Dramione. Część 6

Dramione. Część 6Po wyjściu Dracona zapanowała cisza. Narcyza płakała w rękaw Lucjusza. 

- Przejdzie mu. - powiedział Lucjusz. 

- Nie chciałam go skrzywdzić. 

- Czasu już nie cofniemy, Aaron jest częścią naszej rodziny. 

Dotychczas siedzący cicho Aaron odezwał się. 

- Niepotrzebnie mieszałem, teraz Draco będzie mnie nienawidził już do końca życia. - powiedział mężczyzna. 

Aaron był przystojnym arystokratą. Miał około 1, 78m wzrostu,  czekoladowe po matce oczy i blond włosy. 

- Prędzej czy później i tak by się dowiedział. - rzekł Lucjusz. 

- Mogliśmy mu dużo wcześniej o tym powiedzieć...

- W sobotę organizuję przyjęcie z okazji urodzin mojej córki Alice. Czujcie się zaproszeni. - powiedział zmieniając temat Aaron. 

- Z przyjemnością przyjdziemy. - powiedziała Narcyza i przytuliła syna. 

Po godzinie Lucjusz i Aaron wyszli  z sali. Narcyza została sama. Było jej przykro z powodu młodszego syna. 

***

Nadeszła sobota Narcyza wraz z Lucjuszem szykowali się na przyjęcie urodzinowe swojej wnuczki. Poznali małą Alice dwa dni temu jak Narcyza wyszła ze szpitala. Blond włosa dziewczynka od razu polubiła swoich dziadków. 

- Lucjuszu popraw ten krawat. - powiedziała spokojnie Narcyza. 

- Nie wiem kto to cholerstwo wymyślił, to w ogóle nie działa. - powiedział blondyn usiłując zawiązać krawat. 

- Mówisz tak tylko dlatego bo nie potrafisz tego poprawnie zawiązać. - rzekła rozbawiona kobieta podchodząc do męża i poprawiła mu krawat. 

- Coś w tym jest. - stwierdził Lucjusz. - Jesteś już gotowa? 

- Tak. Weź prezent i możemy się teleportować. 

- Co tylko rozkażesz. - powiedział z charakterystycznym uśmiechem po czum dostał kuksańca w bok od żony. 

- Ej to bolało. - powiedział  z udawanym smutkiem. 

- Oj tak mi przykro. - pocałowała go w policzek. Lucjusz złapał ją za rękę i oboje teleportowali się do willi Aarona. 

***

Hermiona w końcu wróciła do domu. Dała się namówić Draconowi na to, aby się do niego wprowadziła. Jej przeprowadzką zajął się sam blondyn. Bruneta była naprawdę szczęśliwa. 

- Wiedziałeś, że Aaron mieszka naprzeciwko nas? - spytała wchodząc do salonu. 

- Tak wiedziałem i szczerze przyznam że mogłem znaleźć nam inne lokum zanim się tu wprowadziłaś. - powiedział blondyn czytając Proroka. 

- Kochanie ta willa jest cudowna i przenigdy nie pozwoliłabym Ci jej sprzedać. Mieszkamy na spokojnej dzielnicy czego chcieć więcej? 

- Ja bym chciał być z dala od tego idioty. 

- Draco nawet go nie znasz. 

- I chwała Merlinowi za to. 

- Jesteś niemożliwy. - powiedziała z uśmiechem. 

- I za to mnie kochasz skarbie. - wymruczał jej do ucha. - Jak się czuje mój synek? 

- Nasz synek. - poprawiła go ciężarna kobieta. - Teraz śpi. 

- Jeszcze 3 miesiące. - powiedział uśmiechnięty blondyn - 3 cholerne długie miesiące. 

- Ja też nie mogę się doczekać kochanie. - rzekła brunetka i położyła dłoń ukochanego na swój brzuch. 

- Mówiłem Ci już, że każdy Malfoy jeszcze przed urodzeniem jest grzeczny.  
- Oczywiście, wmawiaj to sobie. - powiedziała z delikatnym uśmiechem.- Kochanie może pójdziemy jednak na urodziny Alice?  
- Nie ma mowy. - powiedział odsuwając się od niej. - Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.  
- Spokojnie nie denerwuj się. - położyła dłoń ja jego ramieniu. - Wiesz, że chciałabym mieć jak najlepszy kontakt z twoją rodziną.  
- Wiem kochanie, ale nie potrafię od tak im wybaczyć. Przez tyle lat mnie oszukiwali. - mówiąc to podszedł do drzwi prowadzących na taras. Widział jak jego rodzice świetnie się bawią na przyjęciu urodzinowym wnuczki. Dostrzegł Lucjusza, który patrzył w jego stronę.  
Poczuł drobne ręce latające jego brzuch.  
- Może warto udać im szansę? - wyszeptała.  
- Czas pokaże. - wymruczał odwracając się przodem do brunetki.  
- Draco ja...  a co z Astorią i twoim dzieckiem?  
- I tu Cię zaskoczę kochana, to nie moje dziecko. Ostatnio Astoria wygadała się, że dziecko nie jest moje. Chciała mnie tylko wrobić w ojcostwo.  
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę z tej wiadomości. - na jej twarzy zagościł promienny uśmiech.  
- Ja też się cieszę, do szału doprowadzała mnie ta łasa na pieniądze baba.  
- Aż tak źle było?  
- Było okropnie. Dobrze, że jesteś. - namiętnie pocałował orzechowo oką w usta.   

***
Ginny siedziała w kuchni i czekała na Harrego. Musiała mu przekazać ważną wiadomość. Po chwili usłyszała dźwięk teleportacji.  
- Już jestem kochanie. - zdjął swoją pelerynę i udał się do narzeczonej.
- Usiądź Harry. Jesteś głodny?
- Jadłem na mieście. Coś się stało?  
- Kochanie ja... Ja jestem w ciąży. - spojrzała ukochanemu głęboko w oczy.  
- Ginny naprawdę?  
- Tak, Harry to już początek 5 miesiąca. Byłam dzisiaj u magomedyka i potwierdził ciążę. Miałam systematyczne miesiączki, ale dowiedziałam się, że plamiłam każdego miesiąca.  
- Z dzieckiem wszystko w porządku?  
- Na szczęście tak. Muszę zażywać witaminy.  Harry jestem już tak gruba, że nawet ciąży nie zauważyłam.  
- Spokojnie, dla mnie zawsze będziesz piękna i atrakcyjna.
- Kocham Cię. - powiedział i namiętnie ją pocałował.
- Też Cię kocham. - odpowiedziała gdy przestali się całować.  
- A co byś powiedziała na to gdybyśmy wyjechali na mały odpoczynek?  
- Kuszące, muszę się zastanowić.  
- Byle szybko bo nie chce czekać. - wymruczał.

***

Spoglądał prosto w oczy młodszego syna. Widział w nich ból i żal.  
Nigdy nikomu się do tego nie przyznał, ale kochał Dracona. Każdy wybór w jego życiu nie był do końca przemyślany. Wychowywał Aarona w miłości, lecz Dracona odsuną od siebie. Bał się, że straci go tak jak starszego syna. Z rozmyśleń wyrwał go dotyk Narcyzy.  
- Lucjuszu nie chce tego, aby Draco miał nas za swoich wrogów. - spojrzała w jego błękitne oczy.- Widzę jak cierpi.  
- Cyziu porozmawiam z nim przy najbliższej okazji. - rzekł mężczyzna.
- Od początku cieszyłam się, że daliśmy Draconowi życie. Kochałam go całym sercem. Nadal go kocham. Nie przeżyje tego jeśli on się od nas odwróci. Ty, Aaron i Draco jesteście najważniejszymi osobami w moim życiu. Za niedługo mojemu małemu synkowi urodzi się dziecko. - wyszeptała i wtuliła się w męża.
- Kochanie on już nie jest mały. Jest dorosły.
- Ale jest naszym dzieckiem.- spojrzała mu w oczy.
Lucjusz westchnął i przytulił kobietę.
-Dziadku! Zobac co tatuś mi kupił. - krzyczała mała Alice i pokazała mu dużego pluszowego misia.  
- Piękny kochanie. - powiedział mężczyzna biorąc wnuczkę na ręce.
- Cemu patrzysz na tamten dom? Co to za Pan? - dopytywała się blondynka.  
- Alice tamten Pan to mój brat. - wtrącił się Aaron.
- Cemu nie zaplosileś go na moje przyjęcie?  
- Zaprosiłem, ale wujek Draco musi zająć się swoją dziewczyną. - powiedział.
- Ale przecież ona jest duza.  
- Tak skarbie, ale nosi w brzuszku malutkie dziecko. - rzekł Aaron.
Alice z uśmiechem pobiegła do swojego pokoju i po chwili wróciła z wielkim pluszowym miśkiem.
- Dziadku das to wujkowi? - spytała robiąc maślane oczka.  
- Obawiam się się wujek Draco jest już za duży na pluszowe misie. - powiedział z uśmiechem.  
- To dla dzidziusia. - powiedziała oburzona.  
- Alice, damy ten prezent wujkowi. - powiedziała z uśmiechem Narcyza.  
Po jakimś czasie Państwo Malfoy pożegnali się z gośćmi. Byli zmęczeni przyjęciem wnuczki.  

***
Orzechowo oka przebywała w kuchni i robiła kolację dla siebie i Dracona. Zawsze lubiła dużo zjeść, ale teraz gdy jest w ciąży je znacznie więcej.
- Pomóc Ci kochanie? - spytał blondyn.
- Już kończę, ale możesz przygotować szklanki na sok.  
- Tak jest szefowo. - powiedział z figlarnym uśmiechem.  
Kobieta tylko uśmiechnęła się.  
Gdy blondyn wykonał swoje zadanie pomógł ciężarnej dziewczynie usiąść. Klękną obok niej i podwiną jej sweterek.  
- Twoja mamusia za bardzo się rządzi. W szkole była taka sama. Przeczytała wszystkie książki z biblioteki. - powiedział ze szczerym uśmiechem.
- Grabisz sobie kochany. - przeczesała dłonią jego włosy.  
- Nie słuchaj jej mały, mamusia mówi to już od jakiegoś czasu i nic nie robi w tym kierunku....
- Draco, jedz już.  
- Nie widzisz kochanie, że rozmawiam z synem?- powiedział z uśmiechem i pocałował jej brzuch.  
Brunetka pokręciła tylko głową i zabrała się za jedzenie.  Zjadła znacznie więcej niż chłopak, ale nie przejmowała się tym. Dziecko było najważniejsze.  
- Będziesz wspaniałym ojcem, ja wiem że się boisz, że możesz sobie nie poradzić, ale ja w Ciebie wierzę. Razem sobie poradzimy. - położyła dłoń na jego dłoni.  
- Zrobię wszystko, aby nasze dziecko miało wyjątkowe dzieciństwo.  
- Wszystko będzie dobrze. - przytuliła się do ukochanego. - Jestem zmęczona, pójdę się położyć.
- Pozmywam naczynia i zaraz do Ciebie przyjdę. - pomógł wstać byłej Gryfonce.
Po 10 minutach blondyn leżał już obok dziewczyny.  
- Dobranoc moja Gryfoneczko. - pocałował ją w dekolt.  
- Dobranoc wariacie. - pocałowała go w policzek.
Po jakimś czasie oboje oddali się w objęcia Morfeusza.  

***  

Dobry wieczór ;] Mamy kolejne opowiadanie. Zastanawiam się czy mam dalej pisać? Jeżeli czytasz to komentuj, potrzebuje motywacji.  
Pozdrawiam.

Hermionka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1732 słów i 9329 znaków, zaktualizowała 18 sty 2017.

3 komentarze

 
  • Nika....

    BOSKIE! :D

    1 lis 2016

  • :):)

    To jest boskie!

    1 lis 2016

  • Farmaceutka

    Pisz

    1 lis 2016