłem nieudacznikiem. Robiłem wszystko żebyś tylko był zadowolony, ale zawsze miałeś jakieś uwagi, zawsze coś Ci się nie podobało. Chciałem mieć dzieciństwo jak inne dzieci, chciałem żebyś był takim ojcem jakiego zawsze sobie wyobrażałem. Gdy coś nie poszło po twojej myśli o wszystko obwiniałeś mnie, zawsze to ja byłem tym najgorszym. Teraz możecie być szczęśliwą rodzinką, taka wpadka jak ja nie jest wam już do niczego potrzebna. - Draco wyszedł trzaskając drzwiami. Usiadł na pobliskim krześle i ukrył twarz w dłoniach.  

- Draco. - wyszeptała podchodząc do niego. Blondyn spojrzał na nią swoimi pięknymi oczami w których były łzy.  

- Hermiona. - wstał z krzesła. Brunetka zrobiła mały krok w przód. Blondyn również zrobił krok w przód i patrzył to na jej twarz to na brzuch.  

- Hermiona. - powtórzył i już po chwili przytulał ją do siebie. - Wszystko spieprzyłem.  

Orzechowo oka spojrzała w oczy pełne bólu.  

- Nie chciałem Cię zostawiać, ale musiałem. To... to dziecko jest moje prawda?  

- Tak. Będziemy mieli synka. - powiedziała z wielką radością i ponownie przytuliła mężczyznę.  

- Pozwól mi uczestniczyć w jego życiu, chcę razem z tobą go wychować. Chcę być dla niego takim ojcem, jakiego ja nie miałem. - mówiąc to patrzył w jej ciepłe czekoladowe oczy. - Dasz mi jeszcze jedną szansę?  

Hermiona patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami.  

- Draco... och Draco tak się cieszę. Tak bardzo tęskniłam.- położyła dłoń na jego policzek i delikatnie go gładziła. - Od momentu naszego spotkania maluszek nie może się uspokoić, cały czas kopie.  

Niebieskooki położył dłoń na jej brzuchu, delikatnie go gładził.  

- Już nigdy was nie zostawię, rozumiesz? Nigdy. - pocałował brunetkę. Ona nie była mu dłużna i odwzajemniła pocałunek. Jego język wślizgnął się do jej ust i zaczął walczyć z jej językiem.  

Po jakimś czasie oderwali się od siebie.  

- Opowiesz mi co się stało? - spytała dziewczyna.  

- Tak, ale nie tutaj chodźmy do twojej sali, a tak w ogóle to jak się czujesz?  

- Dzisiaj już lepiej za kilka dni mogę opuścić to miejsce. - powiedziała ciężarna otwierając drzwi do sali i wchodząc do środka. Za nią podążał blondyn.  

- Cieszę się, że nic wam nie jest. Nie wybaczyłbym sobie jak coś stałoby się Tobie albo dziecku. - powiedział po czym pomógł jej usiąść.  

Draco zaczął opowiadać czego się dowiedział od rodziców. Hermiona nie mogła w to uwierzyć.  

- I o niczym Ci nie powiedzieli?- spytała nie dowierzając w to czego się dowiedziała.  

- Aż do dzisiaj nie wiedziałem. Myślałem, że gdzieś w głębi serca mnie kochają, ale to była tylko przykrywka. Byłem tylko zastępnikiem swojego brata.  

- Kochanie nie mów tak proszę cię.  

- Taka jest prawda. Zrobili ze mnie potwora. Do teraz wstydzę się podwijać rękawy u lewej ręki. Mroczny Znak przypomina mi o wszystkim co robiłem.  

- Draco... ten znak jest symbolem twojej odwagi. Nie raz uratowałeś mnie przed śmierciożercami. Wtedy jak sprzeciwiłeś się samemu Voldemortowi i przyłączyłeś się do zakonu, cholernie się o Ciebie bałam myślałam, że już nigdzie nie będziesz bezpieczny, a ty? Okazałeś się silnym i odważnym człowiekiem.  

Po policzku blondyna spłynęła jedna samotna łza.  

- Kocham cię. - powiedział po czym przytulił się do ukochanej. Wdychał zapach jej puszystych włosów.  

- Też cię kocham. - wyszeptała.  

Cały dzień spędzili w swoim towarzystwie rozmawiając.

Hermionka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1939 słów i 10518 znaków, zaktualizowała 18 sty 2017.

Dodaj komentarz